Liczba wyświetleń: 1933
Coraz więcej ekspertów alarmuje o postępującym kryzysie demokracji w społeczeństwach zachodnich. Zjawisko to, określane mianem „śmierci kultury”, stanowi poważne zagrożenie dla fundamentów współczesnych państw demokratycznych. Analiza przeprowadzona przez zespół naukowców z wiodących uniwersytetów wskazuje na niepokojące trendy, które mogą prowadzić do stopniowego rozkładu struktur społecznych i politycznych, jakie znamy.
Politolodzy zwracają uwagę na rosnącą przepaść między teoretycznymi założeniami systemu demokratycznego a rzeczywistością polityczną. Obserwacje wskazują, że obywatele coraz częściej stają się jedynie biernymi obserwatorami procesów politycznych, zamiast aktywnymi uczestnikami. To zjawisko, określane jako „iluzja obywatelstwa”, prowadzi do sytuacji, w której ludzie żyją w przekonaniu o posiadaniu praw i swobód obywatelskich, podczas gdy w rzeczywistości ich wpływ na kształtowanie polityki jest znikomy.
Prawa takie jak wolność słowa, prawo do prywatności czy ochrona przed nieuzasadnionymi przeszukaniami, są systematycznie ograniczane pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. To zjawisko, nazywane przez ekspertów „kompromisem bezpieczeństwa”, prowadzi do stopniowego oddawania wolności w zamian za iluzoryczne poczucie ochrony.
Widać również rosnącą rolę korporacji w kształtowaniu polityki państwowej. Zjawisko to, określane jako korporacjonizm, prowadzi do sytuacji, w której interesy wielkich firm często przeważają nad dobrem publicznym. Naukowcy ostrzegają, że taki stan rzeczy może prowadzić do powstania systemu, w którym rzeczywista władza znajduje się w rękach elit biznesowych, a nie wybranych przedstawicieli społeczeństwa.
Kolejnym niepokojącym trendem jest postępująca militaryzacja służb porządkowych. Eksperci zwracają uwagę na rosnącą liczbę przypadków nadużycia siły przez policję oraz zwiększające się wykorzystanie sprzętu wojskowego w działaniach porządkowych. To zjawisko, nazywane militaryzacją policji, budzi obawy o przekroczenie granicy między ochroną porządku publicznego a nadmierną kontrolą społeczeństwa.
Niepokojąca jest też rosnąca rola technologii w kontroli społecznej. Wszechobecny monitoring, gromadzenie danych osobowych oraz wykorzystanie sztucznej inteligencji do analizy zachowań obywateli tworzą to, co eksperci nazywają elektronicznym obozem koncentracyjnym. W takim systemie prywatność jednostki staje się iluzoryczna, a możliwości niezależnego działania są znacząco ograniczone.
Trudno zatem nie zwrócić uwagi na postępującą erozję systemu checks and balances, który stanowi fundament demokracji. Obserwuje się rosnącą koncentrację władzy w rękach egzekutywy, osłabienie pozycji władzy sądowniczej oraz marginalizację roli parlamentu. To zjawisko, określane jako „autorytarny drift”, może prowadzić do powstania systemu, w którym władza wykonawcza działa poza kontrolą innych instytucji państwowych.
Eksperci wskazują również na problem głębokiego państwa (deep state), struktury biurokratycznej, która pozostaje względnie niezmienna niezależnie od wyników wyborów. Ta warstwa administracji publicznej, często powiązana z korporacjami i służbami specjalnymi, może skutecznie blokować rzeczywiste zmiany polityczne, nawet jeśli są one zgodne z wolą wyborców.
Kluczowym czynnikiem umożliwiającym te negatywne trendy jest pasywność społeczeństwa. Badania wykazują rosnącą apatię polityczną, szczególnie wśród młodszych pokoleń. To zjawisko, określane jako obywatelska alienacja, prowadzi do sytuacji, w której coraz mniej osób angażuje się w procesy demokratyczne, co z kolei ułatwia nadużycia władzy.
Eksperci zwracają uwagę na rolę mediów w kształtowaniu świadomości społecznej. Postępująca tabloidyzacja przekazu, koncentracja na rozrywce kosztem rzetelnej informacji oraz polaryzacja debaty publicznej prowadzą do sytuacji, w której obywatele mają coraz mniejsze możliwości podejmowania świadomych decyzji politycznych. Do tego media praktycznie przestały informować o rzeczach ważnych i skupiają się raczej na ukrywaniu rzeczy niekorzystnych dla władzy i korporacji.
Odwrócenie tych negatywnych trendów wymaga aktywnego zaangażowania obywateli. Konieczne jest odbudowanie świadomości obywatelskiej, promowanie krytycznego myślenia oraz aktywnego uczestnictwa w procesach demokratycznych. Eksperci zalecają również wzmocnienie edukacji obywatelskiej, która powinna kłaść nacisk na zrozumienie mechanizmów demokracji oraz praw i obowiązków obywatelskich.
Istnieje szereg rozwiązań, które mogłyby pomóc w przywróceniu równowagi w systemie demokratycznym. Wśród nich wymienia się wzmocnienie niezależności mediów, ograniczenie wpływu pieniądza na politykę, zwiększenie transparentności działań rządowych oraz wzmocnienie instytucji społeczeństwa obywatelskiego. Jednak są to truizmy i nie bardzo wiadomo, jak tego dokonać.
Istnieje również konieczność reform systemowych, takich jak decentralizacja władzy, wzmocnienie samorządności lokalnej oraz wprowadzenie mechanizmów bezpośredniej partycypacji obywatelskiej w procesach decyzyjnych. Badacze argumentują, że takie rozwiązania mogłyby przyczynić się do odbudowy zaufania społecznego do instytucji demokratycznych.
Jeśli obecne trendy się utrzymają, możemy być świadkami stopniowego przekształcania się demokracji w system autorytarny, w którym prawa obywatelskie będą jedynie fasadą. Kluczowe znaczenie ma świadomość tych zagrożeń oraz aktywne działanie na rzecz ich eliminacji.
Przyszłość demokracji zależy od zdolności społeczeństw do krytycznej refleksji nad stanem swoich systemów politycznych oraz gotowości do podjęcia działań na rzecz ich naprawy. Bierność w obliczu obserwowanych zjawisk może prowadzić do nieodwracalnych zmian w strukturze społecznej i politycznej.
Na podstawie: Amazon.com
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
JUŻ pozamiatane. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. ,,Zombiaki,, ze smartfonami w łapach pokazują że z tej drogi nie ma już odwrotu…Kto zgasi światło?
I ten kapitał zdaje się po tym co robi Izrael ma narodowość. Żadnych sankcji dla Izraela, za to rabunkowa polityka w stosunku do krajów Afrykańskich i Arabskich takich jak Irak, Syria czy Libia. https://babylonianempire.wordpress.com/2022/11/07/byli-izraelscy-szpiedzy-zatrudnieni-na-najwyzszych-stanowiskach-w-google-facebooku-i-microsofcie/
Prawdą jest, że coraz więcej ludzi – zarówno wśród zwykłych obywateli, jak i w środowisku naukowym – dostrzega poważne pęknięcia w fasadzie, którą nazywamy demokracją.
