Liczba wyświetleń: 923
Londyńskie ulice widziały sceny, jakich nie doświadczyły od czasu zamieszek w dzielnicy Brixton w 1981 roku. Młodzi bez konkretnej idei rzucili się na sklepy, od jubilerów, przez monopolowe po małą gastronomię. Co skłoniło ich do rabowania? – zastanawiają się dziennikarze „BBC”.
Wielu rabusiów nawet nie troszczyło się o zasłonięcie twarzy, gdy w pobliżu kamer telewizji przemysłowej okradali i dewastowali wszystko co było pod ręką. Część z nich nie zapomniała pochwalić się łupem na portalach społecznościowych.
Cytowany przez BBC, prof. John Pitts, specjalista w dziedzinie kryminologii przyznaje, że zamieszki rozrosły się głównie z powodu bezkarności uczestników – Świat stanął na głowie. Młodzi zawsze słyszeli od dorosłych, że nie powinni robić pewnych rzeczy, bo spotkają ich za to konsekwencje. Nagle oni spróbowali i nic się nie stało.
Prof. Pitts zaznacza również, że kradzież staje się dla biednych ludzi substytutem sukcesu. – Bezsilni ludzie czują się nagle wszechmocni – mówi.
Eksperci wskazują również na prozaiczny powód, który doprowadził do udziału młodych ludzi w zamieszkach. Mają oni obecnie wakacje, dlatego w dużej liczbie mogli zaangażować się w rozróby. Prof. Pitts wskazuje, że wielkość grupy ma olbrzymie znaczenie w przypadku rozruchów – Nie możesz brać udział w jednoosobowych zamieszkach, wówczas to po prostu furia. Wraz ze zwiększaniem się liczebności, tłum wierzy, że przejął kontrolę nad policją.
Psychologowie społeczni wskazują, że znalezienie się w masie ludzkiej, jaką jest tłum protestujących, ma niszczący wpływ na osobowość jednostki. Człowiek traci w takiej sytuacji zasady moralne, empatię i poczucie winy, jest zdolny zachowywać się jak kryminalista.
– Moralność jest odwrotnie proporcjonalna do liczby obserwatorów. Kiedy mamy dużą grupę niemal anonimowych ludzi, jej członkowie uważają, że właściwie mogą zrobić wszystko – twierdzi dr James Thompson z University College London.
Ludzi do kryminalnych działań dodatkowo motywuje „sukces” innych osób, które bez problemu wynoszą skradzione rzeczy ze sklepów. – Ludzie zwykli naśladować tych, którym się wiedzie. Pewien typ osób, jeśli zobaczy innych wychodzących ze sklepu z telewizorami plazmowymi, zada sobie pytanie, dlaczego ja nie powinienem tak zrobić – twierdzi psycholog Dr Lance Workman.
Część ekspertów przekonuje jednak, że w przypadku londyńskich zamieszek kradzież to tylko dodatek do emocji, jakie niesie ze sobą granie na nosie policji, poczucie nieograniczonej władzy i przynależności do grupy, a nawet walka o urojony, wyższy cel tj. „zabieram swoje podatki” czy „okradam bogatych”.
Dr Paul Bagguley z Uniwersytetu w Leeds przekonuje, że nie można zapominać o czynnikach socjoekonomicznych. Dla przykładu naukowiec wskazuje na pewną właściwość: młodzi, silni mężczyźni walczą z policją, podczas gdy dzieci i kobiety stanowią coraz większy odsetek wśród rabusiów.
Kradzież to jedyna okazja dla osób z biednych dzielnic by choć pozornie załapać się na pędzący pociąg konsumpcjonizmu. – Dla wielu rabusiów to szansa. Oni nie potrafią sobie wyobrazić innej sytuacji, w której mogliby zdobyć te rzeczy – dodaje Bagguley – W porównaniu do zamieszek z lat 80. teraz jest wiele cennych przedmiotów, które można łatwo wynieść.
Wydaje się, że najbliżej prawdy jest prof. Pitts, który wskazuje, że większość rabusiów po prostu nie ma nic do stracenia. – Nie mają szansa na karierę, o której mogliby myśleć. Oni nie są „nami”. Żyją gdzieś na marginesie, wściekli, rozczarowani, zdolni robić obrzydliwe rzeczy.
