Liczba wyświetleń: 3566
Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że gospodarka naszych zachodnich sąsiadów opiera się w głównej mierze na energii wyprodukowanej w elektrowniach węglowych, z których aż 7 znajduje się na liście TOP-10 najbardziej emisyjnych elektrowni węglowych w Europie. Aby mogły one funkcjonować potrzeba gigantycznych dostaw węgla brunatnego. W ubiegłym roku na terenie RFN wydobyto go łącznie aż 171,3 mln ton. Dla porównania – w Polsce było to zaledwie 61,0 mln ton. Ekologia ekologią, ale produkcja energii z wysoko emisyjnych źródeł musi się zgadzać.
Na pytania typu: „Kto w UE emituje najwięcej CO2 do atmosfery”, albo „kto spala najwięcej węgla” wiele osób bezwiednie odpowie: „Polacy”. Prawda w tym zakresie okazuje się być jednak zgoła odmienna (a dla niektórych pewnie mocno zaskakująca).
W rankingu 10 największych elektrowni węglowych w UE emitujących najwięcej gazów cieplarnianych do atmosfery pierwsze miejsce od wielu lat zajmuje elektrownia w Bełchatowie (37,6 mln ton emisji w 2017). Co jednak istotne – kolejnych sześć miejsc należy do elektrowni zlokalizowanych na terytorium RFN (które w 2017 roku wyemitowały łącznie ponad 122 mln ton gazów cieplarnianych). Na 8. miejscu jest elektrownia Kozienice, ale kolejne 9. miejsce znowu przypadło elektrowni z Niemiec.
Równie istotne jest to, że wszystkie elektrownie z Niemiec, które znajdują się na liście TOP-10 najbardziej emisyjnych elektrowni w Europie, są opalane węglem brunatnym. Z racji tej, że odpowiadają one za produkcję ponad 1/3 energii elektrycznej w Niemczech, potrzebują gigantycznych dostaw węgla. I tu druga (co dla niektórych) niespodzianka. Otóż krajem, który produkuje najwięcej węgla w UE są – a jakże by inaczej – Niemcy. W ubiegłym roku niemieckie kopalnie wydobyły łącznie 171,3 mln ton węgla brunatnego. Dla porównania – polskie kopalnie wydobyły 61,0 mln ton tego surowca. Nawet, gdyby do rachunku całkowitego wydobycia dodać surowiec produkowany w polskich kopalniach węgla kamiennego (65,5 mln ton), to i tak cały polski przemysł górniczy nie wydobywa tyle węgla (kamiennego i brunatnego), co same tylko kopalnie węgla brunatnego w Niemczech (które – co trzeba podkreślić – kopią tylko i wyłącznie na potrzeby niemieckich elektrowni).
Na marginesie warto przypomnieć, że maksymalizacja eksploatacji złóż węgla brunatnego w Niemczech była ostatnio powodem głośnego skandalu ekologicznego. Niemiecki sąd uznał, że wycinka prastarego – bo liczącego 12 tys. lat – lasu Hambach przez koncern energetyczny RWE (do którego należy elektrownia Neurath – druga na liście najbardziej emisyjnych elektrowni w Europie), jest całkowicie legalna i może być prowadzona dalej. Na nic zdały się protesty aktywistów i organizacji ekologicznych. Przyszła niemiecka policja i wszystkich protestujących w lesie Hambach po prostu usunęła siłą.
Zdjęcie: Bert Kaufmann (CC BY 2.0)
Na podstawie: SandBag.org.uk, Wyborcza.pl, Twitter.com
Źródło: Niewygodne.info.pl
To faktycznie skandal.
Ale pamietajmy Merkel nagle zapragnęła wyłączyć swoje atomówki. Ich głód energetyczny przybrał na sile. Zatem wyrwanie Ziemi jej niemal ostatniego Europejskiego bastionu leśnej prastarości, rownemu pewnie obszarom zaatakowanym kornikiem w Białowieży, nie jest widać problemem.
Liście opadły.
Brunatnym i kamiennym i płynnym i gazowym pesto dolaro Watem GigaHercem.
Dymem zaczyna GogMagog wczesnego 21 wieku, znowu i znów zaczyna sypać. Grzejąc w piecach Waty cieplne. Czyniąc materię poddaną ludziom.
Nasi zachodni sąsiedzi (chodzi o ich elity) zrozumieli po prostu, że żadna Energiewende tyłków im nie ocali, bo klimat napędzając się całą masą różnych dodatnich sprzężeń zwrotnych już nie pędzi, tylko zap…..la w kierunku temperatur, które skutecznie uśmiercą wszystkie kręgowce, a przynajmniej te ważące więcej niż kilkaset gram. Teraz zatem należy skupić się na utrzymaniu jak długo się da status quo oraz wyciśnięciu ze swoich biznesów tyle, ile się da by przygotować sobie jakieś miękkie lądowanie kupując jakieś miejscówki w starannie wytypowanych regionach jak np. Nowa Zelandia może?
Niemcy nie mają w rzeczywistosci żadnej sensownej opcji zaspokojenia głodu energetycznego dającego im możliwość dalszej produkcji na dzisiejszym poziomie jak tylko wrócić do atomowej energii. Jest na to coraz więcej dowodów.
https://youtu.be/ciStnd9Y2ak
Dalsze udawanie, ze możemy wszystko zastąpić energią słońca wiatru nie ma sensu. Nie przy dzisiejszym modelu wydatkowania energii. Jeśli mamy zmniejszać ilość smrodu i co2, to tylko atomówki wchodzą w grę. Niestety.
Polska swoją drogą tez jest w kropce. Mamy tylko węgiel. Ropa gaz z importu. Atomowej energii 0.
Pierwsze co potrzeba to pilnowanie filtrowania spalin w elektrociepłowniach.
Drugie, obowiązkowe przestawienie gospodarstw domowych na gaz lub prąd lub podłączenie do sieci cieplnej w dużych ośrodkach miejskich. Wliczając w to tzw sypialnie, pełne domków jednorodzinnych i pchających do kominków i pieców wszelkie śmieci jakie znajdą czy kupią.
Trzeci to inwestowanie w domowe elektrownie z magazynem energii
Czwarty to atom szczytowy. A z biegiem czasu może fuzja atomowa. Od 40 lat już za chwile. Już za chwilę.