Liczba wyświetleń: 2152
Czy warto grać w zielone?
„Kto podpisał Zielony Ład? Odpowiedź jest prosta. Wiele osób może czuć się już w tych słownych przepychankach zagubiona. Kto więc tak naprawdę zdecydował o przyjęciu Zielonego Ładu? Otóż to premier Mateusz Morawiecki w 2019 roku w grudniu zaakceptował na szczycie Rady Europejskiej Europejski Zielony Ład, a następnie w 2020 roku, dokładnie rok później w grudniu, zrezygnował z drugiego weta i zaakceptował podniesienie limitu emisji do 55 proc. do roku 2030. Co ciekawe, jeszcze w 2021 roku o słuszności akceptacji unijnych celów przekonywał sam Jarosław Kaczyński: „My niczyim niewolnikiem nie jesteśmy, natomiast musimy przyjmować pewne realia. Odrzucanie europejskiego Zielonego Ładu oznaczałoby ustawienie się na marginesie i innego rodzaju kłopoty”.
Oczywiście przyjęcie Zielonego Ładu żadnych kłopotów Polakom nie przysporzy, co najwyżej zabierze im wszystko, co mają na własność i zrobi z nich dziadów. Może „Nasi Umiłowani Przywódcy” (Michalkiewicz) o tym nie pomyśleli?
Od jakiegoś czasu ludzkość wie, że planeta Ziemia krąży wokół Słońca. Niektórzy do dzisiaj twierdzą, że jest inaczej i wolą stawiać na Księżyc, a nawet na Półksiężyc, ale to już inna historia.
Ziemia krąży wokół Słońca. Krąży? To od kręgu-okręgu. No to po okręgu, czyli kole, jednakowo od Słońca oddalona. Więc tu nie ma powodów, by klimat się zmieniał. No to gdzie? Kto? CZŁOWIEK WINIEN, EUREKA! Tak zapewne pomyślał jakiś cwany ideolog albo wiedział, że niedouki tak pomyślą i wymyślił ideologię ochrony klimatu przed człowiekiem, który nie wiadomo czemu na ten klimat niesłychanie się zawziął. Pewnie podobnie myślała Greta Thunberg wykreowana na symbol walki z człowiekiem po stronie klimatu. Może i myśli tak dalej, ale kiedy poszła za głosem współczucia i powiedziała, że mieszkańcom Gazy dzieje się krzywda – spadła z trzaskiem ze świecznika i policja i prokuratory jej dokuczają. Dobrze, że nie skręciła karku. „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie” – tak podobno powiedział prokurator ery stalinowskiej Andriej Wyszyński w ZSRR, pewnie każdy kraj ma w zanadrzu takiego prokuratora. Podobno Polska też, nawet nie jednego.
Więc Ziemia krąży wokół Słońca, ale nie po okręgu, tylko po elipsie i co gorsze, Słońce wcale nie znajduje się na przecięciu osi długiej i krótkiej elipsy, przesuwa się, co daje pewien mimośród (środek elipsy minus miejsce Słońca). Po tej elipsie z prędkością prawie 110 000 km/ godz. mknie Ziemia. Ten mimośród się zmienia w cyklu 100 tys. lat od 0 do 5%, a wraz z tą zmianą Ziemia ma bliżej lub dalej do ciepłodajnego Słońca. Perihelium (blisko) to 147 000 000 km, aphelium (daleko) to 150 000 000 km. Zmiana o 5% to niby nie dużo, ale w tym przypadku to około 750 tys. km dalej albo bliżej do Słońca i zmienia się ilość ciepła dostarczana Ziemi. A to już są spore zmiany: przy maksymalnym mimośrodzie różnica w ilości otrzymywanej energii pomiędzy perihelium i aphelium to 25%! Wystarczy, żeby na Saharze spadł śnieg, albo w innym ekstremum – na biegunie topniał lód. To mamy mimośród orbity Ziemi. Ale to nie wszystko. Ziemia, pędząc te swoje 30 km/sek., obraca się wokół własnej osi. Oś ta nachylona jest w stosunku do płaszczyzny orbity, ale kiwa się nieco. jak oś bąka puszczonego w ruch obrotowy. To nachylenie odpowiedzialne jest za pory roku: mniejsze nachylenie – energia bardziej równomiernie rozłożona, większe – to i różnice w dostarczonej energii większe: upalne (albo chłodne) lato, mroźna (albo łagodna) zima. „Kiwanie” jest niewielkie, między 22,1-24,5 stopnia, w dodatku oś wraca na swoje miejsce mniej więcej co 41 tysięcy lat, najstarsi Górale nie pamiętają, jak było 41 tys. lat temu, a co dopiero Thunbergi. Ale ilość dostarczonej energii to wielkość składowa: jeśli oś ziemska i mimośród „kiwną” na plus mamy znaczny wzrost temperatury średniej, jeśli na minus – małe albo i większe zlodowacenie.