Autor: Grzegorz Frąc
Źródło: eLondyn
Typowe w mediach wymądrzanie się jajogłowych, gdzie jeden stara się być mądrzejszym od drugiego, tłumacząc genezę zachowań.
Polecam prosty i klarowny opis sytuacji przedstawiony przez Zygmunta Baumana:
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/BaumanOzamieszkachlondynskichczylikonsumeryzmzbieraswojeowoce/menuid-1.html
btw. w USA jak się zacznie to dopiero bedzie …
bro-a wtedy zwykli przeciętni obywatele będą prze-szczęśliwi jak do akcji wejdzie rząd z armią, rozgromi bydło i da godzinę policyjną. Cholerka, sam bym był szczęśliwy, że już watahy bandziorów rozgoniono.
Ciekaw jestem jak szybko by się zmobilizowały wszelkie służby jak by cała ta masa rozrabiających z różnych miast ruszyła na pałac królewski czy siedzibę rządu.
Żeby było legalnie powinni to zrobić demokratycznie:
Niech tłum i właściciel sklepu głosują czy mają się 'podzielić’ zawartością półek sklepowych. Jak wygrają głosowanie to nikt się nie doczepi – większość rządzi – jest demokracja – jest cool
Dlaczego mamy słuchać nawoływań mniejszości? Łatwiej podporządkować sklepikarza przecież, niech się dostosuje do zasad demokracji
Wyjątkowo manipulacyjny i tendencyjny artykuł.Władza zawsze ma na usługach uczonych psychologów,którzy „inteligentnie” wykażą ,że każdy kto myśli inaczej to wariat,zbir itp.Mielismy to w Polsce, w Grecji kilka lat twemu, we Francji itp..Za dwa tygodnie , gdy nie da się dlużej okłamywać ludzi zaczna do mediów glównego nurtu przeciekać bardziej sensowne i rzetelne analizy. Zawsze jest tak samo. Liczą na tę glupszą część sp[ołeczeństwa, która zakoduje pierwszą informację i wrażenie, jakie wywołała.Choćby jak w przypadku „afery ogorkowej”
Gdyby tacy ludzie wyszli na ulice zamiast 'młodych gniewnych’ to mogłoby to wszystko wyglądać bardzo inaczej http://www.youtube.com/watch?v=3l0bkOj1Dr0
@ cergov
„..gdy nie da się dlużej okłamywać ludzi zaczna do mediów glównego nurtu przeciekać bardziej sensowne i rzetelne analizy…”
otóż, gdy nie da się dłużej okłamywać ludzi, wtedy media słowa prawdy nie powiedzą, znajduą inny temat.
w przypadku Londynu, dodatkowo ciekawy jest rasistowski odcień telewizyjnej manipulacji, do póki się dało, przedstawiao rozruchy jako bunt ciemnoskórych. Płytka, ale stara i sprawdzona metoda, poróżnić klasy aby osłabić ich moc. Tak było w Grecji, kiedy podczas pierwszych antykryzysowych demonstracji media trąbiły że kryzys jest przez nielegalnych emigrantów, co od razu wprowadziło nastroje prawicowe i dało wsparcie dla rządu i policji. Dlaczego w Stanach nie ma silnego ruchu robotniczego, proste, bo udało się skłucić białych z czarnymi. tam biały w złej sytuacji socjalnej często czuje się lepszy od czarnego siedzącego w podobnym gównie, przeciwko niemu zwracając swoją frustrację.
zadaniem przywódców jest utrzymanie statusu Quo.to znaczy nie zmienionego stanu rzeczy. i tak pieniądz się kręci.To czego ludzie doświadczają na całym świecie to ucisk materialny,moralny,”jednostki” jakie produkuje system pieniądza to niedowartościowani ludzie nieumiejący znaleźć swojego miejsca w społeczeństwie….szkoły nauczają jak być dobrym magnetofonem do zapisywania w swoim mózgu informacji,ale nie uczą inwencji twórczej.indoktrynacja poglądów,religia,partia polityczna,,,,ten system uczy nas być za albo przeciw czemuś i tak manipuluje nami,miota jak chorągiewkami na wietrze.jak nabrać wartości i uczyć się skupienia i koncentracji,swobody ducha??? czytać dużo,badać wszystko i poddawać krytyce jeśli na to zasługuje….a ten kutwa system zasługuje na pełną krytykę,bo trudno jest w nim odnaleźć garść prawdy.