Liczba wyświetleń: 923
W ostatnim czasie miały miejsce w niemieckich i niestety także w polskich mediach ekscesy, nad którymi nie wolno ot tak przejść do porządku dziennego.
W ubiegły piątek, siódmego kwietnia, sąd krajowy w Tybindze wydal wyrok skazujący syryjskiego bandytę, który zamordował Jolantę Kijak i ranił kilka innych osób, na karę bezwzględnego dożywocia, uznając go winnym brutalnego morderstwa z premedytacją. Co taki wyrok oznacza w prostym tłumaczeniu?
Po pierwsze: Sąd nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących.
Po drugie: Jak donosili reporterzy z sali sądowej, kłamstwa oskarżonego rozmontowywane były systematycznie jedno po drugim. Do tych kłamstw – i to było dla sędziego Polachowskiego jednym z decydujących argumentów, należy również to, że działał w afekcie.
Pierwotnie, już krótko po aresztowaniu, media powielały jego wersję o zabójstwie „z miłości”. Ciekawe, że akcja przeprowadzona przez Mohamada H. zbiegła się w czasie z serią zamachów terrorystycznych w całej Europie, do których później przyznało się Państwo Islamskie.
Otóż wbrew temu co twierdził oskarżony i co nadal piszą nierzetelni dziennikarze niemieccy i – o zgrozo! – niektórzy polscy, świętej pamięci Jolanta Kijak nie była ani kochanką, ani nawet przyjaciółką Mohamada H. Lekarz sądowy nie potwierdził pogłosek o rzekomej ciąży i tak dalej.
Opis zbrodni, sposób, w jaki morderca dokonał de facto egzekucji na naszej Rodaczce, wprawił w osłupienie nawet naszych reporterów, którzy przecież spotykają się z różnymi sytuacjami. Rozmawiali z czynnymi uczestnikami procesu, adwokatami, rodzinami ofiar. Jak powiedzieli mi Mariusz Klonowski i Maciek Wieteska: relacje świadków „powalają z nóg”. Przed ogłoszeniem wyroku, kiedy oskarżonego wprowadzano na salę rozpraw, panowała „grobowa cisza”.
Tymczasem panowie redaktorzy i komentatorzy, świadomie lub nie, złamali prawo, pomawiając Jolantę Kijak o kontakty seksualne ze sprawcą, twierdząc, jakoby była z nim w ciąży, naruszając dobra osobiste jej dzieci i najbliższej rodziny. Mam nadzieję, że odszkodowania, jakie będą musieli wypłacić córkom śp. Jolanty Kijak utkwią na długo w ich pamięci.
O ile działania gazet i telewizji można tłumaczyć chęcią zwiększenia oglądalności lub nakładu, albo zwyczajnym niechlujstwem, o tyle zupełnie nie do zaakceptowania są osoby, także publiczne, które w kontekście tej brutalnej zbrodni, w obliczu straszliwej ludzkiej tragedii, wyrażają się o Polkach w najbardziej obraźliwy sposób i twierdzą, że „same są sobie winne”.
A przecież ci osobnicy mają (albo mieli) matki, dziewczyny, żony, siostry, być może córki. Co one na to? Czy skonsultowali z nimi te „mądrości”? A może wypowiadając te twierdzenia kierują się po prostu wnioskami z obserwacji we własnym najbliższym otoczeniu? Jeszcze bardziej porażające są tego typu „występy” szanownych pań… Są to przejawy nie tyle niedojrzałości, ile zacofania umysłowego.
Autorstwo: Bartek Bukowski
Źródło: DziennikBerlinski.eu
Ja jestem gotowy klikadziesiąt zeta dołozyc do ewentualnej zrzutki, na dobrych adwokatów, którzy wytocza procesy kłamcom, i spowoduję bardzo wysokie odszkodowania. Tylko w taki sposób, laniem po kieszeni, mozna nauczyc tych notorycznych manipulatorów i kłamców, że kłamstwo kosztuje. Tylko w taki sposób mozna nauczyc do szacunku dla polaków i Polski, bo na zachodzie liczy sie tylko KASA…