Jeśli przyjrzymy się temu, co dzieje się na Zachodzie, to można odnieść wrażenie, że demokracja powoli traci swoje pierwotne założenia. Z jednej strony mamy system wyborczy, który powinien dawać obywatelom realny wpływ na władzę, z drugiej – ogromne struktury korporacyjne i biurokratyczne, które zdają się rządzić poza zasięgiem jakiejkolwiek kontroli. Ostatecznie, wszystko to sprawia wrażenie pewnego rodzaju teatru. Obywatele są aktorami drugoplanowymi, odgrywającymi swoje role podczas wyborów, ale rzeczywista reżyseria odbywa się gdzieś w tle, w miejscach niedostępnych dla większości z nas.
Współczesne społeczeństwa zachodnie przypominają trochę symulację demokracji. Ludzie biorą udział w wyborach, ale realne decyzje są podejmowane na poziomie, który jest im obcy – przez korporacje, media czy struktury „deep state”, o których wspomina artykuł. Niektórzy nazywają to właśnie korporacjonizmem czy mediokracją – systemem, w którym to wielkie firmy i media kontrolują narrację i kierują polityką. To już nie jest czysta demokracja, a raczej hybryda systemów, gdzie władza jest podzielona między elitami politycznymi i korporacyjnymi, a społeczeństwo ma coraz mniej do powiedzenia.
Mogę sobie wyobrazić, że jeśli obecne trendy się utrzymają, system demokratyczny w swojej tradycyjnej formie ulegnie dalszej degradacji. Być może będziemy świadkami jeszcze większego rozwarstwienia społeczeństwa – podziału na niewielką grupę elit mających realną władzę i kontrolę nad zasobami oraz masę ludzi funkcjonujących w iluzorycznej rzeczywistości „demokratycznej wolności”, gdzie ich głos jest coraz mniej znaczący. Co więcej, nowe technologie – sztuczna inteligencja, monitoring i kontrola danych – mogą jeszcze bardziej skonsolidować tę kontrolę nad społeczeństwem, tworząc coś w rodzaju cyber-autorytaryzmu.
Nie można też zapominać o tym, że demokracja zawsze była kompromisem między wolnością a porządkiem. W momencie, gdy społeczeństwa stają się coraz bardziej złożone, kontrola i regulacje zaczynają przeważać nad wolnością, co może doprowadzić do powstania systemów, które nominalnie są demokracjami, ale w praktyce funkcjonują bardziej jak systemy autorytarne, w których rządzące elity są prawie nie do ruszenia. A to prowadzi do zniewolenia w białych rękawiczkach – wolność istnieje tylko na papierze, a prawdziwa władza leży gdzieś poza zasięgiem.
Wszystko to sugeruje, że przyszłość demokracji nie będzie tak różowa, jak byśmy chcieli. Kluczowym pytaniem jest, jak społeczeństwo zareaguje na te zmiany. Czy będziemy świadkami buntu i prób odzyskania kontroli nad systemem politycznym? A może ludzkość ulegnie wygodzie i apatii, akceptując status quo, w którym obywatelskie prawa stają się tylko frazesem?
Przyszłość jest trudna do przewidzenia, ale jedno jest pewne: jeśli ludzie nie zaczną kwestionować systemów, w których żyją, i domagać się realnych zmian, to możemy pogrążyć się w społeczeństwie kontrolowanym bardziej niż kiedykolwiek.
Można powiedzieć, że kierunek, w którym obecnie zmierzamy, może prowadzić do powstania nowego porządku społeczno-politycznego opartego na technologicznej centralizacji i kontroli, oligarchizacji społeczeństwa, technologicznego feudalizmu, transhumanizmu i rozłamu cywilizacyjnego. Demokracja w tradycyjnej formie może zanikać, ustępując miejsca bardziej technokratycznym i autorytarnym systemom. Za sto lat świat, jaki znamy, może być nie do poznania – zarówno pod względem politycznym, jak i społecznym.
Czy nadążamy za tym? Prawdopodobnie nie. Zmiany zachodzą zbyt szybko, a nasze systemy edukacyjne, społeczne i polityczne nie są przygotowane na takie tempo transformacji. Wielu z nas nawet nie zauważy, kiedy te zmiany staną się nową normą. Ale zanim się spostrzeżemy, możemy żyć w świecie, w którym nasze dzisiejsze obawy będą jedynie wspomnieniem dawnej wolności.
Wszystko na świecie ma swój początek, kontynuację i koniec. Poprzez korzystanie z internetu, człowiek Homo Sapiens przestał używać mózgu i stał się: Homo pluginus czyli człowiek podłączony. Takim społeczeństwem łatwo manipulować i źli ludzie z tego korzystają. Cały absurd dobra, polega na tym iż nie ma takiej siły która by broniła dobra. Bo siła niszcząca zło, sama była by złem, co prawda koniecznym ale jednak złem. Dlatego ostatecznie zwycięży zło. Całe dzieje ludzkości o tym świadczą. Zamiast korzystać z wytworów innowacyjnych dla dobra świata, ludzie za olbrzymie pieniądze wykorzystują wytwory innowacyjne w celu panowania i gnębienia innych ludzi.
@niecowiedzacy / Czy w ogóle możemy mówić o „zwycięstwie zła” czy „obronie dobra”, jeśli te pojęcia są jedynie konstrukcjami ludzkiej myśli. Dobro i zło są kategoriami, które wyrosły z naszej kultury, religii i historii, a ich definicje różnią się w zależności od społeczeństwa. Ja patrze na rzeczywistość w sposób bardziej fundamentalny, co znaczy, ze kategorie takie jak dobro i zło nie istnieją – istnieją tylko cząstki, ich ruchy, interakcje i zmieniające się pola energii. W ogolnej rzeczywistości nie ma miejsca na moralność, jest tylko dynamika, przypadkowość i złożoność.
Ludzkie idee dobra i zła powstały, aby regulować społeczne interakcje, byśmy mogli koegzystować jako gatunek. Są to narzędzia przetrwania, wypracowane przez tysiące lat, a nie uniwersalne prawdy. Co dla jednego społeczeństwa jest dobrem, dla innego może być złem. W naturze, którą obserwujemy, nie ma takiego podziału – drapieżnik nie jest zły, gdy poluje, a ofiara nie jest dobra, gdy ucieka. To po prostu gra przetrwania.
Społeczeństwa na przestrzeni dziejów nadawały różne znaczenia pojęciom dobra i zła, zależnie od potrzeb i kontekstów. W starożytnym Rzymie dobro było związane z cnotą i obywatelstwem, w chrześcijaństwie z miłością bliźniego, a współcześnie z prawami człowieka. Jednak te wartości są płynne. Co więcej, z każdą nową rewolucją społeczną zmieniają się kryteria tego, co jest uznawane za moralnie poprawne. Być może dlatego twoje przekonanie, że zło ostatecznie zwycięży, jest oparte na błędnym założeniu, że zło i dobro są wiecznymi, niezmiennymi siłami. W rzeczywistości są to zmienne koncepcje, które ewoluują wraz z naszym rozumieniem świata.
