Czy w Polsce możliwa jest powszechna mobilizacja?

Opublikowano: 27.06.2024 | Kategorie: Historia, Polityka, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 2040

22 stycznia 1863 roku w następstwie „carskiej branki” wybuchło powstanie styczniowe. Branka, to nic innego jak mobilizacja. Poza tym, że interesy rządzących są sprzeczne z interesem obywateli, to nie można im zarzucić głupoty. Z pewnością pamiętają przyczyny zrywu z 1863 roku. Może nie obawiają się powszechnego buntu — bo i różnica w nastrojach społecznych, czy też klimat ówczesnych czasów, to czynniki, które sprzyjały insurekcji. Do tego ogromne zaplecze w organizacjach robotniczo patriotycznych — tzw. „czerwonych”. Mimo to nie udało się masowo zaangażować chłopów i mieszczan. Właśnie w tym historycy upatrują upadek tego powstania. Owszem, były pojedyńcze przypadki oddziałów chłopskich, jak choćby księdza Stanisława Brzóski na Podlasiu czy Jana Rudowskiego w Górach Świętokrzyskich, ale to kropla w morzu. W czynną walkę zaangażowały się jedynie dwie przeciwne sobie grupy społeczne — wspomniani już „czerwoni” oraz „biali”, czyli ziemiaństwo i burżuazja. Podobno historia uczy. Żeby jednak zbyt długo nie przynudzać tym wstępem, spróbujmy przełożyć to na współczesne realia.

Obecnie, żeby skutecznie przeprowadzić w Polsce mobilizację, władza musiałby taką informację, do samego końca, trzymać w ścisłej tajemnicy. Co byłoby, gdyby nagle okazało się, że powszechna mobilizacja jednak nie była fałszywą informacją? Czy Polacy wystąpiliby masowo przeciwko rządzącym?

Obecny przekrój społeczeństwa to niemal sami, niezrzeszeni w żadnej organizacji mieszczanie i chłopi. Kilku, których można zaliczyć do dawnego obozu „białych” – to ta setka, o której co roku pisze tygodnik Wprost i jeszcze kilkuset cwaniaków, którzy nie ujawnili majątków, nie ma też silnych i licznych organizacji patriotycznych czy robotniczych.

Polacy nie są społeczeństwem zdolnym do spontanicznego buntu, stanowczego i masowego sprzeciwu wobec rządzących. Muszą mieć wyrazistego przywódcę, aktywnie działać w ukierunkowanych organizacjach i mieć jasno sprecyzowanego, ale już osłabionego wroga. W Polsce powstania i zrywy niemal zawsze wybuchały, gdy wróg się wykrwawiał. W styczniowym Rosja była poobijana porażką po wojnie krymskiej, w wielkopolskim Niemcy po przegranej I wojny światowej, wielkopolskie z 1806 roku wybuchło na tyłach walczącej z Francją armii pruskiej i przy aktywnym wsparciu emisariuszy Napoleona, który wydał rozkaz tworzenia legii z dezerterów pruskiej armii, powstanie warszawskie wybuchło w momencie, gdy Armia Czerwona zbliżała się nad Wisłę, itp., itd.).

Owszem, będą marudzić, chodzić w marszach, protestach, palić świeczki w oknach, a w efekcie i tak zrobią to czego chcą rządzący. Tacy jesteśmy. O przełomie 1989 roku chyba rozpisywać się nie muszę, obietnice Zachodu, ogromne materialne wsparcie — można śmiało powiedzieć, że ówcześni przywódcy, to byli zawodowi, dobrze opłacani liderzy, którzy po przełomie radykalnie zmienili swój społeczno materialny status. Do tego mocno osłabiony Związek Radziecki — czyli wszystkie niezbędne w Polsce do buntu czynniki. Potem, mimo ekonomicznego ucisku początku lat dziewięćdziesiątych, licznych liderów politycznych, którzy usiłowali aktywizować społeczne niezadowolenie, i tak ogromna część naszego społeczeństwa wybrała najbardziej tragiczną formę sprzeciwu — samobójstwo.

