Era powszechnego kapłaństwa

Opublikowano: 22.05.2007 | Kategorie: Media

Liczba wyświetleń: 642

Wiele osób odczuwa lęk przed zachodzącymi dziś w różnych dziedzinach procesami globalizacji. Słowo “globalny” kojarzy się im z centralizacją i ograniczeniem wolności, przywodząc na myśl obrazy rządu światowego czy ponadnarodowych scentralizowanych korporacji monopolizujących rynek. Tymczasem “globalny” nie musi wcale znaczyć “przymusowy”, ani nawet “scentralizowany”. Opozycja “globalne” – “lokalne” nie jest tym samym, co opozycja “przymusowe” – “dobrowolne”, nie jest też tym samym, co opozycja “scentralizowane” – “zdecentralizowane”. Podobnie, jak mogą istnieć scentralizowane struktury lokalne (w tym przymusowe scentralizowane struktury lokalne), mogą istnieć zdecentralizowane struktury globalne (w tym dobrowolne zdecentralizowane struktury globalne).

Przykładem dobrowolnej, zdecentralizowanej struktury globalnej jest Internet – ogólnoświatowa sieć komputerowa. Nie ma w niej jakiegoś decyzyjnego centrum, kontrolującego zachodzące w niej procesy. Łącza mają wielu różnych właścicieli, którzy nie są zresztą w stanie kontrolować przepływu informacji. Dostęp do zasobów Internetu nie zależy od tego, w jakim miejscu kuli ziemskiej się one znajdują i gdzie znajduje się użytkownik chcący z nich skorzystać.

Internet obejmuje dziś wiele milionów ludzi na całym świecie i wciąż gwałtownie się rozwija. Wszystko wskazuje na to, że stoimy w obliczu rewolucji komunikacyjnej, jaką będzie połączenie się istniejących na świecie sieci komputerowych, telekomunikacyjnych i telewizyjnych w jedną uniwersalną multimedialną strukturę. Strukturę generalnie zdecentralizowaną (choć mogącą zawierać scentralizowane podstruktury) i ogólnodostępną. Zaistnienie takiej struktury będzie oznaczało koniec nierówności w dostępie do środków przekazu informacji, a zatem koniec klasy kapłanów w rozumieniu nie-Marksowskiego materializmu historycznego (Leszka Nowaka) – innymi słowy, koniec generowanego przez nierówność w dostępie do mediów podziału na mogącą manipulować i często manipulującą mniejszość oraz (skazaną na bycie) manipulowaną większość. Oczywiście ludzie dalej będą różnić się możliwościami intelektualnymi, nie wszystkich też zainteresuje możliwość aktywnego rozpowszechniania swoich przemyśleń i dzieł przy pomocy globalnego mass-medium (tak, że dalej tylko niektórzy będą zapewne wykorzystywać szansę “powszechnego kapłaństwa” kształtując gusta, opinię publiczną, kulturę – ciekawe, czy skuteczniej będą ją wykorzystywać inteligentniejsi, jak Peter i Valentine Wiggin w Grze Endera Orsona S. Carda, czy mniej inteligentni – być może głupim masom będą łatwiej trafiać do przekonania głupie idee?), ale zniknie materialna przeszkoda do takiego działania.

Już w dzisiejszym Internecie każdy jego użytkownik może być nie tylko odbiorcą, ale i nadawcą informacji. Każdy może robić np. własną gazetę i przesyłać ją do kogo chce pocztą elektroniczną (jeśli ma się odpowiednio dużo adresów i prosty program, można w krótkim czasie wysłać swoją gazetę do tysięcy, ba – milionów ludzi) lub udostępniać ją na swoim komputerze uruchamiając go na zasadzie BBS (wówczas każdy może bez problemu skopiować ją do siebie i wydrukować lub wyświetlić na monitorze, choćby mieszkał na drugiej półkuli). Jest to o wiele tańsze, niż robienie i rozpowszechnianie gazety o podobnym zasięgu środkami tradycyjnymi. Można sobie wyobrazić, że rozwój technik multimedialnych doprowadzi wkrótce do tego, że zamiast sieciowych gazet coraz więcej ludzi zacznie tworzyć sieciowe “dzienniki telewizyjne”, ba, całe programy z publicystyką, dyskusjami, grami towarzyskimi, materiałami edukacyjnymi i videoclipami. Przy ich robieniu będzie można korzystać nie tylko z serwisów wielkich zawodowych agencji informacyjnych, ale i z serwisów “alternatywnych” (jak funkcjonujący już dziś wolnościowy Libernet) oraz milionów informacji dostępnych w sieci, aktywnie wyszukiwanych czy nadsyłanych pocztą elektroniczną. Nie będzie też specjalnych kłopotów ze studiem, spikerami itp. – wiadomości będzie mogła czytać postać symulowana przez program komputerowy (przedstawiająca czy to autora, czy Marilyn Monroe albo Anarchika), to samo z prowadzeniem dyskusji. Zamiast wybierać pomiędzy kilkunastoma programami TV, użytkownik multimedialnej sieci będzie miał do wyboru tysiące różnorakich programów, i to z możliwością obejrzenia ich w chwili wybranej przez siebie, a nie przez nadawcę. Będzie też mógł rozpowszechnić swoją opinię o obejrzanym programie (np. że jego autorzy manipulują) w skali takiej, jak twórcy tego programu – dziś co najwyżej może napisać list, który sekretarka w telewizji wrzuci do kosza.

