Miłość PiS do lewactwa

Opublikowano: 07.01.2025 | Kategorie: Polityka, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 851

Było to jakoś w początkach października 2014 roku. Przechodziłem przez plac Zbawiciela. Tam natknąłem się na roznosiciela ulotek. Wziąłem jedną, zacząłem czytać. Uniwersytet Zaangażowany. Mieli robić jakieś spotkanie w Instytucie Kultury Polskiej na Krakowskim Przedmieściu. Zaraz potem umieściłem ulotkę w miejscu, w jakim się winna znaleźć: w koszu na śmieci. Chyba ci ludzie nie mają się czym zajmować – pomyślałem sobie – ja tu latam za dużym projektem badawczym, rozmawiam z ludźmi, jeszcze jedna rozmowa przede mną. A humaniści pierdzą w tym czasie w stołek. Temat Uniwersytetu Zaangażowanego oraz zbliżonych band na Óniwersytecie Jełopów (właściwe określenie Uczelni Warszawskiej vel Uniwersytetu Warszawskiego) mnie nie zajmował. Kiedy się bowiem kończy studia, ma się inne zmartwienia niż jakichś lewicowych bojówkarzy. Po prostu myśli się o tym, z czym pójść dalej, jak pójść dalej i gdzie pójść dalej.

Wówczas również zbliżało się kolejne polityczne przesilenie. Kolejne po 2005 roku podwójne wybory, zarówno parlamentarne jak i prezydenckie. Wtedy też pojawił się kolejny potworek w polskiej polityce. Mowa tutaj o Partii Razem. Oczywiście, socjalizm, komunizm wcześniej komentowałem. Zdarzało mnie się usłyszeć teksty. Stary, ty myślisz, że żyjesz w 1919 i 1920 roku, że rewolucja komunistyczna i czerwoni czyhają tuż za rogiem. Byłem nieraz oskarżany o paranoję. Niemniej zawsze odpowiadałem, że jest nawet gorzej, ponieważ to szambo się rozlało i jest teraz wszędzie. Partia Razem skupiła na sobie dużą uwagę jako rzekomo nowy byt w polskiej polityce. Przede wszystkim jako zjawisko określające się mianem lewicy niepostkomunistycznej. Już kiedyś taka była, nazywała się Unia Pracy. Została szybko skolonizowana przez dinozaury PRL. Później oni się określali mianem prawdziwej bezkompromisowej lewicy. Taką to w swoim krótkim życiu – myślałem sobie – także widziałem. Była to Polska Partia Pracy. Po latach to śmiem nawet twierdzić, że tamci byli nawet bardziej prawdziwi od Razem – przedrzeźnianych później przeze mnie jako Razemki – oni nawet mieli jakąś koncepcję geopolityczną, a w stosunku do rzekomego neoliberalizmu byli jeszcze bardziej bezkompromisowi. Nie mniej Razem wywołała olbrzymie zainteresowanie. Co pamiętam na zjeździe kadrowym NGO w 2015 roku, to tam się spotkała z dyskusją oraz aprobatą. No i że Zandberg to jest prawdziwy wizjoner. Zewsząd nadciągały peany do tej rzekomej nowej siły w polskiej polityce. Jako stary cynik mogłem stwierdzić tylko tyle, że to pewnie jakieś dzieci ubeków. Kolejni rewizjoniści, którym się znudziły koncepcje New Labour; jak to kiedyś Miller przemawiał w Radomiu w budynku prywatnej szkółki handlowej i opowiadał o zmianie stosunku do wolnego rynku. Dobra; że środowiskom „warszafffki” podoba się taka intelektualna katastrofa, to nie powinno nikogo dziwić. Niemniej jednak peany popłynęły także ze strony środowiska PiS. Tam wielu było nagle zachwyconych, że będzie lewica niebędąca lewicą postkomunistyczną, że stare komuchy pójdą w odstawkę. Tak samo zaczynało się gadanie, że dla zdrowego układu politycznego potrzebne są normalna prawica i normalna lewica (cokolwiek to ostatnie miałoby znaczyć), za tą normalną lewicę miała robić Partia Razem. Oczywiście, w tym układzie tą prawicą normalną miałby być nie kto inny jak PiS, no bo cóż innego mogły móżdżki zwolenników Populizmu i Socjalizmu spłodzić. Nawet redaktor Lisiewicz popełnił tekst, w którym pokazywał Razem kierunki rozwoju i mówił, jakich błędów nie popełniać.

