Liczba wyświetleń: 1471
Umilanie czasu bogatym panom w zamian za pieniądze to coraz popularniejsza forma „rozrywki” praktykowana szczególnie przez młode kobiety. Czy to tylko miłość do pieniędzy? Odpowiedź jest zdecydowanie bardziej skomplikowana.
– Jak długo trwała moja znajomość z Maćkiem? Około 8 lat. Przez ten czas właściwie nie pracowałam, a i tak żyłam ponad stan – to Agnieszka, 30- latka z Warszawy. Maćka poznała w jednym ze stołecznych klubów. Elegancko ubrany, nienaganne maniery. Zaprosił ją na kawę.
– Poczułam się wyróżniona, że zwrócił na mnie uwagę. Był 10 lat starszy. Imponował mi; taki dojrzały i odpowiedzialny, a przy tym absolutnie czarujący. Wpadłam po uszy. Niestety, miał żonę i dziecko.
Prosił Agnieszkę o cierpliwość. Mówił, że jego małżeństwo to fikcja, że stracił kontakt z żoną. Rozwód miał być tylko kwestią czasu. Po roku Agnieszka znalazła w portfelu Maćka liścik miłosny do żony z okazji rocznicy ślubu. Wtedy zrozumiała, że do rozwodu nigdy nie dojdzie. Kiedy chciała to skończyć, on wyszedł trzaskając drzwiami. Następnego dnia dostała pierwszą wpłatę na konto. Okrągła sumka. Kompletne zaskoczenie i telefon od Maćka: „Kup sobie coś ładnego”. Potem były kolejne wpłaty i coraz droższe prezenty. Markowe ciuchy, weekend w spa, wakacje w Grecji.
– Opłacił mi kurs prawa jazdy i naukę tańca. Płacił też za szkołę. Przez te 8 lat nigdy się nie zastanawiałam jaki jest charakter naszej znajomości. Teraz już wiem, że to był sponsoring.
Przypadek Agnieszki nie jest odosobniony. Kobiet, które chcą być sponsorowane i mężczyzn – sponsorów przybywa, szczególnie w wielkich miastach. Widać to też w sieci. Ogłoszenia matrymonialne zostały tam poszerzone o dział „sponsoring”, gdzie tysiące kobiet i mężczyzn zamieszcza swoje anonse.
– To bardzo ułatwia sprawę – twierdzi Kasia, studentka z Trójmiasta – nie muszę szukać sponsora na ulicy i wśród znajomych. Wystarczy, że odpowiem na kilka ogłoszeń.
Umieszczenie anonsu w tym dziale kosztuje i Kasia ma pewność, że ogłaszający się tu mężczyźni to nie byle kto. Wysyła maile do trójki z nich. Żadnego owijania w bawełnę: od razu pisze, że jest zainteresowana. I że ma własne mieszkanie. Wojtka, znudzonego prozą życia męża i ojca chwali za szczerość. Wysyła w ten sposób wyraźny sygnał, że jego rodzina nie przeszkadza jej w nawiązaniu znajomości, że nie chodzi jej o miłość i zaangażowanie, a jedynie o pieniądze. Już następnego dnia ma w skrzynce trzy zwrotne wiadomości. Z tych trzech wybierze jedną. W odpowiedzi wyśle swój numer telefonu.
Kasia nie potrzebuje desperacko pieniędzy, potrafi sama się utrzymać, a jednak zależy jej na znajomości ze „sponsorem”. Dlaczego? Bo pieniędzy nigdy za wiele. Bo facet z kasą jest wpływowy i ma wpływowych przyjaciół. Bywa w modnych klubach, gdzie bawi się cała elita; znani aktorzy, sportowcy, biznesmeni. Kaśka nigdy sama by do takiego klubu nie weszła; nie wpuszczono by jej, bo nie ma karty klubowej. Znajomość ze sponsorem to czysta kalkulacja, biznes. To furtka do lepszego świata.
