Liczba wyświetleń: 658
„Solidarność” zapowiada, że nie przestanie walczyć o wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę. Związkowcy liczą też na odpowiednie regulacje unijne.
Jak przypomina portal Newseria.pl, instytucje Unii Europejskiej od kilku lat pracują nad przepisami, które ujednolicą zasady handlu w niedzielę. Zdaniem Marcina Lewandowskiego, rzecznika NSZZ „Solidarność”, do zmian potrzebna jest również wola polityczna: „W Polsce niestety nie ma woli ani po stronie ustawodawcy, ani po stronie pracodawców. UE nie może narzucić państwom członkowskim rozwiązań – to jest w gestii każdego z krajów. My będziemy się starali, żeby ten temat nie schodził ani na chwilę z przestrzeni publicznej – na zasadzie kropli drążącej skałę”.
Handlu w niedzielę po raz pierwszy próbowano zakazać w 2001 r. za rządów AWS, ale ustawę zawetował prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dwa lata temu podobny projekt „Solidarność” przygotowała razem z PiS-em, ale jego też nie udało się przeforsować.
Przeciwnicy wprowadzenia wolnych niedziel przestrzegają przed falami zwolnień. Ekonomiści prognozują, że pracę mogłoby stracić nawet 700 tys. osób. Jednak związkowcy odpierają te zarzuty, twierdząc, że zatrudnienie w branży jest tak małe, że kolejnych zwolnień nie będzie.
„Solidarność” oszacowała, że ok. 250 tys. osób pracuje w niedziele w branży handlowej, w tym głównie kobiety. „Nie ma potrzeby, aby pozbawiać rodziny rodziców. Niedziela jest tak ważnym dniem, szczególnie dla ludzi wierzących, że absolutnie nie powinno się w ten dzień pracować” – podkreśla Lewandowski. Wskazuje przy tym na pozytywny przykład innych państw europejskich: „Doświadczenia europejskie pokazują, że można obyć się bez niedziel z handlem. Ludzie doskonale się do tego przystosowują”. W takich krajach, jak Niemcy czy Austria od wielu lat obowiązuje zakaz handlu w niedzielę. Za takim rozwiązaniem niedawno w referendum opowiedzieli się również Słoweńcy.
Z badań przeprowadzonych w 2010 r. przez Pentor wynikało, że tylko 2% Polaków robi zakupy w niedzielę. Poza tym prawie 3/4 społeczeństwa sprzeciwiało się niedzielnemu handlowi. Jeszcze w 2006 r. była to nieco ponad połowa Polaków.
Związkowcy przywołują również przykład wprowadzenia zakazu handlu w dni świąteczne. Ustawa, która zakazuje handlu podczas 13 dni w roku, m.in. w Wielkanoc, Boże Narodzenie, Wszystkich Świętych i Boże Ciało (w 2010 r. dodano jeszcze Święto Trzech Króli), weszła w życie 5 lat temu. Zanim zaczęła obowiązywać ustawa, ekonomiści również ostrzegali przed falą zwolnień, ale nic takiego nie miało miejsca.
Inicjatywy ustanowienia niedzieli dniem wolnym od handlu pojawiają się regularnie od kilku lat. Również w Unii Europejskiej, która na razie jest w tej kwestii podzielona, od kilku lat toczą się prace nad wprowadzeniem przepisów ujednolicających kwestię odpoczynku w niedziele dla wszystkich państw Wspólnoty.
Źródło: Nowy Obywatel
Katolski szariat coraz bliżej.
Co na to rolnicy? Czy specjalne służby będą regulowały pogodą tak aby po wiejskiej porannej niedzielnej i słonecznej mszy przez cały dzień i całą noc padał deszcz ?
Piekarze pracę powinni rozpoczynać w poniedziałek rano, broń Boże w niedzielę wieczorem lub w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Policja, pogotowie i straż pożarna również powinny mieć wolne od zachodu słońca w sobotę do świtu w poniedziałek.
Popieram! wprowadźmy taki katolski szabas.
Handel w niedzielę? Czemu nie ale tylko na bazie dobrowolności – czyli jak jesteś pracownikiem ty decydujesz czy chcesz brać nadgodziny w ten dzień, jak jesteś właścicielem sklepiku osiedlowego i chcesz stać przy kasie w ten dzień – czemu nie, przecież sklepik to twoja prywatna własność.
Biadolenie pseudo-ekonomistów o zwolnieniach między bajki można włożyć – o wiele więcej jest ofiar wysokiego ZUSu czy podatków bo taki pracownik musi pracować za 2 by odpracował to co zabiera państwo.
