Liczba wyświetleń: 2415
„Pomiary potwierdzają, że mamy kryzys w kosmologii” – stwierdził Geoff Chih-Fan Chen, kosmolog z University of California, Davis, podczas 235. spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego. Kryzysowi temu na imię stała Hubble’a, jedna z podstawowych stałych kosmologicznych, co do wartości której trwa ostry spór.
Stała Hubble’a została po raz pierwszy obliczona przez Edwina Hubble’a, który zauważył, że galaktyki oddalają się od Ziemi w tempie proporcjonalnym do ich odległości od naszej planety.
Problem w tym, że w ostatnich latach różne zespoły naukowe nie mogą się zgodzić, co do wartości stałej Hubble’a. Pomiary mikrofalowego promieniowania tła (CMB), które jest pozostałością po Wielkim Wybuchu, wskazują, że stała Hubble’a wynosi 64,4 km/s/Mpc (kilometrów na sekundę na megaparsek). Jednak pomiary wykonywane z użyciem cefeid, zmiennych gwiazd pulsujących, wskazują, że wartość ta to 73,4 km/s/Mpc.
Grupa naukowców, której członkiem jest Chen, postanowiła wykonać pomiary metodą soczewkowania grawitacyjnego. Wykorzystali fakt, że masywne obiekty zaginają czasoprzestrzeń, a co za tym idzie, światło. Naukowcy wykorzystali więc Teleskop Hubble’a do przyjrzenia się światłu docierającemu do nas z sześciu kwazarów położonych w odległości od 3 do 6,5 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Kwazary zaginają światło, a że same pulsują, to impulsy te docierają do nas o różnym czasie, w zależności od tego, jaką drogę przebywa światło. Różnice te można wykorzystać do obliczenia tempa rozszerzania się wszechświata.
Z nowych obliczeń wynika, że stała Hubble’a wynosi 73,3 km/s/Mpc. To bardzo blisko wartości uzyskanej za pomocą badania cefeid, ale wciąż daleko od tego, co pokazują pomiary CMB. Chen przyznaje, że różnica w pomiarach prawdopodobnie nie wynika z błędów metodologicznych i przypomina, że jeszcze inna grupa badawcza, która wykorzystała w tym samym celu czerwone nadolbrzymy uzyskała wynik pośredni, wynoszący 69,8 km/s/Mpc.
W związku z tym coraz więcej fizyków sugeruje, że musi istnieć jakiś błąd w obecnie obowiązujących modelach wszechświata.
Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: LiveScience.com
Źródło: KopalniaWiedzy.pl
a może wszechświat, w formie prezentowanej nam przez „naukę”, nie istnieje? a może jest całkiem inny? nikt go nie widział w końcu na własne oczy tylko głównie przez algorytmy komputerowe i zdjęcia nie wiadomo skąd 😉
Kryzys to jest już od dawna od kiedy tzw. nauka opiera się na niczym innym jak na hipotezach, które jednak zostały w jakiś niemal magiczny sposób przemycone jako wiedza. Wielkogłowi nie potrafią przyznać się do jednego faktu, że o wszechświecie nie wiemy niemal niczego pewnego, a w dodatku – co pewnie przysparza niejednego uczonego o ból głowy i koszmary senne – większości rzeczy po prostu człowieczek nigdy się nie dowie.
ale warto próbować.
a wiemy już całkiem sporo… .. .
Jeszcze raz: o wszechświecie o wiele więcej mamy hipotez albo takich hipotez przekutych w wiedzę niż samej rzetelnej empirycznej wiedzy. Stąd pewnie cały ten kryzys poznawczy, bo hipotezy i inne założenia bierze się za fakty i na tej bazie buduje dalsze pseudoteorie.
Od czasów Galileusza nic się w zabetonowanych głowach nie zmieniło. Na yt jest filmik z panem Szostek
https://www.youtube.com/watch?v=DCpd9ERKTmA
który wykazyje, że teoria Einsteina jest błędna, przy okazji mówi o takim filmiku jak Ukrywane wyniki badań astronomów:
https://www.youtube.com/watch?v=GdlOmUiq3OM
W skrócie chodzi o to, że sfotografowano jedną galaktykę która połączona jest mostem z materii z drugą mniejszą, ale obie mają różne przesunięcia ku czerwieni, ta fotografia przeczy teorii Hubbla.
zupełnie nie tak. 🙂
jak możesz mieć rzetelną empiryczną wiedzę o czymś, czego nigdy nie dosięgniesz?
nauka bazuje na pośrednich metodach, czyli obserwacji. trudne jest sprawdzenie teorii bez możliwości wykonania doświadczenia.
fakty to fakty, hipotezy natomiast to wytłumaczenie faktów, a teorie to ostatni etap po udowodnieniu hipotezy.
och, ci „wielkogłowi”… zauważ, że mowa jest o 10% różnicy w wyliczeniu stałej, stałej o istnieniu której najpierw trzeba było się w ogóle dowiedzieć, tak jak o istnieniu galaktyk.
czy to nie zasługuje na jakiś szacunek?… .. .
Oczywiście zgadzam się ze Szwedą, na przełomie 19 i 20 wieku było ok 70% naukowców praktyków, a 30% teoretyków, obecnie te proporcje się odwróciły, a sam proces „wymyślania czegoś” (potem się do tego dopasuję obliczenia) przyśpiesza. Kiedyś uznawano coś za naukowy fakt, dopiero jak się ze sobą zgadzały praktyka, teoria i matematyka, obecnie w pogoni za licznymi grantami wszelkiej maści pseudonaukowcy wymyślają niestworzone hipotezy podpierając się obliczeniami, a praktyczne zastosowanie tego prawie zawsze przekracza możliwości technologiczne naszej cywilizacji. Moim zdaniem (na gruncie już istniejącej wiedzy i działających urządzeń) najpierw powinno się doświadczalnie badać coś realnie namacalne, a nie teoretyzując bujać w obłokach.