Liczba wyświetleń: 734
Okazuje się, że oficjalne dane na temat bezrobocia są zaniżone. Eksperci szacują, że rzeczywista liczba osób bez pracy jest znacznie wyższa, niż wynika to z raportów GUS czy resortu pracy.
Z informacji „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że istnieją spore rozbieżności pomiędzy stopą bezrobocia podawaną w oficjalnych komunikatach a rzeczywistą liczbą ludzi bez pracy. Z raportu GUS wynika, ze pod koniec lipca bezrobotnych było 2 mln Polaków, a stopa bezrobocia wynosiła 12,3 proc. Dane podawane w oficjalnych zestawieniach nie są jednak pełne, ponieważ brane są w nich pod uwagę jedynie osoby, które są zarejestrowane w urzędach pracy, a nie faktyczna liczba osób bez pracy.
Zdaniem ekspertów, gdy do oficjalnych statystyk dołączymy szacunki odnoszące się do osób, które nie mają pracy i nie są zarejestrowane jako bezrobotne, okaże się, że Polaków bez pracy jest co najmniej 2,5 mln. Wskazują na to nawet badania aktywności ekonomicznej ludności przeprowadzane przez GUS. Wynika z nich, że niezarejestrowanych bezrobotnych pod koniec drugiego kwartału 2012 r. jest o 10 proc. więcej niż rok wcześniej.
Eksperci zwracają uwagę, że niezarejestrowani bezrobotni są zniechęceni szukaniem pracy i z tego powodu nie rejestrują się nawet w urzędach pracy. Ponadto wiele osób nie chce podejmować pracy poniżej swoich kwalifikacji zawodowych i ostatecznie woli pozostawać bez pracy.
Z najnowszych prognoz wynika, że pod koniec roku stopa bezrobocia może sięgnąć nawet 14 proc.
Opracowanie: pł
Na podstawie: Dziennik.pl
Źródło: Niezależna.pl
Niestety to prawda, na 10 z moich bezrobotnych znajomych może 2 jest zarejestrowanych, reszta albo robi na czarno, albo pracuje za granicą, albo siedzi w domu wysyłając setne CV do kolejnej firmy. I tak to bardzo bardzo wesołe i optymistyczne szacunki. Nawet na staż się dostać teraz trudno. A w coraz większej ilości firm pierwszeństwo mają ludzie z grupą inwalidzką, nie dlatego, żeby pomagać im w normalnym życiu ale dlatego, że jeśli pracodawca ma pracownika, który kosztuje go powiedzmy 2200 zł miesięcznie (choć pracownik dostaje 1300) w przypadku zatrudnienia osoby z grupą dostaje takie dofinansowanie od Państwa, że przy zatrudnieniu na grupę firma jest w stanie normalnie egzystować – nie chodzi nawet o przynoszenie zysków 10000 zł zamiast 7000 ale o to, żeby z działalności firmy mieć dla siebie 1500 zł a nie dopłacać do działalności – wiem sam doskonale od znajomego kierownika GSu, ludzi brakuje, coraz więcej rzeczy do ogarnięcia, a budżet nie wystarcza na utrzymanie poziomu z poprzedniego miesiąca, nie mówiąc o zatrudnieniu kogoś a jeszcze bardziej nie mówiąc o zatrudnieniu kogoś bez grupy.
A na marginesie ciekawe jest widzieć 20-paroletnie dziewczyny z grupą inwalidzką po pracy beztrosko szalejące na rolkach, takie czasy nastały a kombinatorstwo i otrzymywanie papierów za łapówki weszło nam (chciałbym powiedzieć – im, ale sam już nie wiem czy oni to ktoś różny od nas, czy też my to też oni) w krew.
No i zeby pracowac w nie swoim zawodzie trzeba miec doswiadczenie (czesto kilkuletnie) itd itp.
Kolejna fala kryzysu zacznie sie za kilka miesiecy.
Według badania aktywności ekonomicznej ludności (BAEL) przeprowadzanego przez GUS na koniec drugiego kwartału liczba bezrobotnych wynosiła 1788 tys. a stopa bezrobocia 9,9 proc. W tym samym okresie liczba osób zarejestrowanych w urzędach pracy wynosiła 1964 tys. przy stopie bezrobocia na poziomie 12,4 proc. Czyli jak widzimy liczba bezrobotnych podawanych przez GUS jest niższa niż liczba osób zarejestrowanych w urzędach pracy, na jakiej zatem podstawie autor twierdzi, że z badania aktywności wynika wzrost osób bezrobotnych, którzy nie są zarejestrowani?