Multimedialna sieć umożliwi także (już jest to możliwe) bezpośrednie nawiązywanie kontaktów między ludźmi z całego świata i tworzenie nieterytorialnych społeczności lokalnych, które zaczną odbierać znaczenie społecznościom lokalnym starego typu. Znane jest powiedzenie, że rodziny się nie wybiera, przyjaciół tak. Nie wybiera się także często sąsiadów; wielu ludzi jest obecnie skazanych na towarzystwo osób, które im nie odpowiadają – rodzi to depresje, frustracje i przemoc. Gdy komunikacja z kimś mieszkającym na innym kontynencie stanie się tak samo prosta i naturalna, jak komunikacja z kimś z sąsiedniego domu, ludzie ci będą mieli dużo większą szansę na znalezienie odpowiedniego towarzystwa i przynoszące im korzyści wpasowanie się w mechanizm (czy też, jak niektórzy mawiają, organizm) społeczny. Obecnie są już w Internecie listy dyskusyjne (coś w rodzaju światowych kółek zainteresowań) i “wirtualne kawiarnie” (rodzaj rozmowy na żywo na ekranie komputera), osoby z różnych krajów grają ze sobą w szachy i bardziej wymyślne gry, zaczyna funkcjonować komputerowy seks na odległość, a i osobiste stawiennictwo w przedsiębiorstwie przestaje być konieczne do wykonywania pracy. Niebawem być może normą staną się wideokonferencje, wideoparty (a może prywatki w przestrzeni wirtualnej) oraz nieterytorialne przedsiębiorstwa, w których ktoś leżąc w łóżku w Pacanowie będzie sterował komputerem nadzorującym zrobotyzowaną linię produkcyjną w Rio de Janeiro…

Nie do utrzymania mogą stać się w sieci prawa autorskie. Jeśli technika będzie dalej postępować, to wkrótce każdy będzie mógł sobie skopiować co chce i udostępnić to milionom. Z tego powodu możliwe, że do sieci nie będą trafiały – inaczej niż to jest z dzisiejszą telewizją – robione w celach komercyjnych filmy (chyba, że ktoś je skopiuje po kryjomu w kinie z ekranu kamerą cyfrową lub wykradnie od producenta – gdyby okazało się, że coś takiego miałoby zdarzać się nagminnie, może to oznaczać upadek całego komercyjnego przemysłu filmowego z jego gwiazdami, otaczającymi je plotkami i skandalami oraz wpływem na kulturę); wyjątkiem mogłyby być tu filmy w całości sponsorowane, z wbudowanymi reklamami sponsorów (trzeba jednak zastanowić się, jaka może być skuteczność takich reklam w sytuacji, gdzie każdy odtwarzając sobie film z zapisu cyfrowego może go najpierw obrobić tak, by natrętne clipy nie przerywały mu oglądania). Podobnie może stać się z muzyką. Z drugiej strony, oznacza to być może, że sieć zacznie w globalnej skali (!!!) rozpowszechniać sztukę niekomercyjną tworzoną przez amatorów i debiutantów, którym nie będzie przeszkadzało, że nie zarobią na tym (zbyt wielu) pieniędzy oraz różnokulturowy folklor i klasykę. Czyżby miał nadejść czas niekomercyjnej, zróżnicowanej (?) kultury masowej?

Tytuł oryginału: “Globalna zdecentraliowana sieć multimedialna, czyli era powszechnego kapłaństwa (Głos w dyskusji o inteligencji)”
Autor: Jacek Sierpiński
Źródło: “Mać Pariadka” nr 10/95

OD AUTORA

Jeżeli interesuje cię Libernet, wyślij maila ze słowami subscribe libernet-digest i/lub subscribe libernet-d-digest na adres [email protected]. Pierwsza subskrypcja dotyczy listy newsów, a druga listy dyskusyjnej. Większość tematyki poruszanej na listach Libernetu dotyczy USA.

image_pdfimage_print

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć „Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji „Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.