Liczba wyświetleń: 1049
Feministki i księża idą noga w nogę przeciw prostytucji. Feministki głoszą, że kobieta sprzedając swoje ciało doznaje uszczerbku na godności. Ich zdaniem, tylko pochwa jest tą częścią ciała, którą zarobkowanie redukuje człowieczeństwo. Listonoszka sprzedaje siłę mięśni swych nóg, aktorka zarobkuje całym ciałem, kucharka – rękoma, kontrolerka lotów – oczyma, filozofka – głową, ale to są zajęcia szlachetne. Nie sposób dociec, dlaczego sprawność jednego tylko fragmentu kobiety nie powinna przynosić dochodu.
Kościół mniema, że wszelki seks nieusankcjonowany przezeń ślubem jest grzechem, a kopulacja dochodowa to grzech wzmocniony. Kler objawia, co jest złem, ale nie chce tego uzasadniać. Nawet jeżeli próbuje, nie wyjaśnia niczego. Na przykład zakończona niedawno w Watykanie 18. Konferencja Rady Pontyfikalnej Pracowników Służby Zdrowia oznajmiła, że relatywizm moralny jest jednym z powodów cierpień depresyjnych. Zależności tej nie wyjaśniono, chociaż psychiatrzy potrafią wykazać, że wprost przeciwnie – rygoryzm moralny prowadzi do seksualnych zaburzeń, a te do depresji. Kościół wojując przeciw moralnemu relatywizmowi zwalcza moralność racjonalną.
Normy moralne po prostu są relatywne, czyli względne, zmienne i dyskusyjne. Zilustruję ten banał wspomnieniem.
Było to dawno temu w czasach, gdy stara PRL-owska złotówka miała siłę nabywczą podobną do dzisiejszego złotego. Na dyskotece pracującej przy Uniwersytecie Warszawskim zetknąłem się z panienką i odwiozłem ją do domu. Grzeczność za grzeczność – zaprosiła mnie do siebie. Po odbyciu seksu podjęliśmy rozmowę, żeby zawrzeć także znajomość. Nazywa się Kaśka, jest uczennicą szkoły pielęgniarskiej. Razem z koleżanką pracują już w szpitalu i wynajmują do spółki tę kawalerkę.
Rano Kaśka poszła do wanny prosząc, że jak odezwie się dzwonek u drzwi, żebym otworzył, bo to jej współlokatorka będzie wracać z nocnego dyżuru. Dzwonek się odezwał, ale to nie była koleżanka, tylko starsze babsko. Chciała rozmawiać z Kasią, bo to ostatni termin zapłacenia czynszu za ostatnie dwa miesiące, i albo forsa, albo dziewczyny jeszcze dziś mają się wyprowadzić. Wyjąłem z kieszeni należne jej 2 tysiące, babsko nagryzmoliło pokwitowanie i poszło. Ociekająca Kaśka wyszła z łazienki, obejrzała kwit i zaczęła się scena: mam ją za kurwę, zapłaciłem za dymanko, kto mi pozwolił, poniżyłem ją, zgnoiłem. Krzyk i szloch.
Tłumaczę się: ach nie, ależ skąd, chciałem się tylko pozbyć baby, lepiej, żebyś mnie była winna forsę. Ja was nie wyrzucę na ulicę. – Jakim prawem się wtrącam w jej życie – spazmuje nadal panna Kasia – taki wstyd. – Przez dwa miesiące nie miałaś z czego zapłacić, to skąd byś dziś wzięła – perswadowałem. Okazało się, że jest mężczyzna, który zawsze da jej pieniądze, jeżeli do niego pójdzie. Ale brzydzi się nim, a potem sobą, dlatego się ociągała.
– Gdzie tu logika? Jak ja zapłaciłem za mieszkanie, to robię z ciebie kurwę, a jak ty sama idziesz dać dupy za pieniądze, to jesteś niepokalana dziewica?
– To zupełnie coś innego – objaśniła mi uczennica pielęgniarstwa swoje zasady moralne. – Z tobą poszłam do łóżka, bo chciałam, a ty wszystko zepsułeś, zbrudziłeś. Jak ja do niego idę, to to jest po prostu interes i oboje nie mamy żadnych złudzeń, które trzeba by potem tracić.
– Pójdę – obiecała Kasia – i oddam ci forsę. – O nie! – Zaprotestowałem przewrotnie. – Mówisz, że robię z ciebie kurwę, a sama robisz ze mnie alfonsa. I tym nieszczerym trikiem (w roli alfonsa nie ma w moim rozumieniu niczego nagannego) zakończyłem dyskusję o moralności, do której – jak to widać – samo życie wnosi relatywizm.
Feministki mniemają, że istnieje odrębna ponadludzka godność kobiet i że niweczy ją płatna dupodajność (w małżeństwie godziwa przecież). Także udział w pornograficznych widowiskach czy choćby użyczanie przez modelki ciała do reklam. Feministki nie lubią kleru, ale dmą w te same co on trąby. I tym także przypominają księży, że swoich przesądów nie potrafią racjonalnie uzasadnić. Zresztą nad wyraz często feminizm uprawiają one jako swój zawód pieniądzodajny. I też sprzedają część swojego ciała, bo dają twarz w telewizji, mózgiem posługując się rzadziej.
Autor: Jerzy Urban
Źródło: Tygodnik „NIE”
Pomijając cynizm to trudno z Jurkiem się nie zgodzić. Jest mistrzem w wykazywaniu niespójności KK.