Liczba wyświetleń: 2342
Od tłumacza
W ostatnich dniach obserwujemy dziwny rozwój sytuacji wokół konfliktu wojennego w Górskim Karabachu. Oto państwa NATO-wskie: Turcja, sojusznik muzułmańskiego Azerbejdżanu, oraz Stany Zjednoczone, sojusznik tego sojusznika, rezygnują [1] z oficjalnego uczestnictwa w tej awanturze wojennej, którą prezydent Ilham Alijew nazwał w telewizji „Rosja 1” próbą udaremnienia prowokacyjnej i agresywnej polityki „marionetki Sorosa”, czyli premiera Armenii Mikołaja Paszyniana (15:59): „Jeszcze jedna przyczyna [konfliktu] tkwi w kryzysie wewnątrzpolitycznym, jaki istnieje w Armenii. Dzisiaj funkcjonuje tam reżim Sorosa. Zamach stanu, który nie powiódł się na Białorusi, udał się dwa lata temu w Erewaniu. [2] Dzisiaj przywódca Armenii w osobie Paszyniana jest marionetką Sorosa. Paszynian złożył [narodowi ormiańskiemu] wiele obietnic i nie może ich teraz wypełnić, jego kraj znajduje się w istocie w kryzysie, dlatego potrzebował on zewnętrznego czynnika, wojennej zawieruchy dla odciągnięcia uwagi ludności od problemów wewnętrznych, co Paszynianowi w pełni się udało. Dwa dni przed ostatnim atakiem Ormian na nas, lider głównej partii opozycyjnej Armenii został aresztowany. Dyktatorski, despotyczny reżim Paszyniana wyeliminował całą opozycję w swoim kraju i okazuje teraz agresję w stosunku do narodu azerskiego” – powiedział prezydent Alijew, zarzucając w tymże wystąpieniu prozachodniemu kierownictwu Armenii dążenie do inkorporacji terytoriów czysto azerskich (chodzi o tzw. strefę bezpieczeństwa wokół Górskiego Karabachu) i inicjowanie starć zbrojnych od lipca br.
Z kolei Rosja, sojusznik chrześcijańskiej Armenii w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) i Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAES) odżegnuje się od realnego poparcia Armenii i nie udziela wsparcia znajdującym się w defensywie wojskom ormiańskim, lecz równolegle, a nawet wspólnie z niektórymi państwami NATO (Francja) wzywa obie strony do zaprzestania walk [3].
Ten niespodziewany sojuszniczy galimatias stara się nam objaśnić redakcja portalu „South Front”, która po wznowieniu wojny ormiańsko-azerskiej (27 września) przypomniała konkluzje swoich analityków z czerwca 2018 roku (zob. poniżej). Jak się wydaje, przedstawiona tu wielowariantowa prognoza zachowania się Rosji nie była jednak pełną oceną sytuacji, o czym przekonuje nas Anszel Pfeffer w artykule pt. „Netanyahu and Erdogan in Unlikely Alliance Against Iran in Nagorno-Karabakh?” („Netanjahu i Erdogan w mało prawdopodobnym sojuszu przeciwko Iranowi w Górskim Karabachu?”), opublikowanym 30 września na anglojęzycznej stronie izraelskiego dziennika „Haaretz” [4]. Warto się z nim zapoznać.
Z OSTATNIEJ CHWILI: Jak podała w czwartek po południu agencja informacyjna RIA Nowosti, „Prezydenci Rosji, USA i Francji Włodzimierz Putin, Donald Trump i Emmanuel Macron uzgodnili oświadczenie w sprawie sytuacji w Górskim Karabachu, które zostało opublikowane na stronie Kremla. (…) Szefowie trzech państw zdecydowanie potępili eskalację konfliktu w regionie i wezwali do natychmiastowego zawieszenia broni, a także do wznowienia rozmów bez warunków wstępnych.” [5]. Oczywiście, nie wiemy, czy zwyciężyła tu opcja Sorosa/Bidena (ratunek dla Paszyniana), czy też rząd Paszyniana został już na tyle pognębiony, że Rosja bez wchodzenia wojny zdołała zrealizować swój cel w Armenii i jednocześnie „uratowała twarz”. Dla zwykłych ludzi najważniejsze jest jednak, żeby powrócił pokój.
