Liczba wyświetleń: 884
Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO) Wojciech Wiewiórowski zapowiedział w radiowej Jedynce, że pomoże osobom obrażanym w Internecie. Wyjaśnił, że sprawa dotyczy osób, których dobra osobiste zostały naruszone w Sieci i które chciałyby się dowiedzieć, kto to zrobił.
Przypomniał, że jeśli doszło do przestępstwa, to dane ludzi, którzy zamieszczali groźby lub obraźliwe wpisy, można uzyskać przy pomocy policji. Jeśli jednak ktoś chce dochodzić swych praw w procesie cywilnym, to powinien się zwrócić do operatora telekomunikacyjnego lub dostarczyciela usług internetowych. Jeśli ten odmówi dostarczenia danych, to trzeba się zwrócić do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Może on doprowadzić do wydania danych, jeśli ma to służyć złożeniu pozwu sądowego.
Wiewiórowski zwrócił jednak uwagę, że dane o użytkowniku Internetu nie zawsze wystarczają do ustalenia autora obraźliwych wpisów. Dodał, że sprawa ochrony dóbr osobistych nie jest jednoznaczna. Ochrona ta jest mniejsza w wypadku osób publicznych, a większa u osób prywatnych. Zdaniem Generalnego Inspektora, obraźliwych wpisów w Internecie dokonują przede wszystkim ludzie sfrustrowani. Wpisy takie mogą być jednak także częścią zorganizowanej akcji przeciwko przedstawicielom świata artystycznego lub politycznego.
Komentując prace nad ustawą, regulującą sprawy monitoringu, Wiewiórowski powiedział, że od co najmniej trzech lat dopomina się o jej uchwalenie, lecz raczej do tego nie dojdzie w tej kadencji Sejmu. Zadeklarował, że jest to jedna z najważniejszych spraw w jego działalności i przyznał, że jest rozczarowany tempem prac nad ustawą. Jedną z przyczyn jest to, że trudno określić jej zakres.
Autor: Jarosław Klebaniuk
Źródło: Lewica
Cenzura.
Oj tam zaraz cenzura.
RPO wie lepiej co jest obrazą, a co wolnością słowa. Na dodatek ma moc.
Wie że ip jest jak linia papilarna i znajdzie hejtera. Nakaże usługodawcy wydanie zbrodniarza i pomoże go osądzić 😛
Żyjemy w kraju gdzie jednego dnia adres IP jest danymi osobowymi, dnia następnego już nie, bo jakiś sąd wydał wyrok i ustanowił prawo.
Szkoda.
gdyby kabaret Smolenia i Laskowika występował dzisiaj, miałby dopiero używanie ze zdebilowaciałego rządu i urzędasów. Oczywiście do puki, nie wprowadzą cenzury. Chociaż i w czasach cenzury komunistów dawali radę.
Najśmieszniejsze jest to, że IP z którego wysłano majla, czy napisano komentarz nie musi być wcale rzeczywistym adresem hejtera.
W ten sposób po raz kolejny polskie prawo będzie zmuszało niewinnych ludzi do udowadniania że nie są wielbłądami. Ale przecież w polsce już od dawna nie o sprawiedliwość chodzi tylko o wyrok …
(nazwy własne pisane małą literą celowo)