Liczba wyświetleń: 897
Projekt Mieszkanie dla Młodych, mający zastąpić zakończony wraz z końcem 2012 roku program Rodzina na Swoim, już we wczesnym stadium procedowania budzi znaczne kontrowersje. Rządowe propozycje są krytykowane zarówno przez opozycję, jak i niektórych ekspertów jako sprzyjające wyłącznie deweloperom, a zaniedbujące interes rzekomych głównych beneficjentów – młodych ludzi pragnących własnego mieszkania.
Największe zastrzeżenie budzi wykluczenie z dofinansowania wtórnego rynku mieszkaniowego. Znaczne obawy budzą także warunki przyznawania dopłat, które nie tylko faworyzują duże miasta, ale właściwie dyskwalifikują z udziału w MdM mieszkańców mniejszych miejscowości.
W wypowiedzi dla Polskiego Radia Marcin Jańczuk z sieciowej agencji nieruchomości “Metrohouse” stwierdził, że 70 proc. polskich miast opiera się wyłącznie na rynku wtórnym, co powodowałoby, że znaczna część chętnych zostałaby odcięta od dofinansowania w MdM. Dodał również, że do programu w obecnym kształcie kwalifikuje się także budowa domu, pod warunkiem jednak, iż postawi go deweloper. Jego zdaniem MdM nie przyczyni się do rozwoju gospodarki, gdyż ulokowanych w nim pieniędzy jest zbyt mało, aby znacząco wpłynąć na trendy rynkowe.
Sekretarz stanu w ministerstwie transportu i budownictwa, Piotr Styczeń, w zasadzie potwierdza wszelkie obawy opozycji tłumacząc, że inne rozwiązanie nie ma sensu, a włączenie rynku wtórnego do programu może jest szczytne z punktu widzenia socjalnego, ale z punktu widzenia ekonomicznego i rozwoju mieszkaniowego byłoby nieefektywne.
Prezes Związku Pracodawców Materiałów dla Budownictwa. Ryszard Kowalski, twierdzi, że rząd chce pomoc jedynie deweloperom, a rozwiązania zawarte w projekcie nazywa bez ogródek absurdalnymi. Podkreśla, że gdyby rząd faktycznie chciał pomóc młodym ludziom nie ograniczyłby dofinansowania do rynku pierwotnego. W jego ocenie dotychczasowe zabiegi rządu wskazują, że jest projekt czysto polityczny i nie ma z gospodarką nic wspólnego.
Program Mieszkanie dla Młodych ma być skierowany do osób i rodzin poniżej 35 roku życia. Kwalifikują się do niego zarówno osoby samotne, jak i małżeństwa, w których jedno z małżonków ma poniżej 35 lat. Powierzchnia kupowanego mieszkania nie może przekraczać 75 mkw. zaś domu 100 mkw., jednak w obu przypadkach państwo dopłaci jedynie do 50 metrów. Ustawa przewiduje, że państwo pokryje 10 proc. ceny mieszkania kupionego za kredyt w przypadku rodziny bezdzietnej. Jeśli w rodzinie są dzieci dopłata wyniesie 15 proc. i kolejne 5 proc. w sytuacji, gdy w ciągu pięciu lat od zakupu mieszkania przyjdzie na świat trzecie bądź kolejne dziecko.
Na podstawie: polskieradio.pl, polskatimes.pl
Źródło: Autonom
Powyżej 35 lat to złomy jak widać, na śmietnik i tyle.
Już szukają młodszych niewolników.
Jeśli taki 25 latek weźmie mieszkanie, obciąży się kredytem, to nie będzie wybrzydzał pracy i płacy. Będzie zmuszony pracować jak niewolnik, wedle uznania pracodawcy, żeby spłacić kredyt. Czyli ostatnie zmiany kp są po drodze z mdmem.
Mając kredyt np. 100 tyś, nie będą się zastanawiać nad protestem, nad godzinami pracy. Będą jedynie myśleć jak spłacić kredyt.
Druga sprawa, to jaka to pomoc w wysokości 10%, trzeba też mieć wkład własny.
Czyli to przy odrobinie szczęścia będzie w okolicach 50% ceny, oprocentowanie kredytu będzie pewnie większe niż normalnie, co spowoduje że ta dopłata zniknie. A kredytobiorca spłaci ją z nawiązką, tyle że nie rządowi, a bankom.
No i ograniczenie tylko do nowych mieszkań. Zarobią głównie deweloperzy i to w dużych miastach.
