Liczba wyświetleń: 1412
Przedstawiciel młodszego pokolenia historyków polskich, którzy zajmują się obecnie zawiłą oraz jeszcze długo będącą budzić kontrowersje tematyką II wojny światowej, zyskał pewną sławę głównie dzięki swoim kontrowersyjnym dla wielu ludzi tezom, jakie to zamieszcza w swoich książkach, wywiadach, czy filmach. Piszę tutaj zwłaszcza o filmach, jakie podróżnik po przestrzeni internetowej może z łatwością znaleźć na kanale „Historia Realna” z serwisu „YouTube”, jaki to prowadzony jest przez pana Piotra Zychowicza – bo o nim w tym tekście mowa.
Pan Zychowicz jest wielkim orędownikiem współpracy polsko-niemieckiej w ramach Paneuropy, której to – jak sam mówi – miałyby przewodzić współczesne nam Niemcy. Przyjęcie takiej oto postawy czyni go w praktyce wielkim orędownikiem współczesnej Unii Europejskiej, która po zaproponowaniu zaciągnięcia wspólnego długu w maju 2020 roku, pod nazwą „Funduszu Odbudowy” na wszystkie kraje członkowskie, przejawia coraz to większe tendencje centralistyczne, zmierzając tym samym w stronę budowy związku neomarksistowskich (w praktyce socjalistycznych, zwłaszcza w zakresie społecznym) republik europejskich. Nasz popularyzator wiedzy o Drugiej Wojnie Światowej zdaje się nie zauważać tego, że wspomniane powyżej fakty stoją w jaskrawej sprzeczności z jego głośno deklarowanym wszem i wobec konserwatywnym światopoglądem, połączonym z polskim patriotyzmem. Jest to ostra sprzeczność, którą bez problemu można znaleźć w zychowiczowych deklaracjach. W tak prezentowanym światopoglądzie rolę obozu przeciwnego, chociaż jeszcze nie wprost tak nazwanego, odgrywają Stany Zjednoczone Ameryki (USA), do których omawiany eseista historyczny nie kryje swojej wielkiej (jak na razie tylko) niechęci. Nie widzi pan Zychowicz przy tym, że czy nam się to podoba, czy nie, to gdyby nie wojskowa obecność amerykańska w Europie Zachodniej oraz broń nuklearna, to nie cieszyłby się, aż tak wielki kawał świata, takim długim okresem pokoju oraz towarzyszącego mu powszechnego dobrobytu. Imperializm Niemiec, jaki to rzucił swój cień na Europę w 1871 roku, już nieraz pokazał, do czego prowadzi i teraz niestety znowu ma się całkiem dobrze pod postacią struktur neomarksistowskiej UE, w której dla osób o konserwatywnych poglądach jest z roku na rok coraz mniej miejsca.
Warto jest zrozumieć skąd się takie myślenie u takich ludzi, jak opisywany historyczny eseista, bierze. Osią argumentacji pana Zychowicza jest pewna koncepcja polityczna, której autorem był „naczelny polski germanofil”, jak sam się tak nazywał, pan Władysław Studnicki (1867 – 1953), który swego czasu usilnie pracował nad zaistnieniem stabilnego sojuszu polsko-niemieckiego. Sam, świeżo wspomniany „naczelny polski germanofil” był w dojrzałym okresie swojego długiego i burzliwego żywota zwolennikiem konserwatywnego światopoglądu, co wówczas nie stało w sprzeczności z sytuacją społeczną (z sytuacją gospodarczą w tych zmieniających się w czasie formach państwa niemieckiego sytuacja jest już bardziej złożona) współczesnych mu państw niemieckich, które to przewijały się przez arenę dziejów za jego życia. Natomiast współczesne Niemcy są tworem społecznie i kulturowo zanikającym, ponieważ, zarówno ich elity, jak i większość szarych mieszkańców tego kraju już dekady temu odrzuciły tradycyjne wartości społeczne i zanurzyły się w konsumpcji oraz towarzyszącej temu neomarksistowskiej ideologii darmowej wolności bez żadnej odpowiedzialności za swoje własne czyny. Niemniej jednak, pomimo tak daleko posuniętego stanu rozkładu tkanki społeczno-moralnej współczesnych, zalanych niezasymilowanymi imigrantami Niemiec, istnieje jeszcze tymczasowa „przewaga mechanizmu nad organizmem” (pojęcie ukute przez Feliksa Konecznego), która jeszcze umożliwia dobrze zorganizowanemu przez poprzednie pokolenia państwu Niemieckiemu bezwzględną eksploatację swoich słabszych sąsiadów, a w szczególności naszej ojczyzny – Polski.