Rozbieżności pomiędzy danymi podawanymi przez GUS i urzędy pracy wynikają z zastosowania prostej sztuczki – wg kryteriów przyjmowanych podczas badania aktywności ekonomicznej za osobę bezrobotną uważa się taką, która aktywnie poszukuje pracy oraz jest gotowa podjąć ją w okresie dwóch tygodni od momentu badania, osoby nie spełniające tych warunków uznawane są za bierne zawodowo. W ten sposób GUS w drugim kwartale 2012 uznał za bierne 81 tys. (wzrost roczny o 28,6 proc.) osób poszukujących pracy ale nie gotowych do jej podjęcia w ciągu dwóch tygodni oraz 478 tys. (wzrost roczny o 9,6 proc.) osób, które zaprzestały poszukiwania pracy na skutek zniechęcenia bezskutecznością poszukiwań – łącznie 559 tys. Uwzględnienie tych osób zwiększa podawaną liczbę bezrobotnych do 2347 tys. i ustala stopę procentową na poziomie 12,65 proc. Możemy zatem spokojnie przyjąć, że 383 tys. bezrobotnych pozostaje poza oficjalnymi rejestrami urzędów pracy. Stosunkowo wysoki poziom rejestracji bezrobotnych w Polsce wynika głównie z powodu powiązania tej rejestracji z ubezpieczeniem medycznym, widzimy że oficjalnie liczba zarejestrowanych jest wyższa niż wynika z badania aktywności, w krajach stosujących inne rozwiązania jest odwrotnie – np. w Hiszpanii wg oficjalnych wyników badania aktywności jest ponad 1,2 mln bezrobotnych niezarejestrowanych w urzędach pracy (ponad 20 proc.). Możemy jednak przypuszczać, że wśród osób uznawanych oficjalnie za bierne zawodowo jest spora grupa takich, którzy objęci są ubezpieczeniem rodzinnym i za powód bierności podali przyczyny inne niż powyżej opisane, np. sytuacje rodzinną. Czyli podawane przez autora szacunki są jak najbardziej uzasadnione, być może nawet zbyt ostrożne.
Korekta:
„2347 tys. i ustala stopę procentową na poziomie” – powinno być „stopę bezrobocia”
„inne niż powyżej opisane, np. sytuacje rodzinną” – powinno być „np. sytuacje rodzinną ale naprawdę chciałyby pracować”
Dilerzy narkotykowi nie są w/g rządu Tuska BEZROBOTNYMI.Rzadko są zarejestrowani gdziekolwiek, ale jeżeli ktoś myśli że żyją z tego procederu jak lordowie to się grubo myli, wystarczy się rozejrzeć aby widzieć że robią to ze zwyczajnej biedy, jak w Brazylii.
Obserwuję powrót lat 90’tych na Dolnym Śląsku, odtwarzają się stare gangi, często gangsterzy którzy porzucili środowisko przestępcze na rzecz np. własnej firmy budowlanej wracają teraz do gangsterki. Będzie coraz gorzej, nie mam już złudzeń że wrócą czasy Dzikiego Zachodu, na 100% na zachodnich przygranicznych rubieżach kraju.
Żeby po podniesieniu podatków oficjalne bezrobocie nie zaczęło za bardzo iść w górę, urzędy zaczęły długotrwałych bezrobotnych wywalać. Tacy bezrobotni otrzymują świadczenia zdrowotne np. ze świadczenia małżonka.
Całe szczęście, faktyczne bezrobocie jest prawdopodobnie mniejsze, bo co mądrzejsi i pracowitsi, zamiast gnić i nic nie robiąc, pracują na czarno. Podobno w szarej strefie wytwarza się już 30% PKB a im większe podatki tym większa szara strefa, więc w końcu podwyżki podatków spowodują obniżenie wpływów do budżetu i państwo polskie będzie zmuszone ogłosić niewypłacalność.
Akurat podatki nie są w chwili obecnej największym problemem.
Nie wiem Łukaszu o jakim kryzysie mówisz. Bezrobocie jest skutkiem podatków. To dosyć proste i wielokrotnie o tym pisałem. Być może jeszcze tego nie czytałeś:
http://wolnemedia.net/gospodarka/skad-sie-bierze-bezrobocie/
Prościej niż w powyższym artykule już się tego wyjaśnić nie da.
Tak naprawdę jednak naszym celem jest nie tyle posiadanie pracy, co posiadanie dóbr, które chcemy konsumować. Tutaj od podatków jeszcze bardziej szkodzi skomplikowane prawo, które sprawia, że produkcja tych dóbr staje się droższa.
Bezrobocie jest zwiększane celowo żeby był możliwy transfer siły roboczej i wynaradawianie. Tyle o faktach.
Metodologia badania BAEL uznaje za osobę pracującą taką,która przepracowała 1(słownie jedną) godzinę w tygodniu.Czyli bezrobotny szukający pracy ,który odpłatnie przyciął sąsiadowi żywopłot co zajęło mu 1,5 godziny to w tym badaniu człowiek posiadający pracę he he. Podobnie osoba ,która ukończyła 15 lat i nawet nieodpłatnie pomogła przez 1 (słownie:jedną) godzinę w rodzinnym gospodarstwie rolnym. Ot takie statystyczne zabawy dla nieuświadomionych ,że niby bezrobocie takie niskie.
Kreatywna statystyka…