Czyli pośrednia próba ściągnięcia wszystkich do wielkich aglomeracji, opróżniając mniejsze miasteczka i wsie.
Też mi pomoc. Jaka to pomoc rządku skoro nawet jak by wszystkim dopomagał to koniec końców pieniądze z podatków obywateli trafiają do prywatnych banków? Jeśli to miała by być rzetelna pomoc to powinna być całkowicie 100% od rządu i bez procentu. Potem tym co wzięli kredyt powinno się podnieść podatek tak aby pożyczkę mogli z powrotem do rządu spłacić. I obyło by się bez pasienia tłustych tyłków nic nie robiących bankierów.
Idealny przyklad socjalizmu korporacyjnego, czyli jak panstwo dba o korporacje deweloperskie i waskie grupy klientow poprzez dotacje I subwencje.
Program powinien nazywac sie 'socjalistyczna manipulacja runkiem nieuchomosci’ czyli jak utrzymac zawyzone ceny nieruchomosci I blokowac prawo popytu-podazy ktore nieuchronnie dazy do obnizki cen napompowanych przez interwencjonizm panstwowy podczas boomu budowlanego (kto ustala cene pieniadza…oczywoscie panstwo przez stopy procentowe).
Naganija do tego frajerow do banku, ciekawe jaka prowizje dostali tworcy za ten program?
Nie zeby kredyt hiopteczny byl zly, bo mozna na nim zarabiac I daje spore mozliwosci inwestycyjne, ale oni poluja na leszczy ktorzy swa pazernoscia psuja rynek.
Progaram panstwowy stworzony do walki z problemem ktory stworzylo panstwo, inaczej, cytujac klasyka „socjalizm bohatersko walczy z problemami nieznanymi w zadnym innym ustroju”.
Gdyby panstwo odstosunkowalo sie od budownictwa, wlasnosci prywatnej (ziemi) I manipulacji podaza pieniadza to nie bylo by takich problemow z domami I mieszkaniami oraz ziemia.
Liczyl ktos z was ile %% wartosci domu czy mieszkania stanowi panstwowy haracz, pozwolenia, oplaty, przymusowe ekspertyzy, projekty, podatki w materialach, transporcie itd???
Wyobrazcie sobie kraje w ktorych koszt domu to w zasadzie cena dzialki I wlasny czas, gdzie z zasobow zakupionej ziemi buduje sie ekologiczny dom, z drewna, gliny, kamieni-tego co masz na dzialce a jedynym znaczacym wydatkiem sa instalacje w budynku I nie chodzi mi tu o mityczna lepianke tylko zdrowy, komfortowy nowoczesny dom.
Zawsze mowilem ze w 89 trzeba bylo uwlaszczyc caly narod, prywatyzujac czesc ziemii bezposrednio do rak obywateli, kazdy dostal by okreslony ekwiwalent ziemii I od razu ruszyl by zdrowy, prywatny rynek wymiany I sprzedazy a zaklady trzeba bylo licytowac w otwartych licytacjach, za kase splacic dlugi komuny I dlugi(zobowiazania) ZUSu (likwidujac go po zabezpieczeniu zobowiazan)a reszte podzielic na cala ludnosc I kazdemu wyslac czek na gotowke(jak na Alasce).
Polacy byli by duzo bogatsi I niezalezni.
@ SL na socjalistów nie zwalajcie pojęcie socjalizmu korporacyjnego jest wewnętrznie sprzeczne. To tak jak socjalizmem nazwałbyś w Wielkiej Brytanii to ,że na unijnych dopłatach do rolnictwa(finansowanych również z podatków poddanych Korony) najwięcej zarabia Królowa Brytyjska-jak ma to zresztą miejsce tylko co ma to wspólnego z socjalizmem?Chyba tyle co Platforma z obywatelskością .
http://www.lokatorzy.pl/artykuly/na-zlodzieju-czapka-gore-czyli-odpowiedz-krytykom
Ruch lokatorski domaga się zaprzestania polityki państwa bardzo korzystnej i sprzyjającej deweloperom i lichwiarzom ( o przepraszam bankom)aby mogli zarabiać jak najwięcej na utrzymywaniu wysokich cen nieruchomości. Pomysł z nadaniem każdemu działki ziemi aby miał się gdzie pobudować a nie aby urzędasy z ANR brały pensje i łapówy bardzo mi się podoba.