Liczba wyświetleń: 778
Pytanie w tytule jest przewrotne, ale skoro wszędzie wokół wieszczy się wybuch wielkiej światowej wojny i niechybne nadejście Apokalipsy to my również spróbujmy uszczknąć sobie nieco z tej atmosfery i się zastanówmy. Jeśli w najbliższym czasie na Bliskim Wschodzie dojdzie do wybuchu III wojny światowej, to w którym miejscu? Który kraj jest najbardziej zagrożony?
Mity narosłe wokół roku 2012 sprawiają, że wielu spogląda na obecne wydarzenia ze słuszną obawą, że w którymś momencie ktoś nagle otworzy ogień, ktoś inny odpowie, a wielki konflikt rozleje się na cały świat. Jeszcze gorzej jeśli uwzględnimy, że wszystko co obserwujemy wokół spowodowane jest przez konkretne siły dążące do wywołania tej wojny tak jak rzekomo napisać miał ponad 140 lat temu Albert Pike: „Wojna musi zostać przeprowadzona w taki sposób, że Islam (muzułmański świat arabski) i polityczny syjonizm (państwo Izrael) nawzajem się zniszczą.”
Państwo Izrael istnieje już blisko 70 lat i póki co wciąż nie doszło do wzajemnego wyniszczenia się Żydów (Izraela) i muzułmanów. A może chodzi o to by cały konflikt odpowiednio przygotować? Może do wybuchu dojdzie dopiero wtedy kiedy sytuacja w regionie będzie już odpowiednio zaogniona a sąsiadujące państwa pogrążone w kryzysie (tak jak obecnie Unia Europejska)? Gdzie może do tego dojść?
IRAN
Pierwszym państwem, które przychodzi na myśl jest rzecz jasna Iran – kraj, który od lat pozostaje w bardzo napiętych stosunkach z większością zachodnich mocarstw, którego prezydent jest bojkotowany podczas wystąpień na sesji ONZ, nad jego terytorium latają drony szpiegowskie, sieci komputerowe atakowane są przez wirusy a pracujący przy programie atomowym naukowcy giną w zamachach. Co więcej Iran ze wszystkich możliwych stron otoczony jest amerykańskimi bazami wojskowymi, czy mógłby więc być lepszy kandydat? Okazuje się, że wbrew pozorom Iran wcale nie jest najlepszym celem pierwszego uderzenia. To ludny kraj o dużym, górzystym terytorium, w którym trudno jest prowadzić walki. Do tego władza ajatollahów zdaje się być niezachwiana i pomimo wybuchających co jakiś czas ulicznych protestów do tej pory nie doszło tam do żadnej formy rewolucji podobnej do tych jakie miały miejsce w krajach arabskich.
SYRIA
Wydawać by się mogła o wiele bardziej prawdopodobnym kandydatem, gdyby nie to, że wojna domowa trwa tam już ponad rok a konflikt mimo wszystko nie przeniósł się na sąsiadujące kraje. Wciąż jednak widoczny jest ścisły podział sympatii światowych potęg wobec walczących stron – Rosji, która udziela wsparcia prezydentowi Assadowi oraz Turcji i Zachodu, które mniej lub bardziej oficjalnie pomagają rebeliantom i krytykują politykę syryjskich władz.
GÓRNY KARABACH
Na region ten zwrócił uwagę między innymi rosyjski polityk Władymir Żyrinowski, którego zdaniem do eskalacji konfliktu dojdzie już w lipcu 2012 roku. Zdaniem autora bloga Window on Heartland scenariusz ten może faktycznie dojść do skutku. Wiąże się to przede wszystkim z faktem, że oba roszczące sobie pretensje o ten region państwa, Armenia i Azerbejdżan znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie nie tylko Syrii i Iranu, ale też równie niestabilnego Kaukazu, który jest szczególnie ważny dla Rosji. Dodajmy do tego, że obie skonfliktowane strony istnieją w zupełnie przeciwstawnych układach sojuszy co może sprawić, że wojna między nimi przyczyni się do przeniesienia konfliktu również na innych. Na Azerbejdżan (bliskiego sojusznika Turcji i partnera NATO od 1994 roku) i Armenię (bliskiego sojusznika Rosji i Iranu).
CYPR
Niespodziewanie w ostatnich miesiącach na znaczeniu zyskuje również ta duża położona na Morzu Śródziemnym wyspa. Podzielona od lat 1970. na część grecką i turecką jest naturalnym zarzewiem możliwego konfliktu. Odkryte tam niedawno złoża ropy naftowej i gazu sprawiają, że Cyprem zainteresował się między innymi Izrael, który już teraz buduje na tamtejszych wodach terytorialnych swoje stacje wydobywcze, a Turcja kilkakrotnie już zdążyła zgłosić naruszenie jej przestrzeni powietrznej. Do tego dodajmy dzisiejsze doniesienie na temat pomocy finansowej udzielonej przez Rosję. Należący bowiem do Unii Europejskiej Cypr również zaczyna odczuwać skutki kryzysu i pojawiają się tam problemy finansowe. Najwyraźniej jednak Rosja gotowa jest chronić swoje interesy. Podobnie jak inni.
