Liczba wyświetleń: 906
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Tomasz Szatkowski powiadomił, że polscy komandosi z Lublińca stacjonują w strefie przyfrontowej w okolicy miejscowości Kropywnyćkyj.
Oto odpowiedź MON na interpelację dwóch posłów Kukiz’15 (Tomasza Rzymkowskiego i Bartosza Jóźwiaka), którzy chcieli wiedzieć, czy doniesienia medialne o obecności polskich komandosów w Donbasie są prawdziwe: „Z Jednostki Wojskowej Komandosów został wydzielony komponent Wojsk Specjalnych […] skierowany, w celu szkoleniowym, w rejon miejscowości Kropywnyćkyj (do dnia 14 lipca br. pod nazwą Kirowohrad), leżącej w odległości ok. 500 km od Doniecka i ok. 700 km od Ługańska”.
Jako pierwszy sprawę miał nagłośnić tygodnik „NIE” Jerzego Urbana.
O sprawie pisał Andrzej Rozenek, sugerując, że Polska wysłała do Donbasu wojska specjalne, by wspierały stronę ukraińską. Wedug Rozenka komandosom towarzyszyć miał oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Rzecznik prasowy MON zaprzeczał tym faktom. Twierdził, że polskie wojsko znajduje się na Ukrainie wyłącznie w celach szkoleniowych jako część sił międzynarodowych — i że nie są to komandosi z Lublińca, ale strzelcy z 21. Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa.
Tomasz Szatkowski pisze teraz: „W przypadku powyższego komponentu nie mamy do czynienia ze skierowaniem na terytorium Ukrainy w celu użycia w konflikcie zbrojnym lub dla wzmocnienia sił państwa albo państw sojuszniczych, w misji pokojowej czy w akcji zapobieżenia aktom terroryzmu lub ich skutkom […] lecz z pobytem jednostek wojskowych poza granicami państwa (w celach szkoleniowych)”.
Polscy żołnierze mają „realizować szkolenie ok. 50-osobowej kompanii ze składu 3. Pułku Wojsk Specjalnych Ukrainy w zakresie taktyki małych pododdziałów piechoty, szkolenia strzeleckiego i medycyny pola walki”.
Do zadań Wspólnej Międzynarodowej Grupy Szkoleniowej Ukraina (jest to inicjatywa koordynowana przez USA), w ramach której wysłano do Donbasu polskie siły specjalne, należy m.in. „odniesienie zdolności operacyjnych Sił Zbrojnych Ukrainy, poprzez szkolenie i przekazywanie sprzętu wojskowego”.
Według MON absolutnie nie jest to „wzmacnianie sił państwa albo państw sojuszniczych”.
Publicysta „NIE” miał rację, jednak MON najwyraźniej usiłuje przedstawić negatywne fakty w możliwie najbardziej zakamuflowany sposób.
Źródło: pl.sputniknews.com
50 osobowa kompania, to raczej stanowczo za duzo na ekipę szkoleniowa. To jest typowa ilość żołnierzy, do przeprowadzania operacji specjalnych. Stąd doniesienia o zamachach na przywódców separatystów, lub inne skrytobójstwa… Mniemam, że w odwecie zaraz zaczna wracac do kraju w czarnych workach ci najemnicy… Wystarczy że ruscy dostarczą separatystom nieco rakiet samosterujacych, oraz dane gdzie maja te rakiety 'wylądować”…..
„(p)odniesienie zdolności operacyjnych Sił Zbrojnych Ukrainy” nie jest to „wzmacnianie sił państwa albo państw sojuszniczych”.
Bujać – to my, panowie szlachta!
Przed II wojną światową Polska także wzmacniała komponent zbrojny Ukrainy…
Ministerstwo Obrony powinno zmienic nazwę Zaczepno-Dywersyjne.
@gajowy albo na Marionetki Obamy.