Nie obalamy więc władzy siłą, jeśli nie mamy zagranicznego wsparcia, charyzmatycznych przywódców, a przeciwnik wcześniej się nie wykrwawił. Obecnie nie ma na polskiej scenie charyzmatycznego, antywojennego bohatera. Ludowego trybuna zdolnego poprowadzić masy. A polski rząd zakotwiczony w polityce i dyrektywach Unii Europejskiej realizuje interesy i cele rządu USA. Tym razem, w przeciwieństwie do sytuacji sprzed 1989 roku, szeroko rozumiany Zachód nie wspiera już oddolnych ruchów, bo ich interesy są rozbieżne.

Jeśli więc zaślepionym i wasalnym Ameryce politykom przyjdzie do głowy aktywne włączenie Polski do ukraińskiej rozróby, a do drzwi zapuka Żandarmeria Wojskowa z wezwaniem do służby — ci, którzy nie zdążyli uciec, lub łudzili się, że branka ich ominie, w znakomitej większość potulnie, może z lekkim oporem — wyrażonym pomrukiem niezadowolenia — pójdzie na zgotowaną im przez własny rząd rzeź. Ci, którzy faktycznie chcą walczyć, szukają przygód, z jakiś powodów nienawidzą Rosji i kochają samostijną Ukrainę już tam pojechali. I albo bardzo tego żałują, szukając wygodnej i niedrogiej protezy, albo zakładają kanały na „YouTube”, żeby trochę zarobić.

Reszta jedynie głośno wyraża swoje niezadowolenie. Ale kieruje je zarówno w stronę Rosji jak i Ukrainy, a raczej wobec przebywających w Polsce Ukraińców, Rosjan czy Białorusinów — czyli każdego, kto według przeciętnego Polaka mówi po rusku. Już wyobrażam sobie komentarze — przecież ruch oporu podczas II wojny światowej, powstania (o tym wyżej), Solidarność i upadek PRL w 1989 roku też wspomniałem. Więc jeszcze trochę historii; w całym polskim ruchu oporu podczas II wojny światowej zaangażowanych było jedynie trzy procenty społeczeństwa. Reszta — wielokrotnie spotkałem się z takimi głosami, a gdy raz się spotkałem, to szukałem dalej — dostosowała się do warunków okupacji. Niektórzy, zwłaszcza na wsiach chwalili niemiecki system, pojawiły się sklepy z towarami, których wcześniej nie sposób było dostać tzw. „syndykaty”, urzędy pracowały sprawniej — do lasu szli głównie ci, którzy nie mieli już innego wyjścia, byli poszukiwani, albo mieli charyzmatycznych i silnych przywódców. Podobnie było ze wszystkimi zakończonymi porażką powstaniami. Jedynie kilka lokalnych zrywów zakończyło się sukcesem. I teraz niektóre powtórzę, bo spełniają kolejne opisane warunki: największym udanym polskim powstaniem było powstanie wielkopolskie, ale i tutaj iskrą zapalną był przyjazd, 26 grudnia 1918 roku do Poznania Ignacego Jana Paderewskiego. A całość nie doszłaby do skutku, gdyby nie osłabienie Niemiec podczas I wojny światowej, sukcesem zakończyły się również powstanie sejneńskie z 1919 roku oraz II i III powstanie śląskie z lat 1920 i 1921. Powstanie wielkopolskie z 1806 roku, którego sukces przyczynił się do utworzenia Księstwa Warszawskiego i przyłączenia do niego większości Prus Południowych.