Pan Zychowicz, w swoich licznych filmikach, artykułach, czy książkach, jak w na przykład w wydanym w 2020 roku „Germanofilu” (przyczynku do biografii właśnie Władysława Studnickiego) jego autorstwa, przemyca ideę trwałego sojuszu polsko-niemieckiego, jako gwaranta, zarówno polskiego bezpieczeństwa, jak i polskiej bytności państwowej w ogóle. Przemycanie tejże idei odbywa się przy jednoczesnym i bezwzględnym krytycyzmie polsko-amerykańskiej współpracy oraz założeniu, że nasz kraj jest skazany tylko na wybór pomiędzy Niemcami a Rosją. Taki oto „wymarzony” sojusz niemiecko-polski miałby nas rzekomo chronić przed wpływami nieprzyjaznej nam Rosji. Dodać muszę, że w zychowiczowym konstrukcie geopolitycznym dla naszej ojczyzny widzę wiele, najprawdopodobniej umyślnych, przemilczeń, jak na przykład kompletny brak w jego wywiadach, czy tekstach, nawet najmniejszej wzmianki o zabójczej dla nas ostatnio kwitnącej współpracy niemiecko-rosyjskiej, której to świetną obecnie ilustracją jest np. sprawa ropociągów Nord Stream, których to liczba, zarówno projektach, jak i w budowie, z czasem tylko rośnie. Na nic się zdają protesty w tej sprawie wielu krajów oraz organizacji. Jest to dobitny przykład skrajnego egoizmu ze strony niemieckich elit polityczno-przemysłowych i nic więcej. Ale na tym nie koniec. O coraz bardziej chamskich i despotycznych wypowiedziach o „finansowym zagłodzeniu” Polski, padających ze strony współczesnych niemieckich polityków od pana Zychowicza się w ogóle nie dowiemy, albowiem wspaniała Paneuropa pod przewodnictwem Niemiec jest, według niego czymś, kompletnie pozbawionym wad i tylko ci nic nierozumiejący „polscy romantyczni patrioci” oraz ci „źli Amerykanie” chcą ją zniszczyć. Nasz eseista historyczny nie widzi, albo nie chce widzieć tego, że uparte trwanie przy założeniu, że Polska nie ma wyboru innego niż Rosja lub Niemcy, skazuje nas na bycie w najlepszym układzie eksploatowanym ze wszystkich stron zapleczem jednego lub drugiego silnego sąsiada. O samodzielnym rozwoju lub samodzielnej polityce przyszłoby nam wówczas tylko pomarzyć. Samo zresztą zakładanie, że silniejszy sąsiad, który sam ma wielkie problemy, z roku na rok rosnące, zatroszczy się o nasz rozwój, bo dostrzeżę w tym korzyści płynące dla siebie w dalszej perspektywie, jest w najlepszym przypadku mocno naiwne, a na pewno jest to dla polskiej racji stanu wybitnie szkodliwe. Tak oto należałoby, myślę, podsumować polityczne fantasmagorie pana Zychowicza, które wspierają tylko ślepo opcję proniemiecką w naszym kraju, której interes jest przeciwstawny interesowi naszemu.
