Liczba wyświetleń: 968
Przy obecnych płacach przeciętny polski pracownik musiałby oszczędzać na zakup mieszkania przez co najmniej 36 lat.
Forsal.pl przywołuje niedawno opublikowane przez GUS badania, według których przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosi obecnie 4600 zł brutto. Ma ono niewiele wspólnego z prawdziwymi realiami rynku pracy, ale nawet jeśli założymy, że jest autentycznie „przeciętne” dla części grup zawodowych, to nawet dostający tyle pracownik musiałby pracować na mieszkanie o powierzchni 55 metrów kwadratowych… przez minimum 36 lat.
Dotyczy to sytuacji, gdy pod uwagę weźmiemy uśrednioną dla całego kraju cenę metra kwadratowego mieszkania – 4635 zł w 2016 r. Drugim założeniem jest przyjęcie, że taka osoba odkładałaby miesięcznie 20 proc. swojego wynagrodzenia netto, co w przypadku wielu rodzin jest zupełnie niemożliwe.
36 lat to jednak nie najgorszy wynik z tych, do jakich doszli analizujący sytuację na rynku mieszkaniowym eksperci portalu RynekPierwotny.pl. Otóż jeśli weźmiemy pod uwagę nie cenę uśrednioną za metr, lecz tę obowiązującą dla siedmiu największych rynków w Polsce (najdroższych miast), to okres ten wydłuża się do 47 lat.
Analitycy przyjrzeli się także sytuacji osób zarabiających najmniej na rynku. O wiele dłużej na lokum musiałaby pracować osoba otrzymująca 1383 zł netto, czyli wynagrodzenie nadal nieosiągalne dla 10 proc. pracowników. W przypadku takiego człowieka z miesięczną pensją 1383 zł przykładowy czas pracy na mieszkanie wynosi odpowiednio 60 lat (lokal mający średnią cenę za metr) i 75 lat (lokal ze średnią ceną z siedmiu największych rynków). Analogiczny czas pracy na mieszkanie to 19 lat i 25 lat po uwzględnieniu sytuacji osoby zarabiającej 7200 zł brutto. Problem polega na tym, że w październiku 2016 r. takie wynagrodzenie (ok. 5083 zł netto) było nieosiągalne dla 90 proc. etatowych pracowników z podmiotów zatrudniających przynajmniej 10 osób.
Zdjęcie: Arcaion (CC0)
Źródło: NowyObywatel.pl
No to widać jak pięknie żyje się na świecie. Pracuj całe życie to może twoje dzieci będą coś z tego miały (o ile masz dzieci). Najgorsze jest jeszcze to, że na tym wszystkim zarabiają banki, które wcale nie mają pieniędzy a dają kredyt.
W roku 1990, bez żadnych protestów społecznych, rząd zlikwidował dotacje na mieszkania. Książeczki mieszkaniowe pozwalały na uzyskanie przydziału, płaciło się tylko 10% ceny mieszkania.