Liczba wyświetleń: 1260
Kandydaci na prezydenta Stanów Zjednoczonych z ramienia Partii Republikańskiej otwarcie oświadczają, że są gotowi rozpocząć wojnę z Rosją – stwierdza publicysta „The Guardian” Trevor Timm. Jego zdaniem, to część ich kampanii wyborczej. Deklarując gotowość do zestrzeliwania rosyjskich samolotów w Syrii, republikanie próbują odgrywać rolę „twardzieli” i prześcigają się w gorliwym dążeniu do wywołania trzeciej wojny światowej.
Do takich wniosków doszedł Timm po wystąpieniach kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych, które miały miejsce w tym tygodniu. Dotyczy to przede wszystkim Bena Carsona, który oświadczył, że rosyjskie myśliwce trzeba „bez cienia wątpliwości, zestrzeliwać”, jeśli naruszą strefę zakazu lotów. „Cokolwiek się później stanie, poradzimy sobie z tym” – stwierdził Carson, ale nie wyjaśnił, jak zareaguje, jeśli późniejsze wydarzenia byłyby związane z tysiącami głowic jądrowych w arsenale Rosji. „Wątpliwe czy Ben Carson zawaha się. A komentarze innych kandydatów nie są mniej niebezpieczne” – podkreśla Timm.
W tym samym duchu wypowiada się senator ze stanu Karolina Południowa Lindsey Graham. Powiedział, że „zestrzeliwałby jego (Putina) samoloty, bez przesady, by je zestrzeliwał”. Amerykańska polityk, pretendująca na to, by zamieszkać w Białym Domu, Carly Fiorina oświadczyła, że Stany Zjednoczone „powinny być przygotowane” na użycie siły wobec Rosji, jeśli rosyjskie samoloty znajdą się w strefie zakazu lotów nad Syrią. Chris Christie, gubernator stanu New Jersey, powiedział: „Zadzwoniłbym do Putina i powiedział: Słuchaj, wprowadzamy strefę zakazów lotów wobec wszystkich, w tym wobec ciebie, więc nie sprawdzaj mnie”. Christie również jest gotów zestrzeliwać rosyjskie samoloty i dał do zrozumienia, że może prowadzić przeciwko Federacji Rosyjskiej wojnę na pełną skalę.
Mądrzejsi kandydaci, zdaniem Timma, nie składają aż tak „szaleńczych” deklaracji. Nazywają Putina „gangsterem”, jak senator Florydy Marco Rubio. Podczas niedawnych debat też nalegali na wprowadzenie strefy zakazu lotów, co nieuchronnie doprowadzi do konfrontacji z Rosją. Nalegał na to również Jeb Bush, który dwie minuty później oświadczył, że Stany Zjednoczone nie powinny być „światowym policjantem”.
Inni kandydaci w stosunku do Syrii zgadzają się z opinią Donalda Trumpa, apelującego o wsparcie Rosji w walce przeciwko islamistom. Zdaniem Timma, to stanowisko również „jest niepokojące”, ale w świetle pozostałych oświadczeń wydaje się rozumne.
Jedynej racjonalnej i logicznej odpowiedzi na pytanie, jak Stany Zjednoczone powinny działać w Syrii wśród republikanów udzielił Ron Paul. Senator z Kentucky powiedział, że zestrzeliwanie rosyjskich samolotów to niebezpieczny pomysł, a wspieranie różnych syryjskich ugrupowań związanych z Al-Kaidą spowoduje, że USA będą mieć jeszcze więcej problemów, których nie da się szybko rozwiązać.
Timm cytuje dziennikarza Adama Johnsona, który wielokrotnie oświadczał, że strefy zakazu lotów „nie wprowadza się za pomocą machnięcia czarodziejską różdżką”. Oznacza ona zniszczenie obrony przeciwlotniczej całego kraju, co wymaga od Stanów Zjednoczonych uwzględnienia dziesiątków tysięcy żołnierzy, miliardów dolarów strat i jednoczesnego prowadzenia dwóch zakrojonych na wielką skalę wojen – przeciwko Państwu Islamskiemu i Baszarowi al-Assadowi. W przeszłości w zasadzie za każdym razem, gdy wprowadzano strefę zakazu lotów, dochodziło do bezpośrednich konfliktów zbrojnych. W takiej sytuacji – jak pisze Timm – nie da się przewidzieć dalszych kroków.
Dlatego to, że kandydaci republikanów „mają potrzebę wywołania wojny z jednym z największych mocarstw na świecie”, jest ważne pod jednym względem: wreszcie otwarcie mówią o tym, jakie konsekwencje niesie za sobą wprowadzenie strefy zakazu lotów.
Źródło: pl.SputnikNews.com