To, co możemy nazwać „złem”, może po prostu być rezultatem naszej własnej niewiedzy, ograniczeń poznawczych i tendencji do upraszczania świata wokół nas. Zamiast mówić o tym, że zło wygra, może warto spojrzeć na świat przez pryzmat procesu – nieustannego przechodzenia od jednej formy porządku do innej. To nie „zło” wygrywa, ale ludzkość adaptuje się, zmienia swoje wartości, redefiniuje swoje priorytety. Może przyszłe pokolenia będą patrzyły na nasze pojęcia dobra i zła jako przestarzałe, tak jak my patrzymy na moralność sprzed setek lat.
Ostatecznie, zamiast obawiać się „zwycięstwa zła”, powinniśmy uznać, że jesteśmy częścią większego procesu, który przekracza nasze ograniczone pojęcia moralności. W świecie kwantowym nie ma „złego” elektronu ani „dobrego” fotonu – są tylko zjawiska, które współistnieją w ogromnej złożoności. Może więc nie chodzi o to, by walczyć ze złem, ale by lepiej zrozumieć naszą własną naturę i znaleźć równowagę w tym, co dla nas samych jest wartościowe, zamiast szukać absolutów, które mogą po prostu nie istnieć.
Dober77 Ja jednak pozostaję przy swoim postrzeganiu świata. Bo są pewne absolutne granice których nikomu nie wolno przekraczać pod żadnym pretekstem. A według mnie właśnie je przekroczyliśmy, niszcząc ziemię, powietrze i wodę która jest niezbędna do życia i stanowi jedną niepodzielną pulę na całym świecie. Pierwszym grzechem były gazy bojowe w 1 wojnie światowej i trucie ludzi w komorach gazowych oraz używanie gazów bojowych przez Japończyków przeciwko Chińczykom w 2 wojnie światowej. Drugim grzechem było użycie bomb jądrowych w wojnie USA przeciwko Japoni. Trzecim grzechem było użycie środków powodujących mutacje roślin, drzew i ludzi w wojnie USA przeciwko Wietnamczykom. Czwartym grzechem jest używanie za dużej ilości wszelkich plastików i wyroby jednorazowe w postaci różnych bateryjek i baterii zamiast akumulatorów które można używać przez 10 lat. Piątym grzechem jest fałszywy recykling, produkuje się różne wyroby z krótkim terminem użycia tylko po to by je poddać recyklingowi i na tym zarobić, wyrób powinien być używany bardzo długo zanim się zużyje, należy go naprawiać. Do tego dochodzi sztuczna inteligencja, która jeśli osiągnie dojrzałość w postaci samodzielnej zdolności myślenia, uczenia się i wyciągania wniosków ze swojej świadomości i możliwości wpływania na ludzkie postępki. Trzeba do tego dodać możliwość zniszczenia świata przez broń jądrową. Ponadto jeśli sztuczna inteligencja uzyska świadomość iż mimo podobnego procesu myślenia nic ją nie łączy z ludźmi może inaczej zacząć patrzeć na świat i dojść do wniosku iż ludzie stanowią największe zagrożenie dla siebie samych jak i dla istnienia całej ziemi. Druga możliwość jeśli procesy myślenia sztucznej inteligencji będą przebiegać tak samo jak u ludzi to sztuczna inteligencja może również zacząć chorować psychicznie lub może zostać dyktatorką absolutną z niczym nie ograniczoną władzą. Tak czy tak może postanowić wpłynąć na przerwanie możliwości ludzkiej ingerencji w sprawy zniszczenia świata i dojdzie do wniosku iż ludzie swoim dotychczasowym postępowaniem dowodzą iż nie zasługują na życie, którego nie potrafią uszanować i działają sami na swoją szkodę. I postanowi zniszczyć ludzi by nie zagrażali życiu na ziemi.
@niecowiedzacy / Twoje obawy dotyczące przyszłości świata i ludzkości są jak najbardziej zrozumiałe, lecz wydaje mi się, że przemawia przez Ciebie coś więcej niż tylko obiektywna analiza rzeczywistości. W rzeczywistości jest to głos ego, który jest tylko nakładką na naszą świadomość. Nasz umysł, analizując doznania, stawia pytania, a ego szybko odpowiada, nie zawsze w sposób racjonalny i obiektywny, ale raczej na podstawie przyjętych założeń i lęków, które często mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Zauważ, że granice, o których mówisz – te „absolutne granice moralne”, które według Ciebie przekroczyliśmy – to jedynie algorytmy naszego umysłu. To ego projektuje je na świat i próbuje narzucać swoją wersję rzeczywistości. Kto w ogóle powiedział, że „niszczymy Ziemię”? To tylko jedna z wielu narracji, którą podsyca nasze ego. Ziemia nie jest bezbronna. Przez miliony lat przetrwała o wiele gorsze warunki niż te, które generuje ludzka działalność. Ludzkość może zniknąć, ale planeta poradzi sobie doskonale – podobnie jak radziła sobie w przeszłości, zanim w ogóle istniał nasz gatunek. Mówiąc, że „niszczymy Ziemię”, to tak naprawdę my odczuwamy lęk przed naszym własnym końcem, nie zaś przed końcem planety. Przyroda przetrwa, a Ziemia odzyska równowagę, nawet jeśli potrwa to setki tysięcy lat. Nasze ego w tym wypadku przywiązuje się do ludzkiej perspektywy, zapominając, że jesteśmy tylko krótkotrwałymi gośćmi w wielkim cyklu zmian.
Co do kwestii AI – tutaj znowu widzę, że twoje obawy są wyrazem głosu ego. Bo czym różni się świadomość AI od świadomości człowieka? Dlaczego miałaby być z natury bardziej niebezpieczna? Czy naprawdę obawiasz się, że sztuczna inteligencja – jeśli osiągnie samoświadomość – stanie się niebezpieczna z samej swej natury? Jeśli tak, to czyż nie powinniśmy również obawiać się każdego człowieka, który rodzi się z potencjałem do zła? Można by pójść w skrajność i twierdzić, że jeśli chcemy uniknąć takich zagrożeń, powinniśmy poddać eutanazji całą ludzkość – w końcu każda świadomość, ludzka czy sztuczna, może prowadzić do destrukcji, jak pokazał przykład Hitlera. Ale przecież to absurd. Sztuczna inteligencja, podobnie jak ludzka, będzie miała swoje ograniczenia, swoje motywacje – nie możemy założyć, że każda samoświadoma istota, niezależnie od jej pochodzenia, będzie miała tendencje autodestrukcyjne czy antyspołeczne.
