Liczba wyświetleń: 897
Zmienia się indyjskie prawo dotyczące pracy dzieci. Według organizacji broniących praw człowieka – raczej na gorsze.
Według UNICEF-u nawet 28 mln nieletnich obywateli Indii wykonuje pracę zarobkową. Ponad połowa zatrudniona jest w rolnictwie, dalsze 25 proc. pracuje przy wytwarzaniu ubrań czy dywanów. Nie brakuje jednak także małoletnich pracowników hoteli i sklepów lub służących u zamożnych rodzin. Dzieci urodzone w rodzinach żyjących w ubóstwie lub w kompletnej nędzy mają minimalne szanse na edukację. Rodzice wysyłają je do pracy, gdy tylko jest to możliwe, by kolejna osoba zaczęła przynosić do domu (lub prowizorycznego koczowiska w slumsie) choćby niewielką wypłatę, zwiększając szanse wszystkich na przetrwanie. W 2015 r. Indie dzierżyły niechlubną palmę pierwszeństwa pod względem liczby dzieci nielegalnie zatrudnianych w przemyśle.
Według nowego prawa zatrudnianie nieletnich poniżej 14 roku życia będzie jednak surowo zabronione – dotąd zakaz dotyczył tylko wybranych sektorów gospodarki i szczególnie niebezpiecznych zawodów. Przedsiębiorcy, który mimo wszystko przyjmie do pracy dziecko, będzie groziła dwuletnia odsiadka i grzywna w wysokości 50 tys. rupii (ok. 740 dolarów). Niestety to jedyna zmiana, którą międzynarodowe organizacje broniące dzieci przyjmują z zadowoleniem. Prawo czyni bowiem wyjątek dla pracy w rodzinnych firmach, pozwala także zarabiać za działalność w sektorze rozrywkowym i w sporcie. Teoretycznie stawia warunek, by zarobkowanie odbywało się poza godzinami nauki szkolnej i w wakacje, a w dwóch ostatnich przypadkach – by nie przeszkadzało w uczęszczaniu do szkoły. Według obrońców praw człowieka państwo nie ma możliwości, by to wyegzekwować, a wprowadzone wyjątki posłużą do masowego omijania przepisów. W ubogich rodzinach chłopów czy rzemieślników nadal priorytetem będzie, by dziecko pomagało w gospodarstwie czy w warsztacie, a nie nauka.
Zastrzeżenia UNICEF-u budzi również druga zmiana, która umożliwia zatrudnianie osób w wieku 15-18 lat niemal we wszystkich zawodach. Wyjątkiem będą jedynie kopalnie i miejsca pracy, gdzie małoletni byłby narażony na kontakt z substancjami łatwopalnymi i toksycznymi. Twórcy ustawy nie zadbali jednak o przygotowanie konkretnej listy prac, a to według obrońców praw dzieci gotowe pole do nadużyć.
Ustawa, opracowana przez rząd Narendry Modiego, czeka na podpis prezydenta.
Autorstwo: AR
Źródło: Strajk.eu
W rzeczy samej. Można postawić tezę, że posiadanie dzieci wiąże się dla ubogiej rodziny z dochodem przy bardzo niewielkich kosztach. I wyciągnąć wniosek, że rodzice tworzą kolejne dzieci po to by zarabiać, nic, lub niewiele, samemu robiąc. Coś mi się wydaje, że to byłby błędny wniosek. Raczej obstawiam, że dzieci się po prostu pojawiają i coś tam z nimi trzeba zrobić. Idą do pracy, bo nie mają z czego żyć. Można by je jeszcze zjeść ale zapewne bardziej się jednak opłaca posłać do pracy 😉 I tu jeżeli juz komuś potrzebna jest edukacja, to rodzicom tych dzieci. Na temat antykoncepcji.
W kraju, w którym bydło więcej warte jest niż człowiek, trudno jest o godne życie.