Tym zachwytom nie było końca. Wychodziłem, rzecz jasna, na wiecznego malkontenta. Jak to mnie się nigdy nic nie podoba. Później mówiłem, że patrzcie, oni idą rękę w rękę z tymi z KOD. Oczywiście, już wtedy odpowiedzią było milczenie.

Również śmiem twierdzić, że taki Kaczyński w głębi duszy bardziej kocha Andriana Zandberga czy Marcelinę Zawiszę, aniżeli ludzi prawicy. Tak naprawdę ten człowiek to nami gardzi jako prymitywami, fornalami, wieśniakami, pseudointelektualistami, oszołomami, szaleńcami, futurystami, zależnie od tego, z jakiego odłamu myśli prawicowej się wywodzimy. Kaczyński zawsze był, jest i będzie wielkomiejskim inteligencikiem. To przecież też jest „warszafffka” taka sama jak Trzaskowski, o czym wielu chciałoby zapomnieć. Korzenie ideologiczne Kaczyńskiego są również jasne, lewica laicka, socjalizm. Ergo, to on by się chciał do takich Adrianków i Marcyś zwracać, a nie do plebsu, jak tego, co przychodzi doń podczas partyjnych kongresów w Przysusze. Poza tym ma odwieczny stosunek do Unii Demokratycznej czy Unii Wolności. Dlaczego wielu polityków z ostatniego PiS-owskiego rozdania pochodziło z tych formacji? Czy był to Duda, Zalewska, parę innych nazwisk spokojnie by się znalazło. Przecież to ludzie chowu Gejemka… przepraszam Geremka. A do takich socjalistów jak Adrianki czy Marcysie zapewne ma stosunek taki, że oni są w sumie dobrzy i można ich użyć jako taranu przeciwko Tuskowi. Właśnie, tylko jakoś z PZPO oni poszli maszerować razem we wspomnianym KOD, Komitecie Obrońców Demokracji Ludowej tudzież Komitecie Utrwalaczy Władzy Ludowej.

Zresztą nawet nie o same poglądy czy wyobrażenia Jarosława Kaczyńskiego tutaj chodzi. Obecnie tego wszystkiego by się wyparł. Na początku lat dziewięćdziesiątych był wielokroć bardziej wylewny. Teraz nie chciałby, aby ówczesne fascynacje polityczne mu przypominać. Podobnie jak znajomość ze znanym masonem i lewakiem, Janem Józefem Lipskim. Szkoda, że nigdy nie dowiemy się, o czym oni w tym Klubie Krzywego Koła rozprawiali. Dlatego też Kaczyńskiemu jest łatwiej mydlić oczy i rżnąć wielkiego człowieka prawicy. Poza wyobrażeniami są kwestie inne.

Swego czasu minister Gów… – excuse le mot – Gowin wypowiadał się o ideologii gender. Powiedział wprost, że będzie jej bronić, bo to jest obrona wolności akademickiej. Przepraszam bardzo, to jest stwierdzenie nieprawdy, a uniwersytet jest miejscem stawiającym sobie za cel poszukiwanie prawdy o świecie. Tak się dzieje od zarania tej instytucji w wiekach średnich. Stąd nie można utrzymywać w takiej instytucji oczywistej nieprawdy. Skoro mamy katedry gender, to równie dobrze moglibyśmy mieć katedry płaskiej Ziemi.