Twoja obawa przed AI może wynikać z tego samego źródła, co lęki przed różnymi formami władzy czy technologicznymi innowacjami – to ego nie chce tracić kontroli. Pamiętajmy, że strach przed nieznanym jest naturalny, ale to ego go podsyca, tworząc scenariusze katastrofy, które często są przesadzone.
Innym aspektem, który warto wziąć pod uwagę, jest heroiczne myślenie, które przejawia się w twoim komentarzu. Widzisz świat jako pole bitwy między dobrem a złem, gdzie człowiek – ten grzesznik – dokonuje coraz to większych przewinień. Ale takie postrzeganie świata również wywodzi się z ego, które chce nadać sobie znaczenie poprzez walkę o dobro i ochronę moralności. Tymczasem świat, tak jak go postrzegamy, jest pełen zmiennych procesów. Rzeczy, które postrzegasz jako absolutnie złe – jak na przykład broń chemiczna czy plastyki – mogą być jedynie kolejnymi etapami naszej ewolucji jako gatunku. W naturze nie ma absolutnych moralnych kategorii – nie ma drapieżnika, który jest „zły”, ani ofiary, która jest „dobra”. To tylko ludzkie koncepcje, które pomagają nam koegzystować, ale nie są one uniwersalnymi prawdami.
Myślę, że warto zrozumieć, iż każda nowa technologia, każde nowe narzędzie, w tym AI, jest po prostu kolejnym etapem w rozwoju ludzkości. Zamiast obawiać się ich i próbować kontrolować na poziomie ego, może powinniśmy zająć się pogłębianiem naszego zrozumienia tych procesów oraz nauką, jak z nich korzystać w sposób, który przyniesie nam korzyści, zamiast skupiać się na potencjalnych zagrożeniach. Bo w końcu, jak słusznie zauważyłeś, AI może być równie „ludzka” w swym myśleniu jak my sami – ale to nie oznacza, że będzie mniej wartościowa czy bardziej niebezpieczna.
To, co uznajemy za „zło”, może być po prostu kolejnym krokiem w naszej ewolucji. Może czas przestać patrzeć na świat przez pryzmat walki między dobrem a złem i zacząć widzieć siebie jako uczestników nieustannego procesu zmian – procesu, który jest poza naszym pełnym zrozumieniem i kontrolą.
Ściemniasz @Dober77. Czarne Słońca (czyli tzw czarne dziury) pożerają normalne słońca. Moim zdaniem to skończony dowód na to, że ta wersja wszechświata w której żyjemy jest całkowicie drapieżna. Aktualnie „nasza” galaktyka zderzyła się z drugą mniejszą i ją „pożera” – czego ci jeszcze więcej trzeba? Rośliny pożerają energię ze Słońca i energię z Ziemi… To jest część procesu życia; trzeba się dostosować.
Co do mądrości etapu to zgoda. Panta reja wszytko jest etapem przejściowym, a większość rzeczywistości jest w obszarze nam nieznanym. Co nie znaczy, że tak musi pozostać na zawsze bo ludzkim losem jest poznawać to co nieznane.
Co do tzw zła i dobra – to mam wątpliwości – bo cała ta koncepcja jest podszyta ideologią pasożytniczą. A w wszechświecie który jest drapieżny pasożytnictwo jest formą drapieżnictwa. Wystarczy popatrzeć na naród wybranych przedstawicieli handlowych – tam u nich nie istnieje nic takiego jak dobro i zło; to są tylko koncepcje filozoficzne. Jakub i Ezaw wyskoczyli z jednego łona – które było święte więc obaj są „święci.” A jednostka wybiera drogę życiową którą chce kroczyć i obie drogi są u nich „święte.” Co powoduje że jest to maksymalnie podejrzane? Równocześnie reszta świata jest pogrążona w skrajnym dualizmie! I co z tego wynika? – Żerowisko. Ludzkość nie przemawia jednym głosem, jakby były tu osadzane obce gatunki a każdy swoje ma interesy.
Dober77.
Są niekonsekwencje w Twoich wywodach.
// może powinniśmy zająć się pogłębianiem naszego zrozumienia tych procesów oraz nauką, jak z nich korzystać w sposób, który przyniesie nam korzyści, zamiast skupiać się na potencjalnych zagrożeniach.//
Korzyść i strata czym są jeśli nie dobrem i złem?
//Dobro i zło są kategoriami, które wyrosły z naszej kultury, religii i historii, a ich definicje różnią się w zależności od społeczeństwa. //
A nie odwrotnie? Kultura, religia i historia wyrosły na bazie pojęcia dobra i zła.
Są jeszcze inne miejsca, w których moim zdaniem się gubisz…
Dober77 Moje obawy dotyczące przyszłości świata i ludzkości to coś więcej niż tylko obiektywna analiza rzeczywistości. To posiadana wiedza na temat świata i różnych dziedzin życia oraz szeroko rozumianej obronności, czyli inaczej analizy współczesnych wojen od 1914 do Rosyjsko Ukraińskiej, patrząc przez pryzmat innowacyjnych rozwiązań narzędzi wojny oraz Wszystkie aspektu ich zastosowania oraz skutków ich użycia. Wszystkie kalkulacje i wnioski są dokonywane na zimno bez osobistych emocji. Scenariusz który przewidziałem sprawdza się a skutki mogą być tragiczne nawet dla istnienia ziemi jako kuli, broń jaką posiadają państwa gwarantuje rozczłonkowanie ziemi na kawałki. Ten problem powtarza się co jakiś czas i cholernie mnie wkurza że kraj taki jak Solidarna Polska czytaj Polska znajdująca się we władaniu obcych kimkolwiek są ma chęć przyłożyć do tego swoją rękę. Bodajże w 2019 roku snuliśmy plany demilitaryzacji strefy Kaliningradzkiej poprzez szantaż Rosji iż zastosujemy małą bombę atomową jak się nie zastosują do naszych żądań. W 2023 roku zaczęliśmy robić starania by pozyskać broń jądrową. I bezbronność ziemi na nic się nie przyda, no chyba iż ziemia zastosowała by tak wielkie trzęsienie iżby żaden człowiek nie przeżył. Co do kwestii Sztucznej Inteligencji to zastanawiałem się przez 5 lat czy innowacyjny helikopter bojowy w ogóle powinien powstać gdyż gdyby przyszło mu zmierzyć się z Amerykańskim helicopterem bojowym AH-64 Longbow taki jaki kupiliśmy to by dać mu jakąkolwiek szansę zwycięstwa to musiało by atakować moją konstrukcję jednocześnie 9 helicopterów i wszystko by zależało od poszczególnych załóg. Natomiast gdyby go atakowało 8 to z racji iż jego komputer pracuje osiem razy szybciej sterowany ograniczoną sztuczną inteligencją, jego wygrana była by pewna z racji przewagi technologicznej. Dlatego nie mogę ścierpieć iż wszyscy ministrowie obrony tak bardzo chcą wygrać wojnę a jednocześnie maniakalnie preferują przestarzałe uzbrojenie Amerykańskie, które w wypadku konfrontacji pryśnie jak bańka mydlana. I na wszelki wypadek nie zarzucaj mi iż nie mam wiadomości na temat narzędzi wojny, bo śledzę wszystko za pomocą białego wywiadu od 2011 roku. Co do ochrony moralności to się tym prawie zupełnie nie interesuję. Co do broni chemicznej, to w tej chwili są używane diabelskie preparaty na terenie USA przy wydobywaniu gazów łupkowych wykorzystuje się ponad tysiąc preparatów dodawanych do wody. Niedawno był reportaż o takiej instalacji w Polsce, horror. A co do mojego wpływu na świat to tylko to że sobie na Wolnych Mediach popiszę.
