Liczba wyświetleń: 1068
Polacy ciągle mamieni są artykułami które wmawiają im że ich płace, koniunktura czy w końcu PKB państwa zależy od wydajności ich pracy. To wierutna BZDRA!
Do udowodnienia wystarczy choćby prosty i często wymawiany truizm: „Bogaty jest ten który tanio kupuje i drogo sprzedaje”, który po małej modyfikacji przedstawia się następująco: „Ważne jest zbieranie kapitału i ograniczenie jego uciekania”. Tak więc najważniejsze wcale nie jest kto pracuje, ile pracuje i jak wydajnie pracuje ale czy zbieramy więcej kapitału niż jego tracimy.
Zbierać kapitał można na kilka sposobów. Można to robić jak Grecja czy Egipt które zbierają go poprzez turystykę, poprzez sprzedaż surowców jak robi to Rosja lub sprzedaż produktów jak to robią Chiny. Można również pójść w stronę raju podatkowego jak np. Cypr czy Szwajcaria. W każdym z tych wypadków pieniądze do PKB wpływają z innych państw lub obywateli innych państw. Chodzi o to by do państwa kapitał wpływał z zewnątrz. Bogacenie się polega na tym żeby tego kapitału wpływało więcej niż wypływa. Wtedy PKB się powiększa, stajemy się bogatsi, więcej zarabiamy oraz stać nas na więcej. Jak wiadomo Polska nie jest krajem czerpiącym tyle z turystyki co Egipt, nie jesteśmy aż tak bogaci w zasoby naturalne jak Rosja ani też nie mamy szans na bycie rajem podatkowym (nie posiadamy własnych banków) dlatego też ważne byśmy zarabiali na produkcji dla innych (jak Chiny) ale też produkowali polskie produkty i sprzedawali je za granice (eksport).
A jak to wygląda w Polsce? Likwidowane są kolejne zakłady przynoszące zysk a rząd robi wszystko by upadły kolejne: nieuczciwa konkurencja zachodnich firm unikających płacenia w Polsce podatków, niejasne przepisy podatkowe, najazdy skarbówki na polskie firmy, wysokie ceny energii, pozwalanie na restrykcje z Unii Europejskiej (emisja CO, limity mleka to najlepsze przykłady). To wszystko sprawia że nasze wyroby nie są tak konkurencyjne nie tylko na zachodzie (I to mimo niskich płac!) ale i na naszym rynku. Co więcej rząd robi wszystko by ograniczyć Polski eksport!! Ile to już przez głupią postawę rządu straciliśmy na eksporcie do Rosji czyli tym samym nie powiększyliśmy polskiego PKB napływem gotówki z zewnątrz??
Tymczasem Polskie państwo jest oczywiście non stop drenowane! Polacy biorą kredyty w zagranicznych bankach, kupują zagraniczne produkty w zagranicznych sieciach handlowych, Polskie inwestycje budowane są przez zagraniczne firmy. W ten sposób uciekają z Polski a więc z polskiego PKB naprawdę wielkie kwoty! Porównał bym to do walki z warszawskimi słoikami. Zarabiają w Warszawie ale wyprowadzają zarobek na zewnątrz osłabiając tym samym budżet stolicy tak jak Polacy kupując zachodnie produkty w zachodnich sieciach handlowych przyczyniają się do zmniejszenia PKB i niskich zarobków w państwie. To oczywiście nie wina Polaków. Oni chcą kupić taniej bo mało zarabiają a mało zarabiają bo rząd sprawia że koniunktura w Polsce jest taka a nie inna. Gdybyśmy postawili „tamę na rzece” wypływających z Polski pieniędzy zbieralibyśmy kapitał. Prosty przykład: Gdybyśmy podziękowali zagranicznym sieciom handlowym to w ich miejsce pojawiły by się Polskie sklepy. Zysk ze sprzedaży towarów został by w u polskich sprzedawców, w polskim PKB, koniunktura by się poprawiła i bezrobocie spadło (ile to małych sklepików zostało zamkniętych przez wybudowanie zagranicznej sieci handlowej?) Polacy nie mając dostępu do wielu zagranicznych towarów (wzór Lidla, który sprzedaje w zasadzie tylko niemieckie produkty) kupowali by produkty polskie. Zysk zostałby u polskich przedsiębiorców (polskim PKB) i ci bogacąc się podwyższyli by pensje swoim pracownikom, zainwestowali w wyższą produkcję czy zastanowili by się nad eksportem (czyli powiększaniu majątku i PKB). To takie łatwe ale zależy od Rządu, od jego postanowień.