Również PiS był bardzo pobłażliwy dla uczelnianego lewactwa. Ono się po 2015 roku bardzo rozpanoszyło i organizowało nawet na Krakowskim Przedmieściu strajki okupacyjne. Rektor Óniwersytetu Jełopów może sobie być mięczakiem; zresztą, gdyby nie był pipką, to by nie trafił na to stanowisko. Natomiast minister od oświaty wyższej powinien bronić pewnego elementarnego porządku. Towarzystwo powinno zostać pogonione przez policję, a nie urządzać awantury. PiS nic z tym nie zrobił. Nie rozprawił się z gender, postmodernizmem i marksizmem kulturowym. Podobnie z masą niepotrzebnych wydziałów humanistycznych, z dyletantami pokroju Artes Liberales Jeszcze hojnie wspierał wyżej wymienione. Wobec organizacji pokroju Uniwersytet Zaangażowany nie wyciągnięto żadnej odpowiedzialności. Włos nikomu z głowy nie spadł. Więcej, lewactwo dostało zielone światło na ekspansję na uczelniach. Narobiło się zaraz programów wyrównywania osobników trans- czy Neurodajwersów (w Łodzi był program wspierania studentów z rzekomym spektrum autyzmu czy rzekomym ADHD; zapewne służący jednostkom wybranym). I gdzie był rzekomo prawicowy PiS? Nic się nie nauczył. Dla lewicy uniwersytety zawsze były poważną fortecą. Stanowiły dla niej miejsce oparcia. Pamiętać trzeba, że pamiętny 1968 rok zaczął się na uniwersytetach. Odbyło się to po obydwu stronach oceanu. Lecz cóż, PiS nie zna historii i widocznie lokuje inaczej swoje sympatie polityczne.

Pamiętać jeszcze należy o jednym. Kiedyś na stypendium ministra, to się gromadziło papiery i słało na określony adres dla danego ministerstwa. Obecnie to się musi na to wszystko zgodzić rektor. Odbyło się to za sprawą ministra Gowina. No i co? Dzięki temu lewackie bandy mogą zastraszać władze uniwersytetu i faworyzować swoich cudaków. Więcej, rzekomo prawicowy i katolicki minister zadbał niezwykle skutecznie o to, aby nikt o prawicowych poglądach nie robił na uniwersytetach kariery. Uczynił je jeszcze większą wylęgarnią lewactwa niż były wcześniej. Więcej, dał lewactwu więcej narzędzi kontroli populacji studentów, a także rozsiewania i proliferacji swoich chorych poglądów.

Kiedy się weźmie to wszystko pod uwagę, można dojść do wniosku niezwykle smutnego dla PiS i jego wielkich orędowników. Za jego czasów, za czasów tej nieszczęsnej ośmiolatki, lewactwo poczyniło w Polsce największe postępy od czasów stalinizmu. Również sam minister Gowin jest największym niszczycielem polskiej nauki od czasów Stalina, jednak to temat na inny tekst. Miłośnicy i zwolennicy PiS widzą w nich zaporę przed lewactwem, przed tymi znienawidzonymi przezeń socjalistami, komunistami, przed wstrętnymi liberałami, a tu się okazuje jak w wierszyku zamykającym Ferdydurke Gombrowicza. „Kto czytał ten trąba”. Tak samo ten, kto wierzył w obłudne zapewnienia PiS, został wystrychnięty na dudka. Owszem, politycy PiS mogli się prężyć, puszyć, jednak lewactwo zdobywało nowe przyczółki.

W roku 2015 krążyła plotka, że PiS zechce przejąć uniwersytety. Sam uważałem, że przydałoby się, wreszcie pogoniono by jakiegoś pajaca w gronostajach. Nie mniej sam sobie zdałem sprawę, że PiS jest za miękki, nawet kabaretu robionego przez KOD nie chce im się przegonić z ulic. Plotka owa ta wywołała wielkie poruszenie. Akademicy gorzkie żale wylewali na Facebooku i popadali w paranoję. Doszło do tego, że aż w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN na głównej auli wierchuszka KOD obradowała, co z tym zrobić. Z obecnej perspektywy nie ma co żałować, że PiS nie przejmował uniwersytetów. Możliwe, że skończyłoby się to jeszcze większym kataklizmem niż ustawa Gowina, a także jeszcze większą proliferacją lewicowej ideologii. Ostatecznie do lewackich doktrynerów mają kompleks. Może zwyczajnie Jarosław do tej pory podziwia Lipskiego, a może uważa, że jednak Michnik czy Kuroń to jednak mieli łeb, w przeciwieństwie do niego. Co oni się mogli doktryną zajmować, manifesty pisać, a ten jedynie mógł urodzić w bólach kiepski doktorat z prawa pracy. Tego nie wiemy, a dobrze byłoby, gdybyśmy wiedzieli.