Jakby tego było mało, jest jeszcze precesja osi obrotu Ziemi, czyli zmiana kierunku osi obrotu. Grawitacja Słońca i Księżyca wpływa na oś obrotu, co powoduje zmiany kierunku osi obrotu, czyli precesję, a to zjawisko również jest periodyczne i ma okres około 26 tys. lat (Rok Platoński). Wraz ze zmianą kierunku osi obrotu Ziemia wystawia na Słońce bardziej jedną z półkul, „zaniedbując” drugą, co oczywiście powoduje skwarne lata albo mroźne zimy. Aktualnie oś obrotu Ziemi celuje w Polaris (Gwiazdę Polarną), Ziemia jest w peryhelium podczas zimy na północnej półkuli – stąd zimy łagodne, bo energii dostajemy więcej. Za 11 tys. lat oś będzie skierowana w Wegę, zima na półkuli północnej będzie występować w aphelium orbity, zimy będą mroźne (może nawet zlodowacenia, a co?), a lata upalne. Nie trzeba być jasnowidzem, tylko zapytać klimatologów i astronomów, oni wiedzą. Chyba że Stwórca się zdenerwuje i zakończy nam wcześniej tę mordęgę, skoro nie potrafimy dobrze wybrać.
Dosyć? Nie! Przecież ta nasza Ziemia stanowi część układu słonecznego, a ten, będąc częścią galaktyki zwanej Drogą Mleczną, pędzi w kosmos z prędkością około 630 km/sek., co sprawia, że nie przesuwając naszego łóżka, zmienia ono codziennie swoje położenie w stosunku do innych galaktyk o bagatelne 52 mln km. Ten pęd galaktyczny wpływa na zmianę nachylenia płaszczyzny orbity Ziemi, jest to zjawisko periodyczne (tak, jak kiwanie się samochodu na amortyzatorach na wybojach — tam i z powrotem) o okresie około 100 lat, a niezmienna płaszczyzna odniesienia nosi nazwę Płaszczyzny Laplace’a. Opisane zjawiska noszą nazwę cyklów Milankovića i są znane uczonym od jakiegoś czasu. Opisane zostały w czasach, kiedy uczeni poszukiwali prawdy w swojej dziedzinie, odkrywali nowe rozwiązania. Dzisiaj polują na jurgielt zwany „grantami”: kto da kasę, zmienimy dla niego wiedzę, możemy opisać nawet, że woda płynie pod górę albo że pierdzący buhaj na łące jest zagrożeniem dla świata. I że facio z fiutem w garści to baba, bo tak mówi. Ale jak ty powiesz, że buja — za mowę nienawiści do lochu! Pecunia non olet. A kto się nie podda? Długi marsz przez instytucje wywali go z posady na zbity pysk i każe mu po sobie pozamiatać. W Sowietach dostawał długoletnie wczasy w krainie białych niedźwiedzi.