Ale to oczywiście nie wszystko. Rząd dodatkowo osłabia polską gospodarkę powiększając liczbę osób które nie produkują niczego co można by eksportować i zarabiać na tym a tylko wysysają pieniądze z budżetu państwa. Mowa tu oczywiście o urzędnikach państwowych. Pieniądze te nie są przeznaczane na powiększanie kapitału a na jego przejadanie. Dlatego rząd się zadłuża. Zadłuża oczywiście w bankach zagranicznych czyli pozbywa się pieniędzy z PKB.Sytuacje oczywiście pogarsza spora liczba emerytów. Ale ona wcale nie musi być straszna. Gdybyśmy produkowali i eksportowali towary powiększając tym samym majątek to zarobilibyśmy i na nich! I też nie jest tak bardzo ważne kto produkuje te produkty. Równie dobrze na zlecenie mogli by je produkować w innych państwach jednak oczywiście wtedy pozbywamy się części zysku płacąc podwykonawcom żyjącym w innych krajach i nie odprowadzających tych pieniędzy do PKB naszego państwa. Przykład pierwszy z brzega to zachodnie korporacje (sprzęt elektroniczny, art. gospodarstwa domowego, samochody, odzież) produkują na zewnątrz ale sprzedają zarabiając na tym. Mogły by je produkować tez maszyny gdyby w przyszłości było za mało rąk do pracy. Wtedy część zysku również trafia trafia do PKB (gdy produkuje Państwo zysk oczywiście trafia cały a gdy przedsiębiorca to zysk tylko z podatków).
Także jak widać nie trzeba straszyć emerytami, zastanawiać się efektywnością czy wydajnością. Polacy wcale nie są mniej efektywni niż Anglicy, Niemcy czy Amerykanie. To kwestia zapobiegania wypływu kapitału z Państwa, stworzenia przyjaznej atmosfery do otwierania nowych firm które stworzą miejsca pracy a następnie ograniczenia wydatków poprzez zmniejszenie ilości urzędników. Także trzeba tylko racjonalizować bilans między przypływem a odpływem kapitału. Ale rząd tego nie chce. Nie chce dobrej koniunktury w Polsce.
Autorstwo: GPR
Nadesłano do „Wolnych Mediów”
Podam prosty przykład z czasów PRL-u, w których panował socjalizm.
Początek lat 80-tych XX wieku. Mój dziadek będący już wtedy emerytem, mając dom z niewielką działką na obrzeżach miasta, wybudował niewielką szklarnię i hodował w niej… pietruszkę. Tak, tak – pietruszkę. Ścinał nać, wiązał w pęczki i dostarczał do osiedlowego zieleniaka lub sam sprzedawał na targu opłacając jedynie „placowe” za handel, a właściciel zieleniaka nie żądał od dziadka żadnego rachunku za sprzedany towar, po prostu ustalali wcześniej kwotę którą sprzedawca wpisywał do książki przychodów i rozchodów, a mojemu dziadkowi naprawdę się to wtedy opłacało.
Dziadek nie potrzebował wtedy żadnych pozwoleń na uprawę i sprzedaż, ani nie musiał rejestrować żadnej działalności gospodarczej, nie musiał prowadzić działalności rolniczej ani odprowadzać składek do KRUS i co najciekawsze – robił to wszystko legalnie, zgodnie z ówczesnym PRL-owskim prawem.
Spróbujcie Państwo powtórzyć wyczyn mojego dziadka w obecnej, chorej rzeczywistości, obawiam się, że czyn taki będzie prawnie karalny.
Śmiem stwierdzić, że w tym konkretnym przypadku prawa wolnego rynku bardziej obowiązywały w socjalistycznym PRL-u, niż obecnie w tzw. III RP. Sądzę również, że innych przykładów znaleźć można duuuuuuuużo więcej.
Cieplarnia nadal stoi na placu, ale mnie w tej chwili ze względu na chore przepisy prawne po prostu nie opłaca się naśladować w działaniach mojego dziadka i sprzedawać wyhodowanych towarów. Hoduję jedynie rośliny do własnej konsumpcji i do tego nie wiem jeszcze jak długo to będę mógł robić, ponieważ patologiczne przepisy mogą zostać w każdej chwili wprowadzone przez urzędników z UE lub przez ich kolegów z Kolonii Nadwiślanej.
Szkoda, że sami pozwoliliśmy się tak pogrążyć po raz kolejny.
Napisałem ten art pod wpływem chwili i trochę za szybko go udostępniłem. Teraz poprawił bym w nim co nieco.
