Liczba wyświetleń: 1881
Niemiecki kanclerz Olaf Scholz dostrzega nowe wyzwania dla Unii Europejskiej. W obliczu kryzysu związanego z wojną na Ukrainę potrzebne jest jego zdaniem dalsze zjednoczenie Europy, za które odpowiedzialność miałby wziąć jego kraj. Jednym z elementów nowego porządku geopolitycznego miałoby być zlikwidowanie prawa weta przysługującego państwom unijnym.
Artykuł lidera niemieckich socjaldemokratów ukazał się na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Scholz przyznaje w nim, że po upadku Związku Radzieckiego w Niemczech zapanowało „fałszywe poczucie bezpieczeństwa”. Jego przejawem jest beznadziejny stan niemieckiego wojska oraz uzależnienie energetyczne od Rosji.
W ciągu kilku miesięcy od rosyjskiej inwazji na Ukrainę udało się jednak zmienić niektóre trendy. Szef niemieckiego rządu pisze w tym kontekście głównie o rezygnacji z rosyjskich surowców, a także o znaczącym zwiększeniu wydatków na Bundeswehrę. Nazywa te działania wręcz „punktem zwrotnym” w polityce bezpieczeństwa swojego państwa.
Niemcy nie zamierzają poprzestać na zmianach wewnętrznych. Właśnie dlatego Scholz zapowiada przejęcie przez jego kraj odpowiedzialności za Europę i świat, czyli objęcie przywództwa na świecie. Przede wszystkim zmiany mają dotknąć UE, która według niemieckiego kanclerza powinna dążyć ku dalszemu zjednoczeniu.
Projekt Scholza zakłada więc „koniec egoistycznego blokowania decyzji” przez państwa członkowskie Wspólnoty Europejskiej. Tym samym chce on zlikwidować dotychczasową możliwość wetowania decyzji UE w ramach zasady jednomyślności. Mechanizm ten przeszkadza mu zwłaszcza w kontekście unijnej polityki zagranicznej.
Na podstawie: DW.com, FAZ.de
Źródło: Autonom.pl
Znowu.
Taaaaa …
Ale po 1 wszyscy musza sie na to zgodzic a to juz bedzie problem
Mniejsza o zgody. Znowu trzeba się będzie zabierać do wybicia szkopom z tych zakutych, tępych pał ich „mocarstwowych” ambicji. Ani chwili spokoju…
Tylko – tym razem – trzeba będzie to zrobić metodycznie – do samego końca żeby wszyscy gadający po niemiecku na koniec zmieścili się pod jedną jabłonią (albo i to nie)
Gadajacy po niemiecku a Niemcy to jest wielka roznica. Polowa prawdziwych Niemcow juz dawno wyjechala z Niemiec. Takie dane statystyczne na przykladzie Monachium. Miasto liczy okolo 1,7 mln. mieszkancow, z czego okolo 200 tys. to Polacy /posiadajacy polskie paszporty/, 300 tys. to Turcy/ z tym ze oni sami rozrozniaja sie jako Turcy i osobno Kurdowie/, po okolo 100 tys. to ludzie z bylej Jugoslawi, z Wloch, po kilkadziesiat tys. z Rosji, Ukrainy, z roznych krajow Afryki, Ameryki poludniowej, i Arabowie. Czyli jest tego ponad 1 milion. Bawarczykow jest okolo 0.5 miliona, czyli Niemcow zostaje okolo 200 tys. , czyli tyle samo co Polakow. Bawarczycy nie uznaja sie za Niemcow.
A tak nawiasem mowiac to od czasu I wojny swiatowej Niemcami nie rzadza Niemcy tylko starsi bracia w wierze, lub ich slugusy. Np. taki Helmut Kohl urodzil sie jako Lejba Kohne, Merkel to Aniela Kazimierczak. Ojciec Polak a matka -Nitsche -zydowka z Galicji.
W innych europejskich krajach jest podobnie.
Tak samo jak i gospodarka, niby siedziby firm mieszcza sie na terenie Niemiec, ale ich wlasciciele urzeduja na Waal Street, zreszta podobnie jak i w Polsce.