Liczba wyświetleń: 1053
Rozmowa z generałem Romanem Polko, byłym dowódcą GROM, byłym wiceszefem BBN.
STEFCZYK.INFO: Gen. Waldemar Skrzypczak, wiceszef MON, mówił niedawno, że należy rozważyć powrót do poboru w Polsce. Przyznał, że być może likwidując służbę zasadniczą nie przemyślano skutków tej operacji. Co pan sądzi o zapowiedzi do powrotu armii z poboru?
GEN. ROMAN POLKO: Rozumiem sentymenty generała Skrzypczaka. W czasie służby zasadniczej rzeczywiście trafiały się „perełki”, ludzie, którzy myśleli rozsądnie i sprawdzali się w ekstremalnych sytuacjach. Miałem takich żołnierzy, nawet kaprala, który przejął dowodzenie plutonem, zamykając sierżanta, który nie wiedział, co robić. Pamiętajmy jednak, że zasadnicza służba to były ogromne patologie, to fala, to ludzie, którzy nie chcieli służyć, ale byli zmuszani. Zdarzały się nawet przypadki samookaleczeń i symulowania chorób. To armii dobrze nie służyło. A i kadra nie szkoliła się, ani nie ulepszała. Bawiła się natomiast w nauczycieli, którzy szkolą żołnierzy przez rok i nie robią nawet kroku do przodu. Oni pracowali w cyklu rocznym, a potem cykl się powtarzał. Takie pomysły to błąd, to odwrócenie uwagi od prawdziwych problemów.
– Co jest tym prawdziwym problemem polskiej armii?
– Mówię o zupełnym niewypale, jakim okazały się Narodowe Siły Rezerwy. A przecież mamy wspaniałą młodzież, grupy rekonstrukcyjne, harcerzy, pasjonatów. Mamy ludzi, którzy zawodowo związani są z wieloma różnymi obszarami działań, a w czasie wolnym angażują się społecznie. I takich ludzi, w ramach Gwardii Narodowej, można by wykorzystać dla Polski. Oni mogliby wnieść swoje zdolności na rzecz Polski. Ci ludzie często nie chcą być zawodowymi żołnierzami, ale z chęcią poddaliby się ćwiczeniom, by dobrze służyć regionowi oraz krajowi.
– Wojsko jest na takich ludzi otwarte?
– Armia nie jest na nich przygotowana. Tacy ludzie bowiem stawialiby wysokie wymogi. Oni nie zadowoliliby się siedzeniem w koszarach i nudzeniem się. To są ludzie twórczy, kreatywni, oczekujący działania. Oni nad bylejakością nie przechodziliby do porządku dziennego.
– Wiele osób mówi: likwidując służbę zasadniczą, straciliśmy możliwość mobilizacji choćby wstępnie przeszkolonych ludzi To osłabienie w momencie ewentualnej wojny. Podziela pan takie argumenty?
– To nie jest argument. Przecież jesteśmy w stanie przygotować Gwardię Narodową Rezerwy, która mogłaby nawet przypominać służbę zasadniczą, ale by nią nie była. Nie trzeba ludzi straszyć wcielaniem siłą do wojska. Nie ma takiej potrzeby. Wystarczy korzystać z tego kapitału, który budują amatorzy i hobbyści. Gdyby okazało się, że takich ludzi jest za mało, to wtedy można by myśleć o dodatkowych zachętach. Ludzie sami powinni chcieć brać udział w szkoleniach wojskowych.
– W pana ocenie plany Skrzypczaka są do realizacji? Jesteśmy przecież świeżo po cięciach w budżecie MON.
– To kolejny aspekt sprawy. W tej chwili przecież nie ma pieniędzy na szkolenie armii zawodowej. Na misje nie ma pieniędzy, na szkolenie nie ma pieniędzy. Zamiast szkolenia kupujemy sprzęt, a żołnierze siedzą w koszarach. I nagle będziemy odnawiać zasadniczą służbę? To już totalny odjazd. Gdyby jednak pieniądze się znalazły, to gwarantuję, że znajdziemy ochotników, którzy będą chcieli się włączyć w szkolenia. Znajdą się ludzie zainteresowani, ale ćwiczenia muszą być na wysokim poziomie. Musi być sprzęt, infrastruktura itd. A nie udawanie, że bawimy się w wojsko. Ja pamiętam, jak do jednej z kompanii przyszło mi wielu żołnierzy z poboru. Oni mieli ćwiczyć, ale nie było na to pieniędzy. Ich nie było nawet w co ubrać. Chodzili w gumofilcach. Obecnie zdaje się, że i na te gumofilce nie byłoby środków.
Rozmawiał: TK
Źródło: Stefczyk.info
I bardzo dobrze.
Zlikwidować to operetkowe wojsko które i tak nas przed niczym nie uchroni a tylko pożera nasze pieniądze.
„Każdy karabin który produkujemy, każdy wodowany okręt, każda odpalona rakieta – to nic innego jak akt kradzieży dokonany na tych, którzy są głodni, którym jest zimno, którzy nie mają ciepłego ubrania. To marnowanie potu naszych robotników, geniuszu naszych naukowców, nadziei naszych dzieci”
Dwight Eisenhower
WW
@W.W
A przed czym ma nas nie uchronić wg Ciebie? Rozmiar i wyposarzenie armi kraje dobierają zgodnie ze swoją dokrtyną wojenną, która definiuje największe realne zagrożenia dla kraju. I wykonuje sie to lepiej lub gorzej – nieważne narazie jaką ocenę byśmy wystawili teraz naszej armii. Więc jeżeli w naszej armi celem nie jest odparcie ataku atomowego co zapewne sugerujesz albo conajmniej wygranie bitwy konwencjonalnej z siłami białorusi+rosji+czegoś-tam-więcej to po co się ciskać, że tego nie zdołamy zrobić. Pokaz mi nieliczne krajue w europie co to potrafią. Bardziej realne i tańsze jest chyba „utrzymanie” pozycji przez wystarczająco długi czas aby zadziałały traktaty sojusznicze – tylko bez bajek, że nas zdadzono już wiele razy bo wtedy to lepiej nic nie zawierać bo samo bycie członkiem NATO jednak działa jak hamulec – zaatakowac Polskę to zaatakować NATO.
A wieć pytam jeszcze raz wg Ciebie do czego nam ta armia nie wystarcza teraz?
To mgmg jakie zagrożenie wisi nad Polską które powoduje że ona musi mieć taką armie jaką ma teraz?
A takie zagrożenie że policja kiedys nie da rady powstrzymać rozwścieczonego tłumu a wojsko jesli wykona rozkazy lokaji elit to powstrzyma. Do obrony kraju wojsko się nie przyda,ale do ochrony władzy owszem.
Przymusowy pobór wyczyści nasz kraj całkowicie z młodych ludzi , którzy wyjadą nawet gdyby nie chcieli .
Wytagen ma racje. obecnie Polska potrzebuje silnej i sprawnej policji=sił porządkowych.
Ja nie boje się najazdu obcego państwa, ale boje się wyjść wieczorem na ulicę własnego miasta!
Tak być nie powinno.
WW