Liczba wyświetleń: 2112
Oficjalnym argumentem strony amerykańskiej w jej krucjacie przeciwko Huaweiowi było to, że zagraża on bezpieczeństwu użytkowników. Tymczasem Google LLC – amerykańskie przedsiębiorstwo informatyczne, wprowadza już jawną, totalną inwigilację.
Już za 8 tygodni rozpocznie śledzenie wszystkich naszych urządzeń. Google planuje od lutego przyszłego roku wprowadzić istotne zmiany w sposobie śledzenia użytkowników w Internecie, wprowadzając technologię, która zastąpi dotychczasowe pliki cookies stron trzecich. Zmiana ta wprowadza „cyfrowy odcisk palca”, metodę zbierającą informacje o urządzeniach i zwyczajach użytkowników w sposób prawie niemożliwy do kontrolowania lub zatrzymania.
Organy regulacyjne ostrzegają, że technologia ta „zagraża prywatności użytkowników” i że Google już wcześniej stwierdził, że takie śledzenie jest „złe i niedopuszczalne”. Google wyjaśnia, że decyzja korporacji wynika z „postępu w technologiach chroniących prywatność” (PET), które pozwalają firmie ułatwiać reklamowanie, przy jednoczesnym – jak twierdzi – „zachowaniu oczekiwanego poziomu ochrony prywatności użytkowników”.
Eksperci zwracają uwagę, że jest to posunięcie, które utrudnia użytkownikom zrozumienie, w jaki sposób wykorzystywane są ich dane i jakie wiąże się z tym ryzyko powstać. W przeciwieństwie do plików cookie, które można blokować lub usuwać za pomocą ustawień przeglądarki, „cyfrowy odcisk palca” wykorzystuje takie informacje, jak adres IP, ustawienia urządzenia, używane aplikacje, a nawet nawyki przeglądania, aby stworzyć unikalny profil użytkownika. Technologia ta jest odporna na tradycyjne metody kontroli prywatności, co czyni ją szczególnie problematyczną.
Organy regulacyjne ostrzegają: granice prywatności są usuwane. Brytyjski komisarz ds. informacji Stephen Almond zwrócił uwagę, że nowe przepisy potencjalnie naruszają zasady przejrzystości i kontroli nad prywatnymi danymi. „Odciski palców opierają się na sygnałach, których użytkownik nie może łatwo usunąć, nawet jeśli wyczyści wszystkie dane witryny”. Nie jest to przejrzyste i utrudnia użytkownikom zachowanie kontroli nad swoją prywatnością” – ostrzega Almond.
Czego mogą się spodziewać użytkownicy? Zmiany następują po naciskach amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, który rozważa możliwe regulacje, w tym potencjalną sprzedaż przeglądarki Chrome. Choć Google twierdzi, że będzie „odpowiedzialnie wykorzystywać dane i zapewniać ochronę prywatności”, wielu ekspertów wyraża wątpliwości, czy nowa technologia będzie przydatna dla użytkowników.
Organy regulacyjne jasno dały również do zrozumienia, że firmy nie będą miały „wolnej ręki” w korzystaniu z technologii takich jak pobieranie odcisków palców oraz że wszelkie aplikacje muszą być legalne i przejrzyste. W przeciwnym razie agencje regulacyjne są gotowe zareagować.
Dla przeciętnego użytkownika jest to przypomnienie, aby rozważyć alternatywy, takie jak przeglądarki zapewniające prywatność i dodatkowe środki bezpieczeństwa na różnych urządzeniach.
Nowe przepisy wprowadzone w lutym wyznaczają początek nowego, bardziej złożonego etapu walki o ochronę prywatności cyfrowej.
Autorstwo: Jacek Mędrzycki
Źródło: MyslPolska.info
Czy VPN wystarczy?
@emigrant001
Nie wystarczy. Zamiast wyszukiwarki google możesz korzystać z duckcuckgo. W ten sposób ograniczysz szpiegowanie wyszukiwań. Do tego w przeglądarce jakieś wtyczki antyszpiegowskie, ghostery itp. No i dywersyfikacja. Jeżeli lubisz Androida (ja lubię), to musisz liczyć się z tym, że będziesz totalnie inwigilowany. Dlatego przez telefon z Androidem rozmawiasz a zwłaszcza piszesz i wyszukujesz jedynie to, co jesteś skłonny „systemowi” oddać.