A wszystko przez to, że pracownicy marketów skarżyli się w związku na brak odpowiednich wynagrodzeń za pracę w niedzielę i przymus stosowany przez pracodawców. Biedni „związkowcy” zmuszani byli przez pracowników do interwencji i takich tam nikomu nie potrzebnych zajęć a przecież mogli czas tracony w ten durny sposób przeznaczyć na udział w pielgrzymkach do miejsc świętych czy choćby tradycyjne polskie chlanie wódy….
Nie…. żartuje tylko, oni nie marnowali swojego cennego czasu na takie pierdoły, po prostu olewali utyskiwania wyzyskiwanych pracowników… a teraz postanowili raz na zawsze rozwiązać problem likwidują samą jego istotę…
Następna szajka, która chce mi mówić co i jak mam sprzedawać. To są ludzie bez wyobraźni.
Gdyby nie sklepy otwarte w niedziele, nie jedna osoba po obu stronach (sprzedawca/konsument) nie miała by co do michy wsadzić.
Niedziela to już teraz jest najnudniejszy dzień w tygodniu, nic się nie dzieje wszyscy, pustka dookoła i tylko emeryci pod kościołem ida na pranie mózgu.
Najbardziej na świecie nienawidzę ludzi, którzy chcą rozkazywać innym co mają robić.
Sebek – masz na myśli tych którzy szantażem zmuszają do pracy w niedziele czy tych którzy próbują ten szantaż zablokować?
A sprzedaż w niedzielę na zasadzie dobrowolności to jak by niby miał wyglądać? Podchodzi właściciel sklepiku do sprzedawczyni i mówi
– Pani Basiu, jutro niedziela więc pracuje pani dobrowolnie. A co mi tam, niech będzie nawet charytatywnie…
Devi – w niedzielę wszystkie babki powinny trwać na swoich posterunkach bo a nuż w ten najnudniejszy dzień w tygodniu księciunio Devi zechce browarka wypić albo balonówkę pożuć…
http://kodeks-pracy.org/VI-czas-pracy/praca-w-niedziele-i-swieta
@Boruta: nick godny myślenia.
Większość tu piszących ma jakiś kompleks w stosunku do Katolików ,pomijając to nie raczą czytać tekstu który jasno mówi o tym że w niektórych krajach jak Austria i Niemcy (które trudno nazwać katolickimi) mają zakaz handlu i nikt tam o „katolach” nie mówi !Byłem w Niemczech pracowałem tam i widziałem ludzi cieszących się życiem …..
Dajmy ludziom troszkę spokoju i bycia z rodziną ale ten kto jej nie ma to chyba tego nie zrozumie !
W Austrii jak nie kupisz chleba do soboty do 15:00 to masz weekend na czczo. Od soboty p.m. przez niedzielę wszystko pozamykane. I jakoś dają rade, nie szwendają się bez sensu po hipermarketach.
@chinskibadziew: no właśnie.
@jod 132 .. Wiesz, mieszkam pod Warszawą. I pamiętam czasy (końcówka lat 70-tych i lata 80-te) kiedy w moim miasteczku były chyba 3 sklepy spożywcze. I jak nie kupiłem w Warszawie chleba w piątek do 15-tej też miałem weekend na czczo. A do kupienia w te piątki był tylko twardy jak kamień tzw. „chleb z nocy” (sprzedawczyni nie określała której konkretnie nocy on był upieczony). Ale ludzie i to przeżyli, nikt z moich sąsiadów nie umarł z głodu. W soboty sklepy generalnie były nieczynne, poza jedną „sobotą pracującą” w miesiącu. Warto pamiętać, że w niektórych innych krajach demokracji ludowej troska o pracowników handlu i usług była jeszcze dalej posunięta – nawet restauracje były zamykane na 2 godziny w środku dnia na „przerwę obiadową” dla personelu.
@jegor: no tak, 20 lat postępu i „komuno wróć”. :))))))
@guarana
Nie rozumiesz tego co napisałem. Ja nie chcę nakazu pracy w niedzielę, tylko żeby nikt mi nie zabraniał mieć otwartego biznesu, a czerwoni jak zwykle myślą że wiedzą lepiej ode mnie kiedy mam sobie zrobić wolne a kiedy nie.
Jeśli ktoś jest zmuszany do pracy w niedzielę to niech zmieni pracodawcę.
Poza tym, to jest płytkie myślenie, że dzień wolny musi być akurat w niedzielę. Dlaczego nie w poniedziałek albo wtorek?