Liczba wyświetleń: 631
Jak wynika z szacunków, do 2050 roku na Ziemi będzie żyło około 9 miliardów ludzi – na dzień dzisiejszy jest nas o 2 miliardy mniej. Fred Davies z amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USAID) ostrzega, że nasza planeta może nie pomieścić tak wielkiej ilości ludzi oraz może dla niej zabraknąć wody, żywności i energii.
Naukowiec uważa, że biotechnologia czy nowe techniki rolnicze mogą okazać się niewystarczające, aby wyżywić stale rosnącą populację. Nawet wzrost produkcji żywności nie będzie wystarczająco skuteczny, ponieważ głód i tak będzie miał miejsce ze względu na nierównowagę ekonomiczną a wielu rolników nie będzie w stanie pozyskać nowej technologii.
Tak zwana „Zielona Rewolucja”, prowadzona w latach 1960., miała zlikwidować zjawisko głodu na Ziemi poprzez zwiększenie produkcji żywności. Program ten spowodował również gwałtowny wzrost liczby ludności na świecie, a co za tym idzie, aby ludzkość przetrwała potrzeba jeszcze więcej żywności. Davies powiedział, że tym razem technologia może nie rozwiązać problemu.
Co więcej, kwestia niedoboru żywności może z czasem mieć polityczne konsekwencje a w najgorszym przypadku dojdzie nawet do wojny na skalę globalną. Konflikty między różnymi narodami na świecie toczyłyby się między innymi o żywność, tak jak w Afryce już w najbliższych latach może wybuchnąć pierwsza wojna o wodę.
Autor: Dominik
Na podstawie: news.discovery.com
Źródło: Zmiany na Ziemi
Raz, że ludzie marnują ogromne ilości jedzenia.
Dwa, jedzą byle szajs, który nie dostarcza wszystkich składników odżywczych, przez co ludzie, mimo że dużo jedzą to nadal są głodni.
Trzy, jedzą produkty lekkostrawne, co też wpływa na częstotliwość spożywania pokarmów.
Podsumowując, nie dojdzie do przeludnienia, bo ludzie będą umierać z powodu przeróżnych chorób, a bezpłodność będzie normalką.
Stać nas na to żeby kupować mięso. Mięso jest najmniej ekonomicznym źródłem wartości odżywczych. Gdy normą będzie wegetarianizm wtedy będzie można mówić o zbliżającej się klęsce głodu.
Co do braków wody w Afryce będą one wynikać raczej z planów budowy elektrowni wodnych w Dolnym Nilu co sprawi że m.in. Egipt zostanie de facto na parę lat odcięty od wody jako kraj który do tej pory na mocy międzynarodowych porozumień miał prawo niemal do całej wody Nilu. Dziś pozostałe państwa Afryki upominają się o wodę z rzeki która przepływa przez ich terytorium. Dla Egiptu to katastrofa – wojna.
Oczywiście wojna mimo że z nazwy będzie wojną o wodę tak naprawdę będzie wojną o to co można mieć dzięki wodzie. Energia, żywność ect.
Około 100 lat temu 'naukowcy’ w Londynie prognozowali, że miasto utonie w końskich odchodach jeśli miasto będzie w dalszym ciągu rozwijać się w takim tępie. Według różnych szacunków na ziemi może żyć od 20 do 40 miliardów ludzi,.. ale wtedy nie ma miejsca na 'gównianą’ technologie, jaką dysponujemy dzisiaj oraz na chodowle zwierząt w takiej skali i o tak wątpliwej wartości odrzywczej. Ciągłe klepanie o potrzebie zmniejszenia populacji ludzi na planecie jest w gruncie rzeczy próbą powstrzymania rozwoju technologicznego, który wyzwoliłby/ uniezależniłby masy od współczesnego modelu zarzadzania.