Liczba wyświetleń: 991
Wskutek kryzysu coraz więcej Greków oddaje swoje dzieci do sierocińców bądź szuka dla nich rodzin zastępczych. Inni wyrzucają swoje pociechy na ulicę.
Nie mija dzień bez doniesień w greckiej prasie o porzuconych przez rodziców dzieciach. Tydzień temu obok hotelu w Tesalonikach przechodnie znaleźli porzucone przez matkę niemowlę. Zaledwie kilka dni później pracownicy organizacji charytatywnej Kovitos w Atenach znaleźli na swoim progu dwóch 4-letnich chłopców, bliźniaków. Jeden z nich w ręku trzymał kawałek papieru z napisem: „To Dimitris i Jannis. Zaopiekujcie się nimi, proszę”. Kolejny maluch został porzucony w przedszkolu z notką: „Nie wrócę po Annę. Nie mam pieniędzy. Jej matka”. Inne dzieci pracownicy społeczni znajdują na wysypiskach śmieci, w szpitalach i błąkające się po ulicach. Trwająca już piąty rok recesja i surowe wymogi oszczędnościowe narzucone na Grecję ze strony Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w zamian za pomoc finansową, wpędziły tysiące greckich rodzin w ubóstwo. Rząd w Atenach obciął pensje, podwyższył podatki i obniżył zasiłki. Wiele firm i sklepów zbankrutowało.
Brytyjski dziennik „The Guardian” przedstawia przypadek greckiego rzemieślnika, 42-letniego Dimitrisa Gasparinatosa w portowym mieście Patras, który zdecydował się oddać czwórkę ze swoich dziesięciorga dzieci do rodzin zastępczych. Mężczyzna zarabia 960 euro miesięcznie. Nie starcza to na jedzenie i opłacenie czynszu. Kiedy sytuacja stała się nie do zniesienia i rodzina nie miała pieniędzy, by kupić jedzenie na święta Bożego Narodzenia, żona Gasparinatosa poszła do urzędu miasta i poprosiła, by „zabrał czwórkę jej dzieci”. – Jest mi strasznie wstyd, ale nie mamy nawet 2 euro na chleb – powiedziała. Dla burmistrza prośba rodziny Gasparinatos nie była zaskoczeniem. – W zeszłym roku na święta dostarczyliśmy jedzenie do 400 rodzin w mieście. W tym roku było ich już 1200. I to nie są rodziny patologiczne, tylko ludzie, którzy na skutek kryzysu stracili pracę – mówi wiceburmistrz Patras Theoharis Massaras.
Według greckiego dziennika „Katharemini” w ostatnich miesiącach aż 500 rodzin zwróciło się do organizacji charytatywnej SOS Wioski Dziecięce, by przejęła opiekę nad ich potomstwem. Organizacja ma jednak coraz większe problemy finansowe, bo sektor pozarządowy również został obłożony wysokimi podatkami. – Nie możemy przyjmować kolejnych dzieci. Starczy nam pieniędzy na sześć miesięcy – mówi szef SOS Wioski Dziecięce w Grecji George Protopapas. – Rodzinom dotkniętym przez kryzys pozostaje tylko nadzieja na pomoc od życzliwych ludzi – dodaje. Doświadczyła jej rodzina Gasparinatos. Żona bogatego biznesmena z Aten podarowała im nowe, większe mieszkanie. – Ta kobieta zmieniła nasze życie. Zwróciła nam nadzieję – twierdzi Dimitris Gasparinatos.
Autor: Aleksandra Rybińska
Źródło: Gazeta Polska Codziennie i Niezależna.pl
Kiepski temat do żartów.
Ludzi głodują, oszczędzają, rząd ich wycycka z każdego centa a banki w 2011 zarobiły miliardy. I gdzie tu kryzys ja się pytam?? Jawna kradzież!!
Czy po lekturze tego tekstu nadal ktos twierdzi, ze Unia doplaca do „rozrzutnej Grecji” zeby Grek mogl miec „dom z basenem”???
@rozbi, chyba powinienes napisac: jeden bankier dostaje dom z basenem a milion roboli gloduje… byloby blizej prawdy… Co do bankructwa masz racje, banki zrobia wszystko aby uniknac takiego scenariusza.
oczywiście wszyscy pozbywają się dzieci i idą na łatwiznę.Przecież to demagogia, w każdym państwie jest garstka degeneratów.A po drugie to byliście w Grecji widzieliście jak oni pracują.Zero kas fiskalnych, przerwa w pracy przedłużana jak pracownik sobie wymyśli, dodatki za to że się pisze ołówkiem za to że się dojeżdża 10 km do pracy za to że okno przy biurku z lewej strony i za to że nie jest z lewej tylko z prawej strony.dodatek za to że kolega głośno kaszle lub kicha totalna degręgolada.Całe życie się bujają i lawiruja jak by mieli popracować jak w Polsce to wszycy grecy popełnili by samobójstwo.Wię nie płaczcie nad ich „strasznym” losem sami sobie na to zapracowali
@manchester U – nigdy nie widzialem jak pracuja Grecy, to fakt. Ale widzialem jak pracuja Polacy, Niemcy, Hiszpanie i Portugalczycy – i nie widzialem zadnej roznicy… tak sobie mysle, ze jakby mieli popracowac w takich Chinach to… 😀 PS. slowo „Grek” takze z wielkiej litery piszemy wg zasad jezyka polskiego.
piszę grek bo tak mi się podoba a nauka była w szkole do której nie chodziłem.Więc jak nie masz merytorycznych informacji o jakości pracy g reków ( z małej ) to nie pouczaj mnie o pisowni czy gramatyce.I też nie mów że hiszpanie pracują tak jak Polacy bo to też bzdura a byłes chociaż raz w Hiszpaniji i widziałeś ich zapał do pracy pewnie nie więc się nie wypowiadaj…
@manchester U – nie jestem pewny czy dobrze rozumiem twoja wypowiedz, gdybys chodzil do szkoly (czy moze raczej slowo „chadzal” byloby dla ciebie odpowiedniejsze) to dowiedzialbys sie tam o istnieniu znakow interpunkcyjnych… 😉 Ale z tego co rozumiem, przyznaje ci racje – nigdy „zapalu do pracy nie widzialem”, ani hiszpanskiego ani zadnego innego.
to efekty celowych manipulacji dokonywanych przez zboczone elity.
więcej info związanego z tematem tu:
http://www.searchengines.pl/Pedofilia-t62911.html
http://antypedo.eu/ktouspraw.html
Co proponujecie dla zboczonych (p)osłów z polskawego sejmu? (dla pedała i dla tego drugiego obleśnego tranzystora – oni tam nadal?)
Takie coś jak w Grecji było i jest również w Polsce.