Liczba wyświetleń: 1644
Hiszpanie radzą sobie z kryzysem w niekonwencjonalny sposób, tworząc alternatywne waluty lub rozliczając się metodą „praca za pracę”.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa za „Washington Post”, wobec niepewnej przyszłości euro i wysokiego bezrobocia w niektórych regionach Hiszpanii zaczęła się rozwijać „gospodarka równoległa”. Za wykonaną w Barcelonie pracę można otrzymać zapłatę określoną jako np. „10 godzin”. Otrzymawszy jakąś sumę „godzin”, można ją wymienić na wizytę u fryzjera, lekcję jogi czy zlecenie dla stolarza. Alternatywny system płatności jest respektowany w całym mieście.
Z kolei mieszkańcy Malagi utworzyli portal internetowy, który umożliwia zarabianie i zakupy przy użyciu waluty wirtualnej. „To sposób na życie dla ludzi, którzy znaleźli się na marginesie gospodarki” – mówi koordynatorka Hiszpańskiej Sieci Banków Czasu, Josefina Altes. Przykładowo, 30-letni technik komputerowy Sergi Alonso, któremu nie udało się znaleźć pracy w pełnym wymiarze pomaga – poprzez system „banków czasu” – niezliczonym sąsiadom zakładać strony internetowe i rozwiązywać problemy ze sprzętem. Ludzie płacą mu różnymi usługami – od szkoleń w projektowaniu graficznym po lekcje gry na pianinie.
W Hiszpanii jest obecnie 325 banków czasu i alternatywnych systemów walutowych, w których uczestniczą dziesiątki tysięcy osób. W sumie projekty te stanowią jeden z największych na świecie eksperymentów dotyczących posługiwania się „społecznymi pieniędzmi”.
Źródło: Nowy Obywatel
kiedy u nas? 😉
Ciekaw jestem, co wyzwolone nastolatki oferują w zamian za np. godzinę korepetycji z angielskiego czy 10 minut naprawy komputera 🙂
A tak poważnie to naprawdę ciekawe praktycznie zastosowanie tego, o czym można pomarzyć, czyli brak pustoszenia kieszeni przez łapczywe Państwo.
Jak to? Przecież takie usługi też podlegają opodatkowaniu i państwo może się za to wziąć.
U nasz usługi podlegają opodatkowaniu – nawet jak nie pobierasz za usługę pieniędzy (zaopiekowanie się dzieckiem znajomych gdy poszli do teatru) to są wyceniane na podstawie „rynkowej wartości usługi” – to nic innego jak tabelka sporządzona przez urzędników US. Jedynie w rodzinie można świadczyć usługi bez opodatkowania. Ma tu zastosowanie przepisu o „przychodzie z innych źródeł”
http://www.podatki.biz/artykuly/14_8986.htm
Jak wiać współczesne państwo nie radzi sobie z realizacją swych funkcji. Więc ludzie organizują się sami, i wspólnie realizują swoje cele – poza państwem. Więc dywagacja czy czynności takie podlegają opodatkowaniu czy nie jest bezcelowa. Oczywiście państwo chce zarobić na wszystkim wiec napewno interpetacja będzie taka, że trzeba opodatkować wszelkie tego typu usługi.
Co natomiast jest tutaj moim zdaniem najistotniejsze, to to że grupa osób bez doświadczenia potrafi stworzyć lepsze środowisko do rozwoju przedsiębiorczości i scalania społeczeństwa, niż cały aparat ekonomiczno społeczny legitymizowany przez państwo.
Wniosek jest taki, że współczesna wersja państwa blokuje rozwój i jako taka tylko przeszkadza obywatelom niż pomaga. I jeżeli ludzie będą sie potrafili sami zorganizować tak jak w tym przypadku. To jest szansa na lepszą przyszłość, jeżeli nie …
Współczesne państwo doskonale radzi sobie z realizacją swych funcji – nie zapominaj że te funkcje określają elity będące u władzy a nie obywatele – przecież współczesne państwo nie jest dla obywateli – obywatele są dla państwa. Dlatego takie rzeczy jak w hiszpanii należy robić w konspiracji.
