Liczba wyświetleń: 714
500 największych firm z kapitałem zagranicznym, które w latach 2011-2013 działały na terytorium Polski, odprowadziło ponad dwa razy mniej podatku CIT niż 500 największych firm z polskim kapitałem. Z raportu organizacji Global Financial Integrity (GFI) wynika, że Polska jest liderem w UE jeśli chodzi o drenaż środków finansowych przez zagraniczne podmioty. Oficjalne statystyki NBP na temat bilansu płatniczego Polski również nie napawają optymizmem. W ciągu ostatnich 10 lat zagraniczne koncerny, rządy czy instytucje unijne wytransferowały poza granice naszego kraju równowartość ok. 540 mld zł!
Jak to jest możliwe? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Firmy kontrolowane przez zagraniczny kapitał robią dosłownie wszystko, aby zostawić w Polsce jak najmniej zarobionych pieniędzy. Są trzy główne sposoby drenowania środków finansowych poza granice:
Sposób pierwszy to generowanie sztucznych kosztów podatkowych, tak aby na papierze ograniczyć dochód do opodatkowania przez państwo (dzięki takim „optymalizacjom” podatkowym właściciele np. zagranicznych hipermarketów istotnie ograniczają sobie wysokość podatku CIT do zapłaty polskiemu fiskusowi).
Sposób drugi, to stosowanie wszelkiego rodzaju opłat licencyjnych wobec spółek-córek w Polsce za możliwość wykorzystania loga, marki czy tzw. know-how zagranicznej spółki-matki. Dzięki temu działająca na terytorium Polski spółka kontrolowana przez zagraniczny kapitał wcale nie musi osiągać zysków, aby dywidendą zasilać konta swoich właścicieli. Wystarczy, że za możliwość wykorzystywania kwadraciku z takim, czy innym kolorem firma-córka w Polsce zapłaci z góry firmie-matce w Paryżu, Londynie czy Berlinie np. 200 mln zł.
Sposób numer trzy to udzielanie spółce-córce w Polsce zupełnie bezsensownych pożyczek przez spółkę-matkę z siedzibą zagranicą, nawet w sytuacji kiedy kondycja finansowa spółki działającej w naszym kraju jest doskonała. W ten sposób spółka-córka będzie musiała zwrócić kwotę pożyczki powiększoną o nieraz potężne odsetki. A wszystko w majestacie prawa.
Milton Friedman (noblista, guru wolnorynkowej ekonomii) już w 1990 roku ostrzegał Polaków: „Pamiętajcie jedno: zagraniczni inwestorzy nie będą inwestować w Polsce po to, by pomóc Polsce, lecz po to, by pomóc sobie. Cudzoziemcy powinni mieć pełną swobodę inwestowania w Polsce, ale tylko wtedy, gdy będzie to w interesie Polski. Można to zrobić poprzez stworzenie cudzoziemcom takich samych reguł gry, jakie obowiązują Polaków, nie należy dawać im żadnych specjalnych przywilejów, ulg czy zwolnień podatkowych”.
Wielka szkoda, że rządzący wówczas naszym krajem go nie posłuchali.
Źródło: Niewygodne.info.pl
Cytat:
„Wielka szkoda, że rządzący wówczas naszym krajem go nie posłuchali.” – koniec cytatu.
Ależ posłuchali! I owszem! I doskonale o tym wiedzieli, ludzie z poszczególnych rządów po ’89. Tylko co z tego, jeśli ważniejsze dla nich były „paciorki”, „koraliki” i „świecidełka” rozdawane przez tzw. zagranicznych inwestorów. Cwaniaczek-cebulaczek i przy tym naiwny dorobkiewicz, a w istocie tani niewolnik z Kolonii Nadwiślanej, przecież już za takie „podaroki”, „geschenki” i „gifty” nie pierwszy raz w historii sprzedał swoją ojczyznę i własnych rodaków. PiS-owcy jak widać ostatnio też zaczęli się „sprzedawać”, odchodząc od swoich ideałów ukrócenia rozpusty mafii zachodnich koncernów-inwestorów, a w rzeczywistości naszych okupantów. Najwyraźniej rozdawane „błyskotki” znów zaczęły spełniać swoją zamierzoną funkcję.
„Koń jaki jest, każdy widzi”…
Zbierzmy się ma wiecu, wybierzmy wodza na czas wojny (np. mnie albo mnie) i zróbmy se narodowowyzwoleńczą szarżę na Wiejską powyrywać cebulki.
Stanę tam i ogłoszę: No! To tera ja tu rzondze! Ty! Jesteś od dziś ministrem skarbu! Nie sprawdzisz się łeb ci zleci! A tego powiesić natychmiast!
I wszystko się zmieni;-)
Nikt nie lubi podatków ale problemem nie jest to, że firmy zagraniczne zapłaciły 2x mniej podatku, tylko że mają 2x korzystniejsze warunki działania od firm polskich w postaci grantów, ulg lub zwolnień. Nie maja kontroli UKS i pozostałych urzędów wsparcia biznesu, za to mają tani kredyt z kraju pochodzenia. Im żyje się lepiej.