Liczba wyświetleń: 1856
Chcemy zarabiać o 10-20 proc. więcej niż przed pandemią, zwłaszcza w branżach, które nie ucierpiały.
Jak informuje Pulshr.pl, pandemia stworzyła widoczny podział na rynku pracy: na branże, dla których obostrzenia oznaczały znaczne ograniczenie działalności i te które nie odczuły pandemii pod kątem strat finansowych, a wręcz odnotowały wzrost obrotów. W pierwszej grupie znajdziemy gastronomię, turystykę, show biznes, kulturę i sztukę, usługi beauty, ochronę, sprzątanie, handel, zwłaszcza w galeriach handlowych czy działalność sportową, w drugiej budownictwo, logistykę, gospodarkę magazynową, branżę medyczną, e-commerce, IT.
W rozwijających się branżach do poszukiwanych zawodów należą specjaliści IT (programiści Java, senior developerzy), lekarze i pielęgniarki, pracownicy budowlani (zbrojarze, brukarze, itp.), kurierzy, operatorzy wózków widłowych, specjaliści z obszaru e-commerce (social marketing, content marketing).
Dobra sytuacja w firmach, które odnotowały wzrost w czasach pandemii, przekłada się na systematyczne podnoszenie stawek wynagrodzeń. Żeby kandydat nieposzukujący aktywnie pracy zdecydował się na jej zmianę, wszystkie jego wymagania względem nowego pracodawcy powinny zostać spełnione. Jeszcze przed pandemią rozbieżność między oczekiwaniami finansowymi a faktyczną płacą na poziomie 5 proc. nie stanowiła przeszkody w podjęciu decyzji o zmianie pracy. Dziś taka różnica nie jest akceptowalna przez kandydatów – mówi ekspertka rynku pracy Anna Kurczewska-Formela. W jej ocenie wynika to z obaw pracowników związanych ze zmianą pracy w nie do końca stabilnej sytuacji rynkowej, zagrożonej kolejnymi obostrzeniami.
Źródło: NowyObywatel.pl
Komentarz „Wolnych Mediów”
Nieważne, ile zarabiamy, tylko ile rzeczy można za zarobione pieniądze kupić.
Taki mały ewenement co roku w styczniu wszystko drożeje a więc firmy mają większy dochod a pensji nikt nie podnosi co rok, jeżeli co roku cenny skacza 5% to pensja powina iść do góry o 5% , a zawsze jest tak że trutnie sobie te na górze podwyżki,ki o 60% a tym co wytwarzają realny dochód firmy nic , no może po strajkach raz na 10 lat coś podniosą
zobacza miskę ryżu