Liczba wyświetleń: 870
Sobotnia demonstracja muzułmanów w Kolonii przeciwko islamskiemu terroryzmowi okazała się frekwencyjną porażką. Z zapowiadanych tysięcy uczestników w centrum miasta zebrało się kilkaset osób, w tym wielu rodowitych Niemców. Największe zrzeszenie islamskie w RFN DITIB, zbojkotowało imprezę tłumacząc się trwającym właśnie ramadanem.
Miał to być wielki, ogólnoniemiecki protest wyznawców islamu przeciwko wykorzystywaniu ich religii do celów terrorystycznych. Pod hasłem „Nie z nami” („Nicht mit uns”) planowano zgromadzenie 10 tysięcy osób demonstrujących przeciwko aktom terroru, przemocy, rasizmu czy antysemityzmu. Organizatorzy chcieli dać w ten sposób czytelny sygnał niemieckiemu społeczeństwu, że islam jest religią pokoju i tolerancji, możliwą do pogodzenia z demokratycznym i nowoczesnym państwem.
Mimo zapowiedzi i trwającej od tygodnia medialnej reklamy impreza okazała się jednak porażką. Na demonstrację przybyło kilkaset osób i w sporej części byli to rodowici Niemcy. Rozczarowania niską frekwencją nie kryła współinicjatorka manifestacji Lamya Kaddor: ”To błąd, nie brać udziału w tego rodzaju pokojowej demonstracji”, skomentowała. „Nie chcemy w naszych szeregach ludzi, którzy w imię naszej religii są gotowi mordować bezbronnych” – podkreśliła dziś w Kolonii Kaddor, dodając, że po krwawych zamachach w Londynie, Manchesterze i innych europejskich miastach czas najwyższy, żeby sami muzułmanie powiedzieli: „Dosyć, to nie w naszym imieniu”.
W sumie, według szacunków policji w końcowym przemarszu ulicami miasta wzięło udział blisko 1000 osób.
Koloński protest przeciwko islamskiemu terroryzmowi jeszcze na długo przed rozpoczęciem wzbudził spore emocje. Powodem była zwłaszcza odmowa udziału w manifestacji ze strony Unii Turecko Islamskiej, DITIB, największej w Niemczech organizacji muzułmanów, podlegającej rządowi w Ankarze.
Jak uzasadniał szef DITIB Aiman Mazyek, tego rodzaju protest może prowadzić tylko do „dalszej stygmatyzacji” muzułmanów i islamu w Niemczech. Poza tym wskazywał, że ze względu na trwający właśnie ramadan trudno wymagać od poszczących muzułmanów jeszcze dodatkowej aktywności i demonstrowania na ulicach.
„Przesłanie DITIB: ‚Zostań w domu! dotarło do adresata. I milcząca większość pozostała w domach” – skomentował zachowanie tureckich muzułmanów Peter Berger, dziennikarz „Kölner Stadt Anzeiger”.
Autorstwo: Agnieszka E. Wolska z Kolonii
Na podstawie: tag24.de, www.ksta.de
Źródło: Euroislam.pl
normalni, ale bierni muzułmanie sami na siebie bata kręcą, a nawet dwa baty: ze strony społeczeństwa niemuzułmańskiego i ze strony muzułmańskich radykałów, którzy i do nich się dobiorą
W ramadan muzułmanie nie jedzą i nie piją od świtu do nocy. Więc raczej nie mają energii do protestowania. I zapewne ci co nie pracują odsypiają zarwane noce.
Wygląda na to, że nie są chyba na tyle głupi, żeby myśleć, że jak zaczną protestować na ulicach, to nagle terroryzm zniknie. Nie po to go stworzono. Może bardziej niż nie muzułmanie sobie zdają sprawę kto za tym wszystkim stoi, bo mają informacje z krajów gdzie Ameryka „szerzy demokrację”?
Takie sobie rozważania…
przedtem też się nie garnęli do sensownych manifestacji. Widać religijny zamordyzm i zacofanie im na rękę.