Liczba wyświetleń: 3192
W sobotni wieczór doszło do groźnej sytuacji niedaleko centrum Wrocławia. Wywiązała się ostra awantura, po której obcokrajowiec wyciągnął przedmiot przypominający broń i celował z niej do Polaka.
Do awantury doszło na skrzyżowaniu ul. Strzegomskiej i Estońskiej. Według ustaleń policji, która opiera się na zeznaniach obcokrajowców, zaczęło się od tego, że grupa Polaków spożywała alkohol przed sklepem. Przez właściciela i pracownika sklepu zostali „poproszeni” o uspokojenie się. „Prośba” ta jednak była nie tylko słowna. W ruch poszły butelki, cegły, a finalnie przedmiot przypominający broń. Pracownik sklepu został trafiony cegłą, w odpowiedzi na głowie jednego z Polaków rozbito butelkę.
Awantura na chwilę przycichła, Polacy się oddalili, jednak zostawili na miejscu siatkę z zakupami. Po chwili po nią wrócili i wówczas sytuacja znów eskalowała. Obcokrajowiec – jedni świadkowie twierdzą, że to Ukrainiec, inni, że Gruzin, wszyscy są zgodni, że mówił ze wschodnim akcentem – wyciągnął przedmiot przypominający broń i zaczął z niej mierzyć do Polaków. Wezwano policję. „Gazeta Wrocławska” podaje, że funkcjonariusze na miejscu nie zastali osoby wymachującej bronią.
Po kilkunastu godzinach policja przekazała w komunikacie, że był to podobno pistolet na kulki. Wszystko nagrali postronni przechodnie, a filmy ze zdarzenia krążą po internecie.
Właściciel i pracownik sklepu zgłosili się na policję i złożyli zeznania. Policja próbuje dotrzeć też do Polaków, aby i oni przedstawili swój punkt widzenia na całą sytuację. Na razie bezskutecznie.
Autorstwo: KM
Na podstawie: „Gazeta Wrocławska”
Źródło: NCzas.info
Obcokrajowiec? We Wrocławiu gdzie 1/4 to już z Ukrainy jest?
Dorosły męźczyżna zza wschodniej granicy nosi przy sobie pistolet na kulki. Wobec tego faktu, samo celowanie jest drobiazgiem nie wartym wzmianki w tytule. Takie czasy, że trzeba czytać między wierszami …
We Francji grupa osobników (czytaj arabów) zaszlachtowała Francuza. Nikt nawet nie próbował dociakać jakiej narodowości byli mordercy. Takie teraz są odpowiedzialne media i dociekliwi dziennikarze. Szanujmy więc Wolne Media, póki jeszcze są, bo to jedne z ostatnich wolnych mediów:)
Pomóżmy prywatnemu wydawnictwu PWN! Wydaje mi się, że jeszcze nie zdążyło poprawić we wszystkich hasłach i poradach „żyd” na „Żyd”, czy „na Ukrainie” na „w Ukrainie”. Pod każdym hasłem w encyklopedii jest link „zgłoś uwagę”. Jeżeli ktoś jeszcze gdzieś zauważy przeoczenie, czyli w szczególności żyda małą literą, niech zgłosi, to nic nie kosztuje. Wspólnie zadbajmy o czystość języka polskiego! Prof. Bralczyk przecież się nie rozdwoi, żeby wyłapać wszystkie fo pa. A przecież jeszcze musi wykłady wykładać (tak właśnie) tłumaczące motłochowi, jak karygodnym błędem jest fraza „na Ukrainie”. Językowych dyletantów miliony, a on biedny sam jeden.
Nie chce mi się doszukiwać, czy prof. Miodek też się zdążył sprzedać, czy zdecydował się dyskretnie wyłączyć jako szanowany emeryt.
Za to cierpliwie poczekam, aż zaczną motłochowi tłumaczyć, że słowo „okupacja” to w ogóle źle rozumieliśmy. Bo istniała zła okupacja – ruska, a teraz istnieje dobra okupacja – amerykańska. Więc okupacja teraz to jest coś pozytywnego.
I to właściwie tyle mojego słowa na poniedziałek. Pozostaje mi żyć nadzieją, że nikt obdarzony rozumem nie odpowie na mój apel dotyczący PWN.