Liczba wyświetleń: 2214
Szokujący wyciek danych od amerykańskiego giganta medialnego. Kto podsłuchuje telefony i szpieguje miliony osób? Kto czerpie korzyści z wiedzy o tym, o czym rozmawiamy w kuchni? Smartfony są na celowniku biznesu i polityki, a cyfrowy świat jest pod maską. Kto zleca globalne szpiegostwo?
Źródło: YouTube.com
Anonimowość do pewnego stopnia zachować się da. Tylko trzeba myśleć. A cała reszta tego podsłuchiwania i szpiegowania to po prostu uciążliwość. Osobiście wychodzę z założenia, że telefon podsłuchuje, już od końca lat 90. Kiedy więc chcę porozmawiać o czymś, o czym nie mam ochoty dzielić się z ukochanymi nadzorcami, zostawiam telefon w domu. Albo w oddzielnym pomieszczeniu.
Co więcej, takie śledzenie jest nawet przydatne. Ponieważ kiedy wychodzę z domu bez telefonu, to „system” wie, że w nim nadal przebywam. Jeśli chodzi o reklamy jakichś gadżetów albo partii politycznych, to w moich oczach są to jedynie elementy uprzykrzające życie. Co więcej, podsuwająca je sztuczna inteligencja okazuje się wyjątkowo tępa. Powiedzmy, że szukam w internecie latarki. Powiedzmy, że jest mi potrzebna i chcę ją kupić. W takim wypadku owszem, podsuwane mi są jakieś reklamy latarek, które zresztą ignoruję, tak jak ignoruję wszystkie reklamy od połowy lat 90.
Tyle że demoniczna SI nawet nie jest w stanie wykryć, że latarkę już kupiłem (jeśli kupiłem) i reklamy latarek napastują mnie jeszcze przez miesiąc albo dwa po dokonaniu zakupu. I tak jest ze wszystkim. Co więcej, szpieg jest na tyle tępy (albo na moim sprzęcie nie opłaca się instalować bardziej zaawansowanego), że reaguje wyłącznie na jeden język, ten, który mam nastawiony domyślnie na telefonie. A ja na co dzień komunikuję się w kilku. W efekcie wyświetla mi się wyłącznie to, o czym gadam po polsku, ewentualnie po angielsku, ale to już bardziej siermiężne. Podsumowując, z „anonimowością” jest podobnie jak z „wolnością słowa”. Nie jest „dana odgórnie”. Trzeba ją sobie zapewnić albo sprytnie omijać pułapki/zakazy.
> Co więcej, takie śledzenie jest nawet przydatne.
@Irfy, idź się utop na Śląsku lub zatrzaśnij głowę w oknie Overtona skoro uważasz, że to jest przydatne. To dla nas nie jest przydatne. To jest NIEAKCEPTOWALNE przekleństwo dla nas. Wszystkie rozmowy z lekarzem jakie prowadzisz trafiają do Google i Apple, a cała dokumentacja medyczna trafia do Microsoft (dlatego cenię sobie tych lekarzy, którzy prowadzą ją wciąż papierowo). Do Google i Apple poprzez słuchanie tego co jest mówione trafiają też historie o ukaraniach i prywatne rozmowy z adwokatami i innymi prawnikami. To wszystko są dane szczególnie chronione wg art. 9 i 10 RODO.
Możesz też nie liczyć, że kiedykolwiek coś wynajdziesz. Google wykrada twoją tajemnicę przedsiębiorstwa i jest pierwszy w patentowaniu nowinek. Już wiesz, dlaczego oni tak dużo patentują i wynajdują? To nie oni to wynaleźli. Google, Apple i Microsoft zawsze kradli. Wystarczy spojrzeć na historię Windowsa i Outlooka (historia MZ, logo profilu w starym outlooku to zdjęcie Gatesa z kryminału).