Liczba wyświetleń: 690
Czy nieszczepione dzieci są zagrożone? Aby sprawdzić stan zdrowia dzieci zaszczepionych i niezaszczepionych w ramach badań naukowych, w Stanach Zjednoczonych przebadano łącznie 323 247 dzieci urodzonych w latach 2004-2008 w wieku od dwóch miesięcy do dwóch lat.
https://www.youtube.com/watch?v=aqH0osAHSvc
Zaszczepione dzieci zostały zaszczepione zgodnie z zaleceniami amerykańskiego stowarzyszenia lekarzy domowych i pediatrów. Wyniki badań pokazują, że nieszczepione dzieci są zdrowsze niż dzieci szczepione. Mierzono to częstością wizyt u lekarza, leczeniem ambulatoryjnym w szpitalu oraz przyjęciami z nagłych wypadków, które były znacznie niższe u dzieci nieszczepionych w porównaniu do dzieci zaszczepionych. Wyniki te ponownie podważają naukowe uzasadnienie korzyści i znaczenia szczepień!
Oto odpowiedni cytat wypowiedzi Alfreda von Seefelda: „Wydaje się, że każdy wiek podlega pewnym formom szaleństwa; jak w średniowieczu, polowanie na czarownice, furia szczepionkowa to szaleństwo naszych czasów … Czy też nie jest szaleństwem wierzyć, mimo wszystkich doświadczeń, że trzeba siać chorobę, aby czerpać z niej zdrowie?”
Badanie to zostało opublikowane w najbardziej rozpowszechnionym na świecie dzienniku medycznym „Journal of the American Medical Association (JAMA)” w marcu 2013 r.
Źródło: WolnaPolska.pl
To bardzo prawdopodobne, bowiem dzieci nieszczepione są „produktem” brutalnej selekcji. Ale w ogóle to ten artykuł to jest kolejny dowód na to, ze mamy kłamstwo, brednie, bzdury i statystykę jako ukoronowanie.
Ciekawe czy „badacze” zadali sobie trud i przebadali ile dzieci urodziło się u „antyszczepionkowców”, ile zmarło i na co, oraz to samo u tych co szczepią swoje dzieci.
Z drugiej strony ja też nie mam pewności co do tego czy należy szczepić wszystkich i na wszystko (np. na odrę, ospę wietrzną, ew. świnkę itp. czyli choroby, które nie zabijają a ich „przejście” w dzieciństwie (stosunkowo lekkie) daje odporność na nie (a może w ogóle „ustawia” układ odpornościowy?). Chyba niekoniecznie. Np. ja je wszystkie „przeszedłem” i jakoś żyję a pomimo, że jestem w „grupie ryzyka” i mam „w d…” te całą kwarantannę i kretyńskie zarządzenia, jakoś mnie ten wirus z koroną mija lub go mam (jak zapewne wiele innych wirusów, w tym corocznego wirusa grypy, koronawirusa czy rinowirusa) ale się nie „ujawnia”. Nie wiem.
@walirlan
BRAWO i popieram Twoje zdanie w całości.
@janpol
Szczepienia powinny być dobrowolne, jeśli są taką dobrocią to antyszczepionkowcy szybko by się do nich przekonali tracąc dzieci jedno za drugim. Pamiętaj zasadę: jak ci ktoś coś na siłę wciska to na bank kit jest, za czymś dobrym trzeba chodzić nieraz walczyć. Antyszczepionkowcy walczą o prawo do nieszczepienia.
Jak wcześniej pisałem, na debilne zaczepki już dawno nie odpowiadam, bo mi się nie chce i już. Nie chce mi się też po raz kolejny przypominać jakie jest moje stanowiska na temat „bigfarmy” i tzw. lobbingu biznesmenów różnej maści w polityce.
Ale przypominam (też po raz kolejny), że „bigfarma” (podobnie jak bigbanksterstwo, bigpseudopolitycy, bigthinktanki czerwońskie i nie tylko z grupą Bilederberg na czele, bigchemia, bigelektronika itp. itd.) robią to co robią bo im wolno a my im na to pozwalamy, wiec pretensje to najpierw do siebie a potem ew. do innych.
Drażni mnie jednak szczególnie zarzucanie mi, że nie używam rozumu, szczególnie przez tych co niby używają rozumu ale naprawdę należą do bezmyślnego (oby bo niestety czasem od chóru cynicznych łajdaków, najmitów tzw. „elyt wadzuni” a to już dużo gorzej) chóru pożytecznych idiotów, którzy dają się nabierać na celowe „wrzuty” propagandzistów onych „elyt wadzuni” (aby „swołocz miała co robić” a nie wtruncała się do wadzy) mających na celu odciągnięcie ludzi i skierowanie ich uwagi na bzdury zamiast na rzeczy najważniejszej, czyli budowie społeczeństwa obywatelskiego, rynku prosumentów i demokratycznej kontroli nad władzą.