Liczba wyświetleń: 878
Stanisław Zagrodzki, kuzyn ofiary katastrofy smoleńskiej, ujawnia, że prywatnie zlecił amerykańskim ekspertom badania m.in. samolotowego pasa bezpieczeństwa z miejsca tragedii. Badania ujawniły obecność trotylu. Jak ustaliła „Gazeta Polska Codziennie”, próbki badane przez polską prokuraturę na obecność materiałów wybuchowych wciąż są w Rosji.
– Jednostkowe badania odczynnikowe wykazały obecność trotylu we fragmentach pasa bezpieczeństwa, którym przypięta była moja kuzynka – mówi „Codziennej” Stanisław Zagrodzki, bliski śp. Ewy Bąkowskiej. Potwierdza, że materiały zostały przesłane teraz do innego instytutu na badania szczegółowe. Którego? Zagrodzki nie chce zdradzić, o jaki ośrodek chodzi. Ujawnia jedynie, że w USA. – Naukowcy nalegali, abym nie informował mediów przed zakończeniem ostatecznych analiz, ale kiedy przeczytałem artykuł w „Rz” o śladach trotylu na fotelach, nie mogłem milczeć. Zwłaszcza że pas bezpieczeństwa to przecież integralna część właśnie fotela – mówi.
Przedwczoraj prokuratura wojskowa najpierw zdementowała informacje, jakoby na wraku tupolewa znajdywały się ślady materiałów wybuchowych, aby następnie przyznać słowami płk. Ireneusza Szeląga, szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej: – Nie powiedziałem, że nie znaleźliśmy trotylu, tylko, że eksperci nie stwierdzili jego obecności i czekamy na wynik badania.
Polscy biegli używali dwóch rodzajów urządzeń do badania wraku tupolewa. Jedno było wykalibrowane na wykrywanie substancji mogących być wybuchowymi. Drugie, czułe, nastawione zostało na obecność materiałów wybuchowych. Obydwa zareagowały i dały odczyt pozytywny.
Autor: Katarzyna Pawlak
Źródło: Gazeta Polska Codziennie i Niezależna.pl
No i co z tego. Anodina nie stwierdziła i tyle.
„Drugie, czułe, nastawione zostało na obecność materiałów wybuchowych. Obydwa zareagowały i dały odczyt pozytywny.”
Obecne czujniki reagują tak samo na trotyl, nitroglicerynę, jak i na kosmetyki. Żadna rewelacja. Tylko POPiSowska gawiedź ma „uciechę”.
Przecież od początku wiadome było że to zamach .
@browrar, a te „wiadome było” piszesz na podstawie?…
Mistrzowskie posunięcie…
Szukający prawdy wiedzą, że mamy do czynienia ze śladami eksplozji. Zdarzyło się, że ogłoszono więc wszem i wobec, że eksplozja była (ba nawet trotyl i nitrogliceryna…) Machina ruszyła… „Media” zakładając minimalny poziom inteligencji ciemnogrodzian nie powiedziały, że to proch z okrętu pirackiego, który próbował zestrzelić Tu-154. Okazało się, jednak, że trotyl jest zjawiskiem powszechnym, każdy ma go trochę na ubraniu, bo przecież spada z nieba razem z deszczem i świnki morskie go roznoszą. Bez żartów jednak… Wywołany został więc szok u jeszcze wrażliwych wierzących w nieszczęśliwą katastrofę, a potem oczywiście zdementowano sprawę i cały czas odgrywa się perfekcyjnie przygotowany spektakl wokół tej sprawy.
Rezultat:
PIS się dał podpuścić, Tuskowi i PO już ręce opadają z tym niepoważnym PISem, co to wszystkich chce rozliczać, znów skłóca się nas ze sobą, a mocodawcy boki zrywają jaki ten naród ciemny. Bo przecież teraz nikt perfekcyjnie zmanipulowany, nie uwierzy w żaden wybuch… Bo przecież tym z gazety się pomyliło i w ogóle PIS jak zwykle rozgrzebuje rany… Pomijając sympatie polityczne przeraża, że mordują patriotów, a naród puka się w czoło gdy ktoś powie, że to mógł/był zamach…
Brak słów…
Jeśli chodzi o to zdarzenie lotnicze to wystarczy mi logiczne myślenie.