Zsumowane algebraicznie wielkości powyższych zmian astronomiczno-klimatycznych dają nam pogląd, dlaczego kiedyś tam lata były skwarne, a zimy z mrozami trzaskającymi, a teraz zimy nijakie i lata byle jakie. Klimatolodzy to wiedzą, geolodzy potrafią umiejscowić -w czasie- epoki upałów i zlodowaceń na podstawie koloru piasku w warstwach przekroju, a szemrani ideolodzy zastanowili się, jak na podstawie zmian klimatu wpędzić ludność świata w pułapkę, w której będzie można ją oskubać do gołego. No i wymyślili zielony ład, wmawiając, że puszczenie bąka przez wieprza jest szkodliwe nie tylko dla hodowcy, ale dla całej Unii z parlamentem szczególnie. No bo „parlament” głosuje to wszystko, co mu „komissary” podstawią, wygwizduje Brauna (co utwierdza mnie w mniemaniu, że to musi być porządny gość) i patrzy na zegarek, czy zdąży na samolot do domu. Takie eurokołchozowe „słoiki”. Co prawda i w parlamencie bąki puszczają, szczególnie w Strasburgu po alzackim szukrucie, diety mają niezłe i na jedzeniu nie oszczędzają, co widać po podnoszących poły marynarki pośladkach – jak na przykład u szczególnie zażartego na Polskę obrońcy klimatu Timmermansa. Im który tam dłużej siedzi na urzędzie dokooptowanego „komissara”, tym bardziej dieta odchudzająca mu potrzebna. Chociaż… szefowa tego interesu chyba ma tasiemca – bo jak inaczej utrzymać taką zwiewność? Może ją nadmiernie doją? Na wszystkim można zrobić geszeft, im kto głupszy, tym na nim łatwiej. Jeśli uda się na klimacie – to będzie największy przekręt od stworzenia świata. Ciekawi mnie, czy podpisujący toto w imieniu Polski premier (Student? Jakub?) ma obiecany jakiś procent, czy zrobił to, bo mają na niego haki? A może jest „z naszych” a udaje swojaka? Jak skubanie ma wyglądać, spróbuję opisać niebawem.
Kosmos to twór skomplikowany, jak ktoś nie uczył się, to nie wie nawet, dlaczego Księżyc raz jest w pełni, innym razem na nowiu, a co dopiero mu gadać o jakichś precesjach, mimośrodach i innych orbitach. Bo po co mu wiedzieć? Myślę, że zmiany programowe w polskim szkolnictwie usuną te karygodne zaniedbania i poddane temu zabiegowi pokolenie, gdy dorośnie, na pytanie dziecka, „Dlaczego Księżyc jest coraz mniejszy?”, potrafi jedynie odpowiedzieć: „Bo tak jest i już!”. O ile oczywiście „zdrowotna edukacja seksualna” nie odzwyczai pokolenia od tradycyjnego używania wagin i penisów do zachowania gatunku i będą mieli potomstwo. Bo może będzie to przywilejem kast „światłych” z kręgu władzy – aby zachować właściwe następstwo dla przejęcia władzy i kasy, a zwykłych gojów będzie się kastrować, jak dawnych słowiańskich niewolników wleczonych przez Verdun do Arabii? Coś na temat kastrowania mówił parę lat temu, jak, mu tam było, no, ten, „Oskar”, może o to chodziło?
Coś tam na temat Kosmosu, precesji i innych wiedziałem z wykładów geodezji wyższej i astronomii, ale to było parseki temu. Skorzystałem więc z dostępnego w sieci świetnego i przystępnego opracowania Michała Bejgera „Cykle Milankovića”, dostępnego TUTAJ.
Może warto by było przesłać link Grecie Thunberg i szefowej Unii? Nie mogłaby powiedzieć, że nie wiedziała, jak ją postawią przed sądem za to, co firmuje…
Autorstwo: Barnaba d’Aix
Źródło: WolneMedia.net
@Barnaba d’Aix
Też mi się nie podoba biznesowe podejście do walki ze zmianami klimatycznymi. Też uważam, że tłuste koty w Brukseli powinny być rozpędzone na cztery wiatry.