Jednym z ulubionych, niemalże koronnych „argumentów-dowodów” pana Zychowicza na bezcelowość polsko-amerykańskich sojuszy są rzekome usilne starania władz USA o pozyskanie Rosji jako sojusznika w walce z Chinami w razie potencjalnie możliwej konfrontacji zbrojnej pomiędzy mocarzami świata tego. W celu wykazania bezsensu takiego rozumowania zacznę oraz skończę tylko na pewnych faktach. Rosja i Chiny współpracują już ze sobą na wszystkich możliwych płaszczyznach od ponad dwudziestu lat. Ich wzajemna infiltracja za pomocą wszystkich możliwych służb jest zapewne również daleko posunięta, z tym że ze względu na różnice potencjałów obu krajów to właśnie Rosja gra w tymże duecie rolę młodszej siostry, dostarczającej swojemu starszemu rodzeństwu niezbędne mu surowce. Ogranicza to znacznie rosyjskie pole manewru w polityce międzynarodowej wobec Chin. Pomijam już pytanie o to, czy współczesne rosyjskie elity polityczne (w zasadzie agenturalno-wojskowe) chcą w ogóle obecny układ swoich sojuszy zmieniać. Szczególnie zabawny jest w swoich filmikach pan Zychowicz wymachujący mapą, ukazującą Pacyfik oraz mówiący przy tym swoim widzom, że już sama mapa pokazuje, jak to wielka i potężna część Rosji nad Chinami się znajduje. Taki oto układ rzeczy ma, według pana Zychowicza ostrzyć apetyty waszyngtońskich tęgich głów na sojusz z Rosją, aby zaatakować chińskiego smoka od północy. Nasz historyczny eseista najwyraźniej nie wyciągnął wniosków z wojny rosyjsko-japońskiej z lat 1904 – 1905, kiedy to Rosjanie mieli wielkie problemy, aby swoją zlokalizowaną głównie w europejskiej części kraju potęgę militarną przerzucić na dalekowschodnie pustkowia. To była jedna z głównych przyczyn przegrania przez carską Rosję tej wojny z Cesarstwem Japonii. Pomimo upływu ponad stu lat od tych wydarzeń, sytuacja w tym regionie świata nie zmieniła się na strategiczną korzyść dla Rosjan, których siła dalej jest głównie w Europie, o czym zapewne wiedzą nie tylko stratedzy waszyngtońscy. Jedyny pan Zychowicz oraz jemu podobni domorośli stratedzy geopolityczni zdają się odwiecznych syberyjskich pustek nie zauważać.
Na zakończenie odniosę się jeszcze do wielkiej „odwagi” w byciu niepoprawnym politycznie pisarzem historycznym, na jakiego to pan Zychowicz wielce się kreuje. Pomimo usilnego udawania niepoprawnego politycznie oraz nieposkromionego badacza przeszłości, nie ma on ani grama odwagi na to, aby odnieść się np. do prac Davida Irvinga. Recenzentowi swojej pracy magisterskiej, nieżyjącemu już profesorowi Pawłowi Wieczorkiewiczowi pod żadnym względem nie dorasta on do pięt. Moje własne zdanie jest takie, że pan Zychowicz unika tematów kontrowersyjnych z dwóch powodów. Po pierwsze robi to, aby nie zburzyć swojej mizernie budowanej narracji o istocie współpracy polsko-niemieckiej w czasach obecnych, w której to przyklaskuje mu przebiegły manipulant faktami oraz mistrz niedomówień, pan Jacek Bartosiak. Po drugie podejrzewam, że nie chce on narazić swojej wizytówki obecnego „naczelnego germanofila” w Polsce, ponieważ w razie jej utraty mógłby stracić u swoich prawdopodobnych mocodawców zza Odry, którzy wydali ostatnimi laty kupę kasy na budowanie wizerunku siebie jako „dobrodziejów świata”, coś więcej, jak tylko zaufanie.
Autorstwo: Deuteroniusz
Źródło: WolneMedia.net
Zaglądałem na jego kanał regularnie, można tam trafić na ciekawe wywiady i informacje.
Ale jakieś 2 lata temu zraziłem się jego optymizmem odnośnie wojny na Ukrainie, jak to zaraz Ukraińcy dojdą do Moskwy i pokonają Rosjan.
Bo realny strateg, ekonomista czy wojskowy to wie od początku wojny że Ukraina jej wygrać nie może. Rosjanie mają przewagę surowcową, technologiczną, liczebną, przemysłową, mają głębię terytorialną. A ich przemysł i energetyka są poza zasięgiem ostrzału Ukraińców.
Dlaczego zachód nie chce dać Ukraińcom broni dalekiego zasięgu ?
Bo jak Ukraińcy wystrzelą taką rakietę na Moskwę, to Rosjanie nie będą mieli pewności
jaka głowica jest na pokładzie tej rakiety i mogą zareagować bardzo nerwowo
co groziło by eskalacją nuklearna. A tego to obawiają się nawet daleko położone stolice państw wspierających Ukraine.
Akcja w obwodzie Kurskim też była skazana na porażkę, miała wydźwięk symboliczny i propagandowy (przeniesienie działań na teren przeciwnika) ale już jest zwijana.
Obliczona zapewne na pozyskanie dodatkowej pomocy z zachodu poniosła klęskę.
Tak więc Pan Zychowicz buja w obłokach.