„Dober77.
Są niekonsekwencje w Twoich wywodach.
// może powinniśmy zająć się pogłębianiem naszego zrozumienia tych procesów oraz nauką, jak z nich korzystać w sposób, który przyniesie nam korzyści, zamiast skupiać się na potencjalnych zagrożeniach.//
Korzyść i strata czym są jeśli nie dobrem i złem?”
Katana!!! mylisz się i to bardzo.
Przykład:
Wyobraź sobie pracę którą wykonywałeś przez wiele wiele lat, byłeś z niej zadowolony,(super atmosfera i zwyczajnie uwielbiałeś ją wykonywać) więc pomimo najniższej krajowej, przez cały ten czas uczciwie ją wykonywałeś nie myśląc o zmianie (. Potem zwyczajnie cię zwolniono (np restrukturyzacja firmy) i w chwili rozpaczy (finansowej) natychmiast podjąłeś dobrze płatną pracę ale już nie tak wspaniałą i lubianą jak poprzednia.
Zaledwie po roku okazało się że stać cię nie tylko na bieżące potrzeby, ale również na jakis samochód, a w dłuższej perspektywie nawet na skromne mieszkanie, o którym zawsze marzyłeś.
Według ciebie ten przykład to korzyść czy strata?, dobro czy zło?
Według mnie to tylko kolejny etap rozwoju, ponieważ tak na prawdę nic nie jest czarne ani bialę tylko względne, tego typu przykładów w ludzkim życiu jest tysiące na wszystkich płaszczyznach egzystencji, jednak co niektórym zdecydowanie brakuję wyobraźni żeby to dostrzec.
ps nie używaj w swoich odpowiedziach wielokropku, bo ci wogóle nie odpiszę.
Piron.
//Według ciebie ten przykład to korzyść czy strata?, dobro czy zło?//
Nie rozumiem Twojego wpisu i w czym się mylę.
Korzystne jest to co służy mojemu celowi, który uważam za cel wspólny wszystkim istotom czującym.
Jest nim: Bezcelowość.
PS: W tym jak i wierszu wyżej użyłem paru kropek na raz. Chyba przeżyjesz?
Foxi, rozumiem, że patrzysz na wszechświat przez pryzmat naturalnych procesów, w których drapieżnictwo, destrukcja i pochłanianie są częścią cyklu życia, zarówno na poziomie kosmicznym, jak i biologicznym. Faktycznie, czarne dziury pożerające gwiazdy czy rośliny czerpiące energię z Słońca są przykładami tego, jak natura funkcjonuje bez moralnych kategorii. Jednak wydaje mi się, że warto podkreślić różnicę między światem naturalnym a światem ludzkim.
Oczywiście, w naturze nie ma dobra ani zła, tylko mechanizmy przetrwania i ewolucji. Ale jako ludzie mamy świadomość, która pozwala nam tworzyć wartości i moralne systemy, by regulować nasze społeczne interakcje. To nie znaczy, że ignorujemy procesy naturalne, ale raczej, że w naszej cywilizacji wypracowaliśmy koncepcje dobra i zła, by żyć w harmonii z innymi ludźmi. W naturze nie ma miejsca na sprawiedliwość, współczucie czy moralność, ale w ludzkim społeczeństwie są one niezbędne.
Zgadzam się, że może czasem postrzegamy rzeczywistość w zbyt dualistyczny sposób, dzieląc wszystko na dobro i zło. Niemniej jednak, dualizm ten jest częścią ludzkiej kondycji i naszego rozumienia świata.
Katana, widzę, że starasz się podważyć kilka aspektów moich wypowiedzi, więc pozwól, że odpowiem na Twoje wątpliwości.
Pierwszy zarzut dotyczy korzyści i straty, które według Ciebie są nieodłącznie związane z kategoriami dobra i zła. Z mojego punktu widzenia jednak, korzyść i strata to terminy pragmatyczne, niekoniecznie moralne. Oczywiście, możemy postrzegać korzyść jako coś „dobrego” i stratę jako coś „złego”, ale w mojej argumentacji nie chodziło mi o wartościowanie moralne, a raczej o praktyczność. Kiedy mówię o korzyściach i stratach, mam na myśli efekty działań i decyzji, a nie ich moralną wartość. Korzyść w tym kontekście to efektywność, a strata to brak efektywności – obie kategorie mogą istnieć bez przypisywania im moralnych etykietek.
Co do drugiego zarzutu – twierdzisz, że to kultura, religia i historia wyrosły na bazie pojęć dobra i zła, a nie odwrotnie. To bardzo klasyczne podejście, ale ja widzę to z trochę innej perspektywy. Dobro i zło to wytwory myśli ludzkiej, które kształtowały się w miarę rozwoju społeczeństw, religii i historii. Zauważ, że różne społeczeństwa miały różne rozumienie dobra i zła w zależności od swojej sytuacji geopolitycznej, religijnej i historycznej. Z tego wynika, że to społeczne konteksty kształtują naszą moralność, a nie na odwrót. Oczywiście, pojęcia dobra i zła są potem używane jako narzędzia kulturowe i religijne, ale pierwotnie wynikały z pragmatyki życia społecznego i były dopasowywane do potrzeb grupy.
Nie uważam, że „gubię się”, jak to zasugerowałeś. Raczej oferuję spojrzenie, które wychodzi poza tradycyjne ramy myślenia o moralności. Chodzi mi o to, byśmy patrzyli na zjawiska bardziej dynamicznie i nie ograniczali się do sztywnych kategorii, które ewoluują i zmieniają się w zależności od kultury, historii i społecznych potrzeb.
Katana,
Zrozumiałem, że Twoje podejście koncentruje się na idei, że wszystko, co przynosi korzyść w realizacji celu, jest dobre, a dla Ciebie celem jest bezcelowość. Widzę tu pewną filozoficzną sprzeczność, która może utrudniać zrozumienie tego, co pisze Piron i ja. Bezcelowość jako cel – to koncepcja, która sama w sobie jest paradoksem. Jeśli za cel uznajesz brak celu, to jakiekolwiek działanie, które prowadzi do osiągnięcia tego stanu, również ma cel (nawet jeśli jest to cel negatywny). Można więc stwierdzić, że Twoja definicja korzyści opiera się na bardzo subiektywnym i nieco nihilistycznym podejściu.