Jednak Twój wywód dotyczący wpływu cykli słonecznych na zmiany klimatu, choć poprawny co do mechaniki, to bez związku (zbyt mały wpływ) z aktualnie obserwowanymi zmianami.
Dlaczego? Otóż krótkie cykle słoneczne mają znany i niewielki wpływ na klimat, natomiast te istotne w znaczący sposób klimat zmieniające trwają od 26 tys. do 100 tys. lat. Czy nie zastanowiło Cię, że obecne duże zmiany mają miejsce od kilkudziesięciu lat i następują, w stosunku do znanych z różnych okresów geologiczny zmian klimatu, niezwykle szybko, a dokładnie około stukrotnie szybciej. Oczywiście należy tu pominąć takie zdarzenia jak wielkie kosmiczne kolizje, gdzie zmiany następują niemal natychmiastowo.
Jeśli chodzi w wpływ słońca, a co się z tym wiąże ilość energii słonecznej jaka trafia na Ziemię, to gdyby ocieplenie było spowodowane większą ilością ciepła trafiającą na Ziemię z naszej Gwiazdy, wówczas naukowcy spodziewaliby się, że zobaczą wyższe temperatury we wszystkich warstwach atmosfery. Zamiast tego zaobserwowali ochłodzenie w górnej atmosferze i ocieplenie na powierzchni i w dolnych partiach atmosfery. To dlatego, że gazy cieplarniane zatrzymują ciepło w niższej atmosferze.
Dlaczego dzisiejsza zmiana klimatu jest tak niebezpieczna dla życia na Ziemi?
To jest zasadnicze pytanie, ponieważ gdyby klimat zmieniał się w sposób naturalny w tempie normalnym dla zmian geologicznych, czyli zmiany zauważalne w okresach tysiącletnich, to człowiek oraz większość organizmów przystosowałaby się do zmian tak jak to miało miejsce wcześniej w historii. Jednak zmiany zachodzą w tempie katastrofy porównywalnym z efektem wybuchu superwulkanu lub uderzeniem asteroidy! Tego tempa zmian większość organizmów nie przeżyje.
Należy tu dodać, że tempo zmian przyspiesza wykładniczo, czyli różnice będą obserwowane w coraz krótszych odcinkach czasu.
Reasumując – biznesowe podejście do walki ze zmianami klimatu jest całkowicie od czapy i wpędzi ludzkość w jeszcze większe kłopoty, ale zmiany jakie możemy już sami obserwować nie cofną się, a jeszcze bardziej pogłębią i to jeszcze za naszego życia!
Obecnie nie podlega dyskusji fakt wpływu działalności człowieka na klimat Ziemi, a obserwowane ocieplenie zawdzięczamy w 100% wprowadzaniu do atmosfery gigaton CO2 (dla nieobytych z wielkimi liczbami GT to 1000000000 ton). Robiąc to wytrąciliśmy ten czuły system z równowagi. Co gorsza będziemy robić to nadal, bo nie za bardzo potrafimy sobie wyobrazić czym moglibyśmy paliwa kopalne zastąpić. Jeśli nie zmienimy zasad gry i nie ukrócimy działalności światowej elity, to w ciągu kilkudziesięciu lat przeniesiemy się klimatycznie w czasy z epoki dinozaurów, kiedy nasi przodkowie osiągali masę paru gramów i żyli w norkach i dziuplach.
Spodziewam się, że będzie to koniec dla nas wszystkich, ale każdy ma prawo do wyparcia tego ryzyka ze swojego umysłu.
Żeby nie było, że tylko się użalam, to kilka moich luźnych sugestii, co by ludzkości pomogło:
1. Najważniejsze to odejście w gospodarce od filozofii wzrostu na rzecz filozofii wspólnego dobra.
2. Globalne opodatkowanie najbogatszych wg przykładowego schematu: bierzemy średni dochód z najbogatszego państwa świata, mnożymy wg starożytnej greckiej zasady razy 6 i otrzymujemy nieopodatkowaną podstawę dochodu, a wszystko powyżej obciążamy podatkiem 100%, czyli innymi słowy zajmujemy.