– Bardzo mi odpowiada taka forma znajomości. Płacę, więc mogę wymagać. Nikt tego głośno nie mówi, a i ja nie traktuję kobiety jak prostytutki. Ona sama czuje się zobowiązana do rekompensaty. Nie narzeka, nie robi mi wyrzutów. Nigdy nie będzie miała pretensji, że ją olewam. Mam święty spokój – to Michał. Przystojny, młody, oczywiście z pieniędzmi. Udziały w agencji reklamowej ojca, mieszkanie w Sopocie. W Internecie umieszcza ogłoszenie, że wspomoże finansowo atrakcyjna kobietę w zamian za spotkania. Gwarantuje dobrą zabawę, a przy okazji wyjście z kłopotów finansowych. Takie przyjemne z pożytecznym. W ciągu kilku dni na anons odpowiada dziesięć kobiet. Wszystkie są gotowe podjąć natychmiastową „współpracę”. Zdecydowana większość podaje od razu numer telefonu. Inne przysyłają swoje zdjęcia. Michał przebiera jak w ulęgałkach. Wybrzydza. Ta za gruba, tamta za młoda. Z numeru telefonu i tak nie skorzysta, woli umówić się przez maila, uważa że to mniej zobowiązujące. Jeżeli się rozmyśli, po prostu nie stawi się na spotkanie.
– Czy mam jakieś opory moralne? Zdecydowanie nie. Reguły gry są od początku do końca jasne i to ja je ustalam. Jeśli poczuję, że coś zaszło za daleko, po prosu się wycofam. – mówi Kasia i zapala kolejnego papierosa. – Facet z kasą ma klasę i wyniesione z domu dobre wychowanie. Nie będzie wymagał rzeczy, na które nie mam ochoty. To mój przyjaciel, rozumie mnie.
O tym jak wiernym przyjacielem jest sponsor przekonała się Agnieszka.
– Firma Maćka zaczęła podupadać. Skończyły się prezenty i fundowanie zagranicznych wycieczek. Wtedy on po prostu przestał się odzywać, zniknął z mojego życia. Szkoda. Przecież lubiłam go mimo jego kont bankowych.
Agnieszka zdaje sobie sprawę, że Maciek potraktował ją jak ekskluzywną prostytutkę, ale z drugiej strony wie, że ona sama pozwoliła mu na takie traktowanie.
– Nigdy już nie popełnię tego błędu. Z perspektywy czasu widzę, jak bardzo poniżająca była dla mnie ta znajomość.
Agnieszka od roku jest z innym mężczyzną. Nie pozwala mu nawet zapłacić za wspólny obiad w restauracji.
– Każdy płaci za siebie. Od Grześka dostaję jedynie prezenty na urodziny. I niech tak zostanie.
Sponsoring staje się modny. Na „utrzymance” bogatych panów jest coraz więcej kobiet. Ciężko określić gdzie kończy się normalny związek dwojga ludzi, którzy się kochają, a gdzie zaczyna się już „sponsoring”; płacenie za swoją kobietę jest przecież zjawiskiem bardzo powszechnym.
– Sponsoring to sytuacja, gdy mężczyzna kupuje prezenty, bo chce zamknąć kobiecie usta. Chce mieć ze związku tylko przyjemność. Kupuje sobie w ten sposób święty spokój. To wygodne – mówi Agnieszka.
Użytkowniczki internetowego forum dla kobiet nie mają wątpliwości : „Sponsoring to prostytucja”. Ciężko jednak nie ulec pokusie. Potencjalny sponsor dobrze wygląda, bo jest zadbany. Ma pieniądze, to znaczy że jest zaradny, inteligentny. Zarobi na swoje potomstwo. Taki mężczyzna to po prostu pakiet dobrych genów. Dla kobiet jest tym samym bardzo atrakcyjny. Dowód? Ogłoszenie Michała, który deklarował „pomoc finansową w zamian za spotkania” okazało się atrakcyjniejsze (dziesięć maili zwrotnych) niż ogłoszenie „zwykłego studenta szukającego miłości, kochającego spacery i dobrą książkę”. Damian umieścił swoje ogłoszenie na tym samym portalu. I otrzymał tylko cztery odpowiedzi…
Autor: Paulina Rzeniewicz
Źródło: iThink
Korzystanie z tego rodzaju sponsoringu to nic innego jak utajona prostytucja. Tego rodzaju ogłoszenia w prasie to nic innego jak uprawianie przez wydawcę utajonego sutenerstwa. Niemal każdy z grubym portfelem Facet to Świnia……. i egocentryk zapatrzony w swojego wacka, a nie zważający na zagrożenie losów swojej rodziny.