Artykuł i dyskusję o nim można też ujrzeć na:
http://www.wykop.pl/link/2461709/o-gospodarce-polski-polacy-wcale-nie-sa-mniej-efektywni-niz-anglicy-czy-niemcy/
http://www.ateista.pl/showthread.php?p=664932
Chciałem w nim zwrócić uwagę przede wszystkim na manipulację medialną słowami „wydajność” i „efektywność” w stosunku do narodu Polskiego.
My w żadnym wypadku nie jesteśmy jako jednostki mniej produktywni niż obywatele Anglii czy Niemiec. Za naszą biedę (i niskie PKB) odpowiada po prostu zdecydowanie niższa ilość polskich zakładów produkcyjnych które produkują towar na eksport (bo bogacisz się sprzedając) oraz na zdominowaniu polskiego rynku detalicznego przez zachodnie koncerny które w ten sposób drenują naszą gospodarkę i tym samym zmniejszają wpływy do budżetu naszego państwa.
Jeśli nie opanujemy „wycieków” i sami nie zaczniemy kapitału zbierać to marny nasz los.
Co może zrobić zwykły obywatel?
Pod względem ekonomicznym oczywiście dość mało. Tylko jednostki założą jakąś mała firmę produkcyjną która zacznie produkować na eksport.
Inni mogą jeszcze starać sie kupować tylko polskie produkty czym wspierają polskich przedsiębiorców i nie doprowadzają do ucieczki kapitału za granicę.
Jednak oczywiście każdy polak może zrobić coś co może doprowadzić do dobrych zmian. Jesteś niezadowolony z tego co sie dzieje w Polsce? Nie siedź w domu tylko idź głosować partie na które proponują jakieś konkretne zmiany. Idź głosować na Ruch Narodowy, Korwina, KNP, Demokracje Bezpośrednią czy Kukiza.
One chcą wprowadzić konkretne rozwiązania które w konsekwencji doprowadzą do większego PKB Polski (większej ilości pieniędzy w budżecie państwa).
Twój post był niezbyt merytoryczny pełen sofizmatów ale wkleję tu coś co napisałem gdzie indziej.
Spróbuje to wyjaśnić od podstaw, najprościej jak mi teraz przychodzi do głowy.
Nie jestem ekonomistą ale spróbuję wytłumaczyć tak po swojemu.
Człowiek się bogaci gdy zarabia, firma się bogaci gdy sprzedaje, państwo się bogaci gdy eksportuje (lub eksportują firmy które płacą w nim podatki).
Natomiast gdy firma produkuje na rynek państwa to pieniądze zostają w tym samym zamkniętym obiegu (na terytorium danego państwa) i rynek w danym państwie się nie bogaci a utrzymuje status quo.
Gdy państwo importuje to pozbywa się kapitału.
Dam przykład mało skomplikowany: Rodzic (państwo) i 1 dziecko (obywatel) oraz 2 dziecko (obywatel/firma) stanowią państwo a razem ich bogactwo jest „rynkiem wewnętrznym”.
Rodzic pracuje i przynosi do domu 2000zł.
Dziecko 1 dostaje 50zł kieszonkowego za umycie szyb a dziecko 2 dostaje 50zł za odkurzanie. Dziecku 1 jednak nie chce się pracować swoich rzeczy i zleca to dziecku 2 (firmie) płacąc za to 10zł. W budżecie domowym jest nadal 2000zł. Natomiast gdyby dziecko 1 zleciło to komu innemu to budżet zmniejszył by się o te 10zł. Gdyby to 2 dziecko wyprasowało by ubrania koleżance i dostało 10zł to budżet wyniósł by 2010zł.
Gdyby ktoś nie wiedział skąd te 2000zł to powiedzmy ze rodzic jako państwo sprzedał posiadany surowiec (gaz ziemny) lub zaprosił gości (turystów). 50zł: szyby i odkurzanie mogą być odniesieniem do lekarza, policjanta, polityka itd. Można też dodać 3 dziecko (firmę) która świadczy korepetycje/maluje i sprzedaje obrazy i przynosi do domu np.50zł oraz np. babcię (również rodzina i to samo państwo) która produkuje marmoladę (jedzenie) i zaopatruje nią rodzinę (państwo).
Zwykły człowiek gromadzi pieniądze w „portfelu” lub innym „schowku”… i potem je wydaje.
Firma gromadzi pieniądze w sejfie lub banku.
