Liczba wyświetleń: 646
Dzięki zachętom ze strony państwa w Polsce mogłoby powstać dziesięciokrotnie więcej małych źródeł energii odnawialnej, i to w ciągu kolejnych sześciu lat – podkreślają eksperci Instytutu na rzecz Ekorozwoju. To – obok zwiększaniu efektywności energetycznej – pozwoliłoby na obniżenie rachunków i przyniosłoby kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy. Jednak sygnały płynące z rządu wskazują na to, że tego celu nie uda się zrealizować.
„Nasz kraj powinien przede wszystkim postawić na efektywność energetyczną. To jest tak zwany „nisko wiszący owoc”, coś, po co możemy sięgnąć szybko i mieć z tego korzyści, ponieważ pieniądze wydatkowane na ten cel przełożą się na to, że będziemy mniej płacić za energię elektryczną czy ciepło” – uważa dr Andrzej Kassenberg, prezes Instytut na rzecz Ekorozwoju.
Przykładem może być Wielka Brytania, gdzie jeszcze w latach 70. przeciętny mieszkaniec przeznaczał na ogrzewanie i ocieplenie mieszkania 6 proc. pensji, a dziś wydaje na ten cel 4 proc. Gdyby nie usprawnienia w systemach ogrzewania oraz termomodernizacja budynków, te wydatki byłby dziś dwukrotnie wyższe – wyliczają autorzy raportu „Niskoemisyjna Polska 2050″ przygotowanego przez Instytut na rzecz Ekorozwoju wraz z Warszawskim Instytutem Studiów Ekonomicznych. Podobną drogą, zdaniem autorów raportu, powinna pójść Polska.
Inną możliwością obniżenia rachunków jest stworzenie rynku tzw. prosumentów, czyli osób, które produkują energię na własne potrzeby, a jej nadwyżki sprzedają do sieci. To także sposób na ograniczenie strat energii elektrycznej podczas przesyłu, a więc oszczędność dla dystrybutorów energii.
„Głównie chodzi o energię elektryczną, ale może chodzić również o energię cieplną. To jest sprawa mikroinstalacji energetyki odnawialnej, dziś mamy ich około 200 tys., głównie są to piece na biomasę w domach indywidualnych. Ale gdybyśmy stworzyli warunki, dali zachęty, to w roku 2020 mogłoby być ich 2,5 mln, czyli ponad 10 razy więcej” – prognozuje dr Andrzej Kassenberg.
W rozwoju mikroźródeł energii odnawialnej (OZE) ekspert widzi szansę na stworzenie własnych zielonych technologii, które mogłyby być eksportowane za granicę.
„Ktoś to musi stworzyć, zainstalować, naprawić. Szacuje się, że dałoby to około 60 tys. miejsc pracy, a także pozwoliłoby wzmocnić naszą konkurencyjność. Już dziś mamy bardzo silną pozycję w wykorzystaniu paneli słonecznych, trochę w fotowoltaice. Powinniśmy także inwestować w badania i rozwój. Nie będziemy potentatem w energetyce jądrowej, ale w tym możemy” – podkreśla prezes InE.
Projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii miał wczoraj zająć się rząd, jednak punkt spadł z porządku obrad.
Proponowany w niej zapis dotyczący prosumentów jest krytykowany przez branżę. Według projektu prosument może odsprzedać operatorowi sieci dystrybucyjnej produkowaną przez siebie energię, ale tylko za cenę wynoszącą 80 proc. stawki hurtowej energii z ub.r.
„To są ewidentnie niekonkurencyjne warunki w stosunku do innych” – zaznacza dr Kassenberg.
Obecnie to 18 gr na kWh. Jednak z wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki wynika, że te regulacje są zgodne z polityką rządu i nie zostaną zmienione. Ich celem jest, by wytwarzana przez prosumentów energia była w jak największym stopniu konsumowana przez nich, a nie sprzedawana do sieci. To jednak, zdaniem organizacji ekologicznych, ograniczy rozwój takich instalacji, ponieważ okres zwrotu zainwestowanych pieniędzy wydłuży się o kilka lat.
Źródło: Newseria
Żaden porządny polityk z wielkimi kieszeniami nie dopuści do tego aby koncerny straciły dochody.
No tak, jak konsument chce kupić to płaci 100% ceny a jak sprzedać to dostanie 80%. Tylko niby dlaczego? Czy te 20% to od razu rząd sobie do kieszeni jako podatek zabiera? Wygląda na to, że chyba o to chodzi.
Rząd chce za wszelką cenę utrzymać nad nami kontrolę oraz wpływy z akcyzy i VAT-u.
Dlatego, wbrew zdaniu konsumentów, utrąci oczywiście ten zapis.
Niezależność od dostawców energii oznacza wolność, czyli z automatu stoimy w opozycji do opresyjnego systemy, w którym żyjemy.
Dlatego potrzebna jest władza ludzi, czyli demokracja bezpośrednia. Z rządów tych nierobów przedstawicielskich prawie nic nigdy dobrego nie wynikło i nie wyniknie
W Brazylii już sprzedają urządzenia produkujące prawie darmową energię:
http://www.earth-heal.com/news/news/112-inventions/1472-brazil-free-energy-device.html
Ja wychodzę z założenia że lepiej inwestować niż konsumować, a już napewno niż oszczędzać.
Zamierzam po zrealizowaniu wszystkich planów krótkoterminowych między innymi zmontować solary, bo ich cena przy samodzielnym montażu rozpoczyna się od już nawet kilkuset złotych, a w okresie lata są w stanie całkowicie zlikwidować zapotrzebowanie podgrzewania wody – prędzej czy później to się zwróci.
Analogicznie turbiny wiatrowe. Samoróbki nie są drogie, a dają minimalną niezależność. Wystarczają na obsługę przydomowej chłodni, czy pompy a to są nie małe oszczędności. Nie ma tu nawet mowy o podpięciu do sieci, a wyłącznie o obsłudze urządzeń domowych które mogą działać raz na jakiś czas.
Oszczędności w domu wolnostojącym zawsze należy zacząć od dobrej izolacji termicznej domu. Steropian na ściany i dobre okna to podstawa. Najwięcej ciepła ucieka nam z domów właśnie przez okna.
W sferze niemal science fiction ciągle tkwią w naszych umysłach wymienniki ciepła – coś co odzyskuje ciepło z powietrza które wydostaje się z mieszkania i przekazuje je świeżemu powietrzu z zewnątrz (przez co w zimie nie otwiera się okien i nie obniża się temperatury wewnątrz domu poniżej pewnego poziomu komfortu – i nie trzeba domu dogrzewać). Na pewnym poziomie inwestycji w dom, którego utrzymanie będzie możliwie najtańsze i taka instalacja może się znaleźć.
A ja proponuję zerknąć na to http://www.youtube.com/watch?v=YiI_yxFkDSU
http://www.youtube.com/watch?v=Rt2K9yxch1A
Kiedyś żyło się bez tej pracy i nadal niektórzy tak żyją. Więc zimerku nie wypisuje głupot 🙂
http://stopsyjonizmowi.files.wordpress.com/2013/03/214232_0dff3ae78747.jpg