Szukam sponsorów dla sfinansowania fety w związku z uroczystym otwarciem KLUBU KASTRATEK.
„Niemal każdy z grubym portfelem Facet to Świnia…….”
Niemal każdy stereotyp, jest krzywdzącym i fałszującym obraz świata banialukiem…
Wszystko na sprzedaż, pokaż co masz…
każdy ma wolna wolę.
@gabriella: ci „niedobrzy” faceci tak traktują te kobiety, jak one tego od nich oczekują, nie widzisz??? obydwie strony w takich relacjach są zadowolone, nam pozostaje tylko wzdychać „o tempora, o mores” i wierzyć, że większość ludzi jednak woli inne, głębsze rodzaje związków…
Hej kupujcie kupujcie! Ludzie na sprzedaż! Przegrana moralności? Żałosne zjawisko jak i jego reprezentanci.
Najlepszy jest seks za darmo. Po co płacić za coś naturalnego? 🙂
„Niemal każdy z grubym portfelem Facet to Świnia”
A na czym polega jego świństwo? Co dokładnie robi złego?
Co jest złego w wynajmowaniu czyjegoś ciała za kasę?
A co konkretnie jest złego w oddaniu swojego ciała za kasę?
Co jest konkretnie złego w samym seksie bez miłości?
Nic. Na wszystkie te pytania istnieje jedna odpowiedź: NIC. Więc pozwól gabriella robić ludziom co tam sobie chcą, zauważ że oni też Ci pozwalają robić co chcesz.
Zgadza się Robert co jest, złego w wynajmowaniu ; np swoje ciało do pracy niewolniczej czy np. sex ? Każdy w swojej pracy może się czuć dobrze czy żle to jego sprawa ,co lubi ? Czy to nie wszystko jedno ! . A Gabi czy idąc do pracy nie dajesz swego „ciała za pieniądze ” rąk umysłu ? Kto ci płaci kasę kto tobą rozporządza pracodawca „uzaleznienie niewolnicze”? Może to tylko inaczej się nazywa ,bo my wszyscy przecież się ” prostytułujemy” hehe : )Ci wszyscy którzy nie pracują na swoim i dla siebie !
Szczególnie prostytuują się różnej maści artyści, którzy tworzą dla pieniędzy i sławy, zamiast dla wysokiej idei przekazywania subtelnych wartości masom. I miast pięknych dzieł, mamy sterowaną podświadomymi potrzebami społecznymi seksualno-prymitywną szmirę. I to jest dla mnie prawdziwy problem, a nie fakt iż niektóre kobiety są zbyt leniwe, aby „normalnie” pracować.
Tak więc Robert i Fenix widmo bezrobocia nigdy nie zajrzy wam w oczy. przyjemne z pożytecznym. wiadomo wszak że ciało i umysł można wypożyczyć a duszą swoją pozostawać na niebiańskich pastwiskach po prawicy ojca . I tylko te ohydne krzyże ze szkół i urzędów… one ZŁE są.
A jak nazwiecie np. żonę która nie chcę pracować lub nie może znaleźć „normalnej” pracy.
Czy jej nie można przypiąć etykietki „prostytutka” .Nie pracuje (nie chcę lub nie może) ,mąż musi ją sponsorować, (nie przynosi dochodu) oraz oddaje swoje ciało za przysłowiową kromkę chleba.
Oczywiście działa to w drugą stronę, jak tylko żona pracuję.
Dokładnie ,by nie dać ujarzmić duszy bo to nasze drugie JA !
Jasne, że złe są krzyże w miejscach państwowych, kultywator ścierniskowy. Bo kłamią, że polska == katolicyzm, że jesteśmy państwem wiary, państwem kościelnym, że stoimy na straży chrześcijańskich wartości. A to wszystko nieprawda! Resztki pobożności, jakie co poniektórzy (prawdziwi – a nie z nazwy) katolicy jeszcze mają, nie pokrywają nawet 1/10 kraju. Jaka to hipokryzja, stawiać te krzyże, to się nawet w głowie nie mieści! Ponad 90% katolików mamy w kraju. Tak, tak. To trochę podobne do stwierdzenia, że ponad 90% uczciwych ludzi tu mieszka, bo mniej niż 10% siedzi w więzieniach.