Państwo zbiera pieniądze do „budżetu państwa”
Zwykle w ogromnej większości budżet jest zasilany z podatków które państwo zbiera od firm i obywateli a te biorą się z „rynku wewnętrznego państwa” (gospodarki) który jest ogółem pieniędzy znajdujących się w obiegu danego państwa. „Zwykle” ponieważ niektóre państwa bazują na wpływach z eksportu surowców (ropy, gazu) lub też oferują usługi finansowe (raje podatkowe).
Im większy rynek wewnętrzny tym większy budżet państwa i tym większe możliwości ma dany kraj.
Oczywiście gdy państwo ma większy budżet to stać je na obniżenie podatków dzięki czemu są większe chęci na założenie firm. Ludziom żyje się lepiej. Dodatkowo może też wesprzeć te gałęzie gospodarki które sobie nie radzą (np. rolnictwo dopłatami) lub tez dać preferencyjne kredyty na powstanie zakładów pracy. Im więcej pieniędzy w obiegu tym większe są zarobki obywateli. Ogólnie wiele jest składowych dzięki którym jeśli masz więcej pieniędzy to możesz szybciej się rozwijać.
Ps. Im lepiej państwo sobie radzi i im lepsza gospodarka tym pieniądz jest więcej wart.
Państwo może obniżać wartość tego pieniądza tak jak robią to Chiny i tak jak robili to Szwajcarzy.
Tak więc jeśli firma ma siedzibę w Polsce to tu płaci podatki. Jeśli eksportuje to sprowadza pieniądze z zewnątrz do Polski (do polskiej gospodarki i do polskiego budżetu).
Jak wiemy gdy firma zatrudnia pracowników to musi odprowadzić od tych płac jakiś ustalony podatek.
Pracownicy zaś kupują za swoją pensję produkty i tym samym po raz kolejny odprowadzają do skarbu państwa podatki (vat) ALE też mając więcej pieniędzy (po ewentualnej podwyżce) stać ich na zakupienie większej ilości dóbr. Kupując dobra wspierają konkretne firmy które mając dobry utarg mogą się rozwijać (aktualnie w Polsce raczej zwijać i zwalniać pracowników – handel w PL upada).
Jednak gdy …
– firma produkuje poza terenem Polski (np w Chinach) to ona sama zwykle oszczędza na zarobkach tych pracowników ale daje zarobić Chińczykom wspierając tym samym ich rynek wewnętrzny i budżet państwa Chin.
– firma zarejestruje się poza terenem kraju by płacić podatki tam to budżet Polski nie zarabia. Przykład:
[QUOTE]
Gdańska spółka LPP (Reserved, Mohito, House) przeniosła swoje marki na Cypr za zasadzie sublicencji. Jak podała firma ma to na celu ochronę znaków towarowych oraz „zachowanie optymalnej struktury podatkowej”.
[/QUOTE]
Dlatego właśnie państwa walczą z rajami podatkowymi oraz walczą o ulokowanie u nich chociaż fabryk danej firmy.
– firma do wytworzenia swoich produktów nie kupuje półproduktów lokalnych a zagraniczne to ta część pieniędzy ucieka z polskiego rynku
– gdy Polak kupuje produkty firm zagranicznych daje zarobić producentowi innego kraju (pieniądze te wypływają do kraju w którym producent ten płaci podatki od zysków i płaci za ich produkcję).
– gdy wyjeżdżasz na wakacje np. do Egiptu to całość twoich pieniędzy zasila rynek wewnętrzny tamtego kraju a rynek Polski się kurczy (nie robię wyrzutów sumienia tylko tłumaczę jak jest)
Należy zauważyć że Budżet państwa jest również „rynkiem wewnętrznym państwa” gdyż wielka część z jego budżetu zostaje w wewnętrznym obiegu danego państwa pod postacią inwestycji oraz płac sfery budżetowej czy wypłaty emerytur. Oczywiście jakaś część z Budżetu z Polski wypływa np. pod postacią spłaty długu publicznego. Tu znam 3 przykłady na pozostawienie tej gotówki na rynku wewnętrznym: zadłużanie się w swoich bankach, zadłużanie się u własnego społeczeństwa (przykład Japonii) oraz dodruk pieniędzy który wiąże się później z inflacją.
Państwo musi również wydać na sprowadzenie surowców (gaz, paliwo) czyli daje zarobić innym firmom, innym państwom.
—
Najlepszym przykładem bogacenia się są Chiny:
– Zewnętrzne firmy płaciły chińskim pracownikom zatrudnionym na taśmach produkcyjnych
– Chińczycy pracujący w tych zakładach wydawali te pieniądze kupując np. jedzenie czym zwiększali „rynek państwa”. Więcej pieniędzy pojawiło się w obiegu. Firmy mając dochód lepiej prosperowały.
