Liczba wyświetleń: 3383
W katolickiej katedrze w austriackim Linzu umieszczono postmodernistyczną rzeźbę przedstawiającą w bardzo naturalistycznym ujęciu Matkę Boską rodzącą dziecko. Ten „artystyczny performance” nie spodobał się wiernym. Rzeźba została zniszczona.
Informacje na ten temat podał katolicki serwis internetowy CatholicArena.com. To „dzieło sztuki” zostało wystawione za wiedzą i zgodą duchownych i samego arcybiskupa, który jest opiekunem i gospodarzem katedry.
Jednak najwyraźniej nie wszystkim się ono podobało, gdyż po pewnym czasie rzeźba została zniszczona przez „nieznanych sprawców”. Od drewnianego korpusu postaci ludzkiej została odpiłowana głowa.
„Sztuka jest rzeczą bardzo subiektywną. To, co dla jednej osoby jest obraźliwe, dla innej może być piękne” – napisał w komentarzu dziennikarz katolickiego serwisu internetowego. „Dlatego też muszą obowiązywać ścisłe zasady dotyczące tego, co jest eksponowane w kościołach katolickich, musi panować powszechna zgoda co do tego, że sztuka ta przynajmniej nie jest obraźliwa, a idealnie inspiruje innych do modlitwy i pozwala kontemplować cud Boga”.
Nie wydaje się, aby w Austrii w związku z niedawnym wystawieniem Matki Bożej wzięto pod uwagę któreś z tych zaleceń. Statua przedstawiała Matkę Bożą rodzącą, cierpiącą i z dość drastycznymi szczegółami, w katedrze w Linzu.
Niekatolik może zadać sobie pytanie, co jest takiego złego w pokazywaniu porodu, który powinien być świętowany przez katolików? „Jeśli nie jesteś katolikiem, może się to wydawać drobnym szczegółem, ale jest to ważny szczegół dotyczący boskości Chrystusa. Pomimo wszelkich możliwych ostrzeżeń, że pomnik obraża religijne uczucia wiernych, pracownicy katedry w Linzu nadal go eksponowali. W końcu ktoś ściął się go piłą” – kończy gorzko redakcja.
Autorstwo: MS
Zdjęcie: zrzut ekranu z X.com
Na podstawie: CatholicArena.com
Źródło: NCzas.info
Ciekawe, czy odcięcie głowy Matce Boskiej jest grzechem? Nie tylko w sensie zniszczenia cudzej własności, ale w religijnym. Czegoś podobnego spodziewałbym się raczej po satanistach podczas czarnych mszy.
> Czegoś podobnego spodziewałbym się raczej po satanistach podczas czarnych mszy.
Fanatyczni islamiści których eurokołchoz zaprasza do naszych domów nie są od nich w niczym „gorsi” w tym względzie.
Przypomnę, że tworzenie bałwanów nie podoba się Bogu. Jeżeli naprawdę wierzysz to nie módl się do obrazu.
//Ciekawe, czy odcięcie głowy Matce Boskiej jest grzechem? Nie tylko w sensie zniszczenia cudzej własności, ale w religijnym.//
O czynie decyduje intencja. Wywołując oburzenie, zgorszenie (choćby niszczeniem cudzej własności) sprawca musiałby to „przebić” wyższą koniecznością i ją umieć umotywować, wyjaśnić… Oczywiście nie przekona każdego ale powinien tego chcieć – i nie odmawiać odpowiedzi.
Wyższa konieczność może wynikać z tego co RisaA wspomina… Ale to nie ja to uczyniłem i nie ja się tłumaczę.
//Fanatyczni islamiści których eurokołchoz zaprasza do naszych domów nie są od nich w niczym “gorsi” w tym względzie.//
Sprawcy są nieznani… W przeciwieństwie do Twojej fobii. Nie zgwałcą… Nie słuchaj straszenia kolegów a czujna bądź.
> Katana
Racz mi nic nie imputować, fanatyczny islamizm to realne zagrożenie – chyba to rozumiesz? Dla wszystkich w Europie. Dziś w mediach społecznościowych można przeczytać na przykład coś takiego.. do refleksji:
„Mam 26 lat, jestem blondynką, o jasnych oczach i zawsze mieszkałam w 6. dzielnicy Lyonu, uważanej za najelegancką dzielnicę Lyonu, a moje codzienne życie stało się nie do zniesienia. Piszę to, ponieważ dziesięć wiele lat temu mogłem wychodzić z przyjaciółmi wieczorem, o każdej porze, bez przeszkadzania, obrażania, śledzenia i dźgania.
Wspominam o pchnięciu nożem, ponieważ trzy lata temu do mojego chłopaka i dwóch przyjaciół w drodze do domu podeszła grupa mężczyzn. Otoczyli ich i ukradli jeden z telefonów komórkowych. Próbowali walczyć, a mój chłopak, mimo że był silnym zawodnikiem rugby, został dźgnięty nożem w ramię, chroniąc szyję, która była celem. Ktoś próbował poderżnąć mu gardło.
Jeśli chodzi o mnie, mężczyźni regularnie mnie śledzą, obrażają, bo nie odmawiam odpowiedzi lub dlatego, że mówię, że mam chłopaka. Któregoś dnia ktoś mnie opluł. Coraz częściej gwiżdżą na mnie jak na psa lub „ksksks”, jakbym był kotem. W ciągu ostatniego roku tego typu zdarzenia przydarzyły mi się może trzydzieści razy.