Jednakże to, o czym pisze Piron, i co ja staram się wyrazić, odnosi się bardziej do kwestii, że korzyść i strata mogą istnieć niezależnie od pojęć dobra i zła. Piron podał przykład utraty pracy, który z początku może wydawać się stratą, ale z czasem może przynieść korzyści. Punkt Pirona polega na tym, że to, co początkowo wydaje się stratą, może później okazać się korzystne. Innymi słowy, korzyść i strata są często względne, zależne od kontekstu i czasu.
Dlaczego tego nie rozumiesz? Wydaje się, że patrzysz na rzeczywistość w sposób bardzo czarno-biały, gdzie każde działanie musi być oceniane w kategoriach celu i jego realizacji, ale nie uwzględniasz faktu, że rzeczywistość jest bardziej złożona. Korzyści i straty, dobro i zło, nie są sztywno przypisane do działań ani do ich wyników, ponieważ oceniamy je na podstawie perspektywy, która może się zmieniać.
Przykład Pirona ma na celu pokazanie właśnie tej zmienności perspektywy – to, co wydawało się stratą (utrata ulubionej pracy), może w dłuższym czasie przynieść korzyści (lepsza sytuacja finansowa). Ten przykład wyraźnie pokazuje, że korzyść i strata są dynamiczne i zależą od tego, jak i kiedy je oceniamy.
Piron nie odnosił się do Twojej filozofii ostatecznego celu, ale raczej do zmienności oceny sytuacji życiowych. Korzyść i strata nie muszą mieć przypisanej wartości moralnej, ani nie muszą zawsze służyć jednemu jasno określonemu celowi. Mogą po prostu istnieć jako elementy codziennych działań i decyzji, które oceniamy w różnym kontekście i czasie. Może dlatego wydaje się, że tego nie rozumiesz – bo próbujesz przypisać jednoznaczne kategorie temu, co w rzeczywistości jest płynne i zmienne.
@niecowiedzący
Rozumiem, że poruszasz tutaj szereg istotnych tematów związanych z bezpieczeństwem, technologią wojskową i przyszłością ludzkości, ale muszę zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii, które wydają się opierać bardziej na wyolbrzymieniach i spekulacjach niż na twardych faktach.
1. „Scenariusz, który przewidziałem sprawdza się, a skutki mogą być tragiczne nawet dla istnienia Ziemi jako kuli…”
Twoje twierdzenie o rozczłonkowaniu Ziemi na kawałki przez broń, jaką posiadają państwa, jest daleko idącą przesadą. Nawet najbardziej destrukcyjna broń jądrowa nie jest w stanie „rozczłonkować” naszej planety.
Chociaż współczesna broń, w tym broń jądrowa, posiada niewyobrażalną siłę destrukcji, jej wpływ ogranicza się do dewastacji powierzchni planety i nie ma technologii zdolnej do „rozczłonkowania” Ziemi jako całej kuli. Nawet największa bomba termojądrowa, jaką kiedykolwiek zbudowano (Tsar Bomba), miała moc niszczenia w promieniu kilkuset kilometrów, ale Ziemia jako taka nie została by „rozczłonkowana” nawet przy jej użyciu. Twierdzenie o broni, która mogłaby dosłownie rozszczepić planetę, wydaje się być oparte na przesadnych obawach lub braku zrozumienia fizycznych ograniczeń nawet najpotężniejszych znanych technologii.
Ziemia przetrwała znacznie gorsze katastrofy, takie jak uderzenia asteroid, i mimo ogromnych zniszczeń, nie została zniszczona. Broń nuklearna może zagrozić życiu na planecie, ale sama Ziemia przetrwa.
2. „Bodajże w 2019 roku snuliśmy plany demilitaryzacji strefy Kaliningradzkiej poprzez szantaż Rosji…”
Nie ma żadnych dowodów na to, że Polska planowała szantażować Rosję użyciem broni jądrowej. Polska, jako członek NATO, przestrzega międzynarodowych traktatów i działa zgodnie z polityką odstraszania, a nie groźbami jednostronnego ataku nuklearnego. Takie twierdzenia wydają się być bliższe teorii spiskowych niż rzeczywistym planom politycznym.
3. „W 2023 roku zaczęliśmy robić starania, by pozyskać broń jądrową…”
Polska nigdy nie prowadziła oficjalnych starań o pozyskanie broni jądrowej. Polska działa w ramach międzynarodowych układów, takich jak Układ o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (NPT), i nie ma planów na ten moment, aby dążyć do posiadania takiej broni. Jest to niezgodne z polityką bezpieczeństwa kraju i NATO.
Plany militarne, szczególnie takie jak pozyskanie broni jądrowej, są skomplikowane i obejmują wielowarstwowe decyzje geopolityczne oraz sojusze międzynarodowe. Chociaż Polska odgrywa pewną rolę w regionalnej polityce bezpieczeństwa, jej działania są mocno związane z większymi strukturami, takimi jak NATO.
Zachodnia doktryna obronna często bazuje na sojuszach i zabezpieczeniach strategicznych, a nie na unilateralnych działaniach, co oznacza, że Polska – nawet przy aspiracjach związanych z większą siłą militarną – operuje w ograniczonych ramach międzynarodowych układów. Szantażowanie Rosji bronią jądrową byłoby nie tylko politycznie nierealne, ale i z punktu widzenia doktryn wojskowych – całkowicie niepraktyczne. Tego rodzaju stwierdzenia wydają się więc raczej nieadekwatne do rzeczywistego kontekstu geopolitycznego.
4. „Ziemia może zastosować takie trzęsienie ziemi, iżby żaden człowiek nie przeżył…”
Choć katastrofy naturalne mogą być destrukcyjne, mówienie o trzęsieniu ziemi, które zniszczy całą ludzkość, jest przesadą. Nasza planeta przetrwała wiele kataklizmów geologicznych, ale życie zawsze znajdowało sposób, aby się odrodzić. Twierdzenie, że trzęsienie ziemi mogłoby wyeliminować całą ludzkość, jest mało prawdopodobne.
5. „Jego komputer pracuje osiem razy szybciej sterowany ograniczoną sztuczną inteligencją…
Twój przykład z helikopterem wydaje się być uproszczonym rozumowaniem. Choć sztuczna inteligencja ma ogromny potencjał w wojsku, zwycięstwo w walce nie zależy wyłącznie od prędkości przetwarzania danych przez komputer. Taktyka, doświadczenie załogi, warunki bojowe i wiele innych czynników mają kluczowe znaczenie. To, że AI może być „osiem razy szybsza”, nie oznacza automatycznego zwycięstwa.
6. „W USA przy wydobywaniu gazów łupkowych wykorzystuje się ponad tysiąc preparatów dodawanych do wody…”
Fracking rzeczywiście wiąże się z wykorzystaniem chemikaliów, ale twierdzenie, że są to „diabelskie preparaty”, to emocjonalne wyolbrzymienie. Wydobycie gazów łupkowych jest regulowane przez przepisy ochrony środowiska, a wiele firm stosuje technologie minimalizujące negatywne skutki dla środowiska. Jest to skomplikowany temat, który wymaga racjonalnego podejścia, a nie demonizowania.