PiS bardzo długo myślał, że użyje młodych lewaków jako tarana przeciwko Tuskowi. Tylko widocznie te plany tworzyli ludzie siedzący sobie w gabinecikach. Oni nie rozmawiają na żywo z ludźmi. Miałem okazję tu i ówdzie spotykać sympatyków Razem. Oni przecież twierdzili, że z bólem serca głosowali na Komorowskiego. To była niejedna taka rozmowa, ostatnia na dłuższym wyjezdnym terenowym w Górach Kaczawskich w 2017 roku. Stąd już sprawa była jasna. Dla nich sercem bliżsi są demoliberałowie i socjaliści z PO, a nie przyszywani koledzy czy sympatycy z PiS. Podobnie też bliżsi im się stają postkomuniści, pokroju Millera czy al.-Kwaskiego (Kwaśniewskiego, gwoli ścisłości). Również zrobią sobie prostą tabelkę czy wyliczą postulaty; używam słowa „postulaty”, ponieważ to na czyny się nie przekłada. Poza rozbudową państwa opiekuńczego z PiS ich łączy niewiele. Istnieje także przyczyna historyczna. Pamiętać należy jeszcze, że po 1935 roku lewica lubi tworzyć fołksfronty. Kiedy robi im się gorąco pod rzycią, zapominają o sporach doktrynalnych, jednoczą się. No i z tego też powodu Razem pójdzie zawsze razem z Tuskiem. Co więcej, po 13 grudnia 2023 roku tego typu ludzie jeszcze mają wpływ na politykę w skali kraju, mimo sporu doktrynalnego wewnątrz ich mikroskopijnej partyjki. Za bolszewików pokroju pani Leszczyny. A nawet za lewackie bojówki blokujące miasta ku uciesze socjalistycznych polityków.

I za te wszystkie ostatnie zajścia powinniśmy podziękować PiS. Za skrywaną miłość do lewactwa Kaczyńskiego i jego starych współpracowników.

Autorstwo: Erno
Nadesłano do portalu: WolneMedia.net

image_pdfimage_print

TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć „Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji „Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. emigrant001 07.01.2025 16:13

    Główną ciekawostką wywodów podstarzałego autora jest fakt pobierania przez politykujących pasożytów prawdziwych pieniędzy z kieszeni podatników. Co jest naprawdę ciekawe to, że podatnicy nie widzą w tym nic złego:) Liczba radnych warszafki liczyła niedawno około 469 osobopostaci a to ponad 9 razy więcej, niż w Nowym Jorku. Są jeszcze rzesze samorządowe, sejmowe, senackie, grupy urzędników mniejszych i większych. Ogólnie tłum, który pobiera „wynagrodzenie” niezależnie od „wysiłku” włożonego w tą nikomu niepotrzebną „pracę”. Czy może być dobrze w kraju, w którym to urzędnik decyduje co może a czego nie może przedsiębiorca, który go utrzymuje. I od urzędnika zależy dobrostan lub dramatostan pracującego na niego człowieka. Socjalizm wiecznie żywy.

  2. Katarzyna TG 07.01.2025 17:44

    > Są jeszcze rzesze samorządowe, sejmowe, senackie, grupy urzędników mniejszych i większych.

    Prawdziwa ośmiornica i to chyba kradnąca więcej niż ta oryginalna włoska. Przydałby się w naszym udręczonym przez mafie, ośmiornice i pospolite pijawki jakiś Elon Mózg z dużą miotłą a właściwie pałką:)

  3. emigrant001 07.01.2025 19:14

    PO czy KO (obojętnie) w ciągu tylko dwóch lat doda do polskiego długu publicznego 500 MLD ZŁ (słownie pięćset miliardów). PO mnie choćby POtop:)

  4. Siberian Husky Dog 09.01.2025 09:48

    Rok 2025, rokiem odtuskwiania Polski.

    Wnet przyjdą czasy, że te KODasy będą przed nami na baczność stać.
    Ręka nie zadrży jak liść osiki, gdy będziem w głupie mordy prać.

  5. MasaKalambura 09.01.2025 10:42

    Nadmiarową ilość urzędników (moje skromne szacunku mówią o 70% do usunięcia) trzeba połączyć z nadmiarową ilością regulacji prawnych (95% do usunięcia). Miotłę Muska u nas trzeba by wymienić na odkurzacz tornado.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.