Liczba wyświetleń: 1145
Krytyka feminizmu, której często towarzyszy wytykanie mu pewnych niespójności, wynika z niesłusznego traktowania tego ruchu jako przemawiającego jednym głosem monolitu, choć trudno jest oczekiwać, że feministki tworzące ruch o dość długiej już historii i obejmujący kraje o przeróżnej kulturze, nie będą różnić się zdaniem. Podejście do pornografii nie jest wcale wyjątkiem, mimo że feminizm jest postrzegany jako ruch zdecydowanie antypornograficzny. Różnice zdania w ruchu feministycznym łatwo zaobserwować można na przykładzie stosunku do pornografii: część feministek wypowiedziała pornografii wojnę, inne wystąpiły ze zdecydowaną i trafną krytyką antypornograficznego stanowiska.
Antypornograficzna histeria wśród feministek rozpoczęła się w latach 1970., głównie za sprawą Andrei Dworkin i Catherine MacKinnon. Dążenie do zakazania materiałów o treściach pornograficznych było dla nich tak istotne, że pozwoliło nawet wejść w sojusz z fundamentalistami religijnymi z Moral Majority i przeforsować antypornograficzną ustawę w Indianapolis (która została ostatecznie zniesiona jako sprzeczna z wolnością słowa). Wprowadzanie zabiegów cenzorskich doprowadziło do szybkiego rozłamu w ruchu feministycznym – powstawać zaczęły organizacje feministyczne sprzeciwiające się cenzurze pornografii, nawet w samym Indianapolis środowisko feministyczne nie poparły proponowanej przez Dworkin ustawy. Marcia Pally tak oto skomentowała tego typu niefortunne sojusze: „Obie grupy uważają, że usunięcie ze społeczeństwa słów i obrazów o charakterze seksualnym zredukuje ilość gwałtów, kazirodztwa i przemocy wobec kobiet. Prawicowe feministki dodałyby do tej listy napastowanie seksualne; religijni fundamentaliści dodadzą seks międzyrasowy, homoseksualność, AIDS i feminizm.”
W cytacie tym pojawia się od razu istotna kwestia. Dosyć często pojawiającym się wątkiem w antypornograficznej debacie jest argument głoszący, że pornografia niszczy więzi między płciami i prowadzi do uprzedmiotowienia kobiet. Czyli – żeby nie sięgać zbyt daleko – tak ze sto lat temu miałyśmy w Europie przykład modelowych związków partnerskich i równości płci i dopiero od niedawna te zdobycze kulturowe niszczone są przez panoszące się wszem i wobec rozbierane obrazki, a Arabia Saudyjska i frankistowska Hiszpania to przykłady raju dla kobiet. Historia pokazuje jednak, że rozwój pornografii zbiegł się raczej z rozwojem ruchu feministycznego i innych ruchów walczących o prawa obywatelskie i sądzę, że można nawet pokusić się o założenie, że obie kwestie łączą się ze sobą, chociażby z tego względu, że kobiety są grupą, którą w dużym stopniu charakteryzuje się przez jej seksualność. Na podstawie mocno spokrewnionych z ustawami antypornograficznych praw przeciwko obsceniczności, feministki lądowały w więzieniach za rozpowszechnianie informacji na temat kobiecej seksualności, aborcji, czy bezpiecznego seksu. Po wejściu ustawy antypornograficznej w Kanadzie w 1992 roku, policja zaczęła organizować naloty na księgarnie gejowskie i lesbijskie, nie zwracając często najmniejszej uwagi na mainstreamowe wydawnictwa przedstawiające torturowane kobiety. Wstrzymano też między innymi druk książki, która miała na celu zainteresowanie społeczeństwa problemem pedofilii. Zaangażowana w tworzenie radykalnej feministycznej grupy Redstockings Ellen Willis doszła do wniosku, że „w społeczeństwie zdominowanym przez mężczyzn, jedyne prawo przeciwko obsceniczności, które nie zostanie użyte przeciwko kobietom, to brak jakiegokolwiek prawa”. Willis zastanawiała się również „kiedy w końcu opresjonowane grupy nauczą się, że jeśli damy państwu zbyt długi sznur, wyląduje on ostatecznie na naszych szyjach”.
