Liczba wyświetleń: 2688
Władze miasta zmuszą naszego rodaka do… zamknięcia prowadzonego przez niego „polskiego sklepu”. Polak ma otrzymać w zamian rekompensatę finansową. Dlaczego lokalne władze holenderskiego Roosendaal decydują się na taki krok? Jak wyglądają szczegóły tej historii?
Właściciel polskiego sklepu działającego pod szyldem „Swojska Chata” w mieście Roosendaal, leżącego w południowej części kraju, w zamian za zamknięcie swojego interesu ma otrzymać od lokalnych władz pieniądze. Skąd taka decyzja? Powodem są skargi mieszkańców, którzy mają dość klientów polskiego sklepu.
Jak się okazuje, już od lat skarżą się oni na notoryczne spożywanie alkoholu niedaleko sklepu, sikanie na podjazdach i przy ogrodzeniach, a także całkowite ignorowanie przepisów ruchu drogowego. Pod „Swojską Chatą” jest nie tylko głośno i tłoczno, ale wielokrotnie dochodzi tam również do bójek. Sytuacja pozostaje niezmienne już od dekady!
Władze miasta próbowały na różne sposoby rozwiązać ten problem. Jak czytamy na łamach holenderskiego portalu „BN DeStem”, zatrudniono nawet dodatkowego pracownika, który miał zajmować się „pilnowaniem” co bardziej krewkich klientów, ale niestety nie rozwiązało to problemu. Ostatecznie zdecydowano się na jednocześnie najprostsze, ale i najbardziej kosztowne rozwiązanie. Gmina po prostu kupi budynek, w którym mieści się lokal, a także trzy sąsiadujące z nim domy. Całość transakcji ma się zamknąć w kwocie 5,5 mln euro.
„Oczywiście, że nie chcę stąd wyjeżdżać. W ten sklep włożono wiele lat pracy. I dużo pieniędzy. Wykup jest obecnie najmniej złym rozwiązaniem. Ale tak naprawdę nie chcę w ogóle stracić tego sklepu” – komentuje właściciel polskiego sklepu o imieniu Dariusz w holenderskich mediach, którego cytujemy za polskim serwisem „Next”.
Co więcej, nasz rodak zwraca uwagę, że kupno budynku, wyburzenie go i zbudowanie innego nie stanowi dobrego rozwiązania. Jego zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie, aby w najbliższym sąsiedztwie otwarto kolejny taki lokal i podobne problemy znów się pojawią.
Autorstwo: Remigiusz Wiśniewski
Źródło: PolishExpress.co.uk
Mogli zapłacić mu 5,5 mln euro za to, że zmieni branżę, albo pójdzie na emeryturę. A tak otworzy sklep gdzieś w okolicy i problem powróci…
Kolejny dowód na to, że tam jesteśmy zawsze obcy i zawsze jesteśmy emigrantami. U siebie i sobą jesteśmy wyłącznie tu. Dlatego tak ważne jest by walczyć o nasz dom o naszą Ojczyznę. O nasze PRZYRODZONE prawo otrzymane od samego Boga do życia tu. Dla nas. Tam zawsze będziemy obywatelami kategorii drugiej i niech nikt nie przeczy bo to śmieszne. Każdy ma swoje miejsce i o to miejsce powinien walczyć. Powinien tam zapuścić korzenie i rosnąć w siłę. Tylko to jest właściwe i tylko to jest normalne.
Hmmm to na co się skarżą okoliczni mieszkańcy – to są zwykłe wykroczenia. W Polsce są konkretne mandaty za sikanie nie tam gdzie trzeba, za bójki można trafić na dołek…. Ojjj…. coś mi się widzi że Holendrzy wcale nie chcieli rozwiązać problemu – wystarczyły częste patrole policji, monitorring miejski i towarzystwo by się uspokoiło…. Coś myślę że nie chodziło o to….
Jak sobie przypomne jak bylem kilka razy pod polskim kosciolem, to byl horror.
Ludzie po sabotniej imprezie rano prosto do kosciola, do drzwi kosciola nie mogl trafic, ale szedl, odor gorszy jak w bimbrowni. Pozniej zasypial na lawce lub prosto na chodniku. i do poznego wieczora wrzask, bojki, no i dalsze picie alkoholu.
Okolicznie mieszkancy nie czuli sie bezpieczni, a w razie jakiejkolwiek interwencji wladz, to zaraz ze rasizm, antypolonizm, itp.
Ciekawe czy na „inżynierów” z Afryki i Bliskiego Wschodu biegających z maczetami po ulicach też tak ochoczo się skarżą czy tylko Polacy im przeszkadzają.
Katarzyna; nie wiem czy tak bardzo im przeszkadzaja, moje obserwacje to sa sprzed kilkunastu lat, ale gdy porownuje okolice polskiego kosciola i islamskiego meczetu, to zdecydowanie bardziej pozytywny jest ten islamski. W odleglosci okolo 200 m ode mnie znajduje sie meczet, i jedyna niedogodnosc to ze w piatek po poludniu nie mozna zaparkowac, a parkuja wszedzie, niewazne czy zakaz czy nie. Chociaz rowniez gdy na pobliskim stadionie, czy kortach tenisowych, i innych obiektach sportowych , ktore sie znajduja w moim poblizu sa imprezy, to rowniez nie mozna zaparkowac.
Kiedys zapytalem takiego jednego „wierzacego”, czy mu nieprzeszkadza co o nim mysla okoliczni Niemcy. To mi odpowiedzial , ze jemu to nieprzeszkadza, poniewaz nie zna jezyka niemieckiego, a to jak sie on zachowuje to jest jego polski narodowy i katolicki charakter.
rici, nie mam nic do wierzących muzułmanów – na Bałkanach miałam z nimi styczność – ale to że Holendrzy mają jakieś ale do Polaków to jest fakt znany od wielu wielu lat.
Katarzyna; sam bylem w kilku takich sytuacjach ze przyznac sie do tego ze sie jest Polakiem to wstyd. A najgorsi sa tacy ktorzy uwazaja jacy to oni sa patrioci, katolicy, ze sa lepsi od wszystkich innych.
Jest ich niewielu, mozna powiedziec ze promile, ale przez to ze sa widoczni, agresywni itp. to rzutuje na negatywny obraz Polski i Polakow .
Oni sobie z tego nic nie robia, no bo przeciez sa w obcym kraju gdzie ich nikt niezna, wiec moga robic wszystko co sie im podoba.
nadmuchany balonik:)
coś wykazał?
@Katarzyna Tg „Ciekawe czy na “inżynierów” z….” – w punkt
Dariuszu kochany. Wracaj do Polski! Otwórz taki sam sklep w Polsce to po 2 latach –
A) nie starczy ci nawet 5,5 mln euro do przeżycia tych dwóch lat
B)chętniej wrócisz do Holandii i odechce ci się posiadania jakiegokolwiek sklepu a nawet życia