Kryzys w Armenii – konkluzje „South Front”
NATO, a tym samym Stany Zjednoczone – „najlepszy przyjaciel” proamerykańskiego rządu Paszyniana, wezwały strony [Armenię i Azerbejdżan] do uniknięcia eskalacji i powrotu do zawieszenia broni. Dlatego „zdemoralizowane przywództwo” Armenii było zmuszone szukać pomocy u Rosji, która przez wiele lat była gwarantem ormiańskiej suwerenności. Premier Paszynian zadzwonił do prezydenta Włodzimierza Putina, aby omówić sytuację w regionie Górskiego Karabachu. „Strona rosyjska wyraziła poważne zaniepokojenie wznowieniem starć zbrojnych na dużą skalę. Zauważono, że ważne jest teraz podjęcie wszelkich niezbędnych wysiłków, aby zapobiec dalszej eskalacji konfrontacji, a co najważniejsze, konieczne jest zaprzestanie działań wojennych” – czytamy w komunikacie służby prasowej Kremla. [6]
W obecnych warunkach i biorąc pod uwagę jawnie proamerykańską postawę armeńskiego reżimu politycznego, jest mało prawdopodobne, żeby Rosja podjęła jakiekolwiek aktywne działania wojskowe dla zakończenia azerbejdżańskiej ofensywy w regionie Górskiego Karabachu. Naturalnie, jeżeli siły azerbejdżańskie lub azerbejdżańsko-tureckie wkroczą do samej Armenii, to Rosja wmiesza się w konflikt, aby ocalić ormiańskie państwo.
„South Front” przedstawił możliwy scenariusz wojny ormiańsko-azerskiej (tureckiej) w analizie z 2018 roku [7], opublikowanej już po zamachu stanu w Armenii, podczas którego władzę przejęła proamerykańska grupa Paszyniana [2].
MOŻLIWY SCENARIUSZ WOJNY
„Powstaje pytanie, dlaczego Rosja obrała kurs na całkowite samowyeliminowanie i nieingerowanie w obecny kryzys w Armenii?
Niektórzy sugerują, że może to wynikać z możliwości, że rosyjskie przywództwo wyciągnęło wnioski z błędów popełnionych w czasie poprzednich działań w państwach postsowieckich, na przykład ze swojego niepowodzenia na Ukrainie i częściowej porażki w Gruzji. Tak więc, pozostawienie spraw samym sobie przez Rosję może być związane z troską o jej publiczny wizerunek. Według innej opinii, rosyjska strategia opiera się na zwykłej kalkulacji siły. W obecnej sytuacji regionalnej Rosja będzie osiągać korzyści z każdego rozwoju wydarzeń w Armenii. Możliwe są następujące scenariusze lub ich hybrydy:
1. Jeśli nowe kierownictwo Armenii zmieni kurs polityki zagranicznej, a nawet zerwie umowę w sprawie rosyjskiej bazy wojskowej lub wycofa się z kontrolowanej przez Rosję organizacji międzynarodowej, Azerbejdżan prędzej czy później wykorzysta nową sytuację, aby odzyskać to, co uważa za swe utracone terytoria – Region Górskiego Karabachu i okoliczne obszary. Przywrócenie integralności terytorialnej jest jednym z kluczowych zadań polityki zagranicznej i militarnej Azerbejdżanu i rządzącej rodziny Alijewa. Turcja – wciąż członek NATO i formalny sojusznik USA – wspiera Azerbejdżan w tym zamiarze. Jeśli Armenia utraci poparcie Rosji i wznowi konflikt zbrojny wokół regionu Górskiego Karabachu, wojska azerskie prawdopodobnie przejmą ten obszar pod kontrolę w ciągu 1-2 tygodni. Oczywiście, Stany Zjednoczone zaprotestują przeciwko działaniom Azerbejdżanu i postawią Azerbejdżanowi ultimatum, ale tylko wtedy, gdy jego wojska wkroczą na terytorium Armenii. W tym scenariuszu Rosja działała by podobnie, a następnie, po spodziewanym nowym kryzysie wewnętrznym Armenii spowodowanym klęską militarną, Rosja odzyskała by swoje wpływy w regionie. Do tego czasu kwestia Górskiego Karabachu zostanie rozwiązana, ponieważ znajdzie się on w rękach Azerbejdżanu, wspieranego przez Turcję – państwo członkowskie NATO i partnera Rosji w regionie.
2. Jeśli nowe kierownictwo Armenii będzie realizowało politykę podwójnych standardów, przeprowadzając de facto antyrosyjskie akcje, lecz zachowując prorosyjską publiczną retorykę i gesty, to Moskwa otrzyma formalny pretekst do korekty swojej obecności, przede wszystkim militarnej, w regionie. Ze strategicznego punktu widzenia infrastruktura wojskowa w Syrii jest znacznie ważniejsza dla Rosji. Ponadto Moskwa otrzyma podstawy do zmiany swojej retoryki dyplomatycznej w kwestii Górskiego Karabachu, osiągając tym samym możliwość zacieśnienia współpracy z Turcją i Azerbejdżanem. Jeśli w tej sytuacji Azerbejdżan sprowokuje wznowienie konfliktu zbrojnego wokół Górskiego Karabachu, to Rosja pozostanie formalnym sojusznikiem Armenii i gwarantem jej integralności terytorialnej. Moskwa będzie uczestniczyć w konflikcie zarówno politycznie, jak i militarnie, ale tylko w takim stopniu, w jakim będzie to konieczne, aby zapobiec naruszeniu granic Armenii. Rosja nie będzie wspierać wysiłków wojskowych w celu przywrócenia ormiańskiej kontroli nad Górskim Karabachem, jeśli region ten zostanie przejęty przez Azerbejdżan. W tym scenariuszu Rosja zachowa, a może nawet wzmocni swoją pozycję w regionie, ponownie występując jako obrońca narodu ormiańskiego.