Starając się dowieść związków między pornografią a przemocą przeprowadzono wiele badań, jednak nawet najczęściej cytowany w antypornograficznych ulotkach Donnerstein stwierdził, że nadmiernie generalizowano wyniki jego badań, opowiadał się przeciwko cenzurze i uważał, że przemoc w mediach ma większe znaczenie niż pornografia. W związku z mnogością wyników eksperymentów dotyczących oddziaływania pornografii, trafne wydają się słowa Gore Vidal’a, który doszedł do wniosku, że „jedyną rzeczą do której pornografia z pewnością bezpośrednio prowadzi jest samotny akt masturbacji”. Z czasem większość badaczy zajmujących się powiązaniami między pornografią a agresją zaczęła dochodzić do wniosku, że kluczowa dla postrzegania kobiet przez mężczyzn i ewentualnej agresji wobec kobiet, jest wczesna socjalizacja. Wielu zgadza się jednocześnie, że osoby, które popełniły wykroczenia na tle seksualnym, miały ogólnie mniejszy kontakt z pornografią niż przeciętny mężczyzna co wiąże się po prostu z negatywnym stosunkiem do seksualności (i tym samym kobiet). Okazało się przy okazji, że próby dowodzenia związków między pornografią a przemocą wobec kobiet mogą być wykorzystywane przez gwałcicieli podczas obrony w sądzie – argumentem tym posłużył się sadystyczny morderca i gwałciciel Thomas Schiro w 1981 roku. MacKinnon w swej książce poparła jego linię obrony, nie zgodził się z nią jednak sąd stwierdzając, że „gdyby wesprzeć teorię Schiro, pornografia stanowiłaby prawną wymówkę dla stosowania przemocy wobec kobiet”.
Kolejnym przewijającym się przez całą debatę zarzutem jest domniemane wykorzystywanie kobiet w przemyśle pornograficznym. Rozsądnie skomentowała tę kwestię lewicująca feministka Laura Kipnis: „Kto może ocenić, czy praca w seks biznesie jest gorsza lub bardziej nieludzka niż praca fizyczna czy w przemyśle usługowym, przy taśmie albo w restauracji, z wyjątkiem osoby, która tę pracę wykonuje? I nie idealizujmy za bardzo ilości opcji zawodowych, które rynek pracy przed nami stawia, ani tego jak dobrych warunków pracy możemy oczekiwać. To nie jest tak, że mamy przed sobą wszelkie możliwe wybory zawodowe na świecie: 'Czy mam zostać gwiazdą porno… a może… dyrektorem IBM?’ Jeśli łzy same napływają ci do oczu na myśl o wykorzystywanych pracownicach przemysłu pornograficznego a nie zastanawiałeś się nad pracownicami szwalni albo przemysłu drobiarskiego – aby wymienić choć dwa spośród niezliczonej ilości zawodów w których warunki pracy nie są idealne – to może twoja analiza wymaga jeszcze trochę pracy. I spójności. (…) praca w kapitalizmie jest zawsze związana z wykorzystywaniem. (…) Większość ludzi, która pracuje – czy będą to gwiazdy porno czy szefowie firm – robią w pracy rzeczy, których woleli by nie robić, gdyby posiadali wystarczającą ilość pieniędzy, aby nie pracować. (…) O dziwo, niewiele osób wydaje się martwić wykorzystywaniem mężczyzn w przemyśle pornograficznym, co pokazuje, w jak stereotypowy sposób przebiega ta dyskusja”. Jeżeli cokolwiek wyróżnia pracę w przemyśle pornograficznym to jest to jej półlegalność i stygmatyzacja społeczna, co utrudnia modelkom i aktorkom dochodzenie swoich praw gdy faktycznie stykają się z ich naruszaniem.
Prawdopodobnie największą szkodą do jakiej prowadzi stanowisko antypornograficzne, jest powielanie stereotypów na temat seksualności kobiet. Przekonanie, że aktorki w filmach porno robią rzeczy, które dla kobiet są z pewnością odrzucające, to pierwszy krok do oceniania jakie zachowania seksualne kobiet mogą zostać zaakceptowane, a jakie nie. Założenie, że kobiety pracujące w przemyśle pornograficznym nie mogą (w przeciwieństwie do mężczyzn) czerpać przyjemności z wykonywania tego zawodu prowadzi do pytania o możliwość czerpania przez kobiety przyjemności z seksu jako takiego. Uciekanie od bycia postrzeganym jako „dziwka” kończy się więc na akceptacji pozycji „ofiary” podczas uprawiania seksu. Jednak jeśli kobieta nie uprawia seksu dla własnej przyjemności, oznacza to, że uprawia go w zamian za coś innego: niech to będzie miłość, małżeństwo, status społeczny, bezpieczeństwo w domu dla siebie i swoich dzieci, albo najzwyczajniej pieniądze. Nie można patrzeć z góry na prostytutki, gdy okazuje się, że prostytucja jest jedyną akceptowalną formą uprawiania seksu przez kobiety. „Jeśli w rzeczywistości nie lubimy seksu, oznacza to, że zawsze robimy to w zamian za coś innego – zawsze kurwimy się.” (Christobel Mackenzie)
Autor: Dobrusa Karbowiak
Źródło: Centrum Niezależnych Mediów Polska
SWIETNY TEKST! Polecam 🙂
Bo obecnie to już nikt nie wie czym naprawdę jest feminizm i o co dokładnie on walczy.
Tyle teorii feminizmu ile feministek.
A że jedne zaprzeczają drugim to tylko potwierdza to co jest napisane w powyższych dwóch zdaniach.
Hah! Świetny artykuł. Jaka szkoda, że przedstawione kwestie są często pomijane na forum publicznym, przez co często brakuje „odmiennego punktu widzenia”, który pokazywałby, iż „nie taki diabeł straszny”.