Zaglądam tam jeszcze czasem i coś obejrzę ale z dużym dystansem do jego komentarzy.
Niemcy są pod okupacją amerykańską trwającą 80 lat która właśnie się kończy. Okupant się przyzwyczaił i łatwo zdobyczy nie odda. W całej tej sytuacji Gestapo ma mokre sny o ponownych narodzinach Rzeszy. Oni nawet te swoje porąbane wizje o potędze sfilmowali w myśl zasad programowania predykcyjnego wycelowanego w odbiorców audiowizualnych treści. Zobaczcie sami co i jak ma się urodzić w nowej rasie panów tego świata, początek porodu na [5:05]: https://www.youtube.com/watch?v=NeQM1c-XCDc (Osoby o słabych nerwach niech tego nie oglądają bo to kumulacja jest 9 minut czystej skondensowanej niemieckiej przemocy i agresji.)
@ Foxi
Nie, ta okupacja się nie kończy.
Polecam nagranie Rafała Brzeskiego o tym jak zostało to prawnie zorganizowane po zakończeniu II wojny.
https://www.youtube.com/watch?v=bUKcPsIowfw
Super wykład, dziękuje.
Zychowicz albo jest mocno zmanipulowany i zależny (biznesowo), zadufany, albo niezbyt lotny intelektualnie. Sili się na historyka, ale historykiem to jest podobnie jak bardzo wielu dzisiaj inżynierów, co nawet łopaty nie tknęli. Kiedyś byli ludzie uczeni, którzy coś wnosili, uczeni twórczy i odkrywczy – dzisiaj? komercja zżera wszystko!
Jak zayważyliście – Zychowicz bredzi, bredzi też były doktor Bartosiak co mu tytuł odebrano za plagiat. Ten to jest wprost na garnuszku USA – Jego fundacja Strategy and future ciągnie kaskę od fundacji Potomac.
Ale autor artykułu też bredzi – nie ma żadnej władzy niemieckiej, Niemcy nie mają nawet władzy we własnym kraju… Położenie Polski wcale nie jest złe i mając dobre relacje i z Niemcami (ale gdy się sami będą rządzić – a nie pod protektoratem biznesu USA) oraz Rosją – można mieć niezłe udziały w ich interesach. Dodatkowo by zapewnić sobie bezpieczeństwo należy urzeczywistnić nitkę Nowego Jedwabnego Szlaku właśnie przez Polskę. Wiecie że prawo UE jest tak skonstruowane że pierwszy kraj graniczny UE do którego trafia towar – ma prawo naliczać VAT? Co za frajerzy nami rządzą że tego nie wykorzystują… co za frajerzy ich wybierają!
Zastanawia mnie uległość współczesnych Polaków. Nie ma ani jednego ugrupowania które by lansowało i promowało bardzo dużą niezależność od kogo kolwiek, mam na myśli obce państwa i różnego rodzaju wiary. Choć wiele ugrupowań ma w swoich nazwach szumne słowa: Niezależne, Samorządne, Niepodległe, Prawo, Sprawiedliwość, Narodowe, Ludowe, Suwerenne, Państwo Prawa, itp. Jednak każde ugrupowanie uznaje zależność od swojego patrona, idola i nie widzi siebie jako samodzielnego tworu gdzie jest wielu lokalnych zegarmistrzów na terenie zamieszkiwanym przez ludność polsko języczną i wszelkie wskazówki pochodzą tylko i wyłącznie od nich. Gdzie przynajmniej 70 % wszelkiej konsumpcji potrzebnej do bytu i wyżywienia społeczeństwa pochodzi z wyrobów produkowanych na terenie Polski. Ci ludzie uwielbiają 2 Rzeczpospolitą ale żeby tak wzorować się na niej to be. Kombinuję sobie czy ktoś wyciął Polakom jaja? Czy oni są masochistami bo potrzebują czuć but czy bat nad sobą. Zaś co do związków i stowarzyszeń z innymi państwami to mógł bym zaakceptować, ale tylko wtedy gdyby każde państwo dysponowało tylko jednym głosem, niezależnie od ilości ludzi go zamieszkujących, lub wielkości jego terytorium. A dodatkowo gdyby w każdym stowarzyszonym państwie obowiązywały jednakowe przepisy prawa administracyjnego, gospodarczego i prawnego. Co do zjednoczenia Europy to mam taką opcję, wszystkie kraje europejskie wchodzą w sojusz z Rosją. Powie ktoś przecież to brednie, a ja odpowiadam — ale bardzo realne i odpowiadające i Europie i Rosji. Stworzylibyśmy największe terytorium z największą ilością wszelkich surowców kopalnych. Spora ilość ludności, a więc i intelektu, bo nie wierzę w Sztuczną Inteligencję. Pieniążki by się zarabiało łatwiej, bo byłyby tanie surowce. Taki twór spełniałby wszystkie kryteria imperium. I tylko od ludzi go zamieszkujących zależałby ich los. Jednak w najbliższej przyszłości wykluczam z takiej Unii Ukrainę. Dlaczego? Współczesna Ukraina to obecnie zbiór przynajmniej pięciu przeciwstawnych wspólnot, więc skoro się nie mogą dogadać między sobą to nie można ich przyjmować. I drugi powód: bardzo dużo Ukraińców ma manię wyższości, podobnie jak Hitlerowcy w czasie 2 wojny swiatowej, lub dzisiejsi Amerykanie i Izraelczycy. Przewiduję gwałtowne zmiany na świecie, gdyż może się rozegrać wysoce prawdopodobny niekorzystny scenariusz, na skutek agresywnej polityki USA.