Drugą kartę SIM, zarejestrowaną na „słupa” albo zagraniczny prepaid możesz umieścić w Applu. Też cię będą szpiegować, ale również jedynie w części. Zasady nieużywania telefonu do rozmawiania i pisania o ważnych rzeczach nadal obowiązują. I oczywiście wszędzie VPN, żeby nie ułatwiać.
Jak potrzebujesz rozszerzyć prywatność, to też się da. Ale musisz mieć na przykład laptopa z możliwością wymiany karty sieciowej. Żeby nie była wbudowana na płycie głównej. I zaopatrzyć się w zapas takich kart. Drogie, ale nie dorwą cię po MAC-adresie karty 😛
> Drogie, ale nie dorwą cię po MAC-adresie karty 😛
To dopiero początek zabawy bo jest jeszcze procesor, pamięć ram, dysk twardy, wersja systemu i przegladarki 😀
@Irfy
Mam duckcuckgo ale nigdy nie mam pewności, że to działa, dlatego używam rzadko. SIM mam na prepaid bez nazwiska i adresu. Korzystam z visa karty tylko wtedy, kiedy muszę, nie wiem czy surfshark reklamowany przez zmywaka ma jakiś sens. Ogólnie staram się być niewidzialny:) ale jeszce to poprawię i tak nie mam pojęcia czy skutecznie:) Z laptopa korzystam offline:) Pozdrawiam i odpoczywających świąt:)
@Katarzyna TG
Wszystko zależy od tego, co się w tej sieci chce robić. Jeżeli chce się pisać rzeczy, które mogą zaprowadzić autora przed sąd z paragrafów dotyczących „fake newsów”, „obrazy uczuć religijnych” czy innej „mowy nienawiści”, to faktycznie warto się pilnować. Nie warto też zamieszczać głupot, które mogą potem zostać w niezaprzeczalny sposób skojarzone z konkretną osobą – coś takiego szkodzi zawsze. O czym ciągle przekonują się rozmaici „celebryci”, którym znienacka wyciągają jakieś „rasistowskie” czy „homofobiczne” grzeszki sprzed kilkunastu lat i strącają w medialny niebyt. Albo odnajdują się zamieszczone gdzieś po pijaku „pikantne” zdjęcia czy filmiki.
To samo z korespondencją w której omawiana jest sprawa większych pieniędzy. Ale tak generalnie, to jakieś drobne płotki władzom wiszą. Nie chce im się każdego śledzić i inwigilować, bo to nieopłacalne. Prawdziwa inwigilacja zaczyna się dopiero w jednym z kilku konkretnych przypadków.
Albo w grę wchodzi potencjalne odebranie władzy władzy. Niezależnie od sposobu, w jaki delikwent chce tę władzę odebrać. Jeżeli ma jakiekolwiek szanse, władza natychmiast zaczyna inwigilować wszystkie aspekty jego życia. Może też chodzić o duże pieniądze, na które władza jest zawsze łasa. Inwigilacja uruchamia się również w przypadku, jeżeli ktoś ma pecha być osobistym wrogiem człowieka u władzy. Albo kochankiem/kochanką żony/męża szychy. Pod obserwacją bywają też ludzie uznani za jakichś ekstremistów, z potencjalnymi skłonnościami do rozwiązań siłowych.
Jednak nie demonizowałbym tego sieciowego szpiegowania. Większość ludzi i tak inwigiluje się sama, poprzez wszelkie Facebooki, Instagramy i wrzucanie do sieci całego swojego życia, wraz z bebechami. Nawet jak ktoś tych mediów nie ma, to i tak na nich figuruje i jest „profilowany”, bo w rodzinie, wśród znajomych czy w szkole/na uczelni zawsze znajdzie się jakiś półgłówek z aparatem, który fotografuje wszystko i wszystkich i nie pytając o zgodę wrzuca wszystko do sieci. Wtedy żadne zabezpieczenia już nie pomogą. Poza tym kluczową rolę tak czy inaczej pełnią i będą pełnić „źródła osobowe”. Czyli wszelkiej maści donosiciele, sąsiedzi, koledzy z pracy, ksiądz dobrodziej, znajomi i „przyjaciele”, zazdrośni i trudne do wyobrażenie d u pe rele a często nawet aktualna lub była rodzina.
I tam są zatrudniani profesjonaliści https://babylonianempire.wordpress.com/2022/11/07/byli-izraelscy-szpiedzy-zatrudnieni-na-najwyzszych-stanowiskach-w-google-facebooku-i-microsofcie/
Jeśli ktoś chce rządzić światem.