Nie, żebym jakoś wielce pochwalał pornografię włażącą dziś dosłownie wszędzie (również w reklamy) – jestem od tego daleki, ale zjawisko (pornografii, nie włażenia w reklamy ;-P) samo w sobie złe nie jest – zależy, co człowiek dalej z tym zrobi.
BTW – jeśli ktoś jest zainteresowany ruchem… nie tyle pro-pornograficznym, co anty-cenzorskim (powstałym po dość skutecznej próbie wpłynięcia organizacji feministycznej(?) na przemysł gier w Japonii – na pewno wszyscy pamiętają, co się działo, gdy odkryto na zachodzie (dwa lata po premierze!) grę Rapelay), polecam zajrzeć na http://www.yestofreedom.org/ – być może faktycznie warto wydrukować, podpisać i wysłać listy-gotowce prezentowane na tej stronie. Zawsze będzie to też cios wymierzony przeciwko rządom z zapędami cenzorskimi w Internecie (jeśli wybić im argument, że pornografia jest ZŁA i NIEDOBRA).
słuszny głos, chociaż śmiem twierdzić, że pracownice szwalni czy kurzej fermy mają zdecydowanie gorszą pracę od pornoaktorki.
aktorek porno, czy tzw escorts, czyli ekskluzywnych pan do towarzystwa, nikt nie zmuszał do prostytuowania się, to ich decyzje. sytuacja ekonomiczna też nie jest żadnym wytłumaczeniem – w końcu mogły pracować w tej szwalni czy przy zamiataniu McDonaldsa.
inna sprawa z dziewczynami które sa porywane, gwałcone i łamane do prostytucji. one wyboru nie mają. ale bez legalizacji prostytucji pełna kontrola będzie nadal utrudniona.
Dajcie spokój, czy jakakolwiek grupa kobiet może stworzyć ruch o spójnych (a do tego sensownych) poglądach?
elviz, hahahahahahaha!
Mam nadzieję, że może…
hahahahah, jeszcze lepiej :))
Kobiety o mentalności faceta – te mają szansę cokolwiek stworzyć.
Takie złośliwe sadystycznie nastawione baby-herszty typu Kazimiera Szczuka mogły by nawet nieco facetami o mniejszym rozumku pozamiatać i osiągnąć jako taki sukces.
@elviz: jak wspomniałem wyżej, jakaśtam grupa dała radę. 😉
@Robert Śmietana
E tam gadasz, przedawkowałeś „Najsłabsze Ogniwo”, Kazimiera Szczuka jest spoko i całkiem bystra 🙂
Być może, Velevit, być może… 🙂
A być może, że lwią część sukcesu zawdzięcza ona wyrobieniu medialnemu, którego brakuje z kolei ludziom przychodzącym do TV z marszu prostu z pola. Co by było, gdyby odjąć kamery (czyli strach ludzi przed publicznym pokazaniem się)? To samo dotyczy krzykacza Kupy Wojewódzkiego. Oni są wszyscy mądrzy przed kamerami, bo człowiek z nimi nieobyty natychmiast traci 99% swojej siły.
Szczuka jest to dosyć typowy przykład kobiety, która usiłuje pokryć intelektem braki w innych dziedzinach – choć mogę się tutaj mylić, bo mam dziś zaskakująco złośliwy nastrój…
Aha i jeszcze jedno.
Ta rzekoma bystrość Szczuki albo Wojewódzkiego przypomina mi intelekt Dody (IQ = 156), który mierzy się szybkością rozwiązywania nieżyciowych, ale zawsze bardzo podobnych zagadek. Po zrobieniu 50 testów, nawet Doda może mieć IQ = 156. Tylko ciekawe jak się to ma do rzeczywistości? Podobnie u naszych bohaterów – oni nauczyli się znieważać ludzi i właśnie to idzie im dobrze. Po zrobieniu 50 programów sadystyczno-nieetycznych nawet taki Wojewódzki potrafi szczeknąć coś, co wygląda na inteligentne, a w istocie jest straszne. Bo w tym się specjalizuje. W poniżaniu ludzi. Z tego żyje. Obrzydliwe to jest.
Smutny jest fakt, iż ludzie chcą oglądać porażki innych i cieszy ich to, że ktoś przegrywa. Dlatego jest miejsce na naszej Planecie dla takich dziwolągów jak Wojewódzki.
Kilka razy oglądałem program Szczuki o książkach, nie pamiętam jak się nazywał. Zapraszała zawsze jednego gościa i dyskutowali na temat jakiejś książki. Rozmowa przebiegała bardzo kulturalnie, Szczuka była uprzejma i nie przejawiała krzty megalomanii. Zwykle trafiałem na ten program w nocy, nie wiem czy nadal jest emitowany ale mówię Ci, że Kazia zupełnie różniła się tam od jej alter utartego medialnego wizerunku. Co do Wojewódzkiego to on raczej jest prawdziwy w tv, doda pewnie też heh :)) Ale tak w gruncie rzeczy to mam to gdzieś i nie zagłębiałem się jakoś specjalnie w te sprawy… rzecz jasna 🙂