Liczba wyświetleń: 2795
Minister edukacji Barbara Nowacka była gościem Bogdana Rymanowskiego w Radiu ZET. Padły m.in. pytania o prace domowe i edukację ekonomiczną. Odpowiedzi mogą niepokoić.
Nowacka podczas wywiadu mówiła m.in. o likwidacji zadań domowych. W tym kontekście minister była pytana o słowa Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że młodzi Polacy bez obowiązkowych zadań do zrobienia w domu staną się parobkami w Europie. „Bardzo cenię sobie głębię przemyśleń i wszechstronną wiedzę prezesa Kaczyńskiego, ale mam poczucie, że o edukacji wie niewiele. W szczególności o edukacji w XXI wieku” – grzmiała. „Rozumiem, że pan Kaczyński ma głębokie wspomnienia ze szkoły, jak cudownie było, jak nauczyciele się na niego wydzierali, jak wszystko mu kazali, jak szkoła była opresyjna, ale żyjemy w XXI wieku” – dodała.
Według Nowackiej to rodzice zgłaszają do niej, że zadań domowych jest za dużo – ponieważ chcieliby więcej czasu spędzać z dziećmi nie na odrabianiu lekcji. „Dzieciaki są dziś przemęczone, przeuczone, gonią i dzieci i nauczyciele za programem” – oceniła. Co więcej, dodała, że „dobre oceny z prac domowych przynoszą te dzieci, których rodziców stać na korepetycję albo stać na oddanie własnego czasu, albo kompetencji, żeby się z dzieckiem nauczyć”. Nowacka stwierdziła też, że to prace domowe są „jednym z najczęstszych powodów konfliktów pomiędzy dziećmi a rodzicami”. „Wszystkie badania pokazują, że bez względu na to, ile jest tych prac domowych, to nie zmienia to kompetencji osoby, która kończy szkołę” – zaznaczyła.
Nowacka powołała się też na badania międzynarodowe, w których Polska była w czołówce pod względem czasu spędzonego przez uczniów na uczeniu się w domu. „Dzieci muszą mieć trochę też czasu na odpoczynek. To jest prawo człowieka – odpocząć” – dodała.
Redukowane mają być jednak nie tylko zadania domowe. „86 proc. Polaków chce, aby do szkół zostały wprowadzone lekcje z ekonomii i finansów, pomysł popiera też minister Wieczorek. Czy posłuchacie głosu obywateli?” – pytał jeden z internautów.
„My szykujemy, tak jak wspomniałam, dużą reformę, gdzie też widzimy, że niektóre treści trzeba uwspółcześnić. W tej chwili nie dokładamy żadnych nowych przedmiotów, bo dzieci mają po prostu za dużo przedmiotów. Najpierw zredukujmy wiedzę, którą dzisiaj im wtłaczamy do głów, a później przyjrzyjmy się, co zrobić, żeby ta wiedza była nowoczesna i to będzie mniej więcej plan na 2026 lub 2027 rok” – oświadczyła Nowacka.
„Czyli lekcja ekonomii 2026/2027 ewentualnie?” – dopytywał Rymanowski.
„Nie wykluczam dodawania modułów, ale na pewno nie więcej godzin” – zastrzegła minister.
„Nie dodatkowych przedmiotów, ok” – wtrącił prowadzący.
„Nie dodatkowe godziny. Nie ma na to po prostu przestrzeni” – skwitowała Nowacka.
Autorstwo: MM
Na podstawie: Radio ZET
Źródło: NCzas.info
Popieram likwidację zadań domowych zwłaszcza ws. nauki języków obcych. To idiotyczne, że rodzic ma pomagać dziecku odrabiać lekcje z hiszpańskiego czy niemieckiego, choć nigdy się go nie uczył, albo płacić za korepetycje, by dziecko nie dostało za zadanie domowe jedynki.
Sam pamiętam, jak w czasach szkoły średniej było tyle zadane, że traciło się na to godzinę lub dwie, po siedmiu lub ośmiu godzinach lekcyjnych w szkole. Do tego grube lektury szkolne, których często nie udawało się wypożyczyć ze szkolnej biblioteki, bo 15 egzemplarzy przypadało na 70 uczniów.
Popieram likwidację zadań domowych. To tak, jakby pracodawca zlecał pracownikom wykonanie w domu dodatkowej pracy kosztem czasu na prywatne życie.
Za granicą: No jest w domu luz. Dodatkowo uczniowie nie noszą książek.
Jako minus to ciężko się dowiedzieć co było w szkole i co się dzieje. Religia jest obowiązkowym przedmiotem. Wychowanie seksualne u siedmiolatków – dowiadujemy się po fakcie!
Dodam: Zebrania rodziców raz do roku. Wszyscy przechodzą aby nikomu nie było przykro. Nie ma ocen.
Ale dzieciak zawsze coś próbował, coś się nauczył a tak już tylko będzie biegał od ściany do ściany po mieszkaniu bo to przecież nie pójdzie w piłkę pograć… ani nic.
