Liczba wyświetleń: 1029
Spełniły się „ponure” dla lewicy przewidywania dotyczące wygranej Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Kampania wyborcza sztabu Trzaskowskiego okazała się generalnie, wizerunkowo i medialnie, słaba.
Błędem było np. nadmierne zaangażowanie się w nią premiera Tuska, który ma nadal silny tzw. elektorat negatywny (z prawej, ale i z lewej strony) czy też odmowa udziału w debacie TV Republika, w której Trzaskowski mógłby przynajmniej próbować przekonywać do siebie część z wyborców PiS-u i innych radykalnych ugrupowań prawicy. Zabrakło silnych i porywających haseł oraz przemówień koalicyjnego kandydata.
W przekazie kampanijnym skupiono się także niemal wyłącznie na krytyce ekscesów z życiorysu Nawrockiego, co dla części z jego wyborców było zresztą – paradoksalnie – formą „ocieplania wizerunku”, jako temperamentnego „macho” żyjącego w przeszłości na przekór systemowi prawnemu itp. Chociaż opinii publicznej tego rodzaju informacje dotyczące najpierw „pomazańca” PiS-u, a teraz już prezydenta-elekta się zwyczajnie należały (i nadal należą), to jednak z drugiej strony zabrakło wyraźnego zaprezentowania konstruktywnego programu na przyszłość. I odpowiedzi na pytania podstawowe – z gatunku „jak żyć” w kraju nad Wisłą.
W ostatniej przed wyborami debacie TVP bardziej energicznie i charyzmatycznie wypadł „wzmocniony” snusem Nawrocki, niż nieco osłabiony Trzaskowski. Można się też zastanawiać, czy ten drugi był w ogóle najlepszym możliwym kandydatem ze strony KO/PO i koalicjantów na te wybory. Wcześniej rozważano na jego miejsce m.in. Sikorskiego. Pomimo rachitycznej kampanii „uśmiechniętej koalicji” – kolorytu w drugiej turze dodawała jej zwłaszcza akcja obywatelska/prokobieca z użyciem czerwonych korali, zainicjowana przez prof. Senyszyn.
Ostateczny wynik wyborów prezydenckich jest w sumie podobny jak 5 lat temu, w 2020 r. (czyli ok. 51 do 49 proc., wtedy dla Dudy i Trzaskowskiego), mimo wyraźnie wyższej tym razem frekwencji i mobilizacji społecznej. Zawiodły pierwsze sondaże exit poll, zachwiane pewnie odmowami odpowiedzi ze strony części respondentów będących wyborcami Nawrockiego. A przy niewielkich różnicach poparcia nietrudno o tego rodzaju błędy. Zawiódł przedwczesny, powyborczy triumfalizm sztabu Trzaskowskiego.
Sam obecny rząd koalicyjny (KO-PO, Polski 2050 z PSL-em, Nowej Lewicy) ma słabnące od miesięcy poparcie społeczne. Jak do tej pory starał się sprawiać wrażenie, że siedzi „okrakiem na barykadzie”, „puszczając oko” tak do finansjery i przedsiębiorców, jak i – niekiedy – do zwykłych obywateli. Do prawicy, jak i – niestety w mniejszym znacznie stopniu – do lewicy. W praktyce, w wielu kwestiach powielano hasła i postulaty (a nawet niektóre błędy…) PiS-u, ale także rosnącej w siłę Konfederacji. Szczególnie te bardziej prospołeczne i progresywne obietnice składane przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r. – jak np. zwiększenie kwoty wolnej od podatku dla najmniej zarabiających czy też złagodzenie prawnych restrykcji antyaborcyjnych – zostały w większości odłożone na bok, na bliżej nieokreślone „później”… A wyborcy prawicowi i tak ostatecznie woleli zagłosować na swój twardy oryginał.
Otwarte pozostają pytania o dotrwanie tego rządu do kolejnych wyborów do parlamentu zaplanowanych na 2027 r. (a potencjalnie niestabilnym ogniwem jest tutaj m.in. PSL), o jego dalszy wpływ na kreowanie prawnej i społecznej rzeczywistości wewnętrznej (może wszak sprawować władzę z wykorzystaniem głównie rozporządzeń, zarządzeń, wytycznych itp.), ogółem — o dalszy rozwój wypadków politycznych w kraju, ale i w otoczeniu zagranicznym.
Na arenie globalnej wygrana Nawrockiego zwiastuje możliwą bliższą współpracę Polski z „trumpowską” administracją rządzącą aktualnie w USA, na razie przynajmniej w takim zakresie, w jakim jest to możliwe z pozycji Pałacu Prezydenckiego.
Oblicze prezydentury Nawrockiego pokaże dopiero czas. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że towarzyszyć jej może atmosfera wewnętrznego politycznego konfliktu w kraju „podzielonym na pół”.
Autorstwo: Jan Woźniak
Źródło: Przeglad-Socjalistyczny.pl