3. Instytucje państwa w 100% przejmują rolę synchronizowania i realizowania zadań związanych z ograniczeniem emisji.
4. Całkowity zakaz posiadania prywatnych odrzutowców oraz lotów turystycznych. Chcesz jechać daleko na urlop? Weź miesiąc wolnego i popłyń wycieczkowym żaglowcem.
5. Globalna reorganizacja systemów władzy. Odejście od „demokracji” korporacyjnej na rzecz demokracji bezpośredniej z losowo wybieranymi obywatelami na kadencje funkcyjne w państwach oraz zawodowymi doradcami.
6. Stopniowe rozproszenie własności korporacyjnej do małych lokalnych firm pracujących na rzecz lokalnych społeczności.
7. Uczynienie z ośrodków naukowych głównymi projektantami transformacji społecznych i ekonomicznych.
8. Badanie wszystkich kandydatów do funkcji publicznych pod kątem zdrowia psychicznego (całkowita eliminacja psychopatów z systemów władzy).
Barnaba d’Aix rewelacja:) bez czepiania się szczegółów rozjaśniłeś ekologicznym nieukom jak bardzo są pozbawieni wiedzy:)
@MrMruczek pewnie wiesz, że za czasów dinozaurów stężenie CO2 było kilkukrotnie większe niż teraz i dinozaury żyłyby dalej gdyby nie spadł kawał skały. To nie emisje CO2 są problemem:)
@emigrant001
Jeżeli w ciągu 100 lat potrafisz transformować ludzki organizm do takich przystosowań jakie miały dinozaury, to OK.
Oczywiście, że dinozaury by żyły nadal, gdyby nie klimatyczna katastrofa, którą spowodowała (prawdopodobnie) kosmiczna skała, ale z pewnością nas by nie było. Tak, za czasów dinozaurów stężenie CO2 sięgało nawet 2000 PPM, czyli było 5-krotnie wyższe niż obecnie, średnie globalne temperatury sięgały 25 st.C, a strefy pomiędzy zwrotnikowe były niemal pozbawione życia.
Do życia nadawały się jedynie obecne strefy umiarkowane i okresowo okołobiegunowe, ale tylko w okresach letnich, bo zimą życie tam zamierało z uwagi na brak światła i duży spadek temperatury.
„Ekologiczne nieuki” faktycznie są pozbawione elementarnej wiedzy z zakresu fizyki atmosfery i mogą treści tego artykułu traktować jak argument przeczący antropologicznej przyczynie ocieplania się planety.
@Mrmruczek
Zmiany klimatyczne są sugerowane głównie pomiarami ze stacji pogodowych. Stacje te wcześniej położone tuż za miastem, teraz są w jego obrębie. Daje to przesunięty statystycznie wynik pomiarów o wzrost temperatury w obszarze miejskim. Tego przesunięcia klimatyczne modele matematyczne nie uwzględniają, stąd fałszywe prognozy.
Wyznacznikiem rzeczywistości nie są oczekiwania naukowców, tylko obserwacje i eksperymenty.
Gazy cieplarniane są niezbędne do utrzymania życia na Ziemi.
Zmiany klimatyczne zachodzące w tempie katastrofy są także normalne i spotykane w historii Ziemi.
Zwracamy do atmosfery węgiel, który był w niej wcześniej. Daleko nam do zwrócenia całości jego masy. Jest wiele kopalin trudnych lub nieopłacalnych do wydobycia, jak i wiele nieodkrytych.
W czasach kiedy ów węgiel był w atmosferze ekosfera rozwijała się nadzwyczaj, jak na współczesne standardy, bujnie.
Biznes jak to ma w zwyczaju, z ekologii robi biznes. Czyli ekologia na dalszym planie, na pierwszym zysk.
ISBN978-83-67135-13-9
Szacun.
