Liczba wyświetleń: 1069
Niewykluczone, że w obliczu zmian klimatycznych ludzkość będzie musiała im zapobiegać poprzez takie działania jak np. rozpylanie w atmosferze dwutlenku siarki, który blokując dostęp promieni słonecznych pozwoli na schłodzenie powierzchni planety. Autorzy badań nad wpływem geoinżynierii na klimat ostrzegają, że nagłe zaprzestanie praktyk geoinżynieryjnych może być niezwykle niebezpieczne.
Wyniki badań, których autorami są profesor Alan Robock, Lili Xia i Brain Zambri z Rutgers University oraz ich koledzy z University of Maryland, Yale University i Stony Brook University, zostały opublikowane w piśmie „Nature Ecology & Evolution”.
„Szybkie ocieplenie następujące po zaprzestaniu działań geoinżynieryjnych byłoby olbrzymim zagrożeniem dla środowiska naturalnego i bioróżnorodności. Jeśli działania geoinżynieryjne zostaną nagle przerwane, będzie to miało katastrofalny wpływ. Musimy więc być pewni, że działania takie możemy kończyć stopniowo” – mówi profesor Robock.
Rozpylanie dwutlenku siarki w górnych warstwach atmosfery jest najbardziej popularnym z pomysłów na geoinżynierię. Siarka spowoduje formowanie się chmur, które zablokują promienie słoneczne. Jednak po zaprzestaniu takich działań chmury znikną w ciągu roku lub dwóch, dlatego też samoloty rozpylające siarkę musiałyby latać praktycznie nieprzerwanie.
Naukowcy zbadali scenariusz, w którym rozpylono tyle dwutlenku siarki, iż doprowadziło to do umiarkowanego schłodzenia Ziemi, a następnie zaprzestano takich działań. Na potrzeby symulacji przyjęli, że w latach 2020 – 2070 samoloty rozpylały każdego roku na równiku 5 milionów ton dwutlenku siarki. Takie działania powinny doprowadzić do równego rozłożenia się chmur na obu półkulach i obniżenia temperatury Ziemi o około 1 stopień Celsjusza. Z badań wynika jednak, że jeśli działania takie zostałyby nagle zaniechane, to dojdzie do 10-krotnie szybszego ocieplenia, niż gdyby w ogóle nie prowadzono geoinżynierii.
Uczeni postanowili też sprawdzić, jak szybko musiałyby przemieszczać się organizmy, by przetrwać takie tempo ocieplenia. Problem w tym, że w wielu przypadkach trzeba się przemieszać w jednym kierunku, by odnaleźć temperatury podobne do tych, do jakich dany organizm jest przyzwyczajony, a w innym kierunku, by odnaleźć odpowiednią ilość opadów. Rośliny w ogóle nie są w stanie przemieszczać się w odpowiednim tempie. Niektórym zwierzętom może się do udać, innym nie.
Profesor Robock zauważa też, że rezerwaty czy parki narodowe stanowią obecnie schronienie dla wielu gatunków roślin i zwierząt. W warunkach gwałtownego ocieplania się, nawet jeśli dany gatunek będzie przemieszczał się odpowiednio szybko, może nie znaleźć poza obszarami chronionymi miejsca, gdzie będzie mógł przebywać i gdzie zdobędzie pożywienie.
Jednym z zaskakujących wyników symulacji było stwierdzenie, że jeśli nagle zakończymy działania geoinżynieryjne, to El Niño może tak ogrzać tropikalne obszary Pacyfiku, że spowoduje to katastrofalne susze w Amazonii.
Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: News.Rutgers.edu
Źródło: KopalniaWiedzy.pl
Ja twierdzę, że jeśli którykolwiek z sektorów obdarowanych ogólnym zaufanie publicznym spekuluje na temat, który jest podejrzany, czy wręcz istnieje tylko w strefie spiskowej to znaczy, że jest to zmiękczanie publiki pod stopniową zmianę stwierdzenia, nie rozpylamy wam nic, na ok rozpylamy i rozpylaliśmy ale same wspaniałości dla waszego dobra. Poza tym między wierszami oznacza to dla mnie, że jak wiele rzeczy robili to od lat, ale że teraz już durszlak cieknie i brakuje palców żeby go zatkać, to przynajmniej należy dorobić teorię na to skąd się ta woda wzięła. Ogólna wymowa tego dokumentu dla mnie znaczy: Jak już będziemy pylić, to absolutnie nie można tego oprotestowywać, bo jak już zaczniem to takie przerwanie może być zgubne w skutkach. Ciekawe jest badanie schyłkowej części tego całego przedsięwizięcia, skoro przecież dopiero co zaczęły padać pierwsze stwierdzenia zdaje się w ONZ, że w ogóle się takie zabiegi należą. Przecież ten temat….oficjalnie przynajmniej dopiero się pojawił. Chyba logika nakazywałaby najpierw opracować co, kiedy, ile, jak często, przez ile czasu, na jakiej wysokości etc rozpylać, ale co ja …. nie dr hab wiem. Może jest to tak wspaniałe przedsięwzięcie, że warto go bronić takimi profilaktycznymi publikacjami…
W szkole podstawowej uczono mnie, że atmosferyczny SO2 jest powodem występowania kwaśnych deszczów, niszczących roślinność, przyspieszających wypłukiwanie minerałów z wierzchnich warstw gleby. Uczono mnie także, że roślinność wiąże CO2-jeden z gazów cieplarnianych. Inne gazy cieplarniane, to np. H2O (trudno wyeliminować, ale dzielny dr hab. znajdzie sposób) i CH4-ok. 20 razy skuteczniejszy, niż CO2, powstaje głównie w oceanach na dużych głębokościach w wyniku fermentacji obumierającej flory (występuje jako tzw. klaraty). Po opryskach SO2, obumierającej flory nie powinno zabraknąć.
Uczono mnie także, że człowiek emituje CO2 w wyniku spalania węgla kopalnego (i współwystępujących gazów i olejów), który powstał głównie w okresie karbonu, kiedy to rosły bujne lasy prehistoryczne, rozwijające się dzięki CO2 obecnemu w atmosferze.
Czy to mnie źle uczono, czy może Sz.P. profesorowie spali na zajęciach?
P.S. Właśnie doczytałem, że obecność tlenków siarki w stratosferze jest jedną z przyczyn powstawania dziury ozonowej. Robi się coraz ciekawiej:)
„Dwutlenek siarki jest trujący dla zwierząt i szkodliwy dla roślin. Ma własności bakteriobójcze i pleśniobójcze.”
Tyle z wikipedi wystarczy by nazwać wszystkich którzy SO2 rozpylają za szaleńców, których powinno się karać.