Liczba wyświetleń: 2792
Koncern Arcadia Group Ltd., właściciel takich marek odzieżowych, jak Topshop, Burton czy Dorothy Perkins z powodu pandemii koronawirusa znalazł się na krawędzi bankructwa. Pracę może stracić aż 13 tysięcy osób.
Pandemia koronawirusa na Wyspach mocno uderzyła w brytyjski rynek detaliczny. Szczególnie mocno ucierpiały te marki, dla których wciąż głównym środkiem przychodu jest klient pojawiający się w sklepie. Z powodu dwóch lockdownów wszystkie sklepy, które nie sprzedają towarów pierwszej potrzeby, a za takie nie można uznać odzieży, pozostawały zamknięte. Dla Arcadia Group Ltd, która na terenie Wielkiej Brytanii posiada 444 sklepów, a także 22 poza Wyspą, był to potężny cios. W tym momencie na furlough przebywa 9294 osób zatrudnionych w firmie. W sumie jest ich około 13 tysięcy.
Sytuacja finansowa przedsiębiorstwa kierowanego przez Sir Philipa Greena jest zła – w poniedziałek gigant odzieżowy złożył wniosek o ochronę przed wierzycielami. Póki co firma funkcjonuje nadal, w jej sklepach nadal można robić zakupy i nie ogłoszono żadnych zwolnień. Wszystkie zamówienia złożone z okazji promocji na „Black Friday” mają być normalnie zrealizowane.
Dzięki złożeniu wniosku Arcadii udało się zyskać chwilę wytchnienia w obliczu roszczeń wierzycieli.
Eksperci z firmy doradczej Deloitte mają pomóc w wyjściu z kryzysu i jak czytamy w brytyjskim mediach rozważane są różne opcje „uratowania” Arcadii. Jak podaje BBC Matt Smith z Deloitte pracuje z kierownictwem firmy nad oceną możliwości sprzedanie poszczególnych marek. Wśród potencjalnych kupców wymienia się Boohoo, które w przeszłości w ten sposób „uratowało” upadające Oasis, Warehouse, Karen Millen czy Coast.
„To niezwykle smutny dzień dla wszystkich naszych kolegów, a także dla naszych dostawców i wielu innych interesariuszy” – komentował prezes Arcadia Group Ian Grabiner w specjalnym oświadczeniu.
„Skutki pandemii Covid-19, w tym przymusowe zamykanie naszych sklepów na dłuższy okres, poważnie wpłynęły na handel w ramach wszystkich naszych marek. Przez cały ten niezwykle trudny czas naszym priorytetem była ochrona miejsc pracy i zachowanie stabilności finansowej grupy w nadziei, że uda nam się przetrwać pandemię. Ostatecznie jednak, wobec najtrudniejszych warunków handlowych, jakich kiedykolwiek doświadczyliśmy, przeszkody, które napotkaliśmy, okazały się zbyt poważne” – podsumował Grabiner.
Autorstwo: Remigiusz Wiśniewski
Źródło: PolishExpress.co.uk
Niech wystawi fakturę Jej królewskiej Mości za straty jakie poniósł za jej panowania…. może zapłaci.
Taki moloch to moze lepiej ze padanie. Pracownicy powinni otwierac sami swoje male sklepiki po pandemii.