3. Jeśli nowe ormiańskie przywództwo przejawi świadomość polityczną i zawrze nie tylko formalny, ale i prawdziwy strategiczny sojusz z Rosją, to rozwój stosunków gospodarczych i kulturalnych Armenii z Zachodem nie zaszkodzi temu związkowi. Wówczas konflikt wokół Górskiego Karabachu pozostanie zamrożony do następnej poważnej zmiany w regionalnym bilansie sił, lub do czasu, gdy dojdzie do politycznego rozwiązania tegoż konfliktu. Rosja co najmniej zachowa swoje obecne wpływy i być może jeszcze bardziej poprawi swój wizerunek. Dopóki Armenia będzie utrzymywała silne partnerstwo militarne i polityczne z Rosją, jest mało prawdopodobne, że Azerbejdżan podejmie otwartą próbę wznowienia zdecydowanych działań wojskowych.
4. Najbardziej nieprawdopodobnym scenariuszem jest to, że Armenia całkowicie zmieni swój kurs polityki zagranicznej w kierunku Stanów Zjednoczonych i uzyska pełne wsparcie od swojego nowego „strategicznego” sojusznika. Że rosyjska baza wojskowa zostanie zastąpiona przez amerykańską, a Stany Zjednoczone staną się gwarantem niezależności Górskiego Karabachu lub przynajmniej wojskowym gwarantem jego obecnego niepewnego statusu w przypadku nowej eskalacji konfliktu wojennego z Azerbejdżanem. Ten scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny. Erewań ma niewiele do zaoferowania Waszyngtonowi w zamian za nieuchronne pogorszenie stosunków USA z Azerbejdżanem i Turcją. Wojska amerykańskie są już rozmieszczone w tym regionie, w Gruzji. Nowa baza wojskowa USA w Armenii nie zmieni równowagi sił na Południowym Kaukazie i na Bliskim Wschodzie. Gospodarczo Armenia też nie ma nic do zaoferowania. Tak więc jedyną możliwą propozycją Ormian byłaby jawnie antyrosyjska propaganda według scenariusza ukraińskiego lub brytyjskiego. W takim przypadku Rosja zwróciła by się w stronę Azerbejdżanu, wzmocniła by swój sojusz z Turcją, aktywnie destabilizując sytuację w samej Armenii i stwarzając dodatkowe problemy dla USA w regionie.
Na obecnym etapie wydaje się, że przywództwo Armenii balansuje między scenariuszem 2 i 3. W przyszłości sytuacja będzie się rozwijała w zależności od poziomu myślenia strategicznego nowego kierownictwa Armenii i siły bezwładności sytuacji kryzysowej stworzonej przez Paszyniana, jego zwolenników i sponsorów jego dojścia do władzy.
Analizując sytuację na Południowym Kaukazie, należy pamiętać, że „wielka gra może nigdy się nie skończyć”. Ewentualna zmiana polityki zagranicznej Armenii z pewnością spowoduje zmianę lokalnej równowagi sił. Po nieuniknionych wahaniach system powróci do normy, znajdując tymczasową równowagę w określonym punkcie. Wielka gra będzie jednak kontynuowana.
Niektórzy analitycy tureccy i rosyjscy uważają, że jeśli Górski Karabach powróci pod kontrolę Azerbejdżanu, to w regionie zostanie ustanowiony system bardziej stabilny. Będzie on odpowiadał potrzebom wszystkich trzech głównych podmiotów regionalnych. Stanowisko to wynika z faktu, że Armenia jest w stanie utrzymywać obecny charakter systemu i faktycznie kontrolować sporne terytorium wyłącznie dzięki równowadze między formalnym tradycyjnym sojuszem z Rosją, a niepisanymi relacjami patronacko-klienckimi ormiańskich elit z waszyngtońskim establishmentem.
W sumie, kryzys polityczny w Armenii jest tylko kontynuacją serii wydarzeń „arabskiej wiosny” i „aksamitnych rewolucji”. Jeszcze raz potwierdza on powiększanie się globalnych problemów gospodarczych, demograficznych i kulturowych, oraz kryzys modelu rozwoju cywilizacji na przestrzeni ostatnich 30 lat.”
Tłumaczenie, słowo wstępne i przypisy: Grzegorz Grabowski
Źródło oryginalne: SouthFront.org
Źródło polskie: WolneMedia.net
Scenariusz możemy dopisać sami bo nikt prawdy nie powie https://www.youtube.com/watch?v=oAMJSCx32CY