Poza tym Ty też ciągle wypożyczasz ciało i umysł, chyba że masz tę przewagę nad nami, że pracować nie musisz, bo pieniądze albo masz albo Ci niepotrzebne.
Sprawa prywatna każdego, potrzeba fizjologiczna i jej zaspokojenie. Szkoda o tym. Ale od krzyży wara.
ktoś usuwa moje wypowiedzi. Nie ładnie.
No rzeczywiście panie Robercie mam trochę pieniędzy i ciesze się, że nie muszę sprzedawać mojej intymności, żeby je zarabiać , bo w moim odczuciu jest to coś złego. Stoi za tym jakiś rodzaj ubóstwa,może nie koniecznie jest ono materialne, ale to naprawdę nieszczęsny los, kiedy nie można stworzyć sensownego związku i wpada się w ramiona cynicznych maniaków . Być może wpada swój na swego, jeżeli są to ludzie na tym samym poziomie aspiracji, wtedy nie można im tego zakazać, różnie to bywa. A krzyże w takim razie należy zdjąć, dosyć tej hipokryzji , boje się tylko co będzie z przydrożnymi figurkami one też stoją na państwowej ziemi. Niektórzy się do tego modlą, sam widziałem.
No to ja się też cieszę kultywator, że dobrze Ci się wiedzie i jednocześnie sobie samemu też „trochę pieniędzy” życzę 🙂
Mówię o krzyżach w publicznych instytucjach państwowych. Tylko one mnie denerwują. Te na piersi babci, na trumnie, na ścianie zamku krzyżackiego i w przyrożnej kapliczce mnie nie denerwują.
nie nie nie nie nie, zona to nie prostytutka dlatego ze zone zazwyczaj sie kocha i jest ona w stanie sie dla meza byc blizej niego bo sa malzenstwem. z ta prostytucja chodzi glownie o to kto jaka ma granice odczuwania intymnosci. dla jednych intymne moze byc dotykanie, dla innych dymanko dalej nie jest intymne. facetom z reguly intymnosc przychodzi duzo ciezej bo sa to samce i u nich dlatego zadko mowi sie o prostytucji. ze strony tych mlodych dziewczyn wyglada to natomiast z tego ze pewnie wiekszosc z nich nie odczuwa wcale zadnego skrepowania tym faktem bo ich wlasne srodowsko nie nauczylo dostatecznego poziomu jakiejs wrazliwosci na swiat.
ale Klub Kastratek to Panowie jakoś przemilczeli, ha, ha
Joanna Krupa naga z krzyżem, też się świetnie sprzedaje. I do tego jak sama o sobie mówi, jest praktykującą katoliczką. Polski katolicyzm jest naprawdę rozbrajający.
jak Ci sponsorzy są tacy zaradni i inteligentni to czemu płacą za coś co można mieć za darmo… lepiej poderwać jakąś koleżankę która po prostu lubi seks i tyle…
Popatrzcie że nawet w artykule jest napisane że bogaty koleś z udziałami „W FIRMIE OJCA”. Rozpieszczone dzieciaki, szastające forsą mogą sobie pozwolić na laleczki do utrzymania. Oni nigdy nie będą mieli odpowiedniego podejścia a laski chętnie się sprzedadzą. Nie każdy bogaty to świnia. Nauczcie się widzieć a nie tylko patrzeć.
Do anioła. Twoje wypowiedzi usuwa administrator Hawranek, bo nie pasują do image stony wolne media, przez co strona wolne-media.pl wolna jest tylko z nazwy. Mnie też usuwa, bo jestem fanatykiem. Ale już nie długo wszyscy zobaczą Jezusa na tronie w Izraelu.
Potwierdzam- jestem tu główną moderatorką i ostatnio mam niewiele czasu nawet na „skuteczne” wyłapywanie wulgaryzmów i innych śmieci. Nie wspominając już o takich za przeproszeniem nieistotnych bzdurach o jakie się tu redakcję oskarża.
Świat nie kręci się wokół Pana osobistych przekonań Zbawiony.