Liczba wyświetleń: 862
„Miał zgodę urzędu skarbowego na raty, ale po emocjonalnej rozmowie z naczelniczką fiskus zmienił zdanie. Zajął mu konta, naliczył odsetki i koszty egzekucji” – poinformowała „Gazeta Wyborcza”, opisując przypadek przedsiębiorcy z Podhala Adama Biedronia. Ten ocenił, że pracownicy skarbówki „złamali prawo” oraz „działali po złości” i pozwał państwo.
Od ponad 20 lat Adam Biedroń prowadzi firmę odzieżową. Prywatnie zaczął inwestować w instrumenty finansowe, zaś w 2022 roku osiągnął wysoki zysk. Rok później wszystko stracił. Mimo tego skarbówka naliczyła mu 730 tys. zł podatku Belki.
„Nie miałem z czego zapłacić, ale nigdy nie unikałem zobowiązań. Chciałem uczciwie je spłacić” – powiedział przedsiębiorca. Poprosił o rozłożenie płatności na raty. Początkowo fiskus to zaakceptował. Przez wiele miesięcy haracz był spłacany zgodnie z ustalonym harmonogramem. Gdy zbliżała się ostatnia, najwyższa rata – 250 tys. zł – skarbówka wezwała przedsiębiorcę „na rozmowę”.
Pani naczelnik zakwestionowała wówczas fakt, że część pieniędzy z prywatnej pożyczki pan Adam przeznaczył na inwestycje. „Pożyczyłem pieniądze od znajomego, żeby spłacić urząd. Ale pani naczelnik była oburzona, że część zainwestowałem. Wybuchłem. Wygarnąłem jej, że to moja pożyczka, a nie ich pieniądze” – relacjonował przedsiębiorca. „Nie używałem wulgaryzmów, ale emocje wzięły górę” – dodał.
Krótko potem skarbówka odrzuciła jego ostatni wniosek o raty. Decyzja natomiast przyszła po terminie, zaś jeszcze nim trafiła do adresata, urząd zajął mu konta, również inwestycyjne. Naliczono też prawie 100 tys. zł kosztów egzekucji i odsetek. Część pieniędzy przepadła bezpowrotnie. Przedsiębiorca zaś trafił do szpitala z powodu problemów z sercem. „Nie dali mi czasu na reakcję, nie dostałem szansy, by się odwołać. Urząd złamał prawo” – stwierdził.
Prawnicy reprezentujący przedsiębiorcę wskazują na poważne naruszenia procedur. Chodzi o brak upomnienia przed egzekucją, decyzję odmowną wydaną po czasie oraz brak możliwości złożenia odwołania. „To działanie urągające zaufaniu obywatela do państwa” – stwierdziła mec. Angelika Arter.
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Adam Biedroń domaga się m.in. zwrotu kosztów egzekucji oraz odszkodowania za utracone środki. „Będę walczył o sprawiedliwość. Ucierpiała moja firma, moja rodzina i moje zdrowie. A to wszystko przez urzędniczy upór” – stwierdził przedsiębiorca.
Autorstwo: DC
Na podstawie: Money.pl, Gazeta.pl
Źródło: NCzas.info
Znajomi królika zasiadają na eksponowanych stanowiskach. Bez kompetencji, wiedzy, kwalifikacji.
Widzimy to zjawisko w urzędach, sądach (niedawny skandaliczny wyrok urągający Konstytucji), a także wśród policji (kompromitacja znajomości prawa m.in podczas operacji kowid, ochrona beneficjenta zamiast poszkodowanego, nierealizowanie postanowienia sądu -czystki hali kupieckiej), medycynie- (wirusy, cholesterol, statyny, procedury(!), itd.)
Przykładów można mnożyć. System jest chory i wrogi dla społeczeństwa.
Nie ma co generalizować. Jak wszędzie są ludzie i ludzie. Są w urzędach jak wszędzie: wredni, mściwi, chamscy i sfrustrowani ale są i uczynni, uprzejmi, angażujący się w rozwiązywanie spraw korzystne dla podatnika, w minimalizowanie konsekwencji błędów, zaniedbań petenta itp, itd.
Waloncy,
tyle że tych drugich jest coraz mniej bo ,,mafia skarbowa,, pozbywa się takich. Zrozum że skarbówka to ,,pies łańcuchowy,, rządu. Nie ma pomagać, tylko rabować w ,,świetle prawa,, tak samo jak ZUS.
Ten pechowy Pan zapoznał się ze skutkami „trzymania wszystkich jaj w jednym koszyku”
Poważnego biznesu i rachunków inwestycyjnych nie trzyma się na JDG (jednoosobowej działalności gospodarczej) tylko oddziela się to na osobną osobę prawną w postaci SP ZOO , lub nawet więcej spółek.
Znałem kiedyś gościa który pracował w sieci sprzedaży AGD AVANS , ta sieć padła, ale właściciel miał dobrą księgową. Majątek trwały jak magazyny, sklepy biurowiec był na jednej spółce ZOO a majątek obrotowy towar , pracownicy, auta w leasingu był na drugiej spółce ZOO.
Jak koniunktura padła banki cofneły kredyty obrotowe, to z torbami poszła tylko druga spółka. Natomiast nieruchomości na pierwszej spółce nikt nie mógł ruszyć. Podobnie jak osobistego majątku. W ten sposób facet uratował tyłek.