Liczba wyświetleń: 412
„Nowy kontekst bezpieczeństwa i międzynarodowe perturbacje handlowe sprawiają, że coraz więcej krajów obawia się zależności od importu surowców” – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”. Zwrócono uwagę, że kolejne kraje planują kolejne odwierty i kończą z klimatycznym szaleństwem.
Założenia polityki klimatycznej są ignorowane przez coraz więcej państw. Rozpoczęło się od USA, gdy władzę przejął Donald Trump. Obecnie dominuje strategia „drill baby, drill” („wierć kochanie, wierć”), która zakłada zwiększenie mocy z węglowodorów. W konsekwencji pojawi się więcej odwiertów.
Aktualnie Niemcy oficjalnie krytykują „zielone” założenia technologii w energetyce. Katherina Reiche, szefowa resortu gospodarki i energii w Niemczech oceniła, że plany te są „kompletnie przeskalowane”. Zleciła audyt polityki energetycznej Berlina tzw. Energiewende.
Wyniki audytu mają być podstawą do zmiany polityki energetycznej Niemiec w taki sposób, by unijne cele realizować „minimalizując koszty i zapewniając bezpieczeństwo dostaw”. W praktyce oznaczałoby to porzucenie klimatycznych celów UE, gdyż są tak absurdalne, że nie da się ich zrealizować bez wpędzenia całych narodów w skrajną nędzę.
Obecnie niemiecki rząd stawia na LNG. Podtrzymuje też wcześniejsze plany dotyczące rozwoju infrastruktury do odbioru skroplonego gazu. Zezwolił też na eksploatację na Morzu Północnym wspólnie z Niderlandami. Docelowo ma to zapewnić Niemcom 13 mld m3 gazu rocznie. To około 15 proc. niemieckiego zapotrzebowania.
DGP podaje przykłady innych państw wycofujących się po latach z klimatycznych agend i wracających do paliw kopalnych. Kanada chce rywalizować z USA na azjatyckich rynkach. Z kolei Londyn odblokował nowe koncesje na wydobycie ropy i gazu.
Autorstwo: DC
Na podstawie: GazetaPrawna.pl
Źródło: NCzas.info
Jak ktoś trochę siedzi w temacie energetyki to pewnie wie, że każde państwo powinno dążyć do dywersyfikacji źródeł energii jak i niezależności od dostaw ze źródeł zewnętrznych.
Ale jak widać unia nie działa w interesie państw członkowskich i ich obywateli.