Sześć miesięcy temu adoptowaliśmy szczeniaka. Pewnego wieczoru o 21:00 mój chłopak wyszedł z nim na spacer, a trzech mężczyzn próbowało ukraść szczeniaka. Od tego czasu wychodzimy tylko wieczorem we dwoje i zawsze noszę w torebce gaz pieprzowy.
W naszym sąsiedztwie, właśnie w naszym bloku, znajdują się trzy punkty handlu narkotykami, które działają non stop. Dzień i noc. Ze wszystkim, co się z tym wiąże: stróżami wałęsającymi się przed naszym domem, kręcącymi się, krzyczącymi, naćpanymi i przeszkadzającymi ludziom, zwłaszcza kobietom.
Każde z działań, o których wspomniałem (a są one tylko częścią tego, przez co przeszliśmy) jest faktem, że dokonują tego mężczyźni pochodzenia Afryki Subsaharyjskiej lub Afryki Północnej. Biały człowiek nigdy nie zachował się wobec mnie w taki sposób.
Czy rasistowskie jest wytykanie, czym stało się moje codzienne życie jako kobiety z powodu imigracji? Czy moja rzeczywistość, moje codzienne życie są rasistowskie? Czy nie mam takiego samego prawa, jak każda inna osoba, do nagłaśniania traumatycznych aktów przemocy tylko dlatego, że dopuszczają się ich cudzoziemcy lub imigranci?
Żeby było jasne, nie mówię o mężczyznach w ogóle, ale w szczególności o mężczyznach, czasami nieletnich, pochodzących ze środowisk imigracyjnych.
Teraz, przez około cztery lata, sposób, w jaki żyję, musiał się zmienić, aby żyć w ciągłej niepewności. Teraz żyję z gazem pieprzowym przed drzwiami wejściowymi, paralizatorem i fałszywym pistoletem po próbie włamania. Do naszych drzwi dodaliśmy dodatkowy zamek. W naszym mieszkaniu mamy kamerę bezpieczeństwa. W torebce noszę drugi gaz pieprzowy i kastety na breloczku do kluczy. Nigdy nie wchodzę do budynku bez sprawdzenia obu stron ulicy, na wypadek, gdyby jakiś mężczyzna mnie śledził. Nigdy nie nawiązuję kontaktu wzrokowego z wiesz-kogo. Ciągle przechodzę przez ulicę. Nie wychodzę już sama z domu po 21:00. Z wiadomych powodów nie korzystam już z komunikacji miejskiej. Boję się, kiedy jestem sama w domu. Boję się, kiedy jestem na zewnątrz. Teraz zawsze się boję.
Nie chcę takiej przyszłości dla moich dzieci, których na szczęście jeszcze nie ma. Nie rozumiem ludzi, którzy nie widzą, że Francja zamienia się w kolebkę niepewności z powodu imigrantów. Niepewność dla kobiet, ale także dla mężczyzn.
Dlatego w trosce o przyszłość swoją i swoich dzieci lub przyszłych dzieci: oddajcie właściwy głos.”
…ależ się pańcia uwalana rozpipczyła okrutnie…
ale ad rebus:
„co jest takiego złego w pokazywaniu porodu, który powinien być świętowany przez katolików? (…) jest to ważny szczegół dotyczący boskości Chrystusa.”
CZO? co jest boskiego w samym akcie urodzenia? W tym samym czasie w okolicy – Imperium Romanum, istnieje takie prawdopodobieństwo – rodziło się kilka innych dzieciaków. Większość pewnie przeżyła.
Na świecie tych dzieciaków mogło być kilkadziesiąt.
Niby skąd się biorą dywagacje uporczywie-dłubiącosobiewdziurach-logów o „wyższości świąt wielkiej nocy, nad świętami bożego narodzenia”?
Jeśli sami w tym niby cywilizacyjnym kręgu nie potrafimy być dla siebie zrozumiali, nie oczekujmy, że jacyś afro-azjaci wobec nas będą.
Więc ten. Mniej purtania, więcej purytanizmu. Intele przynajmniej.
@Katarzyna TG
> „Mam 26 lat, jestem blondynką, o jasnych oczach i zawsze mieszkałam w 6. dzielnicy Lyonu, uważanej za najelegancką dzielnicę Lyonu, a moje codzienne życie stało się nie do zniesienia. Piszę to, ponieważ dziesięć wiele lat temu mogłem wychodzić z przyjaciółmi wieczorem, o każdej porze, bez przeszkadzania, obrażania, śledzenia i dźgania.
Świadczy tylko o poziomie tej osoby. Pewnie kolejne generr-fluid «jesten blondynką» vs. «mogłem wychodzić». najelegancką – ta osoba nawet nie we jak się stworzy stopień najwyższy w języku który używa. Co do śledzenia – cały czas szpieguś z którego to pisał/pisała/pisało ją/go śledzi i do tej pory tego nie zauważa.
Wygląda jakby miała straszliwe żylaki, chyba była to bardzo zagrożona i ryzykowna ciąża!
„Facebook” ocenzurował (skasował) wpis na profilu WM w którym był link do dzisiejszych nowości i ta sama grafika, co wyżej (zrzut ekranu z X.com). Rzekomo „naruszał standardy społeczności”.
//„Facebook” ocenzurował//
To sprawcy wandalizmu chyba dodatkowo nie obciąża, ani nie odciąża. Bo ci są „psychiczni” przecież.