Spróbujmy teraz wyobrazić sobie polską armię zaraz po wprowadzonej niezapowiedzianej i nagłej powszechnej mobilizacji. Zniewieściali młodzieńcy, urzędnicy, księgowi? Kilkaset tysięcy ludzi, z których jedynie kilkanaście procent ma jakiś potencjał. Obawiam się jednak, że właśnie ci jako pierwsi wyjadą (nie używamy słowa „uciekną”, zawsze stosujemy eufemizmy) za granicę. Stamtąd będą dopingować rodaków, czyli urzędników, księgowych i zniewieściałą część niebinarnych, którzy jeszcze nie zdążyli zmienić w dowodzie swojej płci i imion na żeńskie.

Właśnie sobie to wyobraziłem, przepraszam, ze śmiechu muszę kończyć.

Autorstwo: Piotr Jastrzębski
Źródło: WolneMedia.net


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

10 komentarzy

  1. MariuszM 27.06.2024 08:46

    Niech ci co wywołują wojnę staną w pierwszym szeregu, a nie siedzą za biurkiem. Ci, którzy powołują poborowych, niech zgarną do kamasza całą swoją rodzinę. Ci którzy strzelają, niech strzelą do swojej najbliższej rodziny.

  2. Irfy 27.06.2024 09:26

    Po pierwsze, powstanie styczniowe było w 1863. Adminie, popraw to proszę, bo w oczy kłuje.

    Po drugie, jakakolwiek “powszechna mobilizacja” jest w Polsce nierealna. Powtarzam dużymi literami NIE-RE-AL-NA. I niemożliwa do wykonania. Zgodnie z art. 136 Konstytucji RP, powszechna mobilizacja może być zarządzona przez prezydenta na wniosek premiera w przypadku bezpośredniego, zewnętrznego niebezpieczeństwa dla państwa. To przepis – furtka, skonstruowany w taki sposób po to, żeby w razie potrzeby można było mobilizować wojsko jeszcze przedtem, zanim carskie wojska znajdą się gdzieś w okolicach Siedlec. W teorii mogłoby to zadziałać, w praktyce nie ma na to żadnych szans, choćby w związku z przynależnością Polski do NATO.

    Teoretycznie mobilizacja mogłaby zostać ogłoszona w związku z naporem uzbrojonych bandziorów na naszą wschodnią granicę. Zagrożenie jest, bezpośrednie i zewnętrzne również. Tylko że wszystkie próby ogłoszenia mobilizacji z tego powodu od razu spełzłyby na niczym, gdyż zostałyby z miejsca powstrzymane przez “Zachód”. Który żywiłby słuszne obawy, że car potraktuje takie posunięcie jako próbę dokonania jakiegoś ataku wyprzedzającego ze strony “postrzelonej Polski” a tym samym uzna to za “casus belli”. W związku z powyższym, gdyby dowolny polski premier odważyłby się coś takiego ogłosić, z miejsca zostałby przywołany do porządku przez Amerykanów i Niemców. Nie mówiąc już o dzikim kwiku wszelkiej maści postępowców w stylu pani Holland i Ochojskiej, gorących orędowniczek wpuszczania do naszego kraju wszelkich dzikusów. Według klucza – im dziksi i bardziej nienawistni do naszej kultury, tym lepsi.

    Oprócz tego mobilizacja mogłaby zostać ogłoszona, gdyby zauważono koncentrację carskich armii w okolicy Brześcia i Grodna. Również w tym wypadku mobilizacja byłaby uzasadniona i być może nie byłaby nawet utrącona przez “Zachód”. Tyle tylko, że z całą pewnością nie można by jej było ogłosić tajnie, z powodów logistycznych. Trzeba by przedtem wydrukować wezwania do stawienia się dla mężczyzn (i części kobiet), wydać Poczcie Polskiej odpowiednie polecenia, zatrudnić większą liczbę doręczycieli. Olbrzymia operacja logistyczna, która na pewno zostałaby błyskawicznie zauważona. Co działoby się później, łatwo sobie wyobrazić. Co najmniej połowa, jeśli nie większość potencjalnych ofiar tej mobilizacji usiłowałaby z Polski zwiać. Zabierając też rodziny i część dobytku. Co pociągnęłoby za sobą również szerokie grono tych, którym mobilizacja wprawdzie nie grozi, ale nie mają ochoty znaleźć się pod bombami, do tego potencjalnie – atomowymi.

