Liczba wyświetleń: 1270
Kameralne kina są ważnymi ośrodkami kulturalnymi w niedużych miejscowościach, dlatego warto je wspierać – podkreślają autorzy raportu „W małym kinie”.
Jak informuje portal „Rzeczpospolitej”, raport oceniający kondycję małych kin powstał na podstawie badań prowadzonych w 2012 r. na Śląsku, Mazowszu i w Wielkopolsce. Jego autorzy rozmawiali z pracownikami kin, lokalnych instytucji kultury, urzędnikami samorządowymi, dziennikarzami lokalnych gazet i mieszkańcami. Z raportu wynika, iż chociaż funkcjonowanie małych kin jest mniej opłacalne niż multipleksów, pełnią one ważną funkcję lokalnych centrów kultury. Poza wyświetlaniem filmów część z nich zajmuje się również edukacją, prowadzi klub lub kawiarnię itd. – Poza kinem mamy dwie grupy teatralne oraz projekt Wielki Teatr w Małym Mieście – opowiada kierowniczka kina w Wielkopolsce, które działa w formie stowarzyszenia.
Raport przypomina także historię polskich kin. Ich liczba zaczęła maleć w drugiej połowie lat 60. Podczas gdy w 1965 r. mieliśmy 3935 kin, w 1985 r. było ich już tylko 2057, zaś w 1990 r. – ok. 1400. Po transformacji pojawiły się multipleksy. Małym kinom nie jest łatwo z nimi konkurować. Nie sprzyja im polityka dystrybutorów, mają słabszą pozycję negocjacyjną względem dużych firm. Co mogłoby im pomóc? Zmiany w sposobie finansowania i wsparcie najmniejszych placówek w procesie cyfryzacji.
To drugie zadanie wziął na siebie Polski Instytut Sztuki Filmowej. – Niestety środki te są niewystarczające, poza tym pojawiają się bariery dla części kin nie do pokonania. Mają problem ze zdobyciem środków na wkład własny, potrzebny by móc starać się o dotację PISF – mówi Karol Wittels, koordynator projektu „W małym kinie. – Poza tym regulamin PISF przewiduje zbyt wysokie limity frekwencji, trudne do spełnienia dla kin posługujących się techniką analogową. Nie mają one dostępu do nowości, które przyciągają publiczność, więc nie dostają pieniędzy na cyfryzację, nie mogą puszczać cyfrowych hitów i koło się zamyka – tłumaczy.
Źródło: Nowy Obywatel