@Barnaba d’Aix
Ekozjeb nie jest w stanie przeczytać w skupieniu jednej strony, więc 800 stron to zbyt wielkie wyzwanie dla ekoświrów.
@MrMruczek
Ad.5
Dorzuciłbym zakaz dziedziczenia całego majątku.
Jedynie co rodzina (rodzice, opiekunowie, etc.) mogliby przekazać to jakąś kwotę pieniędzy, do np. 250 tysięcy złotych oraz wykształcenie.
Każdy miałby w miarę podobny start i tylko od jednostki zależałby jej status.
Reszta majątku przechodziłby na własność państwa lub jakiejś wskazanej instytucji czy instytutów badawczych.
Panie (pani ?) Mruczek …twierdzenie że mamy niesamowicie destrukcyjny wpływ na
klimat, poprzez niebotyczne ilości emisji CO2 …dyskwalifikuje pana (panią?) z jakiejkolwiek
dyskusji na tego typu tematy …mimo że inne wnioski są , powiedzmy, …mądre .
Zresztą ,Doctor Who podsumował problem , klarownie i logicznie .
Pozdrawiam
Pracowałem kiedyś na Saharze na przełomie lipca i sierpnia. Wyjechałem z Polski przez Polservice jako specjalista, w komunie nic nie można było dostać (koniec lat 70-tych), brat wyposażył mnie w termometr ze stacji transformatorowej, skala do +120 stopni C. Żeby być w jakiej takiej formie piłem 12-15L H2O dziennie, siusiu troszkę rano, trochę wieczorem. Termometr położyłem w cieniu na ziemi, w południe pokazał 62 st C. I tak codziennie. W stacji meteo w pobliskim kaidacie powiedziano mi, że temperatura w południe wynosi 51 st. C. Mierzona na wysokości 2m niższa o 11 stopni niż na wysokości moich stóp. Na wysokości klejnotów rodzinnych powietrze miało prawie 60 st. C, a chłodzenia znikąd. Ja miałem trochę ponad 1,80m, więc było mi cieplej niż stacji klimatycznej, a chodziłem po piasku, gdzie było jeszcze cieplej. Gdyby tak Światowi Mędrcy Ochrony Klimatu i Paździerzy (w skrócie ŚMOK, podobno mają założyć) zalecili obniżenie wysokości pomiaru temperatury n.p do 1,5m mielibyśmy nielichy skok temperatury. Kto winien? Człowiek i dwutlenek węgla!
Mnie najbardziej rozśmieszyło gdy pani „aktywistka” ostatniego pokolenia – jak sama się przyznała – przyjechała na wywiad do Polsatu .. taksówką:) A w religii klimatyzmu choć wyznawcy tego nie rozumieją (albo nie chcą rozumieć) chodzi wyłącznie o pieniądze i kontrolę, dokładnie tak samo jak to było w 2020 ze szprycami.
@Katarzyna TG
„A w religii klimatyzmu choć wyznawcy tego nie rozumieją (albo nie chcą rozumieć) chodzi wyłącznie o pieniądze i kontrolę, dokładnie tak samo jak to było w 2020 ze szprycami”
Ja się z Tobą i ze wszystkimi oburzonymi działaniami lobby klimatycznego w 100% zgadzam. Tak chodzi wyłącznie o pieniądze.
Tylko bardzo proszę o przemyślenie dlaczego tak jest.
Jeśli kogoś to jeszcze interesuje to ja mam kilka przemyśleń.
Otóż, jeśli na świecie pojawia się jakaś istotna wiedza o wykrytym problemie implikująca być może konieczność podjęcia działania, to zwykle konsekwencją jest pojawienie się różnych idei działania i grupa odważnych, bezinteresownych osób ideowych podejmujących działanie na rzecz idei. To etap 1.
Społeczeństwa z natury są konserwatywne i nikt nie lubi zmian, zwłaszcza jeśli zmiana uderza w jego ego, komfort lub interes, więc od samego początku nowej idei towarzyszy silny opór społeczny podsycany kampaniami grup interesu. To etap nr 2.