Nie można dokładnie ustalić w jakim czasie, ale wojna o surowce z pewnością wybuchnie i jeśli będziemy tkwili w skostniałym sojuszu NATO, niezdolnym do podjęcia działań w terenie niezabudowanym w ciągu 40 minut to przegramy wszystko a może i własne życie. Bowiem wszystkie teorie w obliczu wojny podlegają brutalnej weryfikacji. Nie wystarczy wierzyć w to co się czyta i samemu mówi, ale w czasie boju należy to jeszcze udowodnić.
Co do sojuszy wojskowych to tylko z całą Europą i Rosją. Ale pod warunkiem stacjonowania 50 % własnych sił zbrojnych na terenach innych stowarzyszonych państw. Ale pod warunkiem iż żołnierze obcych państw będą obowiązkowo posługiwać się językiem kraju w którym stacjonują, po odpowiednich egzaminach z biegłości w mowie. Gdzie żołnierze różnych państw stacjonujących np. w Polsce bez problemu potrafili by się porozumiewać w języku Polskim, pomiędzy sobą oraz w kontaktach z ludnością cywilną. Ma to na celu prawdziwą, realną integrację państw stowarzyszonych.
> Zastanawia mnie uległość współczesnych Polaków. Nie ma ani jednego ugrupowania które by lansowało i promowało bardzo dużą niezależność od kogokolwiek (…)
Hmm pomyślmy.. może to skutek 123 lat zaborów, kilku powstań, dwóch wojen światowych które przetoczyły się przez nasz kraj jak walec, kilku okupacji, Palmir, Katynia i Miednoje? Skąd mają się wziąć tacy ludzie skoro elity zostały albo zesłane na Syberię albo wymordowane albo zginęły w w/w powstaniach?
Teraz jest łączenie wszystkiego w całość od wtc wszystko zmierza ku jednemu.Było wiele państw zwaśnionych ze sobą a teraz już wchodzimy brics vs nato(eu) aż pozostanie już tylko nwo.
Ja jednak obstaję przy swoich poglądach, wyrobionych przez czynne uczestniczenie w życiu w okresie do 1971 roku względnie prawdziwa komuna, w okresie do 1980 roku pseudo komuna, w okresie do 1989 roku obiecanki przedsmaku wolności, równości całego społeczeństwa gdzie wszyscy mają jednakowe żołądki, powiedzmy powszechne równouprawnienie i w okresie do 1991 roku, praktyczne urzeczywistnienie smaku wolności i równości całego społeczeństwa gdzie wszyscy mają jednakowe żołądki i panuje równość całego społeczeństwa oraz po wymianie rządu Tadeusza Mazowieckiego na rząd Hanny Suchockiej w 1991 roku gdzie okazało się iż z pustego to i Salomon nie naleje. Ale szybko okazało się iż Solidaruchom na urzędach ten sam Salomon leje do pełna aż im się przelewa a oni łapczywie i zachłannie bez umiaru łykają, udając iż nie widzą jak ich ukochany Naród ledwo zipie i kona z pragnienia. Tak więc to Solidaruchy wycięły jaja Polakom, dlatego ich nienawidzę. A co do elit to one były i są ale trzeba im umożliwić pełne ujawnienie się. I w tym momencie do akcji powinny wejść wszystkie media które zachowały choć minimum zdrowego rozsądku. Inaczej pozostaje dać na mszę za coś co kiedyś nosiło miano Polska ale bez żadnych plugawych dopisków i za ludzi ją zamieszkujących. O wszystko trzeba umieć dbać a szczególnie o ludzi, bo w dzisiejszych warunkach likwidacja Polski będzie ostateczna i nie odwołalna.
