Liczba wyświetleń: 846
Minister dziedzictwa kulturowego Kanady Pascale St-Onge oskarżyła Elona Muska o „wtrącanie się” w kanadyjską politykę i próbę wpłynięcia na wybory.
Miliarder dość krytycznie wypowiadał się na portalu „X” o premierze Justinie Trudeau i popierał przywódcę Partii Konserwatywnej Pierre’a Poilievre’a.
„To, czego byliśmy świadkami w ciągu ostatnich kilku tygodni, to facet, miliarder, który jest właścicielem bardzo wpływowej platformy, wtrącający się w wybory i politykę innych krajów” – powiedziała St-Onge „i robi to w Kanadzie”. Kontynuowała argumentację, że „wiemy i wszyscy eksperci wiedzą, że biorąc pod uwagę wszystko, co dzieje się online w mediach społecznościowych, […] nie możemy ufać tym platformom jako źródłom informacji”.
St-Onge powiedziała, że uważa politykę taką jak aparat sprawdzania faktów „notatki społeczności” „X”, który wkrótce zostanie wdrożony w Meta, za „niezwykle niebezpieczny”, dodając, że „komunikacja i informacja są sercem demokracji i procesu wyborczego”.
Minister dziedzictwa oskarżyła również Poilievre’a o „podlizywanie się Elonowi Muskowi”. „Obawiam się, że Poilievre pokazuje, że jest na sprzedaż” – powiedziała – „i że jest gotów sprzedać Kanadę tym maniakom technologii i jest gotów zniszczyć nasz niezależny ekosystem informacyjny”.
St-Onge szczególnie nie spodobała się obietnica lidera Partii Konserwatywnej dotycząca wstrzymania finansowania CBC. „Chodzi o rozmowę o zniszczeniu jednego z najważniejszych źródeł informacji dla Kanadyjczyków w czasach, gdy wiemy, że system informacyjny jest kontrolowany przez zagranicznych miliarderów” – powiedziała – „i dla mnie jest bardzo niepokojące, że [Poilievre] tego nie rozumie”.
Autorstwo: Andrzej Kumor
Źródło: Goniec.net
Oczywiście, kiedy na wybory w Kanadzie wpływał Klaus Schwab i George Soros, a nie Musk, to wszystko było cacy? Liberałowie z Kanady najwyraźniej trzęsą się ze strachu, bo czują, że tracą władzę i grunt pod nogami, więc zwalają winę na Muska, choć jedyne co robi, to mówi to, co ludzie sami chcieli powiedzieć, ale bali się lub byli wyciszani przez „weryfikatorów faktów”.
To zwykła hipokryzja jest.
Jak to mówią : tonący brzytwy się chwyta.