    Chaos, jaki powstałby w takim wypadku byłby nie do opanowania nawet przez kompetentny rząd. Ale tutaj próbowałby go opanować “rząd” polski. Ale dobrze, załóżmy, że stanie się rzecz niemożliwa. Prawie nikt nie zwieje i nie będzie bałaganu. “Rząd” spokojnie ogłasza mobilizację, nieszczęśnicy zgłaszają się do komend uzupełnień. Rodzi się pytanie – gdzie ich rozlokować? Czym i w jaki sposób żywić? Co mieliby robić? Kto miałby ich szkolić i z czego? Taka operacja wymaga perfekcyjnie zorganizowanej logistyki. Owszem, jeśli mobilizację ogłaszano by w maju, można by nieszczęśników rozlokować na jakichś prowizorycznych polach namiotowych. I modlić się, żeby nie wybuchła wśród nich jakaś epidemia. Tyle że w sezonie jesienno-zimowym (czyli siedem miesięcy w roku) coś takiego jest niewykonalne. Co wtedy? Konfiskować duże hotele? Rozlokowywać rekrutów w dużych miastach? W takim wypadku – gdzie ich szkolić? Dowozić na jakieś poligony? Czym?

    Ale to jeszcze pikuś. Przypuśćmy, że mobilizacja zostaje ogłoszona tuż po tym, kiedy pierwszy carski czołg przekroczy granicę. W takim wypadku mamy skumulowany chaos z dwóch poprzednich punktów, powiększony o powszechną panikę wynikającą z rozpoczętych bombardowań. Oznacza to, że na “Zachód” w jednym momencie ruszyłoby z 15 milionów ludzi, jeśli nie więcej. Włącznie z listonoszami, którzy powinni roznosić wezwania, urzędnikami, którzy powinni zadbać o ich drukowanie i wszelkimi innymi uczestnikami procesu. Oraz oczywiście potencjalnymi poborowymi. W ten sposób nawet te szczątki, które jakimś cudem udałoby się zgromadzić w jakichś punktach ześrodkowania z miejsca zostałyby starte z powierzchni ziemi przez carską artylerię rakietową z Królewca. I to by było na tyle w temacie szumnej “mobilizacji”.

  3. Admin WM 27.06.2024 12:00

    Dziękuję za zwrócenie uwagi. Już poprawiłem.

  4. Katarzyna TG 27.06.2024 12:12

    @Irfy

    Po wlepianiu zdrowym ludziom kar po 30 tysięcy złotych za wyjście z domu czy najeździe łysych karków na TVP nie ma już w Polsce rzeczy nierealnych. Wszystko jest możliwe i wszystko można ludziom sprzedać to tylko kwestia stopnia bezczelności do jakiej władza skłonna będzie się posunąć. I nie będzie już żadnego bredzenia o praworządności w Brukseli, nikt palcem nie kiwnie.

  5. pikpok 27.06.2024 12:34

    W tym wypadku bardziej pasuje zwrot ,,mogilizacja”. Widać globalnej mafii pasożytdniczej bardziej zależy na konflikcie, ale to sankcje są chyba ich głównym celem. A wszystko to począwszy od WTC w USA poprzez plandemie służy jedynie wprowadzeniu zamordyzmu. Psychopaci chcą władzy nad całą ludzkością, co obecnie umożliwiają im nowe technologie i to takie o których nawet nie mamy zielonego pojęcia.
    I tylko ,,tresowane małpy” mogą być zadowolone.

  6. Irfy 27.06.2024 14:41

    @Katarzyna TG
    Wcisnąć da się wiele. Ale co innego wciskanie oszalałym ze strachu emerytom bajek o morderczym katarze, od którego może wybawić jedynie mokra szmata na twarzy i magiczny dekokt “wynaleziony” w miesiąc, a co innego wojna. Taka prawdziwa, z mobilizacją. TVP to również sprawa emerytów, bo poza nimi nikt tego badziewia nie ogląda.