Uczepiliście się państwa podczas gdy prawdziwym powodem wdrażania alternatywnych systemów rozliczeń jest niedofinansowanie gospodarki a nie obciążenia podatkowe. Po prostu na rynku brakuje pieniądzy, to skutek kryzysu finansowego spowodowanego przez banki, drastycznego ograniczenia wydatków budżetowych oraz ogromnych programów „pomocowych” dla sektora bankowego.
Brakuje pieniedzy, czy moze jego sila nabywcza jest nikla? Banki non stop pompuja tony papieru w rynek.
Mamy inflację, a inflacja to nadmiar pieniądza w gospodarce.
Tak jak w tym niedawnym filmie nie masz czasu umierasz – kolejny system. Powinno się płacić w złocie , srebrze i innych minerałach . czymś co Banksterzy nie dopiszą sobie do systemu .
@norbo – a kto/co jest prawdziwym powodem niedoinwestowania gospodarki?
System działał kilka lat temu wkilku miastach Polski. Urząd skarbowy we Wrocławiu, czy Katowicach wydał decyzję że taką pracę dla kogoś należy wycenić wg stawek rynkowych i osoba obdarowana pomocą musi odprowadzić podatek
Nie kumam, nasi dziadowie robili w konspiracji cuda-wianki podczas okupacji, a my boimy się (?) jakiejś „pani Zosi” czy „pana Stefana” z jakiegoś urzędu? ;))) Nie ma jak to waleczny polski naród 😉
Uparcie błądzicie we mgle szukając formalnych ograniczeń. Ciekawe dlaczego ludzie nie boją się pracować, zatrudniać czy handlować „na czarno” a tak strasznie boją się funkcjonować w ramach alternatywnych systemów rozliczeń… Może przyczyna tak naprawdę tkwi w powszechnym zamiłowaniu do pieniądza? Problemem jest brak powszechnego zaufania do systemów alternatywnych – ludzie po prostu nie wierzą, że w zamian za jednostki rejestrowane w takich systemach będą mogli otrzymać potrzebne im towary i usługi. W tego rodzaju eksperymentach zazwyczaj udział bierze jedynie garstka zapaleńców, często są to ludzie znający się wzajemnie co ułatwia pokonanie bariery braku zaufania. Niewielki udział społeczeństwa automatycznie ogranicza możliwości rozwoju poprzez niewielkie możliwości wymiany.
@RayX – inflacja jest naturalną konsekwencją systemu monetarnego opartego na długu. Te „tony papieru”, o których piszesz zazwyczaj nigdy nie docierają do gospodarki realnej funkcjonując jedynie w sferze abstrakcyjnych operacji finansowych.
@lboo – banki i instytucje finansowe angażujące ogromne środki w rozgrywki pomiędzy sobą w sferze abstrakcyjnych operacji finansowych oraz obecne „programy pomocowe” dla sektora bankowego transferujące ogromne kwoty z gospodarki realnego do sfery czysto finansowej. Banki otrzymują gigantyczne środki ale nie są one przeznaczane na finansowanie rzeczywistych inwestycji tylko na pokrywanie wirtualnych strat powstałych w sferze abstrakcyjnej, z drugiej strony w świecie rzeczywistym realizowane są liczne programy oszczędnościowe – to idiotyczna próba dostosowania gospodarki rzeczywistej do abstrakcyjnego świata finansów.
@bro – gdyby system ten znalazł faktyczne uznanie społeczeństwa to nie stanowiłoby to żadnego problemu. Można przecież częściowo połączyć system alternatywny z oficjalnym umożliwiając wymianę jednostek z obu systemów – dlaczego ktoś dysponujący oficjalnym pieniądzem nie miałby mieć możliwości nabycia jednostek alternatywnych w celu dokonania transakcji w lokalnym systemia tak jak ma to miejsce na rynku walutowym i w ten sposób pozyskiwać środki na oficjalne opłaty? Oczywiście pełne wdrożenie takiego rozwiązania jest bardzo trudne, wymaga powszechnego zaangażowania społecznego oraz zaufania wykraczającego poza sferę lokalną.