Dobrym przykładem całego procesu jest wieloletnia walka o usunięcię z paliw ołowiowych dodatków przeciwstukowych. Kosztowało to życie i zdrowie wiele istnień.
W miarę postępu nauki wokół idei pojawia się szereg pomysłów na jej realizację oraz grup biznesowych upatrujących w nowych ideach swojej szansy na sukces finansowy i to jest etap 3.
Wraz z upływem czasu i postępem tworzy się coraz silniejsze lobby dla nowych idei uwzględniające oczywiści zupełnie prywatne interesy członków grupy, a do osób propagujących nowe idee zaczynają trafiać pieniądze od zainteresowanych grup biznesowych. Pieniądze z czasem są coraz większe, więc wśród bezinteresownych ideowców pojawiają się osoby bez skrupułów kręcąc swoje lody. Ponieważ z czasem zły pieniądz wypiera pieniądz dobry, to organizacje stworzone wokół pierwotnej idei trafiają w ręce ludzi czujących biznes. Stają się tubami propagandowymi biznesu działającymi w interesie tych, którzy dobrze płacą. Zmiana idei w biznes kończy w zasadzie proces degradacji nowych wartościowych idei dla społeczności zamykając ostatni – 4 etap procesu.
Potem to już tylko jazgot psów ujadających po dwóch stronach ogrodzenia.
MrMruczek. Ciekawy ogląd sytuacji… Tak nawet bez wgłębiania się… Bez komentarza.
Pozdrawiam.
@Maximov
Doskonały pomysł, który z pewnością zapobiegłby wielu nieszczęściom na świecie, ale wprowadzony w życie najpóźniej w latach ’60 XX wieku. Teraz, to już pozamiatane. Środki, którymi dysponują najbogatsi, powinno się im odebrać natychmiast. Pozostawić jedynie tyle, aby starczyło na spokojne i dostatnie dożycie.
Oczywiście nie chodzi o to by zabrać bogatym i rozdać biednym, ale o przeznaczenie ich na przygotowanie społeczności świata na te wszystkie przyszłe nieszczęścia związane z niedoborami wody, żywności, zdrowia po szprycy oraz po wchłonięciu dużej dawki plastiku, utratą siedlisk, suszami, powodziami i innymi zdarzeniami które występują i będą występować coraz częściej i na większych obszarach, a za które bezpośrednio odpowiadają decyzje finansowych elit świata.
@MrMruczek.
„Dobrym przykładem całego procesu jest wieloletnia walka o usunięcię z paliw ołowiowych dodatków przeciwstukowych. Kosztowało to życie i zdrowie wiele istnień.”
To zły przykład.
Ołów odkładał się tam gdzie jeździły pojazdy, w niewielkiej odległości od dróg.
W tych miejscach było zanieczyszczenie. Wystarczyło wyłączyć te obszary z eksploatacji.
Zastępcze środki poprawiające smarność wędrują swobodnie w atmosferze na duże odległości.
Są to pochodne fosgenu o podobnym działaniu.
Problem został po prostu usunięty z widoku. Nadal kosztuje życie i zdrowie wielu istnień. Nawet bardziej, bo uznaje się że problemu już nie ma.
Głównym powodem zaprzestania używania ołowiu jest przesunięcie jego zasobów do prac nad technologią jądrową.
@Doctor Who
Dziękuję za uzupełnienie historii dodatków przeciwstukowych w paliwach. Jednak przykład jest właściwy, bowiem obrazuje proces angażowania się biznesu w realizację idei i w efekcie transformację idei w biznes (jak zawsze). Czyli cel początkowo jest szczytny, ale na koniec i tak ludzie dostają po tyłkach, bo interes rzecz święta i kręcić się musi.
Jedynie odebranie możliwości kumulowania kapitału może nam pomóc, nie istnieje inna droga dla cywilizacji, jeśli ma ona przetrwać.