@niecowiedzacy Mam pewien pomysł. Pamięć przodków. Można by spróbować wezwać duchy przodków na pomoc. Asów. Jednak nie mam na myśli rozwiązań z czarnej magii. Idea która mi przyszła do głowy polega na przywróceniu genetycznej pamięci przodków. Coś jak ta metoda w której nasiona roślin porażone prądem o odpowiedniej częstotliwości, cofają się genetycznie w czasie do swoich zdrowych przodków. Do swoich pierwotnych korzeni. Taki człowiek być może miałby większą odporność na zło i pokusy tej chorej cywilizacji. Być może w swej prostocie nazywał by rzeczy po imieniu, zamiast kolaborować z chazrem. I nie musiało by to trwać całe wieki tylko wezwać natychmiast i już, „niech stąpi duch twój amen” czy jakoś tak. Specjalną właściwą afirmację można by wytworzyć po burzy mózgów.
Foxi teoretycznie pomysł dobry, ale są dwa problemy do jakich czasów należy się odwołać. Czy do okresu po chrzcie Polski po 966 roku? To jest tylko około 1100 lat. Czy też spróbować dotrzeć do prawdziwych źródeł cywilizacji Polskiej które według Niemieckich archeologów liczą kilka tysięcy lat. Około roku 1995 odkryto na terenie zachodnich Niemiec olbrzymie jak na owe czasy miasto kilkakrotnie większe od Biskupina ale bardzo podobne do Biskupina i nie ma co do tego żadnych obiekcji iż są Słowiańskie tak jak Biskupin. Trochę później na terenie zachodnich Niemiec w pobliżu morza odkryto główną świątynię Światowida, a wiadomo iż to Słowiański Bóg. Na terenie Niemiec, Łużyce od dawna istnieją w historii pisanej Niemiec, mieszkają ludzie którzy na co dzień posługują się językiem Polskim. Nawet Adolf Hitler ich nie wytępił. Jednak nasze władze jakoś wstydzą się tych faktów ujawniać. No i trzeba liczyć się z faktem iż pierwszą pisaną historie Polski spisał Niemiecki zakonnik Gall Anonim. Tak więc jak któryś polityk Polski bąknie coś o naszych zachodnich korzeniach to pamiętajmy iż są one bardzo bardzo stare. Zaleziono na terenie Polski ryciny wozu na czterech kołach sprzed kilku tysięcy lat. Co do starych dziejów Słowian to myślę iż po roku gdzieś 2080 wyjdą nowe fakty. Dlaczego jeszcze trzeba czekać, bo jeszcze jak na razie nie potrafimy zajrzeć w głąb ziemi metodami bezinwazyjnymi na głębokość do jakieś 600 metrów. Powie ktoś ale przecież są Lidary, niestety one są w rozwoju na poziomie gdzieś roku 1920 technologi rentgenowskiej, bo obraz z nich trzeba interpretować. A w badaniach co jest ukryte w ziemi na głębokość do 600 metrów, potrzebna jest dokładność jak kolorowe USG gdzie nie trzeba być fachowcem aby odróżnić wątrobę od żołądka czy nerek. Wcale bym się nie zdziwił gdyby odkryto jakąś formę pisma w języku Polskim. Tak więc potrzeba jeszcze czasu by ujawnić wszystkie ukryte w ziemi tajemnice a następnie napisać historię Polski i świata od nowa. Jednak i tu mogą się wkraść świadome przekręty niewygodne dla pewnych naukowców powiązanych z politykami i innymi środowiskami.
Foxi „przywróceniu genetycznej pamięci przodków” – mój przyjaciel mawia – chama trzeba z rana zdzielić w łeb, żeby caly dzień pamiętał gdzie jego miejsce, to by się zgadzało z twoim pomysłem. Tylko ze jego metoda działa od wschodu do zachodu słońca, później pamięć im się resetuje. Nie traktuj tego jako żart.