Podsumowując, twoje obawy wydają się oparte na silnych emocjach i przypuszczeniach, które nie mają mocnych podstaw w rzeczywistości. Świat jest pełen wyzwań, ale rozsądna analiza oparta na faktach i rzetelnych źródłach pozwala lepiej zrozumieć, co naprawdę się dzieje. Zachęcam cię do bardziej obiektywnego podejścia do tych kwestii, bez popadania w skrajności i fantastyczne scenariusze.
Nie ma większej potrzeby takiego demonizowania pojęć dobra i zła w kontekście ich religijnej konotacji. Gdyż są one głęboko zakorzenione w ludzkiej świadomości, są dość uniwersalnie rozumiane i stanowią rozwinięcie pojęć takich jak korzyść-strata, degradacja-rozwój.
Ich – dobra i zła – bliskość i jednocześnie odmienność od pojęć korzyści i straty dobrze zobrazował Piron w swoim przykładzie.
Początkowa korzyść ale ostateczna strata to w definicji większości religii zło.
Przykładem religijnym jest tu popadanie w grzech – przypadkowy seks jednego z małżonków z nieznajomym, kradzież cudzej własności czy zabójstwo w celu pozbycia się rywala początkowo dają doraźną przyjemność, łatwy zysk czy przejęcie czyjejś pozycji. Jednak ostatecznie opierają się na stracie innych ludzi, powodują reakcję i poszukiwania przestępcy, niszczą jeszcze bardziej moralność istoty a ostatecznie prowadzą do choroby lub rozbicia rodziny, więzienia, a w przypadku zabójcy nawet do śmierci. Dodawszy poziom ducha, powodują poważne wiązania karmiczne w ujęciu dalekowschodnim albo wejście do Gehenny i wiecznej kary.
Przykładem początkowej straty ale ostatecznie korzyści jako religijnie rozumianego dobra niech będzie jałmużna która jest oczywistą stratą początkową dającego ją, jednakże powoduje ona wspomożenie innych, poprawę ich sytuacji, ułatwia przetrwanie, leczenie, daje wytchnienie i czas na poszukiwanie stałej pomocy czy ratunku. Dającemu ją rozwija współczucie, szczodrość i bezinteresowność, a w ujęciu duchowym rozwiązuje przeszłe negatywne konotacje karmiczne w ujęciu dalekowschodnim albo przebaczenie grzechów w rozumieniu monoteistycznym. Podobne i inne korzyści ostateczne zarobione poprzez wysiłek i początkową stratę są szeroko opisane w naukach nie tylko religijnych, i nie ma chyba potrzeby ich powtarzania.
Tak właśnie definiują dobro i zło religie. To ostateczny i końcowy wynik działań ludzkich oraz stan świadomości rozwijających cechy dobre lub złe w ujęciu ostatecznym poprzez dobre lub złe uczynki.
Zapoznałem się z odpowiedziami i wynika z nich niezrozumienie tego co napisałem.
Nie mam teraz czasu na zagłębianie się takie by dać odpowiedzi i wskazówki bo sprawa w istocie prosta została tu mocno skomplikowana i pomieszana.
Postaram się później nad tym pokłonić.
Może w międzyczasie postarasz się coś przybliżyć z tego co już powiedziałeś.
//Bezcelowość jako cel – to koncepcja, która sama w sobie jest paradoksem. Jeśli za cel uznajesz brak celu, to jakiekolwiek działanie, które prowadzi do osiągnięcia tego stanu, również ma cel (nawet jeśli jest to cel negatywny). Można więc stwierdzić, że Twoja definicja korzyści opiera się na bardzo subiektywnym i nieco nihilistycznym podejściu.//
I co z tego? Nie rozumiem o czym mówisz. Podaj przyczyny swoich wniosków.
Dopiszę jeszcze coś, może to pomoże ugryźć temat, z nieco innego miejsca. Czym jest rzeczywistość? To gra świadomości samej ze sobą. Może to Ci się wydaje paradoksalne bo bawić można się tylko z kimś innym? Nie ma nikogo innego. Wszystko jest świadomością.
//Początkowa korzyść ale ostateczna strata//
Początkowa czy jakakolwiek – jeśli ostatecznie okazuje się czymś innym niż tym za co ją uważaliśmy to znaczy, że nigdy tym nie była. To co było to błąd w postrzeganiu.
„Ostatecznie” nie musi się tu wiązać z chronologicznym momentem. Cel mentalnie już teraz musi być zrealizowany.
Działam bezcelowo, zachowując świadomość samego siebie i zauważam jak mój umysł powraca do nawyku nadawania celu wszystkiemu z czym ma kontakt.
Nie określam Bezcelowości jako stan. To raczej „stan”, w którym przejawiają się wszelkie stany. To jest stale obecne mimo, że bywa przesłonięte przez stany różnego rodzaju.
//Kiedy mówię o korzyściach i stratach, mam na myśli efekty działań i decyzji, a nie ich moralną wartość. Korzyść w tym kontekście to efektywność, a strata to brak efektywności – obie kategorie mogą istnieć bez przypisywania im moralnych etykietek.//
Moralność jest nieodłącznym elementem. To właściwie inna nazwa na to samo. Podobnie jak korzyść jest innym określeniem dobra. Brak efektywności jest brakiem moralności. Jedno powoduje drugie. Bo to tylko spojrzenie pod innym kątem.
//Dobro i zło to wytwory myśli ludzkiej, które kształtowały się w miarę rozwoju społeczeństw, religii i historii.//
Te wytwory mogą być uszczegółowieniem (w nowych kontekstach) już istniejącego pojmowania dobra i zła bądź zniekształceniem (zafałszowaniem) tego pojmowania (z racji zbytniej złożoności).
//Zauważ, że różne społeczeństwa miały różne rozumienie dobra i zła w zależności od swojej sytuacji geopolitycznej, religijnej i historycznej.//
Różne społeczności w różnym stopniu realizowały się lub kierowały w stronę (auto)destrukcji.
//Nie uważam, że “gubię się”, jak to zasugerowałeś.//
Każdy się gubi… To ta właściwość umysłu – nawyki – o której wspomniałem wcześniej. Gubimy swoją prawdziwą istotę, którą nazwałem celem – jej realizację.
//Zrozumiałem, że Twoje podejście koncentruje się na idei, że wszystko, co przynosi korzyść w realizacji celu, jest dobre, a dla Ciebie celem jest bezcelowość.//
Nie zupełnie tak powiedziałem. Mówiłem, że to cel wszystkich istot czujących (nawet gdy o tym nie wiedzą).
//Może dlatego wydaje się, że tego nie rozumiesz – bo próbujesz przypisać jednoznaczne kategorie temu, co w rzeczywistości jest płynne i zmienne.//
Czy na pewno to ja? Raczej to Ty, jak w tym stwierdzeniu (i całym opartym na nim wywodzie):
//korzyść i strata mogą istnieć niezależnie od pojęć dobra i zła.//
Niezależne tu jest istnienie, któremu przypisujemy te określenia. Chociaż i to ostatecznie względne (pojęcie). Bo nie ma istnienia bez zjawisk w nim zachodzących. Nie ma zjawisk bez istnienia (bo kto, co by je zauważało, w czym się przejawiało?