    Gdyby ogłoszono mobilizację, chociaż nie, już gdyby się do niej zaczęto szykować, to masz milionowy eksodus na drugi dzień. I co wtedy? Zamkną zachodnią granicę? Jak? 30 tysięcy chłopa nie może sobie poradzić z kilkoma tysiącami agresywnych łapciuchów a tu będzie ponad milion zdesperowanych facetów. Rząd wyśle całą armię do ochrony zachodniej granicy? To absurd. Policji też nie wyśle, bo ma ich 100 tysięcy. Jak opróżni miasta z policjantów, to oprócz eksodusu będzie miał masowe rabunki.

    “Kary” też sobie może wlepiać. Jak będzie miał kim. Tylko że nawet w przypadku pogłosek o mobilizacji złotówkę z miejsca wezmą wszyscy diabli. Nie. Wojna to coś zupełnie innego od jakichś plandemii i innych szopek.

  7. Foxi 27.06.2024 15:58

    @Irfy bardzo celna analiza. Jednak trzeba cały czas popatrzeć na to co jest obecnie w krainie obłędnych chochołków. I z tego wyciągać wnioski. Stawiam taką tezę: A co jeśli tak bardzo zlasują mózgi fajno-polakom, że ci sami “wstawią” się do syfu tak jak ich poprzednicy chochoły? To co mam na myśli widać na materiale, który Maciak pokazał tu: https://www.youtube.com/watch?v=_maGPgn0Fvw początek od [36:20] Ktoś (…) dorabia polakom “morde” … nazistów. Identyczna metoda jak w krainie chochoła. Do tego Polska nie podpisała uchwały ONZ potępiającej faszyzm i nazizm. Zamknięcie granic czy wszelakie inne szykany dostaną “uzasadnienie” – w sumie one już są, na zachodzie ludzie gadają że “Polska dąży do wojny.” Wystarczy że sparaliżują czymś traumatycznym fajno-polaków, a ci zgodzą się na każdą głupotę tak jak zgodzili się na maseczki i preparaty. Do tego mobilizacje mogą robić częściową, np po 100 tyś. nie wszyscy naraz, tylko tak co 3 miesiące kolejna grupa do mogilizowania.