Jak zwykle, nie można systemowo wszystkim dogodzić i rola nauczyciela (z indywidualnym w miarę możliwości podejściem) jest najważniejsza. Pracę domową trzeba umieć zadać. Nie powinna (zbytnio) wykraczać poza zakres tego co jest wyjaśniane na sali lekcyjnej. Jej rozwiązanie powinno wynikać z zasad przyswojonych w szkole, przez analizę (syntezę) i wnioskowanie.
Czasu na lektury też mi brakowało (jako osobie wysoko wrażliwej i nieumiejącej „czytać po łebkach”).
„rodzice zgłaszają do niej, że zadań domowych jest za dużo – ponieważ chcieliby więcej czasu spędzać z dziećmi nie na odrabianiu lekcji”
Przykro patrzeć jak „rodzice” potrafią zainteresować swoje dzieci…
I co do przepakowania programu nauczania (suchymi teoriami) też się zgadzam – z kreatywnością nauczycieli słabiutko jest także.
Spoko, producenci gier komputerowych się ucieszą że dzieci będą miały więcej czasu. Oddanie lewicy miniaterstwa edukacji to bardzo niebezpieczny eksperyment.
@baltazar bombka, można regulować zdalnie użycie telefonu u dziecka, a w domu są bezpieczniki i nimi się reguluje zużycie routera wifi hehe
Problem w edukacji polega na tym ze wykladnia jest zapamietaj , wyrecytuj , zapomnij i tak w kolko i jestes wzorowy, nie ma nauczania inteligencji polacz fakty, wyciagnij wnioski it’d tego nie ma.
Niestety ale to nie o ilość nauki chodzi tylko o jakość, sposób nauki oraz przede wszystkim cel nauki i przekazywania danych informacji.
Zmniejszenie godzin jest zapewne tylko „super pomysłem” na braki kadrowe w szkołach.
Program nauczania jeśli chodzi o zakres wiedzy mógłby sobie zostać jaki jest – dla zdolniejszych, szybszych itp.
Wymagalność powinna być zmniejszona, a raczej wyspecjalizowana do najistotniejszych kwestii (poruszonych tu we wpisie nr 6 i 7.
Ciężko jednoznacznie stwierdzić czy brak prac domowych jest zły… z jednej strony to utrwalenie wiadomości przyswojonych, z drugiej strony jest wiele patologicznych sytuacji. Głównym problemem jest brak sprzężenia zwrotnego. Program jest taki jaki umyśli sobie jeden czy drugi ziindoktrynowany aparatczyk. Zacznijmy od lektur szkolnych bo tak najłatwiej przedstawić problem. Dlaczego wciska się lektury nieatrakcyjne? Lektura ma za zadanie zachęcenie do dalszego zgłębiania literatury. Czemu pod koniec semestru nie robić ankiet wśród uczniów – co im się podobało a co nie? Czemu, nie brać jako lektur dzieł naprawdę utytułowanych pisarzy? Nikt nie zaneguje kunsztu Marka Twaina czy Dostojewskiego? My też mamy noblistę – Reymonta, ale „Chłopi” nie wydają się być najbardziej atrakcyjną książką – choćby dlatego że nie było tam bohatera pozytywnego, wszyscy byli źli i tylko o sobie myśleli… a napisał tych książek sporo i czemu akurat ta?
Nie znam sie ale się wypowiem- wg mnie wśród niektorych to przynajmniej jakaś interakcja była między rodzicem a dzieckiem przy takim wspólnym odrabianiu. A i rodzic się czegoś nauczył przy okazji. Ja raczej nigdy nie odrabiałem raczej odpisywałem od kujonów.
@Admin WM, no chyba jednak to wszystko nie idzie we właściwą stronę – bezstresowe wychowanie, szkoła która uczy coraz mniej, teraz likwidacja prac domowych.. czy naprawdę musimy równać w dół?
Masa ciągnie w dół, śmierci z nurtem rzeki czy jakoś tak … I potem średnie wykształcenie znaczy : średnio czyta średnio pisze. Zrelaksujmy szkole a i elektorat będzie bardziej spolegliwy. Myślę że Nowacka dba o miedzynarodowke, będą posłuszni w tym folwarku, ba! Będą o folwark walczyć.
//Jak najwięcej ogólnej nauki wcześniej//
Bardzo dobrze kombinujesz… Pierwsza klasa to powinno być coś jak unitarka w wojsku. Z tym, że tam to raczej do dołu równają a nas interesuje do góry. Wyłapanie przez specjalnych pedagogów, (psychologów, duchownych) z jak „najwyższej półki” niedociągnięć u dzieci „nabytych” w domu i uzupełnienie ich podstawowej wiedzy o życiu. (Czyli w pewnym sensie czym niższa klasa tym wyższy poziom nauczycieli)
Tak żeby w ogóle widziały sens w nauce i chciały to robić.
Muszą to być tego rodzaju specjaliści. Z uniwersalnym pojęciem o życiu.
W tym zajęcia z medytacji (by „uspokoić” „ADHD”;-) i nauka samoświadomości. Myślenia w ogóle.
Coś w ten deseń… 😉
Powiedziałbym po prostu: medytacja. Ale niech będzie jak już napisałem.
„zajęcia z medytacji… Nauka jej. W sumie tak też.