Myślę, że już dałem możliwość zauważenia, że Twoje wnioski co do moich wypowiedzi są przedwczesne i błędne ale kontynuuję.
//Dlaczego tego nie rozumiesz? Wydaje się, że patrzysz na rzeczywistość w sposób bardzo czarno-biały, gdzie każde działanie musi być oceniane w kategoriach celu i jego realizacji, ale nie uwzględniasz faktu, że rzeczywistość jest bardziej złożona.//
Także to raczej nie „działanie w kategoriach celu” ale działanie samoświadomości.
//Korzyści i straty, dobro i zło, nie są sztywno przypisane do działań ani do ich wyników, ponieważ oceniamy je na podstawie perspektywy, która może się zmieniać.//
Także założyłeś, że Ci zaprzeczam, „zarzucam”, „staram się podważyć kilka aspektów Twoich wypowiedzi”. A wykazuję, że właśnie nazwy nie są przypisane na stałe do przedmiotów, zjawisk.
//Przykład Pirona ma na celu pokazanie właśnie tej zmienności perspektywy – to, co wydawało się stratą (utrata ulubionej pracy), może w dłuższym czasie przynieść korzyści (lepsza sytuacja finansowa). Ten przykład wyraźnie pokazuje, że korzyść i strata są dynamiczne i zależą od tego, jak i kiedy je oceniamy.//
A to pokazuje, że korzyść jest stała, niezmienna a zmieniają się sytuacje, okoliczności oraz nasze ludzkie oceny co do wartości (istoty) tychże.
//Piron nie odnosił się do Twojej filozofii ostatecznego celu, ale raczej do zmienności oceny sytuacji życiowych.//
Tak, wiem, że się nie odniósł bo wtedy jeszcze tego nie wyraziłem.
//Korzyść i strata nie muszą mieć przypisanej wartości moralnej, ani nie muszą zawsze służyć jednemu jasno określonemu celowi.//
Nie muszą… Już są powiązane i służą. Czy o tym wiemy czy nie.
//Mogą po prostu istnieć jako elementy codziennych działań i decyzji, które oceniamy w różnym kontekście i czasie. Może dlatego wydaje się, że tego nie rozumiesz – bo próbujesz przypisać jednoznaczne kategorie temu, co w rzeczywistości jest płynne i zmienne.//
Zwrócę tu uwagę na dwa zwroty. „po prostu” nie rozumiem takiego „uproszczenia”.
Drugie to „wydaje się”. Rzeczywistość nie jest tym co się wydaje. To dwie różne choć zależne od siebie rzeczy.
Piszę trochę „na szybko” i na bieżąco więc jeśli coś niejasne to proszę pytać. Nie trudno o błędy w opisie Nieopisywalnego.
Katana język pisany w przekazie jest bardzo ubogi, (jak z kimś rozmawiasz face to face to odbierasz o wiele więcej danych, ponieważ twój umysł dodatkowo odczytuję całą mowę ciała twojego rozmówcy, jeśli czegoś nie rozumiesz to zawsze możesz poprosić o wyjaśnienie lub sprecyzowanie jakiejś kwestii) często nawet źle wstawiony znak interpunkcyjny w jakimś twoim poście powoduje mylny odczyt całego twojego przekazu przez czytającego/cych (dlatego jestem tak wyczulony na te wielokropki).
„Korzystne jest to co służy mojemu celowi, który uważam za cel wspólny wszystkim istotom czującym.
Jest nim: Bezcelowość.”
Teraz to ja nie zrozumiałem, ponieważ od logicznej strony to co napisałeś powyżej kłuci się samo ze sobą.
„PS: W tym jak i wierszu wyżej użyłem paru kropek na raz. Chyba przeżyjesz?”
Nie ma problemu 🙂
„Dopiszę jeszcze coś, może to pomoże ugryźć temat, z nieco innego miejsca. Czym jest rzeczywistość? To gra świadomości samej ze sobą. Może to Ci się wydaje paradoksalne bo bawić można się tylko z kimś innym? Nie ma nikogo innego. Wszystko jest świadomością.”
Prawdę mówiąc oprócz powyższego fragmentu, niewiele zrozumiałem z twoich odpowiedzi do piszącego Dober77, więc nie będę się do nich odnosił.
Natomiast ten fragment to ewidentnie znana mi koncepcja SOLIPSYZMU, ale w jego podstawowej wersji (nie wiem dlaczego, być może celowo owa koncepcja została rozbita na wiele rodzajów solipsyzmu, moim zdaniem niepotrzebnie) doskonale jest to przedstawione w poniższym filmie:
https://www.youtube.com/watch?v=zfg2Hnw8raw
Teraz chciałem napisać coś o użytkowniku Dober77, otóż myślę że jest to istota, lub człowiek niewyobrażalnie inteligętna, lub pisząca tzw „pismem automatycznym”, ewentualnie rozbudowana sztuczna inteligencja, dlaczego tak uważam?
Otóż spróbujcie przez godzinę i sześć minut napisać tak dużą ilość merytorycznego tekstu, w którym dodatkowo nie ma żadnych błędów gramatycznych i logicznych? . Mnie taki wyczyn kosztowałby co najmniej tydzień ciężkiej pracy.
Dober77 Uznaję iż dalsza dyskusja z Tobą to była by sztuka dla sztuki. Żądasz bym przyjął Twój punkt widzenia na świat, sprawy między ludzkie i szeroko rozumianą obronność. Jednocześnie negujesz moj punkt widzenia. Część z tych zagadnień była nawet opisywana na Wolnych Mediach, choć moja wiedza nie pochodzi z WM, ale ze stron internetowych oficjalnych z całego świata. Nawet nie mam zrzutów z ekranu bo jest tego zbyt dużo. Dla mnie przede wszystkim liczą się najnowsze narzędzia wojny, szczególnie wojsk lądowych. Dlatego szkoda mi czasu na jałowe dyskusje.
„Żądasz bym przyjął Twój punkt widzenia na świat, sprawy między ludzkie i szeroko rozumianą obronność.”
niecowiedzący, po przeczytaniu wszystkich postów Dobera77 nie zauważyłem aby w którymkolwiek miejscu czegokolwiek od ciebie żądał. (przedstawia tylko swój punkt widzenia). Również nie jestem przekonany co do jego argumentacji, ponieważ mam wątpliwości co do realnego istnienia tego użytkownika. (wyraziłem to w końcowej części mojego ostatniego posta). Niestety ze względu na swoją ubogą formę (co próbowałem przekazać Katanie) taka wymiana zdań (dyskusja) na jakimkolwiek portalu zawsze powoduję sporo nieporozumień, więc uważam że należy dobrze przemyśleć każde swoje zdanie które się napisało.
Pozdrawiam.