  8. Romeo 27.06.2024 16:42

    @Irfy ale i Foxi, skoro dopatrujesz sie w tym “celnej analizy” – ” Według klucza – im dziksi i bardziej nienawistni do naszej kultury, tym lepsi.”,
    jakiej “kultury”?
    Jakiś czas temu WM publikował charakterystykę cywilizacji zachodniej publikacją identyfikującą ją z krucjatami.
    https://wolnemedia.net/krucjata-istota-kultury-zachodu/
    To ta “kultura”?
    Czy może jej, tej niby “kultury”, jej immanenta, jako jej odwieczny znak rozpoznawczy, składowa: zdrada?
    Niewierność i sprzeniewierzanie się przedstawicieli tej “kultury zdrady” wobec przez samych siebie, jako przedstawicieli takiej “cywilizacji/zachodu” proponowanych wszelkimi możliwymi przysięgami przedstawicielom innych cywilzacji warunków poszanowania swojej tymi umowami gwarantowanej koegzystencji/cohabitation cywilizacyjnej?
    Które to przysięgi następnie były łamane, niedotrzymywane, ze szkodą dla drugiej strony zawartych w ten sposób porozumień i układów.
    A, jeśli dotarło, że sami jesteśmy sobie winni, za to z czym obecnie mamy do czynienia (możemy sięgnąć do pozbawionych jakiegokolwiek sensu działań Legionów na San Domingo, na polecenie Cesarza, ale nie musimy daleko szukać – współudział w napaści na Jugosławię, dalej Irak i Afganistan, bez wymaganego do tego zezwolenia Sejmu RP, dalsze spazmatycznie prostytucyjne zachowania, m.in. w wymiarze udostępniania terenu RP do przeprowadzania działań niby wywiadowczych, w kontynuacji beprawnej napaści na Irak – terrorystycznymi uprowadzeniami, bezprawną przemocą i torturami naruszającymi elementarne zapisy Konstytucji RP
    – to może dotrze też, że takie właśnie cywilizacyjnie jawnie niehumanitarne zachowania, bez trudu przez dziecko po skutecznymi ukończeniu podstawówki (może nawet w jej trakcie, dzieci nie są przecież AŻ tak głupie) identyfikowanymi jako jawnie zdradliwymi, zakłamanymi i tłumaczonymi z pokrętną hipokryzją
    – w końcu sprzykrzyły się nie tylko samemu “Carowi”?
    Ale i każdemu jego poddanemu, każdemu poddanemu każdego z kilkudziesięciu państw aspirujących do przyłączenia się pod jedynym dla nich w warunkach racjonalnie aranżowanego pod jego protektoratem gospodarczo-militarnym?
    Ja rozumiem nawet subiektywnie nieinteresowne – czyli: nie wygłaszane przez utrzymywanych z podatków funkcjonariuszy, którzy powinni pierwsi dać łby w gorączkowej i – daj Bóg – bohaterskiej obronie tego, na czym pasożytują, sprowadzając tym bezużytecznym pasożytowaniem zagrożenie dla pozostałych 36,5 miliona swojego społeczeństwa (raczej nie narodu, bo żeby być funkcjonariuszem takiego państwa, to trzeba się dać/zgłosić się, jako już całkiem wynarodowiony), pielęgnowanie atmosfery histerycznie oblężonej twierdzy.
    Bo – każdemu wolno się bać (a ta oblężonotwierdzowa histeria socjotechnicznie nacelowanaswoją infekcyjnością jest właśnie na te pozostałe 36,5 mln obywateli), ale nie jestem w stanie zrozumieć unikania odpowiedzialności za jej powstanie.
    To nie jest przedszkole, gdzie zasłaniając oczy można wierzyć, że wraz z widokiem skutków spowodowanej szkody, zniknie odpowiedzialność za nią i cywilizacyjnie (ale w tym oświeceniowym jeszcze, humanitarnym rozumieniu słowa “cywilizacja”) nakazywany obowiązek odszkodowania i zadośćuczynienia.
    Na tych granicach stoją pełnowymiarowe ofiary najbardziej jaskrawie bezmyślnej polityki minionych 35 lat tego, co wspieraliśmy swoimi wyborami.
    To są nasze dzieci. Niechciane.
    Czy spróbujesz może tabletki “dzień po”?

  9. Dobroca 27.06.2024 17:48

    „Zniewieściali młodzieńcy, urzędnicy, księgowi?”

    Nie, urzędnicy jako budżetówka będą zwolnieni z mogilizacji za Niebiańską Jerozolimę. Oni będą pilnować i w razie czego popychać plebs do śmierci za „wolny Kijów”, tudzież w imię obrony przed „złym Putinem”.

    Technicznie myślę, że góra ze dwa alerty RCB wystarczą, by przekonać nieprzekonanych do stawiennictwa do dołka. W tym układzie afroamerykańska armia stacjonująca na koszt Polaków w Polsce świetnie sprawdziłaby się jako armia tyłowa, pilnująca (dobijająca) ewentualnych dezerterów.

  10. Sudoista… online 28.06.2024 12:29

    W momencie gdy Polska ogłosiła by mobilizacje natychmiast zamknięto by granice. Nie przez nas tylko przez sąsiadów. Zapomnijcie, że Niemiec czy nawet Czech pozwoli by miliony Polaków zalały mu kraj. Może (!) wpuścili by kobiety z dziećmi, lub te młode i ładne.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.