Autor: Victor Orwellsky
Źródło: Kod Władzy
„Apokalipsa” to jest Greckie słowo, które oznacza „wyjawienie”, „objawienie”, czyli ujawnienie wszystkich tajemnic ukrywanych przed społeczeństwem od kilkudziesięciu lat. Trzeciej wojny nie będzie, tylko rewolucja przeciw rządzącym światem satanistom. Prawdopodobnie zacznie się od USA, gdyż ludzie mają tam broń a poza tym ten kraj jest najbardziej ze wszystkich okupowany przez cywilizację pozaziemską. Bezpośrednią przyczyną rewolucji będzie dalsze narastanie dyktatury w USA oraz olbrzymie zmiany w przyrodzie, które zaczną się za kilka miesięcy. Ludzie będą zwracać wreszcie uwagę na problemy społeczne jak nielegalne doświadczenia rządu USA związane z torturowaniem dzieci (projekt MK ULTRA), o czym nie tylko mówią świadkowie, ale również lekarze na konferencjach medycznych, badający te przypadki jak tu:
http://www.empty-memories.nl/science/greenbaum.pdf
Wojna trwa to,że chłopaki nie biegają z kałachami i nie bombardują nie zmienia faktu,że ekipa rządząca oddała bez walki ostatni guzik zdradzając ideały wolnościowe i naród polski.Naród polski bez prawa do własności rugowany z własnych domów,bez prawa do głosu we 'własnym’ kraju,naród zrozpaczonych samobójców.
Rodzajów wojen jest wiele. Pytanie: o jaką III wojnę światową chodzi? O podobną do II WŚ? Jeśli tak, to jej nie ma, bo II WŚ wszyscy byli świadomi, a tej co teraz się toczy (jeśli to wojna), tylko nieliczni. Teraz jest tylko depopulacja i odbieranie zasobów. Do wojny jako takiej, jeszcze daleko. Elitom chyba chodzi o to, by jej nie było. Bo przecież mogłaby się obrócić przeciwko nim i ich interesom. Ludzi jest zbyt dużo, by robić wojny…za dużo.
jak dla mnie -lokalne konflikty nie są jeszcze wojną światową. wojna światowa to będzie jak ruszą armie chin, rosji, USA, arabowie. kto z kim i na kogo tego nie wiemy.
@ baltazar
No właśnie wojny, które wymieniłeś nie są światowe. To wojny o zasoby i strefy wpływów. Zawsze będą jakieś wojny na świecie, co nie znaczy, że to już „apokalipsa”. II WŚ była o dominację ŚWIATOWĄ (militarną, ekonomiczną,terytorialną) . Teraz światowa walka (nie wojna! )skupia się głównie na ekonomii i toczy się coraz bardziej z inicjatyw korporacji niż nacji. Dotyczy głównie krajów rozwiniętych i raczej nigdy się nie skończy. Wiele krajów (w tym Polska) oddało swoją suwerenność za garść miedziaków bez wojny. Pytanie – czy gdyby Polska chciała wystąpić z UE i odzyskać suwerenność, obyłoby się bez wojny?
Oczywiście najbardziej zagrożony jest Iran w Syrii nie ma co mówić o zagrożeniu-tam trwa wojna.A wojna w Syrii ma na celu właśnie oskrzydlenie Iranu -dlatego się to nie podoba Rosji i Chinom.Pewnie tam też żałosne USA-lizodupy będą chciały wysłać misję ,,pokojową” albo ,,stabilizacyjną”.
@ baltazar
Jak na razie to tylko podchody. Wojna światowa (zbrojna) raczej nikomu nie będzie się opłacać. Takim Irakiem Stany chciały sobie pomóc a wyszło jak zawsze. W rządach są głównie marionetki koncernów. Mało któremu koncernowi wojna opłacałaby się. Taniej wychodzi obalać rządy mało znaczących krajów, sprzedawać im broń na wojnę domową i kraść zasoby. Zobacz, że Stany nie poszerzają granic swego terytorium, tylko plądrują i instalują swoich ludzi. Rosja jest zbyt silna, żeby chcieli ją zaatakować. Do tego jeszcze Chiny. Rozkład sił jest tak niepewny, że agresor wojny światowej skazał by się najprawdopodobniej na unicestwienie. Poczynania żołnierzy na różnych frontach pokazują, że kraje prowadzące wojny (walki) nie do końca potrafią to robić lub do końca nie wiedzą jaki jest cel takiej akcji.
Wojna totalna opłacać się będzie jak długi większości państw urosną do takich rozmiarów, że już ich się nie będzie dało kontrolować wtedy wszytko będzie można zwalić na tę stronę konfliktu, która przegra lub anulować długi gdzie nie będzie się mówiło, że to wina systemu tylko wojny.
Jak dla mnie to jedna wielka wojna trwa od zarania dziejów i jest to wojna o dobra, pieniądze i władzę.
Ludzie co kilka stuleci, kikudziesięcioleci wybijają się na większą skalę i to zazwyczaj przy okazji powstawania większych imperiów, albo jakichś koalicji, lub unii.
Problem jedynie w technologii, ponieważ kiedyś gdy ginął żołnierz, dajmy na to od miecza, rodzina traciła tylko głowę rodziny, czy tam syna, lub brata.
W dzisiejszych czasach oprócz straty bliskiej osoby, można też stracić zdrowie przez np. chorobę popromienną, bron biologiczną itp…
Czy ta wielka wojna się zacznie i gdzie się zacznie to chyba nawet bez znaczenia jeśli zostanie użyta broń masowego rażenia na masową skalę.
Jesli byłaby to wojna z uzyciem konwencjonalnych środków, to nie mamy sie o co martwić.
Nawet jeśli zginiemy to przynajmniej nasze geny pozostaną w przyrodzie niezmienione:P