Liczba wyświetleń: 871
Wzrost temperatury powietrza na półkuli północnej, obserwowany w ciągu ostatnich 37 lat, radykalnie zwolnił. Zdaniem rosyjskich naukowców, głównym winowajcą jest Słońce a zwłaszcza zmiany jego jasności.
Według rosyjskich naukowców z Uniwersytetu w Kazaniu do roku 2042 nasza gwiazda osiągnie minimum jasności. W wyniku tego zjawiska temperatury na naszej planecie spadną o 1 do 1,5 stopnia. Zwiększeniu ulegnie za to kontrast między temperaturami na równiku, które pozostaną niemal bez zmian, a tymi panującymi w wysokich szerokościach geograficznych, gdzie oczekuje się bardzo mroźnych zim.
Do takich wniosków naukowcy doszli po przeanalizowaniu średnich wartości długoterminowych temperatury powietrza i ich zmienności a także ciśnienia atmosferycznego oraz prędkości wiatru na półkuli północnej. Okazało się, że po długim okresie intensywnego ocieplenia rozpoczął się okres ochłodzenia.
Specjalista z Uniwersytetu w Kazaniu, Jurij Perewedentsew wyjaśnił, że dane te nie wspierają hipotezy o stałym globalnym ociepleniu, ale potwierdzają cykliczność procesów klimatycznych. Naukowcy odkryli również, że krzywa temperaturowa podąża za krzywą reprezentującą prędkość wiatru. Dzieje się to jednak z pewnym opóźnieniem.
W ostatnich latach prędkość wiatru zaczęła spadać, a wraz z nią z opóźnieniem około 8 lat spadła średnia temperatura powietrza. Analiza dużej liczby danych meteorologicznych wykazała nierówne zmiany temperatury w tropikach i w regionach okołobiegunowych.
Źródło: Zmiany na Ziemi
dlatego tak szybko przeforsowują te wszystkie przepisy o podatku węglowym. Wiedzą, że za kilka lat ludzie zobaczą, że nie ma globalnego ocieplenia, ale podatek zostanie.
Nie jest tajemnicą że Słońce co dekadę promieniuje coraz mniej energii w stronę Ziemi. Tak było przez cały XX wiek i tak jest i teraz, aż do wspomnianego minimum słonecznego, które pownno zakończyć się zamarznięciem Bałtyku jak to było podczas ostatniego minimum 400 lat temu.
Problem od lat ’70 polega na tym że mimo tego iż kolejne dziesięcioletnie cykle Słońca są coraz słabsze, to temperatura rośnie. To właśnie ten fakt był podstawą do wysnucia teorii globalnego ocieplenia. Do lat 70 korelacja między energią wypromieniowaną w stronę Ziemi ze Słońca a temperaturą na Ziemi była oczywista i widoczna gołym okiem. Jednocześnie z dekady na dekadę było coraz zimniej. Problem nakreślił się gdy te dwa odczyty przestały współgrać.