Liczba wyświetleń: 816
Dotychczas mieliśmy okazję przekonać się, że Kim Dzong Un nie lubi żartować. Gdy zapowiadano testy rakiet balistycznych lub broni nuklearnej, Korea Północna bez pytania o zgodę zwyczajnie przeprowadzała próby i nie przejmowała się żadnymi sankcjami, groźbami oraz izolacją. Mało tego – Un jest przekonany, że krytyka Stanów Zjednoczonych jest dowodem na to, iż podąża we właściwym kierunku.
Minęły około trzy tygodnie od ostatniej szóstej próby nuklearnej. Od tego czasu wiele się wydarzyło. Przede wszystkim Donald Trump i Kim Dzong Un grozili sobie nawzajem, ale USA nałożyły także kolejne sankcje gospodarcze i zagroziły restrykcjami każdemu państwu, które wspiera reżim. Co więcej, podczas niedawnego przemówienia na forum ONZ, Trump zagroził „całkowitym zniszczeniem” Korei Północnej.
Wypowiedź amerykańskiego przywódcy wywołała falę komentarzy – również tych negatywnych. Odpowiedział na nią sam Kim Dzong Un w rzadkim osobistym oświadczeniu, które było transmitowane w państwowej telewizji. Wódz Korei Północnej nie tylko nazwał Trumpa „psychicznie obłąkanym starym ramolem”, ale także stwierdził, że poczuł się urażony wystosowanymi przez niego groźbami, dotyczącymi inwazji i całkowitym zniszczeniem jego państwa.
Minister Spraw Zagranicznych Korei Północnej Ri Yong Ho stwierdził, że reakcją na tego typu groźby może być test bomby wodorowej nad Oceanem Spokojnym. Władze zwykle w takich sytuacjach nie podają szczegółów i również w tym przypadku nie dowiedzieliśmy się żadnych konkretów. Jeśli Korea Północna faktycznie przygotowuje kolejną próbę nuklearną, dowiemy się o niej dopiero w ostatniej chwili.
Istnieje jednak spore prawdopodobieństwo, że detonacja bomby wodorowej nad Pacyfikiem może zachęcić USA do reakcji. Dodajmy do tego, że w Stanach Zjednoczonych zaczęto dyskutować nad możliwością strzelania do północnokoreańskich rakiet balistycznych. Teraz wyobraźmy sobie, że Amerykanie próbują przechwycić pocisk zawierający głowicę nuklearną. To doprowadziłoby do wielkiej katastrofy, a być może również do wojny, której nikt tak naprawdę nie chce.
Autorstwo: John Moll
Na podstawie: NPR.org
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Czy ten psychopata nie wie, że USA może w przeciągu kilku godzin zamienić jego kraj w czarną dziurę nuklearną?!
Mogą najechać to państwo. Zrobić rozbiór Korei. Dlatego właśnie Kim robi sobie bomby. Nikomu nimi, prócz siebie i kilku państwom ościennym krzywdy nie zrobi. Ale nikogo tez do siebie nie wpuści. Głupio robi ze rakiety dalekiego zasięgu tworzy. Daje tym pretekst by czymś takim zaorać Koreę. Szkoda tylko koreańskich dzieci. Bo dorośli nic nie warci. Tyle lat w tej psychozie i nikt nawet nie piśnie.
MasaKalambura,
Lądowo i konwencjonalnie to raczej żadna armia nie będzie chciała najeżdżać KRLD, ponieważ chyba się o tym nie mówi, ale pomimo straszliwej biedy społeczeństwa posiadają oni milionową armię uzbrojoną może nie po zęby, ale co najważniejsze podobno niewiarygodnie bitną. Setki tysięcy żołnierzy jest wytresowana niczym kamikadze, więc podbicie lądowe tego kraju wiązałoby się ze straszną rzeźbą atakowanych i atakujących.
Armie nie są po to by czegoś chcieć ale mają wypełniać rozkazy. I jeśli się komuś marzy wielka wojenka to swoich kamikadze na Kimowych poświęci. A tu na wielkiej szachownicy nie o Kima może chodzić. Ten tylko jest pretekstem do startu.
Z resztą to może być tylko blef zmuszający Chiny do aneksji Kimów. Skąd pochodzi technologia Kima? Z Ukrainy. A z kim ta się kumpluje? Z USA. O tym nie chcą w TV gadać.