– Chińczycy kupując te produkt płacili podatki więc budżet państwa się zwiększał
– ponieważ państwo miało więcej pieniędzy to wspierało powstawanie nowych firm (preferencyjnymi kredytami lub chociaż mniejszymi podatkami) przez co firmy te zaczęły produkować przedmioty i eksportować je. Państwo wsparło również naukę lepiej ludzi kształcąc i dając pieniądze na nowe badania, wytwarzania nowych technologii, wynalazków itp.
Niektórzy mogą twierdzić że kapitał to w tym równaniu pieniądze które sa nic nie warte, że to produkty są coś warte. Póki co jednak opieramy nasze gospodarki na pieniądzach ale w równaniu mogą się przecież pojawić: złoto, tulipany czy muszelki. Większość produktów traci wartość lub przydatność. Produktem może być paliwo lub jedzenie (wykorzystasz/zjesz i go nie ma).
—
Kupując np. w Lidlu produkt niemiecki wyprodukowany w Niemczech dajesz zarabiać:
– Lidlowi który płaci podatki w Niemczech (lub w raju podatkowym ale na pewno nie w Polsce)
– niemieckiemu producentowi który płaci podatki w Niemczech
– niemieckim pracownikom którzy produkują ten towar (czyli powiększasz rynek niemiecki)
Prawie całe pieniądze wychodzą z polskiego obiegu
Było by jeszcze gorzej gdybyś ten produkt kupił na Ebayu u niemieckiego sprzedawcy
Lidl chociaż zostawia tu pieniądze w postaci pensji dla polskich sprzedawców.
@Rozbi
Dlatego właśnie podobnym do Twojego tokiem myślenia Polacy zawsze przegrywają wszystkie wojny pomimo tego, że niektóre z nich wygrywają, a np. Niemcy pomimo, że wojny przegrywają, to jednak zawsze w nich wygrywają.
Przykład: w Niemczech nie ma sieci polskich marketów „MarcPol” i „Społem”, a dlaczego?
Ponieważ urzędnicy niemieccy stosują przepisy zaporowe, które zwyczajnie powodują nieopłacalność takiej inwestycji dla polskich firm.
Urzędnicy polscy natomiast wprowadzają przepisy, które już zrobiły z naszego kraju „panią spod latarni”, która „daje” obcym na lewo i prawo i do tego za półdarmo.
A Polacy się cieszą, że są bardzo cwani, bo właśnie kupili chińszczyznę z przeceny, w zachodnim markecie po atrakcyjnej cenie.
Smutne.
@Rozbi – oczywiście ze ty w krótkiej jednostce czasu jesteś o te 100zł bogatszy (czy tam 20groszy na serku lub czekoladzie) jednak sprawiasz tym ze gospodarka miejsca w którym żyjesz się powoli zapada. Pieniędzy w gospodarce jest coraz mniej więc jest ich mniej do podziału. Dlatego coraz więcej firm sie w Polsce zamyka a inne słabo przędą. Nie twierdze oczywiście że każdy Polak biednieje a każda firma cieńko przędzie bo niektóre sobie radzą jednak jest ich mało.
Im więcej pieniędzy w obiegu tym więcej do podziału i pracodawcy są skłonni podwyższać płacę a państwo obniżać podatki (bo mają z czego).
Lidl, Kaufland, Tesco czy Real płacą w Polsce śmieszne podatki od dochodu gdyż praktykują politykę kreatywnego księgowania zaniżając tym samym przychód od którego opłacają w Polsce podatki (gdzieś miałem artykuł na ten temat, jeśli znajdę to wkleję). Dodatkowo bardzo często jako inwestorowi który zmniejsza bezrobocie obniża im sie podatki. I jak mają tu z nimi konkurować małe polskie firmy? Vat tak jak już wspomniałem płacą – tak samo jak polscy sklepikarze.
Po prostu trochę mniej pan o tym czytał. Niestety nie znalazłem artykułu który ładnie to wszystko opisywał ale powiem panu że robią wszystko zgodnie z prawem zaniżając zyski z przychodów. Robią to umowami między centralą a filią w PL. Filia płaci centrali za różne absurdalne zlecenia/zadania i tym samym zysk maleje do tego stopnia że płaca bardzo niskie podatki.
W 7 poście dokładnie wytłumaczyłem czym różnią się firmy polskie od zagranicznych i jak działa gospodarka.